Natchnienie

niedziela, 29 września 2013

/V-kontrola/

Witam wszystkich :)
Powiem wam szczerze, że nie umiem pisać opisów walk :D mam nadzieję, że zbytnio was to nie zrazi ;)
Zapraszam do czytania! :*

Nie śniła o niczym. Dookoła niej była pustka, a ona po prostu w niej zatopiona, siedziała z podkulonymi nogami.
Chociaż może to też jest jakiś sen?
Cisza była tak nieskazitelna, że aż bolała i doprowadzała do szału.
Nie potrafiła sobie przypomnieć ostatnich wydarzeń... ale zaraz, zaraz.. Ona nic nie mogła sobie przypomnieć. W głowie miała nicość.
Tak bardzo tęskniła, chociaż nie umiała powiedzieć za czym.
Nie wiedziała co ma czuć, co myśleć. 
W pewnym momencie jej umysł zasłoniły ciemne chmury.
Dlaczego świat jej nie chce i próbuje wymazać jej istnienie? Zacisnęła pięści, zagryzła wargi. Nikt nie ma prawa zabrać jej imienia i podeptać wszystkie ważne dla niej wartości.
Krzyknęła starając się jakoś pokazać wszystkim, że nie jest słaba. Zrobiło jej się gorąco a po policzkach spłynęły gorzkie łzy.
-Pomocy- wyszeptała, kiedy na krótką chwilę z powrotem stała się sobą.

-Hinata, wszystko w porządku?- Zapytał nie do końca obudzony blondyn, którego lekki sen został zmącony krzykami, dobiegającymi z jego łóżka.
Przetarł zaspane oczy.
Dziewczyna znowu krzyknęła, tym razem dużo głośniej, powodując, że Uzumaki jak oparzony, podbiegł do niej.
Hyuga leżała niespokojnie, zaciskając pięści tak mocno, że aż paznokcie kaleczyły jej delikatną skórę.
Chłopak złapał ją za ramiona i zaczął potrząsać. Cały czas patrzył na jej twarz nie rozpoznając w niej prawdziwej Hinaty. Mimo, że nie widział jej oczu, emanowała z niej wściekłość i nienawiść tak gorąca, że aż paliła.
Przeniósł swój uścisk na jej nadgarstki, gdyż dziewczyna zaczęła się rzucać po pościeli jak opętana.
-Csiii. już wszystko dobrze to tylko sen- szeptał próbując ją jakoś uspokoić.
Nie wiedział co się dzieje.
Granatowowłosa zrobiła się cała czerwona na twarzy, tak jakby w jej wnętrzu płonął żywy ogień. Obrazek z drużyną siódmą, pękł na milion drobnych kawałeczków a w całym pomieszczeniu zrobiło się strasznie duszno, a temperatura gwałtownie wzrosła.
Naruto puścił białooką i pobiegł pędem do kuchni modląc się, aby jego przyjaciółce się nic nie stało i aby zdążył na czas.
Nie minęła minuta kiedy Namikaze wylał całą zawartość dużego wiadra z lodowatą wodą na użytkowniczkę byakugana. Nie było to dobrym pomysłem jeśli chodzi o jej chorobę ale było to jedyne wyjście, które przyszło mu w tej chwili do głowy.
Kobieta otworzyła szeroko oczy po części ze zdumienia, po części z zimna. Nerwowo dotykała łóżka rękami, tak jakby próbując wyczuć nimi co się stało.
W jednej chwili z wściekłego byka stała się przerażonym królikiem, który starał się uciec przed kłusownikami.
Zimna woda spływała po jej twarzy łącząc się z  łzami.
-Wszystko dobrze, jestem tu.- powiedział powoli blondyn, tak jakby bał się, że może go nie zrozumieć albo się wystraszyć.
Hinata spojrzała na niego z niedowierzaniem i ulgą.
-Zimno mi- wyszeptała tak cicho, że chłopak nic nie usłyszał, ale udało mu się  wyczytać o co jej chodzi z ruchu warg.
Podszedł do niej i zarzucił swoją bluzę dresową na ramiona, po czym zaczął ją podnosić do pionu.
-Chodź, weźmiesz gorący prysznic, to na pewno ci pomoże.
Granatowowłosa pozwoliła się prowadzić, czuła się jak szmaciana lalka.
Chłopak posadził ją na zamkniętej muszli klozetowej i zaczął w pośpiechu przygotowywać wszystko co Hyudze mogłoby się przydać.
-Jeśli coś by się działo, zawołaj mnie- powiedział.
Dziewczyna nadal jeszcze oszołomiona, zdawała się być głucha na jego słowa
-Hinata?
-Hai- powiedziała przenosząc swój zimny wzrok na jego zatroskane oczy.


