Natchnienie

poniedziałek, 4 listopada 2013

/VII-Paradoksalnie/

Witajcie! Przepraszam za opóźnienie (jak zwykle) ale ostatnio mam mało czasu :P
Jeśli chodzi o rozwój akcji to jeszcze nie osiągnęłam dokładnie tego co bym chciała, mam nadzieję, że w najbliższym czasie to się zmieni :)
Zapraszam do lektury! :)


Dziewczyna siedziała na krześle w małym pokoju, wpatrzona w okno. Była przygnębiona a jasne słońce, które świeciło dzisiaj podwójnie mocno, bardzo ją irytowało.
Wczorajsze spotkanie z hokage było nadzwyczaj krótkie, chyba ze względu na złe samopoczucie Tsunade. Na tą noc została przyjęta do małego ale przytulnego hotelu, przeznaczonego dla delegacji z różnych państw. Może i dostała najmniej okazały ze wszystkich apartament, ale i tak był pełen luksusów wszelkiego rodzaju.
Obok drzwi stał oparty o ścianę, duży wachlarz, na którego widok Temari zrobiła wściekłą minę i cisnęła w jego stronę poduszką.
Była zła na siebie, na swój stan zdrowia. Nikomu niepotrzebna...
Szczególnie odczuła to wczorajszego wieczoru, kiedy Shikamaru Nara, zostawił ją bez jakiegokolwiek pożegnania samą. Bez żadnego wsparcia. Zabolało ją to bardzo mocno. Jej duma nie pozwoliła spytać go o przyczynę, to jego wybór.
Dzisiaj musi wszystko wyjaśnić hokage, cel swojej wizyty w Konoha-gakure, w sumie nie ma stu procentowej pewności czy w ogóle ta zechce przyjąć ją na ten czas do wioski.
Zebrała wszystkie swoje rzeczy i wyszła z pokoju.
Po chwili jednak ponownie je otworzyła i z lekko zawstydzoną miną złapała swój wachlarz, którego zapomniała.
To chyba nie wróży nic dobrego.

                                                             ***

-Wygrałem- Powiedział mężczyzna, który mimo zwycięstwa miał zmartwioną minę.
-Ciesz się.
-Co cię trapi? Grałem z tobą milion razy i pierwszy raz to ja wygrałem. coś musi być nie tak.-  Jego syn był zazwyczaj bardzo skryty i małomówny. Wszystko i wszystkich dokładnie analizował, tak jakby nawet na rozmowę wymyślał strategię. Byli bardzo do siebie podobni.
-Niby nic, ale..- zawahał się.
-No mów, ulżyj sobie- zachęcił go.
-Wczoraj jak wracałem z Temari z Suna-gakure, zostaliśmy zaatakowani przez grupę dziwnych shinobi. Obmyśliłem plan, wszystko miałem pod kontrolą. Gdy nagle jeden z nich trzymał bezbronną Temari.-
Shikaku widocznie się zdziwił. Nigdy nie rozmawiał z Shikamaru o dziewczynach, szczerze powiedziawszy to nawet chyba nie umiał o tym rozmawiać. On specjalizował się w wymyślaniu pułapek, zasadzek czy rozgryzaniu wroga. A to... było dla niego za trudne.-Nie przewidziałem, że była łatwym celem. Nie mogła się sama efektywnie bronić ani walczyć, a mimo to w pierwszych minutach walki to ona mnie uratowała.
-Zależy ci na niej?
-Nie! Tak! To znaczy ja sam już nie wiem.. Jestem na siebie po prostu zły, bo nie udało mi się przewidzieć wszystkich ruchów przeciwnika- oznajmił chłopak i spojrzał na planszę, gdzie to pionki jego ojca odniosły zwycięstwo.
-Gadaj co chcesz, ja wiem swoje, zależy ci na niej- Powiedział uśmiechając się od ucha do ucha.- To dobrze, nareszcie doczekam się wnuków!- krzyknął umyślnie denerwując syna.
-Jakie to upierdliwe, ja jej nawet nie lubię..
-Nie no oczywiście, jakżeby inaczej- Shikaku uniósł ręce do góry, tak jakby się poddawał, co wygladało bardziej teatralnie niż poważnie.


