Natchnienie

sobota, 12 października 2013

/VI-Zło nocy/

Ohayo! Przepraszam straszliwie za błędy, mam nadzieję, że wam się spodoba :)
Zachęcam do komentowania, to bardzo motywuje!
Pozdrawiam wszystkich serdecznie! :)

-Jak to zrobiłeś?- Zapytała blondynka, kiedy jej towarzysz związywał ostatniego, w dalszym ciągu nieprzytomnego shinobi.
-co masz na myśli?
-nie wykonałeś żadnej pieczęci, nie rozumiem jakim cudem..- Nara uśmiechnął się delikatnie.
-Tak jak zauważyłaś za pomocą cienia obezwładniłem czterech z pięciu przeciwników. Kiedy ten ostatni pojawił się z tobą, nie zerwałem techniki, która mnie wiązała z tamtymi.- Shikamaru nabrał powietrza, przez chwilę zaczął w myślach dobierać właściwe słowa aby Temai go zrozumiała- Przeniosłem swoją chakrę do ciała jednego z tych osiłków i cieniem wykonałem pieczęci ich rękoma.
-Wymyśliłeś to tak szybko?- Zapytała z podziwem.
-musiałem- odpowiedział.
-Uratowałeś mi życie..
- nie musisz mi dziękować- odpowiedział zadziornie.
Temari wykonała potem prosty zabieg na ranę Shikamaru, która całe szczęście okazała się nie być czymś poważnym.
Po jakimś czasie do dwójki ninja dotarł Gaara z eskortą, obiecał Narze, że zbada sytuację i zda obszerny raport do Hokage-sama.
Co im więc pozostało?
Ruszyli w dalszą drogę.


-Czego chcesz?!- wrzasnęła ze złością.
Blondwłosy mężczyzna trzymał dziewczynę w żelaznym uścisku, jej próby wyrwania się były dla niego jak łaskotki.
-Hinata to ja!- odparł, wynurzając twarz z jej włosów.
-nie obchodzi mnie to!- odparła i zaczęła się szamotać coraz zacieklej.
Wewnątrz Naruto coś pękło.. Nie obchodzę jej?
Tak wiele pytań zrodziło się w jego głowie, przez co stracił czujność i rozluźnił uścisk co zgrabnie wykorzystała granatowowłosa.
Popędziła przed siebie zostawiając skołowanego Naruto samego na skale.

*-Przecież ja nie chciałam mu tego powiedzieć, dlaczego ja mu to powiedziałam?!*
*-przecież go kocham.*
*-Nie! nienawidzę go za tą obojętność w jego oczach!*
*-Uspokój się, uspokój się!*
Dookoła szalała wichura. Ludzie pochowali się w swoich domach ze strachu przed niszczycielskim żywiołem.
Ona natomiast szła opustoszałą, główną ulicą z ogromnym mętlikiem w głowie.
Z jednej strony zastanawiała się co ona do cholery wyprawia, z drugiej natomiast była niezmiernie zadowolona, że pogoda jest jej posłuszna.
Nie czuła zimna, mimo, iż temperatura znacznie spadła.
Spojrzała w kierunku latarni, która pod wpływem jej wzroku oblała się płomieniem.
*-Naruto Uzumaki, Naruto Uzumaki, Naruto Uzumaki.*
*-Nie! przestań! nie myśl o nim! on cię nie kocha! nienawidzi cię, zresztą jak każdy w tej wiosce!*
*-Ale ja go kocham.*
*-Nie, nie kochasz.*
*-Chciałabym go zobaczyć.*
*-Zobaczyć! tylko to możesz dostać, nic więcej!*
*-To mi wystarczy.*
*-Chyba zwariowałam.*
Nagle Hyuga zatrzymała się, gdyż poczuła piekący ból na policzku.
-Proszę Hinata..- usłyszała szept.
-Pomocy..- odpowiedziała zanim  na nowo, wybuchł w niej pożar.

