A oto pierwszy rozdział, mam nadzieję, że komuś się spodoba :) Dziękuję Soli-chan za rady i jej dedykuję tę notkę :)
-Witaj wuju.
-Dzień dobry Neji-kun. Cieszę się, że widzę cię z powrotem. Mój oddział wrócił do wioski wcześniej, dlatego nie spotkaliśmy się na powitaniu szanownej hokage.- Powiedział Hiashi Hyuga jak zwykle lodowatym tonem, zdolnym do zamrożenia nawet najgorętsze serca.
-Jestem zmęczony, pójdę się położyć. Jutro przed świtem wyruszam na misję.-Neji zaczął spoglądać w stronę schodów.
-Misję? Czy hokage postradała zmysły?-w głosie głowy klanu dało się wyczuć zdziwienie, jednak jego twarz dalej nie wykazywała żadnych emocji.
-To misja na moją prośbę, wraz z Naruto wyruszamy na poszukiwania panienki Hinaty.- Hiashi widocznie zainteresował się słowami bratanka.
-Hinata zginęła?
-Nie zginęła a zaginęła.
-Szkoda twojego zdrowia Neji-kun. Ta dziewczyna jak zwykle sprawia wszystkim kłopot.-rzekł nieznoszącym sprzeciwu głosem.
-Mimo wszystko zrobię to.-Neji spokojnie zakończył rozmowę chociaż czuł, że w środku wszystko w nim się gotowało. Nienawidził tego jak ten skurwiel się do niej zwracał. Gnoił ją na każdym kroku. Hinata od małego odgrywała kluczową rolę w posiadłości rodziny Hyuga. Może nie taką jak w innych rodzinach, gdzie dzieci są dopingowane przez rodziców nie ważne jak zdolne są lub jak zdolne nie są. Hinata kierowała całym domem, pomagała we wszystkim Hanabi, jej młodszej siostrze, była po prostu gospodynią. Jednak według swojego ojca nie była godna nazwiska. Ciemnowłosa była bardzo zdolnym dzieckiem, niestety wolno się uczyła. Ojciec dziewczyny był bardzo surowy i wiecznie niezadowolony. Wyniszczył w niej cały potencjał, a pozostałości po nim wdeptał w ziemię.
Kiedy na świat przyszła Hanabi, przez co matka obu dziewczyn opuściła ten świat, cała miłość została przelana na nowo narodzoną. W końcu to za najmłodszą kobieta oddała życie.
Neji bardzo późno zrozumiał kim Hinata jest tak naprawdę, wcześniej nie był lepszy od jej ojca, ale z całych sił stara się jej wszystko wynagrodzić.
-Jak uważasz chłopcze, ja już wyraziłem swoją opinię na temat tej misji.
-dobranoc wuju- powiedział ostatnie słowo na dzisiaj i ruszył w kierunku swojego pokoju.
*Kim ona właściwie jest?*- rozmyślał blondwłosy ninja. Ze wszystkich sił starał się sobie przypomnieć jakiekolwiek informacje o pierworodnej jednego z najstarszych klanów w Konoha-gakure.
* Była wysoką ale drobną dziewczyną o krótkich włosach..zaraz, zaraz.. krótkich?-Przed oczami stanęła mu Hinata, kiedy w ostatniej chwili udało mu się uchronić tą kruchą istotę przed śmiercią na polu bitwy. Pomimo, że to był tylko jego klon, Uzumaki bardzo dobrze pamięta wszystkie wydarzenia mające tam miejsce. Hyuga patrzyła na niego ogromnymi oczami przepełnionymi różnorodnymi emocjami i odczuciami. Naruto widział pod jej powiekami strach, zażenowanie, radość, nadzieję i coś, czego nie potrafił zidentyfikować. Ten dziwny blask..
Bała się ponieważ ledwo co uszła z życiem. Była zażenowana gdyż według niej to, że jest ratowana było hańbą, co jest kompletną bzdurą.
Kiedy miał przejść do opisywania tych radosnych odczuć zrozumiał, że nie ma bladego pojęcia skąd to szczęście i nadzieją w jej tęczówkach, a co dopiero dziwne i intrygujące iskierki.
-Cholera chciałem sobie tylko przypomnieć czy Hinata ma krótkie czy długie włosy, a nie robić wykład o jej oczach, coraz gorzej ze mną..-powiedział na głos.
W dość surowo umeblowanym pokoju nastała cisza. Chłopak starał się uspokoić i odetchnąć w krainie snów. Drewniane łóżko głośno zaskrzypiało kiedy właściciel mieszkania przekręcił się na drugi bok, szukając wygodnej pozycji. Po dłuższej chwili po pokoju rozniósł się szept.
-Zdecydowanie długie włosy..- uśmiech do rana nie schodził blondynowi z twarzy.