                                                             ***

Nie była pewna, która jest godzina. W głowie miała cały czas obrazy z poprzedniego wieczora, kiedy on stanął w jej drzwiach.
W  oczach błyszczały mu łzy, podbródek drżał a ręce wyciągnięte w jej stronę, błagały aby go oplotła swoimi ramionami.
Zaprowadziła go do salonu i posadziła na kanapie, czekała aż się uspokoi i sam opowie o co chodzi. Bała się odezwać, nie chciała być natrętna.
Musiało stań się coś na prawdę poważnego, nigdy nie widziała go w takim stanie.
-Przepraszam cię- wyszeptał cicho, spuszczając głowę nisko, aby nie spotkać się z nią spojrzeniem.
-Nie masz za co mnie przepraszać, Naruto-kun..- Odpowiedziała mu, lekko dotykając jego dłoni.
-Przepraszam, że nie doceniałem ciebie, twojej przyjaźni, twojej miłości- ostatnie dwa słowa powiedział niemal bezgłośnie, ale i Hyuga i tak je zrozumiała.
-Byłaś zawsze ze mną, a ja ślepy, cię nie widziałem. Potrafię tylko składać obietnicę, których nie potrafię dotrzymać.- Powiedział i zacisnął mocno pięści.
-Wydaje mi się, Naruto-kun, że nie przyszedłeś do mnie z tego powodu.
-Jak to?- chłopak spojrzał dziewczynie w oczy, szukając odpowiedzi.
-Chodziło mi, że powodem twojego smutku nie jestem ja.- wyszeptała.
-Chyba masz rację, przed chwilą rozmawiałem z Sakurą i odniosłem wrażenie, że jest na mnie zła, że nie udało mi się sprowadzić Sasuke. Niby razem walczyliśmy przeciwko Obito, ale po wojnie zniknął nie mówiąc nikomu ani słowa. Znowu zawiodłem, znowu rzuciłem słowa na wiatr.
-Przecież nie da się tego zrobić tak szybko! Wierzę, że uda ci się go sprowadzić z powrotem.- uśmiechnęła się do niego ciepło, dodając mu otuchy.- Sasuke bardzo wiele wycierpiał w swoim życiu, myślę, że to kwestia czasu kiedy wróci. A jeśli nie będzie miał dobrych zamiarów, pokonasz go w walce i pomimo tego, czego się dopuścił, wyciągniesz ku niemu ręce.
-Zawsze potrafisz mnie pocieszyć i zmotywować, jak ty to robisz?- zapytał wyswobadzając się z jej objęcia aby móc się jej dokładniej przyjrzeć.
-ja po prostu mówię co myślę, chciałabym żeby wszystko ci się udało- odparła nieco speszona tym, że blondyn tak się w nią wpatruje.
-Pamiętasz naszą rozmowę kiedy cię złapałem, Hinata?
-Niestety nie, Naruto-kun..
Chłopak zawahał się na chwilę. Powiedzieć jej czy nie powiedzieć?
Jeśli wyznam jej miłość, a potem okażę się, że jest to tylko poczucie obowiązku, zranię ją. A ja tak bardzo nie chcę jej zranić.. Chciałbym, żeby zawsze była szczęśliwa i bezpieczna...
Nie potrafił zrozumieć dlaczego.
-O czym wtedy rozmawialiśmy?- Zapytała nieśmiało, łącząc ze sobą dwa palce wskazujące.
-Powiedziałem ci, że wiele dla mnie znaczysz- odparł szybko. Niby nie skłamał, ale nie powiedział też całej prawdy. Bał się. Cholernie się bał.
Hinata zaczerwieniła się i spuściła wzrok, aby jakoś ukryć swój obecny stan.
Łudziła się, że Uzumaki'emu chodzi o coś więcej, czuje do niej coś więcej.. Tak bardzo pragnęła żeby mieć specjalne względy dla jego serca.
-Ty znaczysz dla mnie bardzo dużo, Naruto-kun..- Powiedziała cieniutkim głosikiem przepełnionym wstydem.
Blondyn złapał dziewczynę za ramiona i delikatnie musnął jej czoło ustami. Nie do końca wiedział po co to zrobił, ale jego ciało chciało posunąć się dużo dalej. Hyuga lekko zadrżała pod jego dotykiem.
-Będę szedł już.. Dziękuję, że jesteś, nie zmieniaj się- Usłyszała na odchodne, nie odpowiedziała mu ani słowem, była oszołomiona a jej drobnym ciałem władała gorączka miłości do tego blondwłosego shinobi, który nigdy jej nie pokocha...

Niby nie zrobił nic takiego specjalnego, ale dla niej była to malutka iskra nadziei, która zabolała podwójnie kiedy dziewczyna wmówiła sobie, że to pewnie i tak nic nie znaczy.
-Żegnaj Naruto..- wyszeptała wpatrzona w jego plecy, powstrzymując się od łez.