Uderzył dziewczynę lekko w twarz ale i to wystarczyło aby na moment opanować jej furię. Szedł za nią od samego początku, chciał tylko pomóc.
Białooka co jakiś czas szeptała sama do siebie niezrozumiałe wyrazy, czasem jakieś zdanie.
Włosy sterczały na wszystkie strony, cera była chorobliwie blada.
Nie miał wątpliwości, że od ich ostatniego spotkania zaszły w niej diametralne zmiany. Jej sposób bycia, mówienia.. Wszystko było takie obce..
Chłopak poczuł ogromną tęsknotę za jej szkarłatnym rumieńcem, nieśmiałym spojrzeniem i tym cichym głosikiem, mówiącym tak słodko brzmiące z jej ust: "Naruto-kun".
Jedno spotkanie z nią wystarczyło aby Uzumaki poczuł ogromną pustkę w sercu. Czegoś mu brakuje, kogoś mu brakuje.
Pamięta dobrze jak sam był w podobnej sytuacji. Bardzo chciał być akceptowany i szanowany, albo nawet tolerowany.
Przyglądał się ludziom na ulicach w poszukiwaniu chociażby jednego przyjaznego wspomnienia.
Większość była nim obrzydzona albo irytowała ich jego same istnienie.
Ale nie to było najgorsze.
Co jakiś czas trafiała się osoba, która spoglądała na niego lodowatym, pozbawionym emocji wzrokiem. Czuł wtedy, że nikt nie zauważy jeśli kiedyś go zabraknie. Nikt nie będzie za nim tęsknił, nikt nie będzie płakać. Jest po prostu osobą na którą nie warto marnować czasu.
I nagle te słodkie i nieśmiałe białe oczy.
We wszystkich wspomnieniach je widział. Kiedyś nie zwracał na nią uwagę, ponieważ przytłoczony był całą resztą okrutnych spojrzeń.
Dzisiaj widział znacznie więcej. Nigdy nie doceniał, że posiada jej przyjaźń.
Do czasu, aż ją stracił.
Kocha mnie?
Nawet jeśli kiedyś  tak było, to już o tym zapomniała. Zmieniła się, jest inna.
Jej oczy są puste, nienawistne.
Ale czy i ja kiedyś takich nie miałem?
Też traciłem kontrole. Wtedy w moją stronę ręce wyciągał sensei Iruka, Kakashi, Jiraya, Tsunade czy Sakura.
A kto jej pomoże?
Tak bardzo chciałbym żeby była szczęśliwa, bezpieczna...

-Hinata uspokój się!- krzyknął, kiedy zauważył, że Hinata na nowo podejmuje z nim walkę.
-Kim ja dla ciebie jestem?!- wrzasnęła rozpaczliwie.
Chłopak zająknął się i nie udzielił odpowiedzi.
-Dla nikogo nic nie znaczę i też nikt nie znaczy nic dla mnie, udowodnię wszystkim swoją siłę.- Wysyczała dziwnym głosem, tak jakby nie znała znaczenia własnych słów.
-Przecież wszyscy wiedzą, jaka jesteś Hinata..
- a jaka według ciebie jestem?- Na chwilę chaos wyparował z jej tęczówek.
-silna, wytrwała, honorowa, pomocna, szlachetna również nieśmiała, kobieca i kochana- zaczął wymieniać, nie spuszczając z niej wzroku.
-kłamiesz- wyszeptała ledwo słyszalnie,
Naruto chwycił ją mocno za nadgarstki i nieznacznie przyciągnął do siebie, tak jakby na potwierdzenie tego co przed chwilą jej oznajmił.
-Nigdy wcześniej nie powiedziałem nic bardziej prawdziwego. Kiedy cię widzę moje serce się śmieje, moje zmysły szaleją, w głowie mam tylko ciebie.. Nie wiem czy to jest miłość ale chciałbym, żeby właśnie tak wyglądała miłość.
Po tych słowach zapanowała ciemność.



