A o to drugi rozdział tego opowiadania :) mam nadzieję, że ktoś doceni tą historię i skomentuje. Zapraszam do czytania :)
Ciało granatowowłosej dziewczyny przeszedł przyjemny dreszcz. Poczuła jak każdy jej mięsień się napina i wypełnia tą dziwną energią. Piekły ją oczy, jednak starała się to ignorować. Zmysły się wyostrzyły, słyszała spokojne oddechy członków rady jej klanu.
Nigdy nie znała ich imion, tylko kilka razy zetknęła się z nimi. Byli tacy pochłonięci swoją pracą, nikt nie miał prawa im przeszkadzać. Poza tym nikt nigdy nie zawracał sobie głowy czarną owcą wielkiego klanu Hyuga.
Serce biło jak oszalałe czego skutkiem były palące rumieńce na policzkach.
Wzięła głęboki wdech po czym zaczęła analizować sytuację. Doszukiwać się planu ze strony tych morderców, gdyż inaczej ich nazwać nie można.
Nic jednak się nie działo. Nawet byakugan nie prężył się w ich oczach. Żadna pozycja walki, byli bardzo pewni siebie.
*To was zgubi*-pomyślała Hinata, która przestała być sobą, wszystko stało się obce.
To tutaj- powiedział Neji.
Podczas podróży, ninja mało ze sobą rozmawiali. Mimo, że byli przyjaciółmi wytworzyło się pomiędzy nimi dziwne napięcie.
Szukali jakichkolwiek śladów. Jeśli dziewczyna została porwana, w osiemdziesięciu procentach mogli wykluczyć, że przez ninja niższej klasy. Hinata nie dałaby się tak łatwo. Niestety profesjonalni shinobi nie pozostawiają po sobie śladów. Było jeszcze jedno wyjście, może to białooka oddaliła się od swojego oddziału, jeśli tak, to po co?
W głowach obu z ekipy ratunkowej kłębiło się wiele myśli. Od czego mieli zacząć?
-Hinata zawsze czuła ogromny sentyment do nieśmiertelników, może to nam coś powie?- Zapytał Neji wskazując na wiśniowe drzewo po drugiej stronie polany. Bez dłuższego namysłu ruszyli w tamtą stronę dalej przypatrując się wszystkiemu dookoła.
-Trawa jest wydeptana przez setki ludzi, trudno będzie znaleźć cokolwiek- Z kwaśną miną stwierdził blondyn.
Jinchuuriki przyłożył swoje dłonie do drzewa, które już na zawsze miało być zwiastunem goryczy. Przejechał po szorstkiej, nieprzyjemnej w dotyku powierzchni.
-Naruto!
Chłopak gwałtownie się obrócił w stronę wołającego go Neji'ego, miał aktywnego byakugan'a i spoglądał z uwagą na średniej wielkości skałę przed nim.
-znalazłeś coś?
-Hai, na tym kamieniu umieszczona jest jakaś pieczęć- Neji skupił swoją chakrę i przyłożył dłoń do głazu. Nic jednak się nie wydarzyło.
-Te znaki nie są mi znane, tak jakby nie miały żadnych właściwości i są tylko zwykłymi kanji.-Zamyślił się.
-Skoro nie mają mocy, to dlaczego nie mogę ich zobaczyć?- Zaciekawił się Uzumaki.
Neji'ego ogarnęła zaduma, próbował odnaleźć w swojej pamięci coś bardzo istotnego.
-Wydaje mi się, że te znaki wyznaczają tak jakby... szlak.- Odezwał się w końcu Hyuga.
-Nie, to zupełnie bez sensu skoro może to zobaczyć tylko ktoś z byakugan'em!- Powiedział Naruto robiąc głupią minę.
Założył ręcę na piersi przybierając bardziej poważny wygląd. Czuł, że mają coraz mniej czasu.
-Może nie dane jest ci tego zobaczyć?- Zapytał Neji, widocznie zadowolony z siebie.
Myśleli, że to już koniec. Tsuchikage udało się powstrzymać katasrofe.
Ulga opanowała całe ciało dziewczyny. Nie pomyślała, że same odparcie ataku nie gwarantuje wygranej, przecież po tej technice mogły pojawić się następne i następne.
Usłyszała przeraźliwy krzyk. Nie wiedziała do kogo należy, jednak wiedziała, że tym razem mogą nie mieć tyle szczęścia.
-Temari! Uciekaj!- Wołała Matsuri.
Gdzie miała uciekać? Nie zdąży.
Ogromna skała spadła na tą, już zatrzymaną przez kage.
Czekała na śmierć.
Nagle nastąpił koniec. Koszmar się skończył. Bardzo często ta kunoichi widziała te bolesne i przytłaczające wspomnienia w swojej głowie w szczególności podczas snu.