Pokręciła głową, nie chciała już o tym myśleć. W pośpiechu się ubrała, w swój strój treningowy i wyszła na zewnątrz. Dzisiejszy dzień był niezwykle gorący. W takiej temperaturze myśli się dziesięć razy wolniej. Hinacie jednak to nie przeszkodziło aby udać się na pola treningowe. Musiała nauczyć się panować nad swoją mocą jak najszybciej, aby móc wyruszyć na misję.
Tsunade mówiła , że pomóc ma jej Naruto, jednak po wczorajszej rozmowie, jakoś nie miała odwagi go o to poprosić.

Jej trening nie polegał na ćwiczeniu siły fizycznej, techniki, kontroli chakry czy opracowywaniu nowych technik. Miała znacznie trudniejsze zadanie. Musiała wyłączyć swój umysł, wejść do głębi swojej duszy i przemówić do jej współlokatorki. W najgorszym wypadku będzie musiała stoczyć z nią pojedynek, na śmierć i życie.
Nie do końca była pewna czy tak to działa, chciała nauczyć się władać żywiołami. Ale aby to zrobić musi uspokoić burzę, która w niej szalała.

Usiadła pod drzewem, prawie na samym środku pola treningowego numer trzy. Wzięła głęboki wdech, złożyła ręce w pieczęć i zamknęła oczy.
Myślała o tysiącu rzeczach.
W głowie setki ludzi szeptało jej obraźliwe słowa, zarzucali jej odmienność. Nienawidzili jej.
A ona nienawidziła ich.
Powoli poczuła przypływ energii, naprężyła mięśnie. Powoli dawała się ponieść furii...
Poczuła nagle na ramieniu silną rękę, która stanowczo nim potrząsnęła.
-Zaczęłaś beze mnie?- Uśmiechnął się i podrapał w tył głowy.
Powieki kunoichi drgnęły. Jakim cudem widziała co robi Uzumaki, skoro w dalszym ciągu miała zamknięte oczy?
-Źle to robisz.- powiedział pogodnie, tak jakby chwaląc ją. Była nauczona, że za błędne wykonywanie jakiejkolwiek czynności, dostawała surowe kary a nie przyjazne uśmiechy.
-To co powinnam zrobić?- Zapytała pewnie, tak jakby z ironią. Naruto się to nie spodobało. Hinata, którą wczoraj odwiedził była zupełnie inna. Ledwo zdążył na czas.
Był zły na siebie, że ostatnio tak wyszedł od niej z domu, jak oparzony.. Jakoś tak.. przestraszył się?
-Chodź- powiedział w skupieniu, odwrócił się i zaczął prowadzić dziewczynę do celu. Szła w milczeniu przyglądając się wszystkiemu dookoła, tak jakby chciała zapamiętać drogę powrotną. Była zła na chłopaka, że jej przerwał. była przecież tak blisko..
Pomiędzy drzew wyłonił się wodospad, który kiedyś został stworzony przez dwóch, nieżyjących już, ninja.
Jeden z nich miał władzę nad wodą, drugi zaś nad skałą. Postanowili zostawić po sobie pamiątkę.
Było to piękne miejsce, ale mimo, iż dzień był upalny , nikt się tu nie kąpał. Woda była strasznie zimna, lodowata. Tylu młodych ludzi zostawiło tu swoje życia..
-Po co mnie tu przyprowadziłeś?- zapytała coraz bardziej się denerwując, miała przecież trenować a nie podziwiać widoki.
-musisz to robić tam- Namikaze wskazał na miejsce, gdzie woda próbowała swoim ciężarem i ciśnieniem zmiażdżyć skałę.- Usiądź tam i spróbuj jeszcze raz medytować.
Hinata w pierwszej chwili pomyślała, że błękitnooki zwariował. Jednak przypomniała sobie, że część jego treningu również polegała na medytacji, musiał coś o tym wiedzieć.
Bez problemu przeszła po wodzie w stronę głazu, skąpanego w przejrzystym strumieniu. Usiadła po turecku i powoli nastawiła swoje ciało na wodne bicze.
Prąd przeszedł po całym jej ciele od początku kręgosłupa aż po czubek głowy. Jej umysł całkowicie opustoszał, pozostawiając tylko myśli o bólu spowodowanym zimnem.
Cicho pisnęła.
-Jak przyzwyczaisz się do tej wody, będziesz w stanie dotrzeć do głębi swojego umysłu. To nie jest zwykła woda Hinata, to ciekły lód, który już nie jednego shinobi zabił. Kiedy poczujesz, że nie dajesz rady, wstań. Potem spróbujesz jeszcze raz.- powiedział poważnie, starając się wyglądać na niewzruszonego. Tak na prawdę, najchętniej zabrałby ją stąd i przykrył kołdrą.
Granatowowłosa zamknęła szybko oczy i zatopiła się we własnych myślach.
Poczuła lekkie łaskotanie w opuszkach palców, kiedy starała się nakierować własną chakrę na właściwy tor.
Ostatni raz, czuła takie zimno, kiedy bezmyślnie wskoczyła do stawu w środku nocy.
O czym tak na prawdę myślała?
Było jej strasznie zimno, chciała skupić się i dać z siebie wszystko, żeby jak najszybciej zakończyć targające nią od środka fale mrozu.
Nagle poczuła na swoich ustach stanowcze i gorące muśnięcie. Coś ogrzewało ją przez dotyk, dodając jej siłę i tak jakby nadzieję. Otworzyła oczy i w tym samym czasie uczucie ciepła zniknęło. Rozejrzała się. Naruto leżał pod drzewem, około dwadzieścia metrów od niej, spał.
Hyuga znowu zatopiła się w ciemności i lodzie.