Cała wioska liścia była pogrążona w głębokim śnie. Nawet najbardziej ranne ptaszki jeszcze smacznie spały o tej porze. Konoha leży zdecydowanie w tej cieplejszej strefie klimatycznej dlatego poranki powinny być w miarę ciepłe. Jednak nie dzisiaj.
Naruto miał jeszcze dużo czasu do spotkania z Neji'm. Zwykle nie da się go wyciągnąć z łóżka, jednak tym razem miał misję, której nie mógł się doczekać. Postanowił do bramy głównej ruszyć spacerkiem, będzie miał dużo czasu na przemyślenia.
*Hinata.. była bardzo skryta i zamknięta w sobie. Strasznie dziwne.. zazwyczaj ludzie z bogatych i szczęśliwych rodzin są zarozumiałe, pełne życia i wiecznie uśmiechnięte.*- Taka była jego teoria..
********************************************************************************************************************
-Ohayo Neji- Hyuga odpowiedział lekkim skinieniem głowy.- gotowy?
-hai- na twarzach obu shinobi widniała determinacja i skupienie. W jednej chwili ruszyli biegiem do lasu zostawiając swój dom daleko z tyłu.
Mijały minuty, godziny, dni.
-Neji, dlaczego Hinata jest taka cicha?- Pewnego dnia podczas drogi Uzumaki postanowił dowiedzieć się więcej.
-Hmm.. Wydaje mi się, że to przez nas.- odparł wyraźnie zasmucony.
-Przeze mnie?!- Naruto spojrzał się na towarzysza ogromnymi oczami i zaczął nerwowo wymachiwać rękami.
-Nie, baka! chodziło mi o klan Hyuga. Więcej nie mogę ci powiedzieć, sama Hinata musi ci się zwierzyć, tylko nie naciskaj.- powiedział chłopak, kończąc ich rozmowę.
Przez resztę wyprawy mało rozmawiali a jeśli już do tego dochodziło, mówili o misji, strategii.
Byli coraz bliżej dawnego obozowiska, gdzie Neji ostatni raz widział swoją kuzynkę.
*Wytrzymaj jeszcze chwilę, Hinata*- pomyślał jinchuuriki.
Zewsząd otaczała ją ciemność. W chłodnym pomieszczeniu czuła zapach ziemi i stęchlizny. Nie była związana sznurem ale czuła, że mrok w którym się znajdowała lepiej ją krępuje.
*Co się właściwie stało?*- pomyślała kunoichi.
Starała się sobie przypomnieć wydarzenia z ostatnich.. dni? godzin? tygodni? Straciła poczucie czasu.
Hinata postanowiła zbadać teren, poszukać wyjścia albo wymyśleć jakiś plan. Nieostrożnie wstała z kolan i z impetem uderzyła głową o niski sufit. Syknęła i przyłożyła rękę do obolałego miejsca starając się trochę załagodzić skutek jej lekkomyślności. Na ręce poczuła ciepłą substancję.
-kuso!- zaklęła. Nie wiedziała dlaczego. Ona przecież nigdy nie przeklina. Może to ze względu na jej beznadziejną sytuację.
Na nowo podjęła próbę wyjścia z dziwnego i niewidocznego więzienia. Ostrożnie przysunęła się do jednej ze ścian jeżdżąc po niej z góry do dołu ręką. Nagle ciemność została rozdarta przez małą wiązkę światła, stopniowo się powiększającą.
-Podejdź Hinata-chan.- Hyuga usłyszała męski głos, był donośny i lekko zachrypnięty.
Powinna zachować ostrożność, w końcu nie wiedziała do kogo ów głos należy. Pomimo to posłusznie przybliżyła się do światła całkowicie się w nim zatapiając. Oślepił ją blask pochodni, dlatego musiała przez chwilę energicznie mrugać aby obraz przed jej oczami się wyostrzył.
Stało przed nią pięciu mężczyzn w różnym wieku. Byli ubrani w nieskazitelnie czyste, białe kimona do samej ziemi. Twarze mieli przysłonięte maskami o równie białym kolorze. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Było niezwykle zimno, musieli znajdować się pod ziemią.
Ściany, sufit i podłoga zrobiona była z drogocennego kamienia. Hinata zadrżała. Nie wiedziała skąd nieznajomi znają jej tożsamość a przede wszystkim czego od niej chcą.
W pewnym momencie wszyscy zgromadzeni ściągnęli maski ukazując światu swoje oblicza. Dziewczyna zamarła. Tuż przed nią stała starszyzna jej klanu. Poczuła jak po czole spływa jej strużka krwi z świeżej jeszcze rany.
-O co tutaj chodzi? Gdzie my jesteśmy?- zapytała zaniepokojona. Poczuła jednak ogromną ulgę, że to nie są żadni wrodzy schinobi.