Rozejrzała się dookoła aby przypomnieć sobie gdzie się znajduje.
W ciasnym i całym białym pomieszczeniu panował mrok, widocznie był środek nocy. Zapaliła lampkę stojącą obok.
Pokój był bardzo skromnie umeblowany, jedyne co się w nim znajdowało to łóżko, szafka i umywalka.
Chciała wstać ale poczuła ból w nodze i odruchowo podążyła wzrokiem w jej stronę.
Wszystkie wspomnienia w mgnieniu oka wróciły na swoje miejsca. Znajduje się w szpitalu z powodu złamania. Nic oprócz tego jej nie dolega, ale jej dolna kończyna jest naprawdę w złym stanie.
W końcu powinno się iść od razu do medyka a nie walczyć dalej z takim obrażeniem.
Zauważyła krzesło obok łóżka, którego wcześniej nie dostrzegła z powodu jego małych rozmiarów.
Było puste. Zabolało bardziej niż złamanie. Łzy mimowolnie pociekły po jej zarumienionych policzkach.
Głośny krzyk przeszedł po sali.
Dziewczyna wołała o pomoc, błagała o zakończenie jej męczarni.
W jednej chwili cała złość ulotniła się jak tanie perfumy a na jej miejsce przyszła agonia. Chciała umrzeć aby tylko te męki się zakończyły.
Zapomniała kim jest, jak się nazywa, gdzie mieszka, ile ma lat. Był tylko ból. Miała wrażenie, że każda komórka i poszczególna organella w jej ciele wyje z rozpaczy.
Cisza.
Nagle wszystko ustało.
-Mam władzę cię zabić Hinata-chan.- Odezwał się mężczyzna, który mimo zaistniałej sytuacji zwracał się do niej z szacunkiem.
-Co wy mi zrobiliście?- Zapytała słabo. Tak naprawdę nie obchodziło jej to. Pragnęła tylko przedłużyć chwilę tej wspaniałej ulgi.
-Kiedy byłaś nieprzytomna, umieściliśmy na twoim czole pieczęć uwięzionego ptaka, mówi ci to coś?
Mówiło, oczami wyobraźni zobaczyła Neji'ego, stojącego w lustrze. Widziała jego odbicie przyozdobione zielonymi znakami na czole.
Znajdowali się przed dziwną budowlą, czegoś na kształt mini-świątyni.
Naruto zbliżył się do potężnych jak na taką konstrukcję drzwi i powoli pchnął je. O dziwo były otwarte.
Szli korytarzem, gdzie panował półmrok. Posadzki i ściany zdobione były licznymi ornamentami. Co jakiś czas powtarzał się symbol klanu Hyuga.
-Gdzie my jesteśmy?- Zapytał Uzumaki swojego towarzysza.
-Nie mam pojęcia-odparł rozglądając się z zaciekawieniem po nieco wilgotnym pomieszczeniu.
-Cicho!- nakazał Namikaze, nasłuchując.
Do uszu obojga dotarły dźwięki rozmowy. Ściany były grube, dlatego tylko bełkoty były dla nich słyszalne. Zaczęli skradać się w stronę głosów, mając nadzieję, że doprowadzą ich do celu podróży.
Po minucie marszu ukazały im się szerokie schody, prowadzące w dół. Rozmowa ucichła, jednak nie mieli najmniejszych wątpliwości, że to właśnie tam mogą odnaleźć kobietę. Przy pomocy chakry wspięli się po filarach na sufit i bezszelestnie zeszli na dół.
Naruto zauważył pięciu mężczyzn stojących w półkolu do granatowowłosej dziewczyny, która trzymała głowę pomiędzy nogami. Płakała.
-Przecież to starszyzna naszego klanu! czego oni chcą od Hinaty?-Zapytał szeptem Neji, bardziej siebie niż swojego towarzysza, bo skąd ten miał znać odpowiedź na to pytanie.
Białooka spojrzała się na starców z ogromnymi, przepełnionymi bólem oczami.
-Nie, błagam! Nie róbcie mi tego! Zrobię co zechcecie, zabijcie mnie ale nie róbcie mi tego!- krzyczała wystraszona i zaszczuta dziewczyna.
Podniosła się na na łokcie i zaczęła czołgać się do tyłu w poszukiwaniu ucieczki.
Prośby nie robiły na jej oprawcach żadnego wrażenia. Jedna pieczęć wystarczyła by zadać dziewczynie, już drugi raz niewyobrażalny ból.
-To niemożliwe- wyszeptał długowłosy wpatrując się w kuzynkę, która próbowała załagodzić swoje cierpienie krzycząc w niebogłosy.
Dookoła młodego Namikaze zaczęła wirować energia. Uspokoił swoje myśli, musiał wymierzyć sprawiedliwość.