                                                            ***

-Pamiętasz Hinatę?- zapytała nie podnosząc wzroku ze zwoju.
-Hai, Tsunade-sama.- odpowiedziała cicho, co bardzo do niej nie pasowało. Odwiedziła hokage Konohy, aby prosić ją o pozwolenie na tymczasowe zamieszkanie w wiosce liścia oraz na uczęszczanie na rehabilitację. Blondynka była w bardzo dobrych stosunkach z Gaarą, dlatego od razu się zgodziła. Mimo, że Temari była twardo stąpającą po ziemi kobietą, która nie pozwalała nigdy i nikomu sobą pomiatać, w towarzystwie saninki czuła się mniej pewnie. Brązowooka zawsze była jej autorytetem i pragnęła być dokładnie taka jak ona, nie potrzebująca niczyjej pomocy,
-Będziesz dzieliła z nią mieszkanie. Nie jest to szczyt marzeń kobiety, ale tylko tą małą kawalerką w tym momencie dysponujemy. -Medyczka przeniosła swoje mądre oczy na shinobi piasku.- Świetnie się składa, że tu jesteś, będziesz miała Hinatę na oku.
-ja nie bardzo rozumiem..- zaczęła znowu, wbrew swojej naturze, niepewnie.
-Hinata ma pewne, bardzo poważne problemy. Nie mam teraz za bardzo czasu ci wszystkiego opowiedzieć, później dostaniesz wezwanie i albo osobiście cię o wszystkim poinformuję albo zrobi to ktoś z zaufanych mi osób. Możesz odejść.- powiedziała beznamiętnie.
- Do widzenia- wyszeptała z nutką irytacji. Niby Tsunade nie powiedziała jej niczego ubliżającego, ale była taka władcza, pewna siebie... chwilami aż za bardzo.
Dostała adres, jednak wioska była ogromna, dlatego mała, zmięta karteczka z nazwiskiem jakiegoś sławnego ninjy w tym momencie jej nie pomoże.
Ruszyła przed siebie, mając cichą nadzieję, że po drodze spotka kogoś kto mógłby jej pomóc, pokierować.
Jej myśli zaczęły krążyć wokół pewnego leniwego shinobi, który ją ostatnio zostawił na lodzie.
-co tu robisz?- usłyszała dziecięcy pisk, dobiegający gdzieś z okolicy jej ud. Pochyliła głowę do dołu, jej oczom ukazał się mały blondynek z bardzo zaciętym wyrazem twarzy.
-znamy się mały?- nie za bardzo wiedziała co ma mu odpowiedzieć, musiał ją z kimś pomylić.
-tata mi powiedział, że tacy jak ty zabili trzeciego hokage!- wrzasnął wyciągając swój mały paluszek w kierunku kompletnie osłupiałej dziewczyny. Nikt nigdy nie zarzucał jej błędów, które popełniali dawni władcy jej państwa. Owszem jej ojczyzna nie była idealna, ale to co było minęło, a Suna-gakure jest jednym z głównych sprzymierzeńców Konohy.
-Kanchi! ile razy mam ci powtarzać, że nie można zaczepiać ludzi na ulicach!- mocno otyła kobieta w wyraźnie za ciasnej sukience złapała chłopczyka za ramie i uniosła w górę na wysokość jej twarzy.
-przepraszam panią- zwróciła się w kierunku Temari, robiąc zawstydzoną minę i ruszyła w kierunku tylko sobie znanym, całkowicie ignorując fakt, że jej syn chciałby wrócić na ziemię,
