Natchnienie
piątek, 13 września 2013
/IV-Jak Mantrę/
Przepraszam za długą nieobecność ale nie było mnie w domu i nie miałam żadnego dostępu do internetu. Nie za bardzo wiem czy rozdział mi się udał, oceńcie to sami :)
Z góry przepraszam za błędy i liczę na dużo motywujących komentarzy! :)
-Nasza wioska nie ma za wiele do zaoferowania, tylko to miejsce jest godne jakiejkolwiek uwagi.- Temari pokazywała właśnie Shikamaru, mały wodospad w piaskowej skale, znajdujący się na obrzeżach wioski. Podłączone do niego były liczne rury, rozchodzące się we wszystkie strony. Woda była orzeźwiająco zimna, dokładnie taka jaką ludzie potrzebują na środku pustyni.
-Stąd czerpiecie wodę dla całej wioski?- Zapytał zainteresowany swojego przewodnika.
-Dokładnie tak. Gdyby nie ten strumień, życie w tym miejscu nie byłoby możliwe.
-A skąd wodospad wziął się na środku pustyni?
-Zadajesz bardzo mądre pytania, błyskotliwy jesteś- powiedziała z podziwem i posłała przyjazny uśmiech do swojego towarzysza.- Wioska piasku ma taką legendę, w której więcej jest prawdy niźli kłamstwa. Mimo to, dalej jest to legenda więc zacznę w bardziej tradycyjny sposób:
Dawno, dawno temu, kiedy pierwszy kazekage założył Suna-gakure, zorientował się, że mieszkańcom do przeżycia brakuje wody. Używając chakry swojej i swoich pomocników, przeczesywali pustynię w poszukiwaniu choćby kropli. Mijały dni, tygodnie. Ludzie umierali z pragnienia.
Pewnego dnia, pewien początkujący ninja oznajmił, że kage szuka w złym kierunku. Od tego czasu zaczęły się wykopu w poszukiwaniu podziemnych strumieni. Niestety to też nie przynosiło żadnych rezultatów. Kazekage zabronił dalszego kopania w obawie przed utratą wojowników i postanowił rozpocząć ewakuację. Jednak ten chłopak, wierzył, że pod powierzchnią ziemi bije źródło.
Oznajmił swojemu przełożonemu, że nie przestanie szukać.- Temari zrobiła chwilę przerwy aby nabrać powietrza.- Kilka dni później ogłosił, że jest już blisko i, że ostatni raz wchodzi do groty. Cała wioska zebrała się, oczekując go. Jednak nic się nie działo. Minął dzień, minęła noc.
Zdziwienie i radość ludu były nie do opisania, kiedy rano woda trysnęła z jednej szczeliny. Niestety młodzieniec nigdy nie wrócił.
Niektórzy ludzie uważają, że dokopał się do piekła, narażając się jego władcy. Jeszcze inni mówią, że swoją łopatą i chakrą przewiercił ziemię na wylot i osiedlił się po drugiej stronie. Jedno było pewne, uratował wioskę.- Temari zakończyła swój monolog, obserwując dokładnie twarz Nary. Był zaciekawiony i z widocznym zainteresowaniem zerkał to na nią to na wodospad.
-To jest pamiątka po nim.- wskazała ledwo widoczną tabliczkę, obok strumienia.
Oczom Shikamaru ukazał się mały napis.
"Bo źródło wciąż bije...
Pamięci ninja, którego nie opuściła nadzieja"
-U nas w wiosce, postawiono by mu ogromny pomnik.- Zamyślił się Nara. Blondynka lekko się zaśmiała.
-Nikt nie znał jego imienia, dlatego postanowiono, że ta tabliczka będzie symbolizować wszystkich ninja poległych w boju. Szczególnie tych 'bezimiennych'. A tak w ogóle, jak wiadomo shinobi powinien być skromny- odparła i puściła chłopakowi oczko.
-A skąd pewność, że woda zawsze tu będzie?
-Nie ma pewności, zostaje tylko nadzieja.
-Co oczekujesz od nas, Tsunade-sama?
-Macie całkowity zakaz zbliżania się do Hinaty na terenie wioski, zrozumiano?
-Hai- odparł niechętnie siwowłosy mężczyzna.
-Chyba musimy złożyć raport.
-Częściowo już to zrobiłem. Myślę że powinnaś iść do domu i odpocząć. My się tym zajmiemy- powiedział Neji dając znać swojej kuzynce, że spotkają się później.
Granatowowłosa ruszyła w stronę domu. Modliła się w duchu aby nie spotkać nikogo znajomego, komu musiałaby się tłumaczyć.
Bała się spotkania ze swoim ojcem. Nie chciała na niego patrzeć a co dopiero z nim rozmawiać.
Przekroczyła bramę z napisem "Hyuga" mijając po kolei mniejsze posiadłości należące do jej rodziny.