Szli już jakiś czas w całkowitym milczeniu. Chłopak starał się skupić na nic nieznaczących drzewach aby tylko nie wypaść na kogoś nachalnego.
Ona natomiast nie spuszczała oczu z drogi, którą podążali.
-Opowiedz mi coś więcej o sobie.- przerwała w końcu tą ciszę pierwszym lepszym pytaniem, które jej przyszło na myśl.
-Hmm, chłopak wzbił swój wzrok na chmury, tak jakby szukając w nich odpowiedzi.
-Mieszkam z ojcem i bardzo upierdliwą matką.- dziewczyna lekko zachichotała na te słowa.
I znowu przestali się odzywać, ale ta cisza nie była jakaś męcząca. Oboje czuli się dobrze w swoim towarzystwie.
Zmierzali do Konoha-gakure, gdzie Temari planowała przejść na kolejny poziom jeśli chodzi o jej umiejętności.
Będzie ciężko, ciężej niż dotychczas.




-Wychodzę tato.
-Mogę wiedzieć gdzie?
-Mam ważną sprawę do Tsunade-sama.- Powiedziała Hanabi mając w oczach determinację, Hiashi widocznie się zdziwił.
-no więc słucham.- zachęcił ją.
-Pomyślałam, że skoro mam w przyszłości być głową klanu Hyuga, muszę stać się silniejsza. Zamierzam poprosić Hokage aby została moją mentorką!- Ostatnie zdanie wręcz wykrzyczała z uniesionymi piąstkami w górze. Jej ojciec uśmiechnął się i pogładził ją po głowie, dając tym samym znak, że ma jego zgodę.

Była gotowa błagać Tsunade na kolanach. W głowie układała przebieg tej rozmowy, była pewna, że ta kobieta jej nie odmówi.
Nie zastanawiała się nad Hinatą od ich ostatniego spotkania. Była jej siostrą ale mimo to jakoś zbytnio nie obchodziło ją gdzie jest, jak się czuje i że to jej należy się trzymanie wszystkich Hyuga w jedności.
Może to dlatego, że jej rodzina nigdy nie wpajała w niej miłości do rodzeństwa. Uczyli ją wręcz tego aby gardzić Hinatą, wmawiano jej, że ta, zasługuje co najwyżej na śmierć.
A ona wszystkim wierzyła.
Stanęła przed drzwiami do gabinetu potężnej blondynki, która wzbudzała w niej podziw ale i strach.
Wzięła głęboki wdech i zapukała stanowczo.
-Wejść!- rozległo się groźne przyzwolenie, które odstraszało wszystkich przybyłych.
Hanabi pewnie przekroczyła próg, który ukazał jej brązowooką kobietę, wręcz tonącą w stercie papierów.
-O co chodzi?- zapytała nawet nie podnosząc wzroku na młodszą siostrę Hinaty, co nieco ją zirytowało.
Nauczona ona była, że jest najważniejsza i praktycznie zawsze dostaje to czego chce. Nikt nigdy nie potraktował ją tak jak Tsunade. Tak obojętnie..
Przez chwilę nie odpowiadała zatopiona we własnych myślach co mocno zdenerwowało wnuczkę pierwszego hokage.
-Mam mnóstwo pracy!- krzyknęła gniewnie patrząc na dziewczynkę.
-Ja chciałabym abyś została, wielmożna hokage moją sensei!- krzyknęła, zadziwiając miłośniczkę hazardu.
-Dlaczego miałabym zostać, twoją sensei? -zapytała w dziwny sposób akcentując dwa ostatnie słowa.
-Teraz ja jestem dziedziczką klanu Hyuga i muszę stać się silniejsza!
Tsunade zamurowało.. Hiashi posunął się do takiego kroku tak szybko.. tylko czyhał aby zdegradować Hinatę.
-Nie- odparła z uśmiechem, umyślnie robiąc na złość Hanabi.
-Ale..jak to?- zapytała załamującym się głosem.
-Tak jak już mówiłam, mam dużo pracy.
-A-ale
-Wyjdź!- krzyknęła skutecznie wypędzając dziewczynę z gabinetu.
Wstała od biurka i podeszła do małej szafeczki w rogu. Wyjęła kieliszek.
-*Biedna*- pomyślała i zaczęła powoli sączyć trunek.