Czarnooka z gniewną miną skierowała się w przeciwnym kierunku. Na pewno nikogo nie zapyta o zgodę, jeszcze jak dowiedzą się, że pochodzi z wioski piasku to ją zamordują czy coś.
W sumie nie mogła mieć za złe małemu blondynkowi tego przedstawienia, które przed nią odstawił. Ojciec naopowiadał mu w dobrej wierze jak zginął jeden z władców ich rodzinnej wioski a on wszystko zamienia w agresję, jak to dziecko.
-widzę, że powoli zapoznajesz się z mieszkańcami.- usłyszała przyjaźnie brzmiący głos, który zmusił ją do odwrócenia się. Przez chwilę poczuła się miło i chciała się uśmiechnąć, ale przypomniało jej się jak została ostatnio potraktowana.
Temari zmarszczyła brwi i tak jakby nigdy nic odwróciła się na pięcie i zaczęła szybkim krokiem oddalać się od Nary.
-hej, zaczekaj!- krzyknął i szybko zrównał się z blondynką i wyczekująco spojrzał w jej oczy, które w tym przypominały tykającą bombę.
-o co chodzi?- wyszeptał zdezorientowany.
Temari spojrzała na niego gniewnie i delikatnie go odepchnęła, takim dziewczęcym gestem.
-To ja nie wiem o co tobie chodzi! najpierw ze mną rozmawiasz, potem nie i teraz znowu tak. Jesteś skomplikowany jak kobieta w ciąży!- krzyknęła rozśmieszając jakiegoś przechodnia, który akurat usłyszał ten urywek ich rozmowy.
Nara nieco się zamyślił, nie chciał żeby tak pomyślała.
-to nie chodzi o to co ty zrobiłaś Temari, tylko co ja zrobiłem.- nerwowo, na przemian, zaciskał pięści i je rozluźniał. - Nie przewidziałem, że możesz być celem ataku tych ninja, prawie zginęłaś przeze mnie.
Kunoichi w pewnej chwili zrobiło się żal chłopaka. Obwinia siebie za coś z czym nie miał nic wspólnego. Przecież to nie on ich zaatakował ani tego nie zlecił.
-Przepraszam, że taki byłem ale po prostu czułem odrazę do samego siebie, że akurat wtedy nie przewidziałem wszystkich ruchów przeciwnika..
-Przestań Shikamaru, uratowałeś wtedy i mnie i siebie, jesteś bohaterem.- Odparła starając się jakoś go pocieszyć bo wyglądał na bardzo przybitego. Aura złości i wyższości opadła, zresztą tak jak zwykle kiedy z nim jest.
-gdzie się wybierasz?- zapytał po chwili zmieniając temat o sto osiemdziesiąt stopni. Nie chciał dłużej myśleć o tamtej walce, bo od razu do głowy przychodziły mu okropne wyobrażenia co by się stało gdyby jednak nie zdążył na czas.
-Idę do domu, o ile mogę tak to nazwać.- odpowiedziała, lekko wzdychając tak jakby na wspomnienie swojej rodzinnej piaskownicy.
-a mogę wiedzieć gdzie?
Temari sięgnęła do kieszeni swojego uniformu i wyjęła małą karteczkę, którą wcześniej dostała od hokage, po czym podała ją chłopakowi.
Ten chwilę ilustrował skrawek papieru po czym wybuchnął głośnym śmiechem.
-Przeszłaś taki kawał w zupełnie złą stronę!- zawołał w przerwie pomiędzy kolejnymi przypływami chichotu, który wyraźnie zirytował dziewczynę.