-Zbadałam ją bardzo dokładnie i niestety nie mam za dobrych wieści. Tak jak wcześniej wyjaśniłeś mi Neji w swoim raporcie- Blondynka oplotła spojrzeniem, jak zawsze poważnego Hyuge- Hinata oprócz zwykłej chakry posiada w swoim organizmie pokłady energii, bardzo rzadkiej, zazwyczaj nazywanej kekkei genkai, jednakże w tym przypadku jest to co innego.Ona ma w sobie nieskończenie wiele rodzajów tej mocy.
-Nie rozumiem- odpowiedział Uzumaki, który stał najdalej od biurka hokage, oparty o drzwi z rękoma splecionymi na piersi.
Blondynka zamyśliła się po czym zrobiła minę, która świadczyła, że wpadła na jakiś pomysł.
-Yamato ma w sobie jeden rodzaj tej rzadkiej chakry.Dzięki temu potrafi używać elementu drewna, nieprawdaż?- Zapytała się.
-Czyli Hinata umie panować nad wszystkim?
-Nie, nie umie. Ona po prostu ma możliwość nauczenia się tego.  Ale to jest bardzo trudne.
-Wszystko świetnie, fajnie. Tylko, że nie potrafię zrozumieć dlaczego nie panuje nad sobą i dziwnie się zachowuje!- krzyknął zdenerwowany Namikaze, wywołując wyraz zdziwienia na twarzy Sakury, która również została zaproszona na to zebranie.
-Gdybyś mi nie przerywał doszłabym do tego!- krzyknęła równie głośno Tsunade,  wstając z krzesła. Po chwili jednak uspokoiła się i ponownie zasiadła wygodnie, na swoim tronie, - Ta chakra wyzwoliła w Hinacie jej mroczną stronę. Obawiam się, że  cierpi na rozdwojenie jaźni, a jej druga połówka zaciekle walczy aby zająć jej miejsce.
-Czy to da się.. w-wyleczyć?- zapytał Neji z przerażeniem w oczach.
-Jeśli  nauczy się panować nad swoimi zdolnościami nie wpadając w furię to owszem. Zabije swoje mroczne przeciwieństwo. Treningi będą żmudne i męczące, ale nie ma dla niej innej szansy. Naruto!- Brązowe oczy zderzyły się z błękitnymi. - Zajmiesz się jej treningiem!
-M-mam być jej sensei?- Zapytał unosząc brwi w geście niezrozumienia.
-Nie, baka! Masz być jej kompanem treningowym, towarzyszem, przyjacielem. Wydaje mi się, że tylko ty jesteś w stanie opanować nienawiść w ludziach. Na ten czas zamieniam składy w dwóch drużynach! Sakura przeniesie się do drużyny 8 a Hinata do 7! To wszystko, możecie się rozejść- oznajmiła kobieta.
Naruto odwrócił się na pięcie, kiedy usłyszał spokojny szept.
-Zostań jeszcze na chwilę.
Kiedy ostatnia osoba opuściła gabinet, blondyn usiadł na krzesełku na przeciwko hokage. Spojrzał na nią wyczekująco.
-Chciałabym, kiedy Hinata dojdzie do siebie wysłać was na misję. Powinna tam pójść sama, ale ze względu na jej trudną sytuację rodzinną,  potrzebuje twojej ochrony.- powiedziała do chłopaka, który wydawał się być nieobecny. -Waszym zadaniem będzie dostanie się na pola śmierci Wiesz Naruto co to za miejsce?- chłopak lekko pokręcił głową.- Mogłabym wybrać kogoś innego, ale pomyślałam, że chciałbyś poszukać odpowiedzi na nurtujące cię pytania, a to miejsce chyba może ci w tym pomóc.- Naruto zdziwił się.- pola śmierci to inaczej wioska Wiru- Namikaze otworzył szeroko oczy i z większym zapałem zaczął studiować słowa Tsunade.- Wioska wiru a dokładniej klan Uzumaki słynął z wpaniałych technik pieczętujących. Doczytałam w jednej kronice, że istnieje taki zwój, który zawiera informacje na temat techniki, która dezaktywuje niektóre pieczęcie.
-ptak w klatce- wyszeptał chłopak.
-dokładnie. Ruszycie, kiedy tylko Hinata dojdzie do siebie. Uważaj na nią Naruto, spraw by cały czas była sobą- powiedziała i puściła mu oczko, zanim zdążył opuścić pomieszczenie.




Ostatni raz była taka smutna kiedy Sasuke odchodził z wioski. Miała ochotę udusić Tsunade za ten rozkaz, przecież ona należy do drużyny siódmej..
Dlaczego wszystko musi być takie trudne?
Postanowiła, że pomówi o tym z Naruto, nie może przecież dopuścić aby ją zostawił.. Tak jak kiedyś Uchiha...
Kogo ona teraz kocha? Którego z nich?
Odpowiedź na to pytanie była bardzo smutna.
Obu.