-Hinata nie wróciła na noc, czy coś się stało?- zapytał Neji swojego wuja, który był właśnie w trakcie czytania gazety.
-Była u hokage, pewnie dostała jakieś zadanie.
Neji uwierzył HIashi'emu, nie wyczuł w tym podstępu. W końcu to, że Tsunade chciała porozmawiać z jego kuzynką albo polecić jej coś, było bardzo prawdopodobne.
Długowłosy skierował się do klanowej biblioteki, chciał się dowiedzieć czegoś więcej o świątyni w której znaleźli Hinatę. Nie mógł pozwolić aby ktokolwiek ją skrzywdził.
Po ogromnym pomieszczeniu roznosił się odurzający zapach starych książek.
Bardzo często tu zaglądał, bardzo wielu przydatnych rzeczy nauczył się w tym miejscu.
Tak jak miał to w zwyczaju wyciszył się i zaczął przebierać po kolei wszystkie zwoje w poszukiwaniu odpowiedzi.
Nagel zauważył tekst, który głosił że dawno, dawno temu, pierwsza starszyzna klanu Hyuga w wielu miejscach wybudowała świątynie.
Dawnymi czasy, większość mieszkańców Konoha-gakure było bardzo religijnych, dlatego wierzono, że jeśli będą składać zwierzęta a nawet ludzi w ofierze, technika byakugan, znacznie się polepszy. A oni będą najsilniejszym mocarstwem na świecie.
Mordowali dla mocy.
Mijało wiele lat a technika klanowa białookich, prawie w ogóle nie ruszyła na przód.
Po jakimś czasie władze wioski liścia zakazały zabijania ze względu na liczne protesty mieszkańców.
Neji zaczął szukać teraz pod hasłem "szlak".
Hyuga naznaczali różne przedmioty jeśli chcieli przekazać swoim towarzyszom jakieś informacje albo wskazać im drogę, kierunek. Kanji były widoczne tylko dla użytkowników byakugan'a i nie było możliwości aby wróg je wykrył.
-Ciekawe.- wymruczał i ponownie zatopił się w lekturze.



Gorące strugi wody spływały po jej nagim wychłodzonym ciele doprowadzając jej zmysły do szaleństwa. W końcu zaczęła racjonalnie myśleć.
Nie rozumiała wielu rzeczy, coś dziwnego się z nią dzieje.
-Kładę ubrania pod drzwiami!- usłyszała głos, przez który poczuła w brzuchu motyle. Jest dla niej taki dobry. Chciałaby się jakoś odwdzięczyć ale nie potrafi. Za każdym razem kiedy na niego patrzy, czuje niewyobrażalny ból. Ból odrzucenia.
Cicho i w tajemnicy przed światem załkała.

-"Naruto, kocham cię..."
w głowie cały czas słyszał te słowa.
Tego dnia skierowała je do niego Hyuga Hinata, która właśnie brała prysznic u niego w domu.
Kocha mnie? może chodziło tutaj o miłość pomiędzy dwójką przyjaciół. Przecież jak ktoś taki jak ona mógłby kochać potwora, pojemnik...
Czuł dziwne kucie w sercu kiedy myślał, że Hinata nim gardzi.
Kiedyś był bardzo na to wrażliwy jednak z biegiem czasu nauczył się ignorować chłód w oczach ludzi. Ale jak wyobraził sobie granatowowłosą piękność, która patrzy na niego nienawistnym spojrzeniem, miał ochotę popłakać się jak małe dziecko.
Dlaczego? Nie znał odpowiedzi na to pytanie.
-*Sakura jest piękna a Hinata miła.*- pomyślał kiedy nagle do jego sypialni weszła białooka kobieta w jego koszulce i również jego krótkich spodenkach. Jej jeszcze mokry włosy w niektórych miejscach przylegały słodko do czoła a na końcach kręciły się nadając Hyudze anielski wygląd. Była lekko zarumieniona co zamiast zrobić z niej małą dziewczynkę, tym razem ukazało jej seksowny potencjał.
Jej, w tym momencie, sterczące piersi lekko prześwitywały znad cienkiego materiału. Musiała nie mieć na sobie stanika. Krótkie spodenki opinały się na jej wyrzeźbionych udach wydłużając jej szczupłe nogi.
-Naruto-kun?- Zapytała nieśmiało.
Blondyn zorientował się, że wlepia wzrok na przyjaciółkę z szeroko otwartą buzią.
Przed chwilą stwierdził, że Sakura jest piękna? Zmienił zdanie w tej chwili po całości. Przed nim stała najcudowniejsza istota we wszechświecie.
-Dziękuję ci za wszystko, będę się już zbierać- zaczęła nie doczekawszy się odpowiedzi ze strony swojego wybawcy.
-Wrócisz do domu?
-Nie, będę musiała sobie coś znaleźć. Bo do domu na pewno nie wrócę.
-A co się st...- nie dokończył gdyż przerwał mu miękki aczkolwiek w tej chwili stanowczy szept.
-Na razie nie chce o tym rozmawiać. Niedługo może będziemy mieli trochę czasu na rozmowę.- Odwróciła się i zaczęła kierować się w stronę wyjścia. Będąc już pod samymi drzwiami, posłała chłopakowi ciepły uśmiech.
-Do zobaczenia Naruto- kun.- Drzwi się za nią zatrzasnęły
-Taa.. na razie- powiedział do siebie, patrząc w ścianę.