                                                           ***

I znów to samo.. Te kojące ciepło, które ma swój początek na jej drobnych ustach i rozlewa się falami po całym ciele. Od zewnątrz lodowata woda wręcz raniła jej skórę ale także działała orzeźwiająco, natomiast w środku niej, przyjemny płomień drażnił jej wszystkie narządy.
Cały czas śledziła swój bieg chakry, który raz gnał przez dłuższy czas w jedną stronę, by po chwili bez ostrzeżenia zawrócić.
Różne rodzaje energii mieszały się w jej wnętrzu, tworząc wybuchową mieszankę, która napełniała ją mocą.
Otworzyła szybko oczy, czuła się jak nowo narodzona. Uzumaki już nie spał, tylko wyczekująco się w nią wpatrywał. Hyuga podniosła się z siadu i z gracją nie mniejszą niż zawodowa tancerka przeszła przez staw w kierunku chłopaka.
-Jak się czujesz?- usłyszała pytanie przepełnione troską, dzięki czemu mimowolnie się uśmiechnęła.
-Nie jestem pewna.. czuje się jakbym obudziła się właśnie z bardzo długiego snu. Aż mnie roznosi w środku.- Odparła energicznie i uniosła pięść w górę.
-Spróbuj wykonać jakieś jutsu, najlepiej związane z twoją naturą.- zaproponował.
Dziewczyna wyraźnie czymś się zmartwiła.
-Naruto, j-ja nig-gdy nie sprawdzałam jaką naturę ma moja chakra.- odparła ze wstydem i połączyła ze sobą dwa palce wskazujące. Namikaze widocznie się zdziwił, ale tylko na krótką chwilę.
-To żaden problem, zrobimy to teraz! ja ci wszystko pokażę- odpowiedział, uśmiechając się pokrzepiająco.
Podniósł z ziemi mały listek, który niedawno musiał spaść z drzewa, po czym podszedł do granatowowłosej.
-Patrz.- powiedział nonszalanckim tonem.
Zgniótł go swoimi szorstkimi dłońmi i zrobił bardzo skupioną minę.
Hinata obserwowała jak samotna kropla potu spływa po jego czole a potem policzku. Wyglądał tak męsko.. nie mogła się nadziwić jak można być aż taki wspaniałym.
-Patrz na moje ręce.- usłyszała słowa, które wyrwały ją z zamyślenia. Potrząsnęła lekko głową i przeniosła swój wzrok w wyznaczone miejsce. Oczywiście oblała się szkarłatnym rumieńcem ponieważ jej obiekt westchnień zauważył, że wlepia w niego swoje chciwe spojrzenie. Chciwe, bo pragnęła mieć go tylko i wyłącznie dla siebie.
Błękitnooki rozdzielił dłonie i oczom granatowowłosej ukazał się ten sam listek, tyle że tym razem miał drobne przecięcie przez całą jego powierzchnię.
-To jest wiatr- odparł.- Twoja kolej- schylił się do ziemi aby  z gąszczu trawy wyciągnąć liścia, którego wręczył swojej towarzyszce.
Hyuga zrobiła wszystko według wskazówek blondyna.
W pewnym momencie poczuła jak coś gorącego parzy ją w dłonie. Z sykiem rozwarła ręce, gdzie ukazał się ów listek cały w płomieniach.
-Ogień- oznajmił Uzumaki i w tym momencie, jakby chłopakowi na złość, liść przestał płonąć i na nowo przybrał swoją dawną postać, zielonego pełnego wody i chlorofilu liścia.
Kiedy Naruto chciał już coś powiedzieć, liścia zaczęły przecinać liczne podmuchy wiatru, które w końcu całkowicie go rozszarpały,  a pozostałości zaczęły iskrzyć się tak jakby przewodziły prądem.
-Niesamowite- wyszeptał patrząc na dziewczynę z podziwem.- ty jesteś niesamowita,Hinata- powiedział lekko zawstydzając Hyugę i przy okazji samego siebie.

Ostatnio jak przyszedł do niej, był w opłakanym stanie. Targały w nim wszystkie możliwe, negatywne emocje. Był wściekły na Sasuke, Sakurę i na siebie. Kiedy zobaczył długowsłosą kunoichi, która przyjaznym i ciepłym wzrokiem stopiła cały lód z jego serca, miał ochotę jak małe dziecko wypłakać się w jej ramionach, co zresztą chwilę później zrobił.
Tego wieczora był pewien. Był pewien tego kim jest, kim chciałby być. Był pewien swoich marzeń i dążeń.
Był pewny, że nigdy nikogo tak nie kochał i nie będzie kochać jak Hinatę Hyugę.
Wcześniej zaprzeczał ale teraz wiedział, że gdyby tego wieczora białooka by mu nie otworzyła.. Zabiłby się własnym kunai'em.