-Chciałbym opowiedzieć ci pewną historię.-zaczął stojący w środku ninja.
*#*
-Zabraniam ci Hiashi, wiesz przecież, że klan Hyuga łączy się tylko z klanem Hyuga!- powiedział mężczyzna za drewnianym biurkiem. W pomieszczeniu panował półmrok. Ciemne meble idealnie pasowały do klimatu jaki tu panował. Żywym kolorem w bardzo małym gabinecie wyróżniał się tylko krwisto czerwony dywan.
-Ale ja ją kocham- Powiedział pewny siebie mężczyzna.
-Powiedziałem, że...- nie zdążył dokończyć bo shinobi odwrócił się na pięcie z uśmiechem zostawiając osłupiałego twórcę rodu samemu sobie.
Hiashi nic nie robił sobie z zakazów i nakazów swoich szefów. To on wybierze kobietę swojego życia, nie oni. Zresztą już ją wybrał. Piękna Yumi Minamoto.
Mieszkała w wiosce liścia od urodzenia jednak jej rodzice przenieśli się tu z innej wioski. Zanim Yumi mogła dowiedzieć się o swoim pochodzeniu, ciężka choroba zabrała jej rodzicieli.
Miała lśniące granatowe włosy do łopatek, zazwyczaj związane w luźnego warkocza. Jej cera była idealnie gładka, w kolorze księżyca. Oczy miała czekoladowe doskonale komponujące z nią całą. Była po prostu poezją.
Niewiarygodnie nieśmiała, rumieniec nie schodził z jej twarzy. Miała bardzo dobre serce i zero talentu do walki, na szczęście Hiashi'ego, który by się o nią strasznie zamartwiał.
Tak jak powiedział, tak zrobił. Niedługo Yumi przybrała wspaniałe nazwisko Hyuga i zamieszkała w ich, a teraz również jej, ogromnej posiadłości. Była wspaniałą gospodynią. Świetnie gotowała, zachwycała każdego. Niestety nie potrafiła oczarować starszyzny rodu. Wiecznie szperali i szukali informacji na temat miłości ich nadziei na przetrwanie klanu.
-Będę ojcem!- rozległ się wrzask uradowanego Hiashi'ego. Biegał po całym domu jak wariat, powtarzając cały czas to krótkie zdanie. Echem odbijał się ciepły śmiech Yumi.
Przyszła głowa klanu nie odstępowała swojej małżonki na krok. Spełniała każdą, nawet tą najgłupszą, zachciankę. Okazywaniu miłości nie było końca.
W wspaniałej ale jakże napiętej atmosferze minęło dziewięć miesięcy. Na świat przyszła zdrowa i piękna dziewczynka, której nadano imię Hinata. Była najdrobniejszym szkrabem w historii. Kolor włosów i usposobienie odziedziczyła po swojej urokliwej mamie.
Po kilku latach, kiedy dziecko nauczyło się chodzić w ich domu zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Szklane przedmioty znajdujące się blisko miniaturki Yumi pękały, woda wyskakiwała ze szklanek, a płomień w małej świeczce przeradzał się w istny pożar. Cały dom był postawiony w gotowości.
Pewnego słonecznego dnia, do przestronnego salonu, gdzie młoda para odpoczywała od opieki nad ich córką, weszła starszyzna klanu, składająca się z ojca Hiashi'ego i dwójką jego braci oraz dziadka długowłosego, któremu również towarzyszyła trójka rodzeństwa.
-O co chodzi?- zapytał lekko podenerwowany mężczyzna, widząc jak zebrani wlepiają wzrok w jego ukochaną.
-Yumi Minamoto- zaczął jeden z przybyszy- pochodzisz z klanu, który zamieszkiwał krainę śniegu.- Para zrobiła głupią minę.- Masz bardzo specyficzną naturę chakry, której nie potrafisz wyzwolić, za to, jesteś nosicielką genu, którego przekazujesz przyszłym pokoleniom.-oznajmił najstarszy, ojciec długowłosego.
-o co w tym wszystkim chodzi?- zagrzmiał wściekły Hiashi
-Niewytłumaczalne wręcz paranormalne wydarzenia, które miały miejsce, to sprawka waszej córeczki Hinaty- dodał jego wuj, z którym świeżo upieczony tata, niegdyś wykłócał się na temat Yumi.
-Nie rozumiem- powiedziała skołowana brązowooka.
-Hinata odziedziczyła po tobie gen, który w połączeniu z naszą zdolnością klanową daje bardzo ciekawy rezultat. W przyszłości będzie mogła panować nad wszystkimi elementami, jakie tylko istnieją. To byłoby bardzo imponujące gdyby nie fakt, iż wyniszcza to naszego bardzo cennego byakugan'a. W jej drobnym ciele znajduję się bardzo mroczna energia, która uwolni się z jej ciała w przypływie złości, adrenaliny. Hinata wpadnie w szał, zniszczy wszystko na swojej drodze. Demon nie jest w niej zamknięty, tylko coś, co tego demona może stworzyć z niej. Panowanie nad tą chakrą jest bardzo trudne a wręcz niewykonalne.