-Nie ruszaj się!- krzyknął jak najgłośniej tylko mógł. Nie spodziewał się wrogich ninja w okolicy. Nie tuż po wojnie kiedy jak na razie panował pokój.
-Kuso!- wysyczał przeklinając samego siebie za brak skupienia.
-Jesteś ranny!- zawołała dziewczyna kiedy przyciskając się do ramienia Shikamaru poczuła gorącą, szkarłatną substancję na swoich dłoniach.
-To nic- odparł i uśmiechnął się do niej łobuzersko.
Temari sięgnęła do tyłu i wyswobodziła swój wielki wachlarz. Była gotowa.
-Ja się tym zajmę, ty się gdzieś schowaj. - polecił nie odwracając wzroku od zbliżających się napastników.
-Ani mi się śni.
W stronę dwójki ninja z piasku i liścia, zaczęła biec z ogromną prędkością spora grupa zamaskowanych shinobi.
Nara zaczął pospiesznie składać znaki, musiał zdążyć na czas.
Jeden z przeciwników wyjął ogromną katanę.
-Nie zdążę!- krzyknął przerażony w obawie przed tym co miało nastąpić. Mógł oczywiście zrobić unik.. ale czy zdążyłby chwycić Temari, która nie była w swoim obecnym stanie zdolna do jakichkolwiek ruchów?
-Żryjcie to!
Usłyszał nagle za sobą bardzo pewny siebie okrzyk.
Blondynka zamachnęła się swoim wachlarzem posyłając w stronę wrogich ninja potężny podmuch, który odrzucił ich na sporą odległość i chwilowo obezwładnił.
Nara posłał swojej towarzyszce zdziwione spojrzenie, po czym złapał ją za rękę i zaciągnął w głąb lasu. Nie mieli szans uciec wrogom, musieli chociaż znaleźć pozycję bardziej dla nich dogodną.
-Zostań tu, mam plan- wyszeptał Shikamaru do dziewczyny, która nie była zbytnio zadowolona z takiego obrotu spraw.
Nie była przyzwyczajona, że jest ciężarem jeśli chodzi o walkę. Musiała jednak przyznać, że w swoim obecnym stanie mało może pomóc. Zbliżyła się do grubego pnia i zaczęła nasłuchiwać.