Dotarła w końcu do dużego, majestatycznego domu, który był odzwierciedleniem duszy Hiashi'ego. Ciemny i zimny.
Po drodze nie spotkała nikogo. Dziwiło ją to, że wraca do miejsca, którego mieszkańcy próbowali ją zabić. Ale dokąd miałaby pójść?
Delikatnie rozsunęła obramowane drewnem, papierowe drzwi. W przedpokoju nie było żadnych butów.
Hinata odetchnęła z ulgą. Dom był pusty.
Niestety kiedyś ta rozmowa przyjdzie.
Poszła do kuchni z chęcią zaparzenia sobie uspokajających ziół.
Nigdy nie podobał jej się wystrój żadnego z pomieszczeń. Ciemna, drewniana podłoga i nieskazitelnie białe ściany. Żadnych obrazów czy roślin. Wszystkie pokoje były surowe i zawierały jak najmniejszą ilość mebli.
Klan Hyuga był bardzo bogaty, mimo to utwierdzał się w swojej skromności i prostocie.
Dziewczyna z parującym kubkiem w ręku, ruszyła do swojego zakątka. Ten również nie za bardzo wyróżniał się na tle reszty. Białe ściany, ciemna podłoga. Gdzieniegdzie jakiś mały obraz.
Pokój Hinaty był chyba najjaśniejszym punktem całego domu, co optycznie go powiększało.
Na biurku w kolorze podłogi stał wazon z liliami i zdjęcie drużyny ósmej.
Panował taki porządek, jakby nikt tu nie mieszkał.
Hinata usiadła na łóżku i przykryła się kołdrą. Czuła dreszcze rozchodzące się po jej ciele, w końcu jej organizm nie doszedł jeszcze w pełni do zdrowia.
-Jak można to usunąć, Tsunade-sama?
-Nie mam zielonego pojęcia, Neji.- Już za czasów pierwszego hokage, było powiedziane, że nie można się mieszać w sprawy klanów, a w szczególności Hyuga. Nigdy nawet mnie nie interesowała ta pieczęć. Postaram się coś wymyślić, ale nic nie obiecuję.
-Rozumiem, Hokage-sama.
-A tak właściwie Neji, to dlaczego chcesz ją z niej zdjąć?
-Chcę w jakiś sposób wynagrodzić całe cierpienie.. poza tym jeśli na czas się tego nie dezaktywuje, Hinata straci status dziedziczki rodu, na korzyść Hanabi, a tego sobie nie wybaczę.
-Dam wam znać, jeśli się czegoś dowiem. Naruto, czuwaj nad Hinatą!- Tsunade zwróciła się do milczącego blondyna.
-Hai
-Nie jestem pewna, czy kiedykolwiek wrócę do świata shinobi.
-Co masz na myśli?
-Moje kości w lewej nodze są wręcz pogruchotane. W naszej wiosce ciężko będzie przeprowadzić porządną rehabilitację.
-Może pójdziesz ze mną do Konoha-gakure?- Zapytał Nara z nadzieją.
-Nie mogę Shikamaru.. To mój dom.
-Przecież nie każę ci tam zamieszkać na stałe, chcę tylko abyś doszła do siebie i mogła dalej robić w życiu to, co kochasz.
-Porozmawiam z Gaarą.-Odparła w zamyśleniu.
-Dlaczego dom jest pusty, Neji-nissan?- Zapytała sennie granatowowłosa kunoichi, kiedy jej kuzyn wszedł do domu.
-Nie zauważyłem cię, Hinata. Wuj wraz z Hanabi są na jakimś posiedzeniu w kraju herbaty. Jutro mają wrócić.- dziewczyna leżała zwinięta w kłębek na kanapie. Wyglądała jakby spała.
-Nie wiem jak to będzie, jak spojrzę mu w oczy.
-Nie za bardzo rozumiem.. Przecież to twój ojciec powinien się zastanawiać, jak spojrzy w twoje oczy.. po tym co ci zrobił..- Powiedział zdumiony postawą kuzynki. Wydawała się bać konfrontacji z głową klanu.
Hinata sięgnęła rękoma do opaski i bez słowa zdjęła ją z siebie. Następnie podniosła dłonią grzywkę.
-Wydziedziczy mnie jak to zobaczy.- powiedziała smutno.
-Hinata! przecież to twój ojciec na to pozwolił! To nie ty, jesteś winna. Nie możesz przez całe życie zakładać, że jesteś sprawcą wszystkich nieszczęść tego świata!- Neji nie panował nad sobą, krzyczał głośno aby w jakiś sposób przemówić dziewczynie do rozsądku. To co mówiła było niedopuszczalne.
-Od dziecka cały klan traktuje cię jak służbę. Ja też nie jestem święty, kiedyś nawet byłem gorszy od wszystkich. Teraz natomiast chcę wszystko naprawić i uwierz mi, twój ojciec gorzko pożałuje.