-Co się stało?-usłyszał słaby szept, który doprowadził go do drżenia. Nie rozumiał dlaczego ale poczuł się jakby po kilkunastu latach znowu mógł skosztować ramen. Zaraz uśmiech pojawił się na jego twarzy.
-Naruto?- Dopiero teraz przypomniał sobie, że nie odpowiedział dziewczynie.
-Już wszystko dobrze, jesteś bezpieczna.- Powiedział delikatnie się uśmiechając.
-Ale skąd ja się tu wzięłam?- zapytała, po rozejrzeniu się po sali.
-Nie pamiętasz?- zapytał, mimo, że w jego głosie i oczach nie było zdziwienia.
-Mam tylko jakieś przebłyski, jak rozmawiałam z tatą, jak mnie uratowałeś, potem poszłam do Tsunade-sama poprosić o mieszkanie, w końcu potrenować.. A teraz jestem tu.- Wyszeptała i przeczesała swoje gęste włosy, nieco się rumieniąc.
-*Nie wiem na jaki czas ale.. cieszę się Hinata, że jesteś z powrotem*- pomyślał chłopak.
-Niestety ale staruszka zabroniła mi mówić tobie o twoim sanie zdrowia, no bo to jest rola lekarza i takie tam bzdety, ale mogę ci zapewnić, że wszystko będzie dobrze i że jestem przy tobie.- powiedział i nie wiedzieć czemu, niekontrolowanie, złapał delikatnie Hinatę za cienkie pasmo jej włosów, które lekko odstawało od reszty. Dziewczyna na ten niby nic nie znaczący gesty, zaczerwieniła się jeszcze bardziej doprowadzając blondyna do śmiechu.
-Obudziłaś się, więc powinienem iść po hokage, poczekaj tu chwilę.- Po tych słowach wstał i opuścił pomieszczenie, gdzie leżała Hyuga.
Cały czas miała szeroki uśmiech na twarzy i stopniowo znikający rumieniec. Była szczęśliwa bardziej niż kiedykolwiek. Naruto się o nią troszczy!
Mimo, że jest to przyjacielskie uczucie to białooka nie mogła odpędzić od siebie myśli, że wszystko powoli zaczyna się układać.
No może prawie wszystko.

Na salę weszła potężna blondynka, mocno stąpająca po ziemi. Miała na sobie swój standardowy strój plus biały fartuch lekarski.
-Konichiwa- Wyszeptała Hinata na jej widok.
Tsunade w odpowiedzi uśmiechnęła się do swojej pacjentki i usiadła obok niej na  łóżku.
-Czy coś ze mną nie tak?- zapytała dziewczyna wyłaniając się spod kołdry i ustawiając się w pozycji siedzącej.
-Jeśli chodzi o twój stan fizyczny to nic ci nie dolega, ale..- blondynka nabrała nerwowo powietrza.- Twoja psychika potrzebuje kuracji...
Brązowooka już jakieś pół godziny wyjaśniała granatowowłosej kunoichi wszystko co wiedziała na temat jej przypadłości. Dowiedziała się, że to Naruto ją znalazł a zanim to zrobił wezwał hokage, która wstrzyknęła jej środek nasenno-uspokajający. Słuchała kobiety w lekkim osłupieniu, które po tym, jak dowiedziała się o misji sam na sam z Naruto, przerodziło się w radość i zawstydzenie, co nie uszło uwadze saninki.
-Czy mamy jakieś informacje na temat wyglądu tego zwoju?- zapytała poważnie swojej przełożonej.
-Niestety nie, dlatego musisz zdać się na swoją intuicję. A i jeszcze jedno... Wydaje mi się, że tam nie ma żadnych pozostałości po wiosce, a tą sekretną bibliotekę musicie odnaleźć na przykład pod ziemią albo gdzieś tam.- Powiedziała blondynka i zaczęła powoli i ociężale wstawać z łóżka, lekko krzywiąc się z bólu. Zauważyła pytający wyraz na twarzy swojej podopiecznej i postarała się na to uśmiechnąć.
-Ta wojna nieźle mnie wykończyła, jeszcze nie doszłam w pełni do siebie- oznajmiła pogodnie i skierowała się do wyjścia.
-Trzymaj się Hinata, już jutro z samego rana zostaniesz wypisana- dodała na odchodne i zostawiła Hyuge samą sobie.