                                                           ***

-Tenten! Jestes tu?- po małym mieszkaniu rozległo się donośne wołanie.
Różowowłosa kunoichi martwiła się o swoja przyjaciółkę. Dawno jej nie widziała, co nie było podobne do mistrzyni broni białej, zazwyczaj wszędzie jej było pełno.
Zaskoczył ją otwarte drzwi, Tenten nigdy nie zostawiała otwartego domu bez opieki.
Ruszyła w głąb salonu o żółtych ścianach. Na środku pomieszczenia stał stół, gdzie Tenten przyjmowała gości, na którym teraz stały dwie filiżanki, z czego jedna do połowy była napełniona czymś co kiedyś było herbatą. Musiało to wszystko stać tu już dłuższy czas.
Sakura zauważyła nagle, przez otwarte drzwi do sypialni koleżanki, skuloną postać wpatrującą się w okno.
-Tenten?- Zapytała niepewnie podchodząc bliżej.
Nie odwróciła się do gościa, tylko tak jak wcześniej obserwowała przyrodę za oknem.
Sakura odgarnęła jej grzywkę z czoła i aż wstrzymała oddech kiedy ujrzała w jakim stanie jest jej przyjaciółka.
Miała spuchnięte i podkrążone oczy, zapadnięte policzki, sine i drżące usta. Wyglądała jakby od miesiąca nic nie jadła ani nie spała. Lekko kiwała się w przód i w tył, sprawiając wrażenie nieco obłąkanej.
-Co się stało?- zapytała z troską, dopiero teraz przyciągając uwagę właścicieli mieszkania.
-Neji..- wyszeptała słabo w odpowiedzi.- Powiedziałam mu o swoich uczuciach a on wściekł się na mnie i prawie pobił, kiedy obraziłam Hinatę.- Opowiedziała beznamiętnie, nie patrząc Sakurze w oczy tylko na jakiś punkt za nią.
-Kuso, ta pieprzona Hinata!- Wyrwało się zielonookiej.- Wszystkich sobie owija wokół palca. Naruto, Tsunade, Neji'ego.. Naruto wybrał ją, nie mnie. Kiedyś nawet ją lubiłam, teraz chce mi się rzygać jak o niej pomyślę.- Wysyczała wczuwając się w sytuację swojej koleżanki.
-Ja tego tak nie zostawię! Trzymaj mnie Sakura bo pójdę i ją zabiję!- Wycharczała kobieta z kokami.
-Wiesz Tenten, że nie możemy.. W sumie to ona nie jest niczemu winna..- Odparła smutno Haruno obejmując dziewczynę.
-Wiem..

                                                               ***

-Wydaje mi się, że jesteś gotowa.
-Też tak sądzę.- Powiedziała pewnie, uśmiechając się przy tym ciepło.
-Odprowadzę cię i potem wstąpię do babuni Tsunade, zgoda?
Dziewczyna w odpowiedz skinęła lekko głową i wraz ze swoim towarzyszem skierowała się w stronę jej nowego domu.
-Bardzo szybko udało ci się opanować swój gniew, kontrolowałaś żywioły bez jakiegokolwiek wybuchu agresji.- zaśmiał się chłopak, patrząc na Hyuge z podziwem, ta natomiast odpowiedziała mu zawstydzonym spojrzeniem.
-Ale Naruto- kun.. to wcale nie było trudne. Ja po prostu od dziecka jestem wyuczona, że muszę się silnie koncentrować na tym co robię. Wcześniej jakoś zapomniałam o tym, a ta lodowata woda oczyściła mi umysł.- Naruto zrobił załamaną minę na to co mu powiedziała granatowowłosa.- o co chodzi?- zapytała lekko przestraszona.
-Mi to zajęło dużo więcej czasu niż tobie i bynajmniej nie było to proste- powiedział.
-Ty natomiast masz dużo innych umiejętności, cech których ja nigdy nie będę miała.
-niby co?- w jego głosie słychać było, że nie wierzył dziewczynie.
-Jeśli chodzi o siłę fizyczną, ja nigdy nie będę jej miała.. Odkąd pamiętam starałam się rozwijać swoje najsłabsze punkty, między innymi moc, siłę. Jednak treningi nie przynosiły rezultatów. Nie byłam w stanie nigdy uderzyć Neji'ego tak, żeby pokazał, że go boli, nigdy. Pomyślałam, że to wina mojej wagi, że jestem za lekka, zbyt chuderlawa. Zmieniłam dietę, starałam się więcej jeść, ale kilogramy jak na złość nie przybywały a chwilami nawet ubywały! W końcu zmieniłam strategię i skupiłam się na szybkości i wytrzymałości. Niestety nawet jeśli przewyższam wroga w tych dwóch kwestiach to zawsze się cofam i nie jestem w stanie zaszkodzić mu swoją siłą. Podziwiam Sakurę, która jest bardzo szczupła a jak przyłoży, to lepiej nie znajdować się gdzieś w pobliżu.- Wzięła głęboki wdech i spojrzała Uzumaki'emu w oczy. Słuchał ja tak jakby była w tym momencie czymś najciekawszym na całym świecie. Nikt nigdy nie uważał tego co mówi mała Hinatka za ważne, teraz dziewczyna poczuła coś niesamowitego, coś za co mogła oddać wszystko aby tylko trwało.
-Sama siła, jest bezużyteczna.- odpowiedział jej krótko, dalej będąc oszołomiony jej wypowiedzią, Hinata się właśnie przed nim zaczynała otwierać. Opowiedziała mu o swoim słabym punkcie, co jest ogromnym zaszczytem w świecie shinobi. - Twoje oczy widzą wszytko.- dodał.
-Nie lubię używać byakugan'u. Wiąże się to z bolesnymi wspomnieniami. Od zawsze miałam wrażenie, że mój tata, dziadek i wszyscy starsi z mojego klanu kochają bardziej tą technikę niż nas, a w szczególności mnie. - Naruto się zamyślił. Pewnie gdyby nie rozmawiał z białooką, powiedziałby coś w stylu "na pewno nie, przesadzasz" i tym podobne, ale tutaj wszystko co mówiła dziewczyna było smutną prawdą. Nie wiedzieć czemu blondyn delikatnie, wsunął dłoń dziewczyny między swoje palce, czego skutkiem był dreszcz, który przeszedł przez ich ciała. Hinata nie wiedziała co się dzieje, w głowie jej wirowało, miała wrażenie, ze zaraz zemdleje.Namikaze chciał ją jakoś pocieszyć, pokazać, że jest warta więcej niż wszystkie skarby planety, że stała się dla niego Nindo, drogą ninja.