Hinata była bardzo oszołomiona. Nie spodziewała się, że Neji stanie w jej obronie. Jedno wiedziała na pewno, on ma rację. Postanowiła, że w jej życiu wiele się zmieni, a w szczególności ona sama.
-Arigatou, Neji-nissan- odparła już z nieco innym wyrazem twarzy. W oczach dało się wyczytać zawziętość i gniew. Oby te zmiany przyniosły dobre rezultaty.
W lustrze odbijały się liczne zadrapania i świeżo zamknięte rany. Uwielbiała walczyć białą bronią, niestety "kto mieczem wojuje, od miecza ginie". Całe szczęście, że większość 'ubytków' na jej skórze na co dzień nie była widoczna, zasłonięta ubraniem.
Gorący i duszny poranek spowodował, że Tenten miała ochotę nie wstawać z łóżka, co by pewnie zrobiła gdyby nie to, że umówiła się na spotkanie z jej długowłosym kompanem z drużyny.
Od dawna nie uważała go tylko za przyjaciela. Wszystko w nim, przyciągało ją. Jego charakter, wygląd, głos, zapach. Jednakże on wydawał się być ślepy na jej dotychczasowe zaloty.
Dla niego ubierała się bardziej odważnie, trenowała ciężko i do jego imienia dodawała przyrostek "-kun", czego nigdy wcześniej nie robiła.
Dzisiaj postanowiła wszystko mu powiedzieć.
Była bardzo zdenerwowana. Pospiesznie się ubrała w eleganckie kimono w odcieniu różu i żółtego. Podeszła znowu do lustra oglądając się ze wszystkich stron, sprawdzając czy wszystkie pocięte kawałki skóry są zasłonięte. Chciała przecież zrobić jak najlepsze wrażenie.
Po kilku minutach usłyszała stanowcze pukanie do drzwi. Nawet po tym potrafiła go rozpoznać. Hyuga był u niej kilka razy wcześniej, tyle, że w sprawach związanych z treningiem lub misjami w towarzystwie Rocka-Lee. Był niezwykle punktualny, co do sekundy.
Tenten odczekała chwilę, chcąc aby pomyślał, że wcale na niego nie czekała tylko zajmowała się swoimi sprawami. Mężczyźni wolą te niedostępne.
Po chwili, szybko podeszła do drzwi i otworzyła je.
Neji miał na sobie swój strój treningowy, taki jak zwykle. Tyle, że dla kunoichi z kokami, nie da się lepiej wyglądać.
-Konichiwa Tenten-chan- przywitał się grzecznie. Patrzył w jej czekoladowe oczy, tak jakby nie zauważył jej nietypowego stroju.
-Konichiwa Neji-kun- Odparła zalotnie i gestem zaprosiła go do środka.
Dziewczyna już dawno wyprowadziła się od rodziców, ze względu na brak porozumienia. Nigdy nie czuła się samotna a z matką i ojcem zerwała wszelkie kontakty.
-Zrobię ci herbaty, Neji-kun. Usiądź- powiedziała i kołysząc biodrami udała się do małej kuchni.
Dom był chyba we wszystkich odcieniach żółci. Ściany były brudne, gdzieniegdzie popękane. Stolik przy którym siedział Neji przyozdobiony był równie żółtym słonecznikiem.
Brunetowi nigdy nie podobał się wystrój jego koleżanki. Według niego był pozbawiony smaku. Może dlatego, że nie znosił tego koloru?
Nie minęło więcej niż pięć minut a brązowooka niosła dwie filiżanki z parującą cieczą.
-Arigatou- podziękował, kiedy postawiła przed nim naczynie.
-Co u ciebie słychać, Neji-kun?- Zapytała, przerywając niezręczną ciszę.
-W porządku- odparł w przerwie od popijania herbaty.
Denerwowało ją to, że był taki cichy i sprawiał wrażenie, że nie miał ochoty tu być.
Postanowiła postawić wszystko na jedną kartę. Zaryzykuje.
Gwałtownie poderwała się w górę, patrząc cały czas w zdziwione oczy Neji'ego. Okrążyła stół i uklęknęła przed chłopakiem, łapiąc go za twarz. Nie wyrywał się, ale nie była pewna czy dlatego, że tego chciał czy, że był tak osłupiały, że zapomniał jak się poruszać.
Przybliżyła usta do jego ust, łącząc je w łapczywym pocałunku. Tyle, że to sama dziewczyna całowała. Neji nie wykonywał żadnych ruchów tak jakby bił się ze swoimi myślami.
-Przestań- powiedział stanowczo, delikatnie odpychając dziewczynę.
-Kocham cię Neji!- krzyknęła patrząc mu głęboko w oczy śledząc jego reakcję.