Shikamaru powolnym krokiem mijał drzewa. Sprawiał wrażenie nie skupionego, tak jakby spacerował.
Stanął i cicho pogwizdując zaczął dokładnie ilustrować teren. Wśród drzew zaczęły wyodrębniać się poszczególne części złowrogich ninja, którzy widząc jego spokój, powoli zaczęli wyłaniać się z ciemności.
-Z rozkazu naszego władcy, ty shinobi wioski ukrytej w liściach, zostajesz aresztowany.- Powiedział najwyższy z nich cichym, lekko zachrypniętym głosem.
-a czy mogę przynajmniej wiedzieć kto mnie aresztuje?- zapytał lekko znudzony, irytując tym swoich przeciwników.
-Jesteś zbyt ciekawski śmieciu z Konohy!- krzyknął mężczyzna średniego wzrostu. Twarze ninja były zasłonięte, nie mieli żadnych znaków identyfikacyjnych.
-pójdę z wami, jeśli mnie pokonacie- zaczął chłopak uśmiechając się pod nosem.
Tak jak na komendę, czterech z pięciu ruszyło na niego, po drodze wyjmując broń. Głównie były tu kunai'e, ale uwadze Nary nie uszedł też mężczyzna, który został na miejscu a w tym momencie dzierżył w dłoni katanę.
Shikamaru skoncentrował się i zaczął szybko wykonywać skomplikowane znaki, tylko sobie znane.
Kiedy skończył, czas tak jakby się zatrzymał.
Obcy shinobi zostali zaklęci w miejscu w którym akurat byli, w dziwnych pozycjach.
Chłopak z kitką zacisnął pięść i w tym momencie wszystkich przeciwników zaczął ciasno oplątywać ich własny cień.
Nara rozluźnił dłoń, a czas, tak jakby, wrócił na swoje miejsce. Z tym, że wszyscy oprócz mistrza strategii padli na ziemię obezwładnieni.
-Nie tak szybko- usłyszał za sobą obrzydliwy głos, który nie symbolizował niczego dobrego.
Odwrócił się powoli aby nie zerwać techniki. To co ujrzał doprowadziło go na skraj wściekłości, czego nigdy nie czuł do tej pory.
Przed nim stał łysy, barczysty mężczyzna, który całym swoim ciałem przygniatał w tej chwili bezbronną Temari do drzewa.
Przykładał jej dłoń do ust, kneblując ją.
Blondynka wyrywała się, jednak jej siła porównana do mężczyzny, który trzymał ją w żelaznym uścisku była jak lekki powiew wiatru.
Uniósł do góry powoli ręce.
Cień pod jego nogami ślamazarnie się wydłużał.
-Zostaw ją- Powiedział spokojnie.
-Ładna jest, może ją sobie wezmę?- Zapytał  patrząc na czerwoną ze złości wojowniczkę.
Kiedy wypowiedział ostatnie słowo czarny jak smoła cień, który był jego własnością, zaczął gwałtownie oplatać całe jego ciało, mocno zaciskając się na kończynach. Temari upadła na kolana po czym szybko zaczęła łapać powietrze.
-Kiedy ty to zrobiłeś?- wycharczał napastnik, patrząc nienawistnie na Narę.
-Magik nie zdradza swoich sztuczek- odpowiedział ze znudzoną miną.
-Zaraz będzie tu mój brat. Wysłałam posłańca..- Powiedziała dziewczyna, której udało się stanąć o własnych siłach.



-Ja przyszłam w sprawie mieszkania.
-Spodziewałam się ciebie, w zasadzie mam takie jedno. Tyle, że nie jest to szczyt luksusów- Tsunade spojrzała na Hinatę znad papierów, które przeglądała chwilę przed jej przybyciem.
-Nie potrzebuję tego, ważne by było łóżko- odpowiedziała siląc się na uśmiech, który przez ostatnie wydarzenia pojawiał się na jej twarzy coraz rzadziej. - No może łazienka by się jeszcze przydała- dodała wywołując u Hokage przyjazne salwy śmiechu.

Chciała wszystko zacząć od nowa. Znienawidziła klan Hyuga, pragnęła zmienić nazwisko, wydłubać sobie oczy, które też mówiły o jej przynależności do tej rodziny. Postanowiła zacząć jak najciężej trenować, musiała stać się silniejsza, żeby już nigdy, nikt nie musiał jej ratować. Szczególnie on.
Zanim skierowała się w stronę jej skromnej kawalerki popędziła do posiadłości w której jeszcze niedawno mieszkała. Była pewna, że ojciec nie chce jej widzieć, tak jak ona jego.
Liczyła na swojego kuzyna- Neji'ego.
Niepostrzeżenie wspięła się po drzewie, które rosło nieopodal pokoju chłopaka. Miała duże szanse, że tam jest. Wychodził z niego tylko kiedy musiał.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, widząc długowłosego, leżącego na idealnie zaścielonym łóżku, wpatrzonego w sufit. Urwała małą gałązkę i mocno cisnęła nią w okno co spowodowało, że Neji aż podskoczył.
Kiedy zorientował się, że to Hinata, otworzył okno i gestem zaprosił ją do środka.
-Co ty wyprawiasz?- Zapytał nachylając się nad dziewczyną, która zajęła miejsce na jego poduszce.
-Myślisz, że mam ochotę widzieć się z ojcem? - Odparła nieco zgryźliwie mocno zaskakując długowłosego.
-Czyli jednak wuj mnie okłamał.- Stwierdził.
-co ci powiedział?
-że hokage cię wezwała.
-pfi- fuknęła i przeniosła swoje spojrzenie na kuzyna.
- co teraz będzie?- zapytał granatowowłosej.
-Tsunade-sama wynajęła mi małe mieszkanko po drugiej stronie wioski. Przyszłam tu po rzeczy.
-rozumiem.
-mógłbyś?- zapytała dziewczyna- nie chcę by ktoś mnie zobaczył.
-poczekaj tu.