-Tsunade- sama się nie zgodziła.- powiedziała mała dziewczynka spuszczając nisko głowę. Wyczekiwała nagany ale ta nie nadchodziła. Hiashi nie był zdziwiony.
-Poproś kogoś innego.
-Nie wiem kogo, może ty, ojcze, mógłbyś mi kogoś polecić?- zapytała unosząc swoje księżycowe tęczówki na mężczyznę.
-Osoba, która najlepiej opanowała nasze klanowe techniki i cały czas je rozwija, jest nie kto inny jak Neji.- Dziewczyna przymrużyła lekko oczy i odsunęła się nieznacznie. W jej planach było zostać uczennicą kogoś wielkiego, wybitnego. Neji oczywiście był wspaniałym ninja, ale to zupełnie inaczej brzmi, że trenowana była przez Neji'ego Hyugę a przez Tsunade, hokage wioski ukrytej w liściach, wnuczkę pierwszego hokage.
-dobrze ojcze, pójdę do niego dzisiaj.- Odparła lekko zawiedziona, ale ani myśli aby przeciwstawić się ojcu.

Chwilę po odejściu Hanabi, Hiashi usiadł przy stole i zaczął sączyć gorącą herbatę, którą wcześniej sobie zaparzył. Nie było w niej nic nadzwyczajnego, herbata jak każda inna.
To dlaczego ta mu nie smakowała? Była gorzka, mimo, że wsypał do niej tonę cukru. Była zimna, mimo, że parzyła go w usta i język. Była cierpka mimo, że ledwo barwiła wodę na brązowy kolor.
Yumi kochała pić herbatę, a Hinata robiła najlepszą...
Czy  właśnie to, nazywa się sumienie?



Przez resztę drogi nie odzywali się do siebie, szli szybkim tempem, chociaż kobieta kulała.
Miała wiele pytań, chciała dowiedzieć się wszystkiego o swoim nowym, na chwilę obecną, miejscu zamieszkania. Ale Shikamaru wydawał się być podenerwowany i jakiś zirytowany. Nie spojrzał na nią ani razu, od kiedy ruszyli w dalszą drogę, po przekazaniu Gaarze złapanych ninja.
Dziewczyna lekko się zmieszała, nie wiedziała co jest przyczyną tak nagłej zmiany nastroju jej towarzysza, może to o nią chodziło? Wcześniej myślała, że to wina obrażenia, które doznał na początku walki ale sama mu je później opatrzyła i nie było to nic poważnego ani dokuczliwego.
Z każdym krokiem więcej, noga bolała ją coraz bardziej. Męczyła ją jak ostry kamyk w bucie, którego nie dało się wyjąć, ponieważ wręcz wrósł w jej skórę.
Miała całkiem dobrą orientacje w terenie, dlatego szybko udało się jej oszacować ich obecne położenie aby nie pytać o to Nare, który cały czas sprawiał wrażenie, jakby najmniejsze słowo Temari, mogło wywołać wybuch wulkanu.
Znajdowali się nie całe dwie godziny od celu,
Była coraz bardziej zestresowana, czego nie dawała po sobie poznać.
Niby znała dużo shinobi z Konohy, ale co reszta o niej pomyśli?
Pamiętała czasy kiedy jako siostra jinchuriki Shukaku, była wytykana palcami i uważana za kogoś godnego pogardy.
Teraz jej brat jest Kaze-kage, jednym z najsilniejszych shinobi świata. Skoro tak, to dlaczego ona dalej czuła obawę przed ludźmi?
Może te trudne lata wywarły na nią ogromny wpływ?
Nie jest pewna czemu tak się dzieję, ale jedno wie na pewno..
Nikomu nie pokaże swojej słabości.