Słowa Tenten nie docierały do Hyugi, spoglądał pustym wzrokiem na brunetkę, nie mógł uwierzyć.
-Nie wiem Tenten, co mam ci odpowiedzieć.- zaczął lekko się wahając.
-Proszę Neji, bądź ze mną. Bez ciebie nie istnieje.- wykrzyczała mu w twarz, w oczach mając błaganie.
Długowłosy zaczął nerwowo drzeć.
Przybliżył się wolno do Tenten i lekko cmoknął ją w czoło.
-Muszę wracać do Hinaty, potrzebuje mojej pomocy.- Powiedział dalej skołowany wyznaniem swojej koleżanki z drużyny. Odwrócił się na pięcie i skierował się do drzwi.
-Co cię ona obchodzi?!- wrzasnęła przeraźliwie powodując ciarki u użytkownika byakugan'a.
-Ostatnio wiele przeszła i potrzebuje opieki, pocieszenia- odparł nawet się nie odwracając, tonem do niego nie podobnym. Nie był stanowczy i pewny tak jak zwykle. Nuta strachu i rozgoryczenia zupełnie do niego nie pasowała.
-Tyle przez nią cierpiałeś. Kiedyś nocami modliłam się o jej śmierć i dalej to robię, aby ci w jakiś sposób ulżyć!- Neji usłyszawszy te słowa gwałtownie się odwrócił. Jego wzrok zmienił się diametralnie, teraz wręcz błyskał w nim ogień piekielny. Teten widząc go przestraszyła się i zacisnęła odruchowo pięści, które zaczęła podnosić wolno do góry, kiedy jej gość zbliżał się do niej z żądnym mordu wzrokiem.
-Neji, co ty- wyszeptała.
Chłopak złapał ją za nadgarstki i przycisnął do ściany.
-Nigdy nie waż się tak mówić o Hinacie-sama, zrozumiałaś?- zapytał oschle z nutą nienawiści, która wręcz w tej chwili od niego emanowała. Po policzku kunoichi spłynęła łza. Lekko kiwnęła głową, nie mogąc zmusić się na nic więcej.
Chłopak rozluźnił uchwyt i pospiesznie wybiegł z jej mieszkania.
Kunoichi nie mogła uwierzyć co właśnie się wydarzyło. Miała wrażenie, że los płata sobie z niej figle. Znienawidziła Hyuge, ponieważ mimo wszystko nigdy nie będzie w stanie o nim zapomnieć.
Osunęła się po ścianie na podłogę i zaczęła głośno łkać a wręcz wyć z rozpaczy.
-Odwiedziłam dzisiaj znowu jednego z członków rady klanu Hyuga, w celu poszukania sposobu na pozbycie się pieczęci..
-I są jakieś rezultaty Tsunade-sama?- Zapytała Shizune, nie przerywając zaparzania herbaty dla swojej przełożonej.
-Zerowe... Ten stary dziad twierdzi, że nigdy nie usuwali tego znaku i nigdy nikt nie opracował żadnej techniki, która mogłaby to zrobić. Zagroziłam mu nawet upadkiem w hierarchii Konoha-gakure, ale zapierał się nogami i rękoma, że mówi prawdę. Hyuga nigdy nie ryzykowaliby dobra klanu, więc mu uwierzyłam.- powiedziała blondynka widocznie zmęczona.- nalej wiesz czego.- Shizune spojrzała się na kobietę za biurkiem aby mieć pewność, że mówi poważnie. Ukucnęła przed komodą z której wyciągnęła jeden kryształowy kieliszek, po chwili bez słowa go napełniała.
-Tego mi dzisiaj trzeba- zawołała hokage widząc strumień sake, który jej pomocnica wlewa do małego naczynia.
-Co zamierzasz zrobić?- zapytała brunetka wpatrując się w okno.
-Uzumaki byli bardzo dobrzy w technikach pieczętujących, nawet najlepsi. Jutro Shizune, poszukasz w bibliotece książek na temat tego klanu i wszystkie mi przyniesiesz, dobrze?- Zapytała i nie czekając na odpowiedzieć zanurzyła swe usta w palącej substancji.
Siedziała z nogami podkulonymi na fotelu. Czekała na swojego ojca i siostrę aby raz na zawsze wszystko wyjaśnić.
Neji przekonał ją, że to nie ona jest winna. A skoro nie ona, to Hiashi był za wszystko odpowiedzialny. Zamierzała wykrzyczeć mu w twarz te szesnaście lat bólu i milczenia. Jeśli znowu podniesie na nią rękę, będzie się bronić.
Nastawiała się bardzo na ich przybycie. Co zrobi, co powie, w głowie miała nawet gotowy plan, który z każdą chwilą udoskonalała. W pewnej chwili przyłapała się, że nie może się wręcz doczekać jego przybycia.