Zawsze się dziwił Hinacie. Miała większy pokój od jego i  nieograniczone możliwości co do urządzenia go. Mimo to pomieszczenie wyglądało jakby nikt nie mieszkał tu na stałe a tylko zawitał na kilka dni przejazdem.
To samo można by było pomyśleć po otworzeniu skromnej, drewnianej szafy obok łóżka.  Ubrań było tyle, ile bierze się na tygodniową wycieczkę. Przynajmniej nie miał problemów ze spakowaniem wszystkiego.
Trzy bluzy, dwie pary spodni, dresy, kilka koszulek.. Kiedy Hyuga otworzył ostatnią szufladę, kolor skóry zmienił się w mgnieniu oka na dojrzałego pomidora. Bielizna leżała idealnie złożona w kosteczkę.
Szybkim ruchem złapał całą zawartość i włożył ją do torby. Sięgnął głębiej i wyciągnął sporej wielkości biały, koronkowy stanik. Przełknął ślinę i wręcz wrzucił znalezisko do reszty rzeczy.
Kilka książek stało na malutkiej biblioteczce, na biurku jakieś zeszyty. Pod łóżkiem było pudełko gdzie dziewczyna trzymała cały ekwipunek shinobi, typu kunai'e, shurikeny czy wybuchające notki, które również zapakował w boczną kieszeń torby.
No i gotowe.

-co zamierzasz?- zapytał się kiedy wręczał jej bagaż.
-Odcinam się zupełnie. Nie chcę mieć nic wspólnego z klanem Hyuga.- odparła stanowczo, patrząc na niego przenikliwie, co go nieco zawstydzało.
-Nie uważasz, że to twoja rodzina i że powinnaś zrobić wszystko co w twojej mocy aby ją naprostować?
-Nie mam siły Neji-nissan- odpowiedziała i wyskoczyła przez okno.
Znał swoją kuzynkę bardzo dobrze. Zaniepokoiło go to, że podczas tej wizyty niektóre jej gesty były jakieś takie.. obce...
Jest po prostu bardzo zraniona...



Co to wszystko znaczy?
Sakura była dzisiaj ze mną na ramen, śmialiśmy się cały czas. Było wspaniale. Czy to jest miłość?
Z drugiej strony, gdy długowłosa kunoichi z klanu Hyuga pojawiała się w pobliżu, to tylko o niej potrafił myśleć. Długi czas po rozstaniu z nią nie wychodziła z jego głowy. Może to nazywa się miłość?
Która z nich jest ładniejsza?
Sakura ma taki ostry wręcz wyzywający wygląd, który każdego mężczyznę może doprowadzić do białej gorączki. Ale czy to jest dobra cecha jak dla kobiety?
Hinata jest delikatna, krucha, słodka.. Do niedawna widział w niej tylko małą bezbronną dziewczynkę, która swoimi oczami mogła wyprosić wszystko od każdego.
Ale kiedy stała przed nim w bardzo skąpym stroju, które zresztą należało do niego, zauważył prawdziwą i seksowną kobietę. Ale nie w ten wulgarny sposób.
- To wszystko jest takie popaprane!- zawołał na całe mieszkanie.
Siedział długo w domu, postanowił wreszcie wziąć się za siebie.
Może jak na razie żadni wrogowie się nie pokazują ale trzeba być czujnym.
Złapał swoją czarno pomarańczową bluzę dresową i wybiegł w kierunku pól treningowych.
Tak bardzo chciał ją zobaczyć... mimo to nie przyznał się do tego, nawet samemu sobie.