Neji szedł zamyślony, cały czas interpretując słowa hokage.
We wnątrz Hinaty żyje inna zła Hinata?
To zupełnie nie ma sensu..
Przecież ona jest taka dobra, miła, nieskazitelna..
Neji skarcił się za te myśli mimo, że w sumie nic złego po głowie mu nie chodziło. Tak jakby bał się, chociaż wypowiedział te słowa w myśli, ktoś mógł go usłyszeć.
Szedł jak zawsze szybko. Nienawidził kiedy musiał dostosować się do powolnego kroku Lee czy Ten-ten...
Na chwile się zatrzymał, poczuł jak zimny pot spływa po jego plecach.
Ten-ten..
Przypomniała mu się sytuacja, która miała miejsce jakiś czas temu.
Dziewczyna z kokami, koleżanka z drużyny, wyznała mu miłość, jednocześnie obrażając jego kuzynkę..
Co u Neji'ego wywoływało większe emocje?
Mimo, że poczuł gdzieś na samym dnie serca ciepłe iskry, spowodowane tym wyznaniem, zaraz zostały one przysłonięte przez burzowe chmury złości. Nikt nie będzie obrażał Hinaty w jego obecności, nawet Ten-ten.
Nie potrafił odpowiedzieć na pytanie dlaczego..
Może po prostu chce wynagrodzić jej wszystkie cierpienia?
Nie zauważył nawet jak stanął przed drzwiami do swojego domu. Nie ciągnęło go do środka.
Szybkim ruchem otworzył je i przekroczył próg, modląc się aby nie spotkać nikogo z domowników.
Na palcach, powoli zaczął wspinać się po schodach, już miał przed sobą wejście do swojego pokoju..
-Neji?- usłyszał radosne zapytanie z dołu.
Zrezygnowany, odwrócił się na pięcie i zawołał.
-Hanabi? o co chodzi?
-mógłbyś tu na chwilkę przyjść?- Zdenerwowała go ta prośba, mała smarkula, która ma zawsze wszystko to co chce. Ruszył ślamazarnie z powrotem na dół.
-Witaj wuju, nie wiedziałem, że tu jesteś- skłamał chłopak. Dobrze wiedział, że Hiashi jest w domu, po prostu nie chciał go widzieć.
Najstarszy z zebranych lekko kiwnął głową w geście powitania i lekko popchnął Hanabi w jego stronę.
-o co chodzi?- zapytał zdezorientowany, spoglądając to na dziewczynę, to na jej ojca siedzącego przy kuchennym stole.
-Zostaniesz moim sensei!- krzyknęła dziewczyna wprost do ucha chłopaka, głosem przepełnionym pewnością siebie.
Przeniósł swoje spojrzenie na głowę klanu, nie mógł odmówić.
HIashi dobrze o tym wiedział.
Neji nie pierwszy i nie ostatni raz, przeklął w duchu, że urodził się w gałęzi rodu.



Noc czarna niczym smoła zazwyczaj nie zwiastowała nic dobrego. Ludzie a nawet ninja, boją się wyjść poza swoje ciepłe domostwo, chociażby na kilka metrów.
Za każdym rogiem czai się zło, to fizyczne i mentalne.
Cień sprawia, że nawet najjaśniejsze i najpiękniejsze kolory stają się tylko kolejnymi odcieniami czerni. To samo dzieje się z ludźmi.
Kiedy twarz jest przysłonięta, a w mroku połyskują tylko wściekłe oczy i ostre zęby, chcące nas zabić, skrzywdzić...
Księżyc głucho świeci skradzionym światłem, delikatnie oświetlając niektóre kawałki drogi, która i tak prędzej czy później zatopi się w ciemności.
Noc to taka okropna pora, gdzie każdy jest sam, każdy sam być musi.
Ale dlaczego nie zauważamy tego co przynosi radość?
W szpitalu młoda kobieta, ledwo co po ślubie, daje właśnie życie swojemu pierworodnemu, a jej twarz oświetla blask księżyca.
W drugiej części wioski, dwoje kochanków oddaje się sobie w całości, aby już nigdy się nie rozdzielić.
I w końcu ten biedny, stary mężczyzna, udaje się w wieczną podróż aby na zawsze być młodym..