-Tajuu, kage bunshin no jutsu!- rozległo się po pomieszczeniu. Obok blondyna pojawiło się pięć klonów, które od razu ruszyły do ataku, tak samo jak prawdziwy Naruto.
Neji w tym czasie podszedł do Hinaty, złapał jej głowę i położył sobie na kolanach.
*Jak mogli jej to zrobić?*-przeszło chłopakowi przez myśl.
Odgarnął granatową grzywkę z jej czoła i z pustymi oczami wpatrywał się w symbol na jej czole.
Jeden z klonów jinchuuriki rzucił się z obrotowym kopnięciem na jednego z ninja, który wykonywał pieczęć cierpienia na jego przyjaciółce. Gdy tylko technika chłopaka dotknęła jednego z przeciwników zamienił się on w dym, który rozniósł się po świątyni. Tak samo było z pozostałymi.
-Dziwne- Wyszeptał Uzumaki po czym ruszył do leżące, już w ciszy, Hinaty.
-Co z nią?-zapytał z troską.
-Nie ma poważniejszych obrażeń, kilka ran ciętych, zużyta większość chakry. Wyliże się.- odparł i wziął dziewczynę na ręce.
Postanowili przenocować na polanie, aby Hinata choć trochę mogła dojść do siebie.
Hyuga delikatnie ułożył swoją siostrę na trawie i wraz z Naruto wzięli się za rozbijanie obozu.
Poczuła zapach pieczonej ryby. Trzask ogniska wesoło pobrzmiewał w jej uszach.
Nie pamiętała co się wydarzyło, dlaczego przegrała ten pojedynek. Miała przecież tyle siły.
Rozejrzała się dookoła. Tak, znajdowała się na tej samej polance, gdzie ostatni raz widziała swoich przyjaciół.
-Hinata-chan! obudziłaś się.?- Usłyszała ten znajomy głos, zastygła w bezruchu. Cały rozsądek wyparował z jej głowy. Nie wiedziała jak się zachować. Poczuła jak piecze ją twarz.
-Naruto-kun!- Zmusiła się na nienaturalny pisk, który spowodował, że chłopak zaraz zjawił się obok niej.
Hyuga oblała się szkarłatnym rumieńcem, którego nieudolnie próbowała ukryć.
-Nie bój się, jestem przy tobie- usłyszała szept tuż przy swoim uchu. Po całym ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Nie patrzyła się na chłopaka mimo, że z całych sił pragnęła go ujrzeć. Cholera z tą nieśmiałością!
Uzumaki zrobił wtedy rzecz, która przyprawiła białooką o jeszcze szybsze bicie serca, złapał ją za brodę i delikatnie uniósł w górę, zmuszając tym samym aby zaszczyciła go spojrzeniem.
Jej oczom ukazał się ten przepiękny uśmiech. Ten sam w którym zakochała się bez pamięci i te oczy, lazurowe...
-Hinata, jesteś cała czerwona! Boje się, że masz gorączkę.- Stwierdził.
Wpatrywał się badawczo w jej oczy. Zawsze uważał, że są co najmniej dziwne, takie białe. Teraz dostrzegł więcej. W głębi widniała mała, lawendowa smuga, która nadawała tęczówce fioletowego połysku.
-Naruto-kun, nic mi n-nie j-jest- wyszeptała oszołomiona dziewczyna. Chłopak odpowiedział jej szerokim uśmiechem i zaprosił do konsumpcji świeżo upieczonej ryby.
Neji siedział na drzewie i wpatrywał się w przestrzeń. Przecież Hinata jest w głównej części klanu, to wręcz niedopuszczalne aby umieścić na niej 'ptaka w klatce'.
Postanowił zdać raport Hokage, opowiadając jej szczegóły z odnalezienia dziedziczki rodu.
Przywołał orła-posłańca, który już po chwili szybował w stronę rodzinnej wioski.
Tyle pytań się zrodziło. Co to było za miejsce? musiało być jakoś powiązane z klanem Hyuga.
Naruto wspominał coś, że to klony pastwiły się nad jego kuzynką.
Może po prostu przeciwnicy wyczuli ich obecność i zdążyli się zabezpieczyć.
Dlaczego chcieli ją skrzywdzić?..
Postwanowił dowiedzieć się chociaż tego.
Granatowowłosa z trudem opowiadała całą swoją historię. Od samego początku, czyli od pochodzenia Yumi Minamoto. Kilka razy głos jej zadrżał i musiała się powstrzymywać od płaczu.
Dziwne, kiedy dowiedziała się o tym wszystkim pierwszy raz pragnęła zemsty, natomiast teraz, miała ochotę zasnąć i nigdy nie obudzić się z tego koszmaru.
Dziewczyna nagle uniosła swoją grzywkę ukazując towarzyszom pieczęć.