                                                                    ***

W czarnym płaszczu, z blizną na piersi przemierzał drogi, lasy aby odnaleźć w końcu ścieżkę, która da mu powrót do domu. Domu.. czy tak może go nazwać? Czy chce go tak nazwać?
Nienawidził tego miejsca odkąd się urodził, nienawidził go, kiedy jego dusza umierała pozostawiając puste ciało mściciela.
Nikt nie wiedział po co chce wrócić i czy w ogóle chce.
Chciał odnaleźć siebie, zaakceptować to kim jest.
Bo nikt, nawet on sam, nie może zaprzeczyć, że jest shinobi z Konoha-gakure.

3 komentarze:

  1. Nawet nie wiesz z jaką niecierpliwością oczekuję twoich notek. Każda następna coraz lepsza od drugiej. Robisz postępy moja droga, nie tylko ze względu na fabułę, ale i opisy!! Od tygodnia wchodzę codziennie na twojego bloga z nadzieją, ze to właśnie dziś będzie notka i oto nareszcie :D
    Cóż mogę powiedzieć. Na początek Shikamaru Temari, mimo iż ta para jest mi obojętna, to bardzo fajnie ją pokazujesz i nawet się do nich przekonuję. Jesteś już drugą osobą, której się to udało (pierwszą była Aki ;)). Wątek NaruHina no po prostu, aż sam nie wiem, czytam te fragmenty po kilka razy, tak bardzo mi się podobaj. Bardzo fajnie, że troszkę odmieniłaś Naruto i że teraz podchodzi do tego poważnie i oczywiście najważniejsze; pokochał Hinatę!! Niech jej to wyzna!!! (tak wiem mam świra :P) No po prostu genialne przedstawione, wspaniałe opisy uczuć, emocji i tylko można żałować, że tak mało :)
    Widzę, że dziewczynom nasza Hinata nie przypada do gustu. Mam nadzieję, że nic jej nie zrobią albo Naruto w porę zadziała. Właściwie czytając o Hinacie to tak jakby czytał mangę o Naruto, a dokładniej jej początek. W mandze mało kto lubił Naruto tutaj mało kto Hinatę, dlatego uważam że Uzumaki najlepiej będzie potrafił zrozumieć naszą młodą kunoichi.
    No i zakończenie...czyżby nasz Sasuke się pojawił? :)
    Czekam na następny (oby jak najszybciej się ukazał :D) duuużo weny i twórz dalej bo naprawdę czas na twoim blogu NIE JEST czasem zmarnowanym :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka!!
    Przeczytałam rozdział już kilka dni temu i jest naprawdę niesamowity!!
    Masz bardzo ciekawy styl pisania i podoba mi się wątek ShikaTema, na który muszę przyznać, zwracam większą uwagę,gdyż uwielbiam tę parę.<3
    Już nie mogę doczekać się następnej notki. Chakry!!
    Aki

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    dopiero co zawitałam na ten blog... opowiadanie bardzo mi się podoba... och aż mam ochotę zrobić cos bardzo złego Hisashiemu.... jak on tak może traktować własną córkę.... bardzo kochał ich matkę, postawił na swoim, żeniąc się z nią... a później jak się okazało jakimi mocami włada i że Hinate trzeba upokarzać to to zrobił z wielką ochotą.... i dobrze, że Tsunade odmówiła Hanabi....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie i gorąco

    OdpowiedzUsuń