-Te kroniki twierdzą, że gdzieś w wiosce wiru ukryte są zwoje z różnymi technikami. Niektóre są cenniejsze niż mogłoby się nam wydawać.- zamyśliła się Tsunade przenosząc wzrok z Shizune na biurko.
-Skąd mamy pewność, że będzie tam cokolwiek czym się interesujemy?
-Wyczytałam, że kiedyś istniał taki zwój co dezaktywuje niektóre techniki czy pieczęcie. Niestety nie ma pewności, że zdejmie z Hinaty ptaka w klatce, ani nie mamy gwarancji, że w ogóle istnieje.
-Ale skoro są tam tak cenne zwoje, dlaczego nikt wcześniej ich stamtąd nie wziął?- zapytała się Shizune, lekko zasmucając hokage.
-Wydaje mi się, że ze względu na szacunek do tego miejsca a raczej zbiorowej mogiły. Jestem pewna w stu procentach, że Orochimaru tam węszył.
-Nasze szanse maleją.- oznajmiła Shizune i położyła ręce na biurku swojej szefowej nachylając się nad nią.
-Hinata jest świetnym tropicielem, jeśli ona nic nie znajdzie to masz rację Shizune, nasze szanse maleją.
-Dlaczego tak ci na tym zależy?- zaciekawiła się krótkowłosa. Od bardzo długiego czasu przyjaźniła się z blondynką. Bardzo rzadko a wręcz nigdy nie zdarzało się, że była aż tak bardzo zaangażowana w coś co nie może zaszkodzić jej, wiosce lub jej najbliższym. A prawdą było, że jeśli Neji tyle czasu wytrzymał z tym znakiem to i jego kuzynka dałaby radę.
-Tu nie chodzi o samą Hinatę... Jestem piątą hokage wioski ukrytej w liściach, moim obowiązkiem jest ochraniać i zapewniać dogodne warunki bytu jej mieszkańcom. Nie pomogę tylko Hinacie a wszystkim, którym przyszło urodzić się w gałęzi klanu. To dla mnie nie pojęte, że nikt jeszcze nigdy z tym nic nie zrobił. Przyznam szczerze, że kiedyś mało mnie to interesowało. Być może dlatego, że starszyzna mieszała mi w głowie. Teraz wydaje mi się, że nabrałam wrażliwości i empatii...- zamyśliła się kobieta przykładając dłoń do prawego policzka.- To pewnie przez tą wojnę- dodała szybko, mimo, że tak na prawdę przed oczami miała uśmiechniętego, blondyna o lazurowych oczach, który dążył do zrealizowania swoich marzeń nie zapominając o swoich przyjaciołach.
Nie wiedziała dlaczego skłamała. Może zwyczajnie wstyd jej było przyznać, że taki szczeniak odmienił jej życie.



-"Skup się, skup się, skup się, skup się..."
Granatowowłosa kunoichi siedziała właśnie na ogromnym głazie, który był głęboko zakotwiczony na dnie stawu o lodowato zimnej wodzie.
Próbowała zmusić żywioł do posłuszeństwa. Wielokrotnie jej się to wcześniej udawało kiedy opanowywał ją gniew.
Dzisiaj jednak trenowała kontrolę nad tą energią aby móc nimi władać w pełni świadomie.
Słońce minuta po minucie, coraz niżej wędrowało aby w końcu całkowicie się schować pozostawiając po sobie tylko senność i mrok.
Złożyła jeszcze raz ręce w pieczęć, skoncentrowała się, a woda dalej uparcie się jej opierała.
Dlaczego to musi być aż takie trudne?
Najgorszą odpowiedzią na to pytanie było, że wcale nie musi być to trudne.
Przed oczami białookiej stanął jej ojciec. Krzyczał, bił, poniżał... Wewnątrz kobiety zawrzało. Gniew opanował każdą komórkę jej ciała, cały czas się powiększając i przechodząc na otoczenie.
Woda ze stawu nagle zaczęła tryskać we wszystkie strony pozostawiając mokre ślady na suchej ziemi.
-"Nie jesteś moją córką!"- w głowie Hyugi rozległo się wołanie jej ojca. Zacisnęła gwałtownie pięści co spowodowało uderzenie pioruna, dokładnie w sam środek stawu. Poczuła mrowienie i szczypanie prądu, które w jakiś chory, sadystyczny sposób sprawiło jej przyjemność.
Kilka zdechłych ryb wypłynęło na powierzchnię sygnalizując niebezpieczeństwo dla wszystkich stworzeń.
Dlaczego nie umierała? Powinno ją też zabić. Może to byłoby najlepsze wyjście?
Znowu zaczęła się złościć i nigdy nie chciała przestać.