Neji nie wrócił jeszcze do domu z czego bardzo się cieszyła. Jego obecność zawsze w dziwny sposób ją zawstydzała jeśli chodzi o rozmowy z ojcem.
Nagle granatowowłosa zastygła w bezruchu. Przymrużyła groźnie oczy kiedy do jej uszu doszły odgłosy otwieranych drzwi i wesołej rozmowy córki z tatą. Rozmowa, której Hinata nigdy nie dostała.
Hiashi wszedł wraz z Hanabi do salonu skąpanego w ciemności. Nie zauważyli Hinaty, która siedziała w samym kącie pomieszczenia. Młodsza Hyuga zapaliła światło i aż krzyknęła kiedy niespodziewanie zauważyła swoją starszą siostrę. Głowa klanu również napięła wszystkie mięśnie.
-Czemu się nie odzywałaś, przestraszyłam się- zaczęła Hanabi, nieco zdziwiona miną swojej siostry oraz tym, że na jej czole spoczywała opaska zjednoczonych sił shinobi. Po pierwsze wojna się skończyła a więc powinna wymienić już ten ochraniasz, po drugie ona nigdy nie nosiła jej w ten sposób.
-Tęskniłeś za mną ojcze?- zapytała szeptem ignorując zdziwioną Hanabi.
-Nie wstyd ci, że wioska wysyłała za tobą ekipę ratunkową?- zapytał jak zwykle zimno.
-A tobie nie wstyd, że nasłałeś na mnie radę, aby mnie zabili?- Zapytała nieco ironicznie, zupełnie do siebie nie podobnie.
Na ułamek sekundy Hiashi zrobił zdziwiony i lekko wstrząśnięty wyraz twarzy co było rzadkością. Po chwili jednak znowu przybrał obojętną maskę.
-O co chodzi?- zapytała wystraszona Hanabi widząc obrót spraw. Nikt jednak nie zamierzał udzielić jej odpowiedzi.
Hinata w jednej chwili sięgnęła do symbolu jej przynależności do ninja Konohy i odwiązała ją. Następie uniosła swoją grzywkę, ukazując 'oszpecone' czoło.
Hanabi wytrzeszczyła oczy w kierunku starszej siostry i zakryła usta dłonią.
Hiashi wrednie się uśmiechnął.
-W końcu dostałaś to na co zasłużyłaś.- Tak jakby w odpowiedzi na jego słowa, wazon na stole, wypełniony zwiędłymi już kwiatami, pękł tak niby sam z siebie, rozrzucając ostre kawałki po całym pokoju, raniąc przy tym najmłodszą z zebranych.
Hinata poderwała się do góry, stając twarzą w twarz z tym mężczyzną, który powołał ją do życia i który sprawił, że nie raz chciała z nim skończyć.
Patrzyli sobie głęboko w oczy, które w tej chwili były identycznie niebezpieczne.
-Zuchwała się zrobiłaś- Wysyczał w jej stronę.- Musisz się liczyć z tym, że już nie możesz być dziedziczką rodu. Twoją rolę przejmie Hanabi.
-Mam głęboko gdzieś cały klan Hyuga- odparła zaciekle.
Hiashi tak jakby z przyzwyczajenia, zamachnął się w celu uderzenia swojej córki w twarz aby ją poskromić. Zanim zdążył to zrobić, dziewczyna odepchnęła go i zaczęła biec w stronę drzwi wejściowych.
Mężczyzna upadł na podłogę.
-Nie jesteś moją córką!- krzyknął granatowowłosej na odchodne.
W tej chwili nienawidziła wszystkiego dookoła. Miała ochotę coś rozwalić, wyładować swoją furię. Biegła w stronę lasu, mając cały czas w głowie słowa ojca.
Dotarła w końcu na pole treningowe o tej porze zupełnie puste. Zmierzchało już.
Na niebie rozciągał się wspaniały widok chmur podświetlanych zachodzącym, różowym słońcem.
Dziewczyna nie była jednak w stanie dostrzec piękna, które ją otaczało. W jej wnętrzu szalała ista burza negatywnych emocji, która nagle, jakby za pomocą dotknięcia magicznej różdżki, przeniosła się na Konohe.
Tuż obok Hinaty, błyskawica przecięła z ogromną prędkością drzewo na dwie części, następnie każda zaczęła iskrzyć się gorącym płomieniem.
Dziewczyna zasłoniła twarz rękoma zanosząc się gorzkim płaczem bezsilności. Gniew ulotniła się tak samo szybko jak się pojawiła a na jej miejsce przyszła rozpacz. Błyskawice zniknęły w burzowych chmurach, nie pokazując się więcej tego wieczora, natomiast deszcz przybrał na sile jakby udzielił mu się nastrój Hyugi.
Ogromne krople powoli ugaszały pożar lasu jak i ten we wnątrz białookiej.