W taką właśnie noc, kunoichi Suna-gakure przekroczyła bramę Konohy. Była bardzo podenerwowana i oszołomiona taką zmianą, która właśnie zachodzi w jej życiu.
Kiedy spojrzała na swojego towarzysza poczuła smutek, gdyż  cała jego twarz skąpana była w czerni.
Tylko nerwowo zaciskające się pięści informowały o jego nastroju.
Zostawił ją samą przed budynkiem hokage i bez jakiegokolwiek słowa ruszył w tylko sobie znanym kierunku.
Ostatni raz spojrzała na jego plecy, aby zatopić się w słabo oświetlonym korytarzu.



Hinata, już przebrana i odświeżona, zbierała swoje rzeczy z małego stolika.
Jej dosłownie chwilę temu, rozczesane włosy połyskiwały w jasnym świetle, porannego słońca. Tsunade opowiedziała jej o chorobie,  mówiła także o treningu jaki musi przeprowadzić oraz o misji. Dwie ostatnie rzeczy wiążą się z Naruto Uzumakim co z jednej strony cieszyło ją niezmiernie, z drugiej zaś zasmucało do granic możliwości.
Wyszła z pokoju, aby przejść przez, o tej porze, pełny ludzi korytarz. Nie widziała nikogo znajomego. Kilku lekko rannych ninja, kojarzyła z widzenia, ewentualnie zamieniła góra dwa słowa.
Pożegnawszy się z recepcjonistką opuściła srogi gmach szpitala.
Nigdzie się nie spieszyła, powolnym krokiem maszerowała w stronę swojego mieszkania.
Rozmyślała na temat tej drugiej jej, która karmi się złością i wściekłością. Niedługo czeka ją najtrudniejsze zadanie.
Tsunade uświadomiła jej, że żeby poskromić te dziwne, złe moce musi pogodzić się ze wszystkim co sprawiło jej ból.
Hokage chodziło chyba głównie o jej rodzinę, ale jak ona może wybaczyć komuś kto czyha na jej życie?
Hinata może im wybaczy, jednak już nigdy nie będzie chciała mieć z nimi nic wspólnego.



-Ohayo, co robisz?- zapytała nieśmiało co było do niej bardzo niepodobne.
- Nic, rozmyślam. Muszę zająć się treningiem Hinaty w dodatku doszła misja do wioski Wiru. Tyle rzeczy dzieje się teraz, nie nadążam.- Odparł nie spuszczając wzroku z Konohy, która rozciągała się tworząc wspaniały miejski krajobraz.
Różowowłosa wiedziała, że go tu znajdzie, jeśli nie było go w domu, Ichiraku bądź na polu treningowym, zawsze siedział w tym miejscu. Na ogromnej majestatycznej głowie czwartego hokage, który spoglądał na miasto.
Haruno usiadła obok blondyna, również wlepiając wzrok w budynki przed jej oczami.
-Wiesz, jeśli poprosisz Tsunade-sama, na pewno przydzieli kogoś innego do pomocy Hinacie.- powiedziała cicho, tak jakby bojąc się jego reakcji.
-Ale to nie tak! ja bardzo chcę pomóc Hinacie! Ostatnimi czasy bardzo się ze sobą zżyliśmy. Jest wspaniałą przyjaciółką.- Sakura lekko odetchnęła.
-Ale Naruto... nie uważasz, że drużyna siódma, na zawsze powinna zostać drużyną siódmą?
-A więc o to ci chodzi... Sakura, jesteś dla mnie bardzo ważna, Sai też ale Hinata mnie potrzebuje, a ja obiecałem, że jej pomogę, poza tym ona dla mnie zrobiła tyle dobrego...
-Obiecałem, obiecałem! Ty wiecznie coś obiecujesz, nie rozumiesz, że nie chce cię stracić? Sasuke odszedł a teraz twoja kolej?- Zapytała po czym schowała twarz w dłonie, tak jakby ze wstydu.
-Nigdzie się nie wybieram- odparł ponuro na wspomnienie o swoim przyjacielu.
Sakura na tą gwałtowną zmianę w głosie Uzumaki'ego podniosła na niego swoje zaszklone oczy.
-Co się stało?
-Cześć Sakura- szepnął po czym zniknął, nie pozostawiając Sakurze ani jednej wskazówki w którą stronę poszedł.