-Hinata!
Już nic nie było słychać. Tylko ten żelazny uścisk z którego nigdy nie chciała się uwolnić.

5 komentarzy:

  1. ulala po prostu swietny :D nie moge sei doczekac kolejnego

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie nowa notka!! Naprawdę super, ale coraz mniej mi się podoba to, że Neji tak się zbliża do Hinaty. Mam nadzieję, że nie sparujesz tych osób (będę Ci to wypominał po wsze czasy :P), nie pasują do siebie po prostu, a Naruto hmmm trochę za dużo tych dywagacji na temat wyglądu. Niech się skupi na tym jaka Hinata jest dobra dla niego. Mam nadzieję, że wybaczysz mi tą lekką krytykę, możesz się zemścić u mnie :P Fajnie, że fabuła idzie powoli do przodu, ale nie pędzi. Klan Hyuga u Ciebie to naprawdę banda szaleńców. Hiashi tutaj stracił w moich oczach, w porównaniu z nim ten z M&A to wzorowy rodzic :)
    Jestem oczywiście ciekaw co będzie się dalej działo i czekam na kolejne rozdziały.
    Na koniec mam małą prośbę. Czy zostawiałabyś u mnie na blogu w zakładce SPAM, info gdy wstawisz nowy rozdział?

    Życzę dużo weny i pozdrawiam ciepło :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ krytyka jest jak najbardziej wskazana! :D
      Jeśli chodzi o zły, okropny klan Hyuga to jakoś tak kiedy o nim piszę strasznie się złoszczę i wychodzą z tego takie kwiatki :D Nigdy ich nie lubiłam, zdusili w Hinacie to co najlepsze i nie wiem sama dlaczego w moim fanfiku strasznie mi się to wyolbrzymiło :D Spokojnie w planach mam happy end ;)
      Naruto za bardzo zwraca uwagę na wygląd, mówisz? Możliwe, że masz rację, mam nadzieję, że uda mi się pokazać go z nieco mniej pustej strony :D Jak na razie chciałam pokazać, że nie potrafi nakierować myśli na właściwy tor, hehe :D
      Co do NejiHina, bądź spokojny ;) Niech żyje NaruHina!! :D
      Pozdrawiam gorąco i będę informować o nowych notkach ;)
      :*

      Usuń
  3. Ohayo ^^
    Nawiedzam cię z kolejnym cholernym spóźnieniem :( Kolejny raz bardzo, bardzo cię przepraszam! Ogarnęło mnie lenistwo, ale już się rehabilituję! :) O rany, ale szybko ja przeczytałam ten rozdział :D To do mnie takie niepodobne, dawno nie miałam czegoś takiego, że czytam, a potem jestem zawiedziona, że już skończyły mi się literki :P
    Przechodząc do setna, rozdział wspaniały dużo NaruHina, dużo ShikaTema – nie kryję, że tylko o niich uwielbiam zwykle czytać :D ale przyznam, że wątek Hyuugów też nader ciekawy ;D Tsunade nieźle najechała na Hanabi, mała, rozpieszczona gówniara >.> dobrze, że ktoś jej pokazał, że nie może mieć wszystkiego ^^ Neji natomiast… cóż na początku w ogóle nie podejrzewałam go o jakieś uczucia do Hinaty, ale teraz… chyba jednak tkwi w nim jakieś zauroczenie do niej.
    Shikamaru… no ta ich rozmowa ‘opowiedz coś o sobie’ mnie rozwaliła xD no kurde, pewnie się zmęczył tą odpowiedzią xD potem jak na nich napadli, no fajnie obojga odwzorowałaś :D W sensie, ta upartość Temari i wola Shikamaru, że nikogo nie poświęci i tak dalej :D
    Hm Naruto tak pusto podchodzi do miłości, taki on niedoświadczony ^^ ale widać popędy już nim targają, jak i rozterki sercowe XD no i w sumie szok, że wypuścił Hinatę dopiero co okąpaną w takim skąpym stroju, Naruto ogarnij się :P I się dziewczyna usamodzielniła – to chyba dobrze, ciekawe jak to się wszystko dalej potoczy :)
    Czekam na następny rozdział ^^
    Życzę weny i pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super notka. Czekam na next:-P

    OdpowiedzUsuń