Ruszyła przed siebie z grobową miną. Łzy mieszały się ze strugami deszczu, które doprowadzały ją do drżenia. Nie wiedziała gdzie idzie, po prostu przed siebie. Nikogo nie było już na ulicach wioski ze względu na dużą ulewę.
Wyglądała jak upiór. Potargane włosy zasłaniały jej jedno oko, drugie było podkrążone i sine. Wyglądała jakby szła na śmierć albo sama nią była.
Nie miała domu, kochających rodziców, schronienia. Cały jej świat posypał się w jednej chwili. Gdzie miała pójść?
Usiadła pod budynkiem hokage, dalej będąc cała skąpana w wodzie. Założyła na siebie kaptur w obawie, że ktoś ją rozpozna.
Minęło może dziesięć minut, może trzydzieści. Hinata osunęła się po murze zasypiając słabym snem, który mógłby nigdy się nie skończyć.
Gdy chłopak wrócił do domu, wszędzie panowała cisza. Hiashi siedział w salonie czytając jakąś książkę a Hanabi co chwila mu przeszkadzała przeróżnymi pytaniami.
-Witaj wuju, Hanabi- zaczął spokojnie lecz ostrożnie.
Mężczyzna podniósł na niego swoje oczy i pokazał gestem krzesło obok.
Chłopak posłusznie usiadł we wskazanym miejscu i czekał na dalszy rozwój wydarzeń.
-Hanabi została nową spadkobierczynią klanu Hyuga- powiedział spokojnie mając cały czas wzrok utkwiony w małej brunetce, która na te słowa radośnie się uśmiechnęła.
-Przecież Hinata-sama jest pierworodną córką.- odparł Neji próbując w dyskretny sposób dowiedzieć się co się wydarzyło podczas jego nieobecności. Cholerna Tenten!
-Wydaje mi się, że doskonale znasz przyczynę Neji-kun. Chciałbym żebyś rozpoczął niezwłocznie treningi z Hanabi.- dodał przenosząc wzrok na bratanka.
-Zrozumiałem Hiashi-sama. Mam jedno pytanie.
-słucham?
-Gdzie jest panienka Hinata?
-Została wezwana do hokage-sama- szkoda, że Neji nie wyczuł, że było to kłamstwo.
Chwilę jeszcze wymieniali się kilkoma zdaniami, po czym Neji udał się do swojego pokoju.
Rozmyślał o dzisiejszym spotkaniu z Tenten. Nigdy nie spodziewał się, że ona coś od niego czuje.
Niestety on nie potrafił odwzajemnić tego uczucia, po prostu nie mógł.
Tsunade siedziała dzisiaj do późna w swoim gabinecie, dokańczając całą robotę papierkową, którą przekładała na później.
W książkach, które przyniosła jej Shizune było bardzo mało informacji o zdolnościach klanu Uzumaki, głównie historia. Jednak mimo wszystko blondynka wytrwale czytała zawartość wszystkich po kolei.
Spojrzała przez okno na tą przygnębiającą pogodę. Nienawidziła deszczu.
Kupka dokumentów stopniowo się zmniejszała natomiast wskazówki zegara ukazywały coraz późniejszą godzinę. A może wcześniejszą?
Szybko odeszła od biurka i pędem pobiegła w stronę swojego apartamentu. W głowie miała gorący prysznic i równie gorący kieliszek sake.
Nagle poczuła, że wpada na kogoś. Kogoś znajomego.
-Co ty tu robisz o tej porze?- zapytała zdziwiona.
-Trenowałem poza granicami wioski i wracając przechodziłem. Zobaczyłem światło i postanowiłem sprawdzić czy wszystko w porządku babuniu- odpowiedział drapiąc się w tył głowy z uśmiechem od ucha do ucha.
Blondynka uśmiechnęła się do niego serdecznie.
-Nie mówi tak do mnie.- dodała zmieniając wyraz twarzy na nieco bardziej zawzięty.
-Znalazłaś coś na temat tej pieczęci, Tsunade-sama?
-Jeszcze nad tym pracuję, idź spać Naruto.- powiedziała kobieta wypychając blondyna za drzwi.
Obszedł siedzibę hokage i już miał ruszać w stronę swojego mieszkania kiedy usłyszał ciche jęknięcie.
Odwrócił się i zaczął nasłuchiwać. Podszedł w stronę z której dochodził ów dźwięk i stanął jak wryty.
Na trawie leżała zwinięta w kulkę kobieta trzęsąca się jak galaretka. Przybliżył się do niej i przekręcił na plecy.
Leżała przed nim Hinata w tragicznym stanie. Wziął ją na ręce i udał się w kierunku jej domu.
-Co się dzieje?- zapytała ledwo przytomna nie będą świadomą kogo i tak na prawdę o co pyta.
-Niedługo będziesz w domu- odpowiedział jej szeptem z troską.
-Nie, nie do domu..- zdążyła wyszeptać i ponownie straciła przytomność.