Powstrzymywał się jak mógł aby na środku ulicy nie wybuchnąć płaczem, w gardle miał gulę, która nie pozwalała mu oddychać. Był zły na siebie, na Sakurę, na Sasuke.
Niezauważenie przedzierał się przez tłum przechodniów aby dotrzeć w końcu do obskurnego blokowiska.
Podszedł do drzwi i głośno zapukał, nerwowo drepcząc z nogi na nogę.
Nie minęło dziesięć sekund a drzwi otworzyła mu granatowowłosa kunoichi o białych jak śnieg oczach w których teraz widać było zdziwienie. Na jego widok lekko się zarumieniła, później jednak dostrzegła tą rozpacz w jego spojrzeniu.
-Co się stało Naruto-kun?- wyszeptała podchodząc do niego bliżej i kładąc swoją zimną dłoń na jego policzku. Kciukiem starła samotną łzę.
Naruto zbliżył się do Hyugi i wtulił w jej pierś jak małe dziecko. Zaczął szlochać w jej ramionach i moczyć łzami jej koszulkę.
Nie wiedziała o co chodzi, ale w tej chwili nie obchodziło jej to. Zaczęła uspokajająco głaskać go po głowie i szeptać słowa otuchy.

Nigdy nie chciał się uwlonić z jej ciepłego uścisku, a ona nigdy nie chciała go puścić.

4 komentarze:

  1. Przeczytałem niemal natychmiast po ukazaniu się notki, ale komentarz daję dopiero teraz :D
    Po pierwsze pragnę pochwalić zdecydowany progres. Widać, że się starasz poprawić swój styl i wychodzi Ci to bardzo dobrze :) Jeśli można to tylko dwie małe uwagi: staraj się wyjustować tekst, lepiej się go czyta gdy nie jest taki "poszarpany" i jeśli np. zmieniasz w notce wątki np. z NaruHina przeskakujesz na rozmowę Nejiego z Tsunade to oddzielaj je np. gwiazdkami tak jak ja, aby było wiadomo, że będzie inny wątek co także troszkę ułatwia :)
    Mam nadzieję, że moje uwagi okażą się przydatne :)
    Co do fabuły to widzę, że akcja idzie naprzód. Bardzo podoba mi się wątek NaruHina (coraz bardziej) i cieszę się, że Naruto podchodzi bardziej doroślej do ciemnowłosej. Super to pokazałaś i tak trzymaj :) Podziwiam, że potrafisz w ogóle w jednej notce zmieścić kilka wątków i jak widzę z początku wydają się ze sobą nie powiązane, ale śmiem twierdzić, że szykujesz coś większego :D Długość notki także idealna, no i nie wybaczę Ci tylko jednego.... że skończyłaś w takim momencie!! :P
    Czekam oczywiście na następną i mam nadzieję, że będzie baaardzo szybko :D
    Pozdrawiam i życzę dużo weny choć powoli śmiem twierdzić, że masz jej pod dostatkiem :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka!
      Przeczytałam dopiero teraz, rozdział fajny. (moim skromnym zdaniem trochę za mało Shiki, ale jestem jego wielką fanką więc to chyba zrozumiałe. ;D )
      Podoba mi się ten blog, masz bardzo ciekawy styl pisma.
      Naprawdę podoba mi się też to, że Hinata ma takie zdolności, a nie jest zwykłą kunoichi.
      No cóż, będę kończyć bo jestem już śpiąca... *ziewa*
      Tak więc CHAKRY!!! (czyt. weny)
      I do następnej notki!
      Aki

      Usuń
  2. Ohayo!
    Jestem nową czytelniczką. Przeczytałam wszystkie notki na jednym wdechu. To niesamowite jakie zdolności ma Hinata.
    Cieszę się, że trafiłam na twojego bloga, ponieważ fabuła jest zajebista, a NaruHina to moja ulubiona para :) Jestem naprawdę zmęczona (i chora) więc więcej nie napisze :( Ale wiedz, że czekam z nie cierpliwością na następną notkę, bo jak mogłaś skończyć w TAKIM momencie. Pragnę, żeby Naruto był z Hinatą, żeby to ją wybrał i nie zważał na Sakurę :P ;) Cóż... kończę już.
    Gorąco pozdrawiam i całuski :* oraz dużoooooo chakry :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholerka..... WENY :D A nie chakry (poje*ało mi się) cóż, choroba.... :)

      Usuń