Para nie wiedziała co powiedzieć.
-Jesteś tego pewien?- Zapytała podejrzliwie Yumi
- w stu procentach.- odpowiedział krótko.
-Co zamierzacie zrobić?- zapytał Hiashi.
-Pierworodnej pozwalamy żyć ze względu, iż nie jesteśmy aż takimi barbarzyńcami- zaśmiał się lekko- twoim zadaniem moje dziecko- tu starzec zwrócił się do ojca Hinaty- będzie wyniszczenie w dziewczynce jakiejkolwiek woli ninja, żeby te moce były w niej uśpione tak jak w twej żonie. Zostaniesz głową klanu, będziesz sprawował nad dzieckiem pieczę.
-To zrozumiałe, jestem jej ojcem.
-a ty- tu zwrócił się do brązowookiej- umrzesz.
Lamenty i błagania Hiashi'ego nic nie zmieniły. Starszyzna podjęła decyzję.
Wszystko odbyłoby się szybko gdyby nie to, że..
-jestem w ciąży
Na świat przyszła Hanabi, za pomocą kilku technik nie odziedziczyła mocy po swojej matce.
Tego samego dnia Yumi została zabita, mając na ustach modlitwę o dobrą przyszłość dla swych obu córek.
#*#
W Hinacie panował istny huragan. Zacisnęła pięści tak mocno, że paznokcie przebiły się przez skórę. Nie potrafiła wydobyć z siebie jakiegokolwiek słowa. Jej mama zginęła z takiej głupiej przyczyny. Skoro ojciec tak bardzo ją kochał to dlaczego do tego dopuścił?!
-co teraz?-zapytała przez zaciśnięte zęby. Nigdy w jej krótkim życiu nie była tak wściekła. Miała ochotę zabijać. Zdziwił ją nagły przypływ mocy, przecież niedawno nie miała prawie w ogóle chakry w organizmie. Nie dociekała, liczyło się tylko to, że może pomścić swoją rodzicielkę. Zabić tych, którzy byli przyczyną całego zła i nieszczęścia w jej życiu. Pochodnie w podziemiach wystrzeliły ogniem a nietoperze ruszyły pędem w stronę wyjścia, tylko sobie znanego.
-Widzisz Hinata-chan, to właśnie ta negatywna energia, cała ta złość, która w tobie jest to właśnie to, o czym przed chwilą mówiłem. Nie potrafisz a nawet nie chcesz powstrzymać tej żądzy mordu, prawda? Stałaś się zagrożeniem, uaktywniłaś swoje moce. Hiashi nie był w stanie całkowicie zdusić tego w tobie. Musisz zginąć. Masz mrok na dnie serca, który chcę się wydostać.
Szał przesłonił wszystko, a mi się to podobało.
.
Rany bboskie, ja to nawet na dedykowane mi rozdziały się spóźniam... przepraszam! I dziękuję za dedykację :) Bardzo cię zachęcam na reklamowaniu się w katalogach (U mnie w linkach są cztery strony) już śmiało mogę powiedzieć, że masz świetną historię i szersze grono winno zacząć ją czytać ;D
OdpowiedzUsuńTak, w tej notce dość sporo błędów było :< i tak jeszcze napomknę o gwiazdkowych przerwach, myślę że ładniej by się prezentowało takim czymś po środku ~*~, albo zwyczajnie przerwą w enterze ;)
a tak co do fabuły to bardzo mi się podobało :D Hiashi to taki cynik, jednak ta opowieść go wytłumaczyła, naprawdę szkoda gościa, jednak ta jego obojętność na los dziecka... dobrze, że Neji ma godność. Naruto za to fajnie się w tym rozmyślaniu zatapiał, ale w końcu przypomniał włosy Hinaty - słodko xD
Ech, cały ten klan Hyuuga jest jakiś porąbany... starszyzna wszędzie jest taka jakaś głupia xD xD ale no, ciekawy en motyw demona drzemiącego w Hinacie :>
Czekam na następny rozdział :)
Pozdrawiam i życzę weny :)
Powiem Ci szczerze.. że czuje się jakbym po napisaniu tego rozdziału, nie przeczytała go.. poprawiłam te wszystkie błędy na widok, których wybuchałam śmiechem.
UsuńTo mój pierwszy blog i powiem Ci, że nie do końca umiem się wypromować xD
może wkrótce to się zmieni, jeśli nie, to trudno :D
dzięki, że to czytasz :)
Pozdrawiam! :)
To jest świetne!!!! *-*
OdpowiedzUsuń