Chłopak przypomniał sobie wszystkie wyznania białookiej na temat terroru klanu Hyuga dlatego zawrócił i skierował się do siebie.
Delikatnie położył dziewczynę na łóżku i poleciał po suche ręczniki.
Nie wiedział co ma zrobić, Hinata nie może zostać w tych przemoczonych ubraniach. Postanowił, że sprowadzi pomoc.
Wybiegł z domu i już po pięciu minutach wrócił w towarzystwie złej, zaspanej, różowowłosej kunoichi.
Kiedy Sakura ujrzała koleżankę, gniew z niej wyparował i nakazała Uzumaki'emu wyjść z pokoju.
"Hinata Hyuga"...bez końca powtarzał jej imię w swojej głowie. Była taka krucha, bezbronna i słodka...
Sakura jest zupełnie inna, taka samodzielna, odważna i pociągająca.
Kiedyś to różowowłosa gościła głownie w myślach Namikaze, dzisiaj natomiast przywiązywał większą wagę do tej tajemniczej i cichej istoty tak bardzo skrzywdzonej przez los. Chciał się nią zaopiekować i poprowadzić przez trudy tego świata... Ale to chyba nie jest miłość...
-Co o tym sądzisz braciszku?
-Bycie ninja to cały twój świat, wszystkie marzenia, aspiracje. Sama musisz podjąć decyzję czy chcesz się pisać na tak długą rozłąkę.- Powiedział mężczyzna wydający się nie być zbytnio poruszony prośbą swojej siostry.
-Przecież nie będzie to trwało wiecznie, poznam nową okolicę, ludzi. Chcę się tam udać.- Postanowiła zdecydowanie Temari patrząc na brata z determinacją.-Shikamaru musi być w domu za cztery dni, jeśli miałabym z nim iść to nasza podróż musi się rozpocząć jak najszybciej. No bo wiesz.. w tym stanie mogę tylko maszerować.- Blondynka zrobiła smutną minę, nie mogła znieść, że jest wrakiem i do niczego się nie nadaje.
-Nie przejmuj się, wrócisz jeszcze silniejsza niż dotychczas.- Zapewnił zielonooki posyłając kunoichi przyjazny uśmiech.- No chodź tu- dodał wstając z fotela i rozkładając w jej stronę ręce.
Temari uśmiechnęła się promiennie i zatopiła się w twardych ramionach brata.
-Będę za tobą tęsknił, uważaj na siebie i pisz często jak tam idą postępy.- powiedział nie spuszczają wzroku z dziewczyny i nie rozluźniając uścisku.
Po chwili puścił ją.
-Musze wracać do pracy, idź się przygotować i powiedz Shikamaru aby przyszedł do mnie i odebrał odpowiedź dla Tsunade-sama.
-Mogę spytać co to jest?-zaciekawiła się.
-Hokage pytała mnie o nasze pieczętujące jutsu, jaki mają zakres i tak dalej. Nie wiem dokładnie po co ale napisała, że Naruto jest w to zamieszany więc udzieliłem jej wyczerpującej odpowiedzi.- Wytłumaczył dziewczynie. Idź już, pamiętaj, żeby się pożegnać z Kankurou!
Dziewczyna posłała Gaarze swój uśmiech i powolnie skierowała się do wyjścia, zanim zdążyła zamknąć drzwi usłyszała słowa, które zawsze wprawiały ją w zakłopotanie i zażenowanie, ale bez nich to nie byłoby to samo...
-Tylko bądź grzeczna- zawołał nieco dokuczliwym głosem. Nie widziała jego twarzy ale dobrze znała jej obecny wyraz, ten jego chytry uśmieszek...
-Ma gorączkę, nie jest to nic poważnego ale musi dużo odpoczywać, planujesz ją zanieść do jej domu albo coś?- Zapytała różowowłosa na wąskim korytarzu małego mieszkanka Uzumaki'ego.
-Na początku kiedy ją znalazłem miałem to zrobić ale...- Chłopak zatrzymał się nieco denerwując Sakurę.
-Ale co?- Niezbyt subtelnie go ponagliła.
-Tak jakby przez sen powiedziała: "Nie do domu", boje się, że mógł ktoś jej zrobić krzywdę.- Zasmucił się blondyn.
-Porozmawiaj z nią jak się obudzi, ja idę do domu, jakby coś się działo, daj znać- powiedziała dziewczyna, złapała przyjaźnie chłopaka za ramię i wyszła pozostawiając go samego.
Zawsze mógł na nią liczyć, była piękna i silna. Bardzo mu imponowała, swoimi sukcesami jako shinobi i ogólne swoim charakterem. Uwielbiał spędzać z nią czas, mógłby tak w nieskończoność.
Nagle usłyszał ciche kasłanie dobiegające z jego sypialni, ruszył w tamtą stronę przypominając sobie, że dzisiejszej nocy będzie pielęgniarką na pełen etat.