-Neji-nissan.. czy ja naprawdę m-m-mam to na s-sobie?- zapytała
On tylko w odpowiedzi przysunął się ku dziewczynie i zaczął gładzić ją uspokajająco po plecach.
-Wiecie, że w tym dziwnym budynku to były tylko klony?- do rozmowy dołączył Uzumaki
-To wszystko jest taki dziwne i niezrozumiałe!- Zaszlochała Hyuga, zakrywając twarz rękoma.
-Zajmiemy się tym w wiosce, teraz pora spać- Zadecydował Neji, wskazując skinieniem głowy na namiot za nimi.
Sen jednak nie przychodził. Nie jej przynajmniej. Myślała o swojej matce, którą tak słabo pamiętała. Nie wiedziała co ma myśleć o sobie, swoim ojcu. Nie dawała sobie spokoju, jak mogła tak łatwo dać się złapać.
Smutek wtargnął do jej serca i z każdą chwilą się powiększał.
-Hokage- wyszeptał jeden z jej wybawców, ten którego Hyuga kochała od dziecka.
Białooka cicho się zaśmiała aby nikogo nie obudzić i zapominając o wszystkim, obróciła się w stronę Namikaze.
Miał bardzo spokojny wyraz twarzy, oddychał równo co jakiś czas cicho pochrapując. Na twarzy wkradł jej się rumieniec, była w siódmym niebie, że mogła bezkarnie na niego patrzeć.
Teraz chłopak należał tylko do niej.
Był taki męski a zarazem, teraz we śnie, taki bezbronny.
Pragnęła go z całego serca, chciała mieć tylko dla siebie.
Jednak ta racjonalnie myśląca część niej, wiedziała. Wiedziała, że ten blond włosy chłopak, dla niej jest tylko marzeniem, marzeniem którego nie da się spełnić.
No proszę, jaka ciekawa się robi ta historia ^^ Chociaż przyznam, że musiałam dwa razy przeczytać niektóre fragmenty, bo nie bardzo je ogarniałam :P ale spoko, to pewnie przez mój mózg xD
OdpowiedzUsuńO rany nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że były takie akcje-reakcje NaruHina, dzisiaj mam taki dzień, gdzie chcę mi się czytać o miłości, więc choć nic szczególnego między nimi się nie działo to jak głupia uśmiechałam się do monitora :D
Naruto i Nej to po prostu wspaniały duet xD lubię, kiedy Neji jest co do niego taki sarkastyczny :) Nie wiem czemu xD No mam nadzieję, że on załatwi ich w tym klanie >.< znaczy tą starszyznę, bo tak nie może być!
Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój wydarzeń ;D ;D
Życzę weny i pozdrawiam ciepło ;*;)
Bardzo dziękuję za miłe słowa :))
UsuńWłaśnie dlatego ożywiłam Nejiego :D Po prostu nie mogłam się pozbierać po jego śmierci :D
Ja też baaaardzo często miewam takie dni, że potrzebuję trochę poczytać o miłości i nawet nie wiesz jak się cieszę kiedy widzę, że u Ciebie coś nowego :)
Pozdrowienia! :*
"łał" tak, to by pierwsze słowo które umiałam wypowiedzieć po przeczytaniu tego. Nie wiem co napisać żeby w pełni opisać jak to jest... zajebiste??? nie, to za słabe słowo... Cud, miód i maliny po prostu :D Nie mogę doczekać się następnej!!!
OdpowiedzUsuńMatko ale się cieszę, że się podoba :3
UsuńMam jeszcze trochę pomysłów i zobaczymy jak wyjdzie i czy się uda opisać to tak, jak mam w głowię.
Zapraszam do czytania i dziękuję za miły komentarz! :*
jaka biedna hinata ;( muszialas jej to robic ;( a tak swietne opowiadanie nie moge sie doczekac kolejnego, a miec ndzieje ze bedzie jak najszypciej :)
OdpowiedzUsuńWiesz, według mnie ta historia jest conajmniej dziwna...O.o Choc nie ukrywam faktu, iż pochłaniałam kolejne akapity z większym zapałem niż swoją ulubioną czekoladę xD Więc mimo iż fabuła nie do końca do mnie trafia, to obiecuję, że jeszcze tu zajrzę :)
OdpowiedzUsuńWyrżnąć wszystkich co chcą zrobić krzywdę Hinaciie! Ja już myślałam, że Naruto ją pocałuje a ten tu z gorączką wyjeżdża ?! :D Podoba mi się, dobrze że trafiłam na to, gdy są tylko dwa rozdziały bo gdyby było zbyt dużo nie chciałoby mi się nadrabiać xD Zapraszam na swojego bloga.. Dopiero pierwszy rozdzialik ;) http://my-world-in-naruto.blog.pl/
OdpowiedzUsuńNa pewno zajrzę na Twojego bloga! :)
Usuń