Uchylił lekko drzwi sprawdzając czy granatowowłosa jest w odpowiednim stanie, jeśli chodzi o jej ubiór na jego wizytę. Leżała szczelnie opatulona kołdrą, trzęsąc się we śnie z zimna. Bezszelestnie podszedł do łóżka i usiadł na małej szafeczce nocnej, na której trzymał zdjęcie swojej drużyny.
Dziewczyna lekko szczękała zębami sygnalizując, że jest jej zimno. Chłopaka aż korciło, żeby wejść do niej do łóżka i przytulić, ogrzać. W końcu czuł się za nią odpowiedzialny..
Postanowił położyć się na podłodze, aby być przy niej w razie potrzeby. Zatopił się w rozmyślaniach..
Zastanawiał się dlaczego obecność Sakury doprowadzała go do szaleństwa.. Chciał cały czas słyszeć jej głos, czuć jej dotyk. Jednak kiedy widział Hinate zapominał o wszystkim, chciał aby białooka czuła się przy nim bezpiecznie, chciał być za nią odpowiedzialny. Może uczucia względem Sakury bardziej wynikają z pożądania za to jeśli chodzi o Hinate... Może to przez to, że wydawała się taka krucha i delikatna...
-*Ale to chyba nie jest miłość*- Wypowiedział w myślach słowa, które wmawiał sobie jak mantrę.
-Dlaczego nie zawiadomiliście mnie o waszych planach?- Zapytał spokojnie Hiashi Hyuga.
-Dziewczyna stała się niebezpieczna, nie udało ci się zabić w niej tych mocy, zawiodłeś synu.
-Dobrze wiesz, że to nie jest możliwe, co zamierzacie teraz zrobić?- Zapytała głowa klanu, swojego ojca.
Jak zwykle spotykał się z nim w ciemnym gabinecie w jego domu, zazwyczaj siedział tam i czytał stare zwoje szukając czegoś co mogłoby ulepszyć technikę klanu Hyuga.
-Tsunade-sama się o wszystkim dowiedziała i zabroniła nam zbliżać się do dziewczyny na terenie wioski.
-Hinata nie będzie już wysyłana na misję sama, wiesz o tym?
-Wiem, ale mam plan. Moi szpiedzy dowiedzieli się, że księżniczka Tsunade poszukuje jakiejś techniki, która mogłaby zdjąć pieczęć uwięzionego ptaka z naszej kochanej dziewczynki.- Ostatnie dwa słowa wypowiedział wręcz z obrzydzeniem.
-O ile się nie mylę to takie jutsu nie istnieje- Powiedział długowłosy zaciekawiony co jego ojciec ma w zanadrzu.
-I tutaj się z tobą nie zgodzę!- Zawołał staruszek unosząc palec wskazujący w górę przy tym szeroko się uśmiechając.- Jest jeden klan, który ma taki zwój, który dezaktywuje takiego rodzaju pieczęcie. Nie jest stu procentowa pewność, że zadziała.
-Nie bardzo rozumiem, przecież to chyba nie za dobrze dla nas, jeśli ta dziewczyna pozbędzie się pieczęci- Hiashi zdziwił się, pokazują to, poprzez uniesienie jednej brwi. Oparł się rękoma o biurko, próbując zrozumieć jego tok rozumowania.
-Wszystko się uda, uwierz mi..- Zapewnił szyderczo się uśmiechając.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
rozdzial swietny i nie moge sie doczekac nastepnego :)
OdpowiedzUsuńCo oni chcą zrobić biednej Hinacie! Rozdział super. I te rozkminy Naruto...
OdpowiedzUsuńO boże... przepraszam cię! ostatnimi czasy po prostu nie mam czasu czy nawet ochoty na czytanie... ja wiem, powinnam się wstydzić, że od razu się nie wzięłam za twojego bloga, winien być priorytetem, bo dawno go wstawiłaś, no po prostu bardzo cię przepraszam!
OdpowiedzUsuńRozdział dłuuugi, dlaczego ostatnio panuję moda na cholernie długie rozdziały? akurat twój się fajnie czyta, bo masz masę dialogów :) które uwielbiam, ale wiesz, jak za pierwszym razem zjeżdżałam analogiem w myszce to powątpiałam czy jeszcze teraz uda mi się to przeczytać :P
Okee, więc tak, Tenten mnie ty zgniotła, zrobiłaś z niej taki czarny charakter, super to taka rzadkość :) Neji trochę dziwnie się zachowuję, czyżby zakochał się w kuzynce? Chociaż nie, za bardzo jej pomaga, nawet w kwestiach z Naruto :) wgl, bardzo odważnie się zachowała w stosunku do ojca, mimo wszystko to było takie do niej nie podobne XD na szczęście potem Naruto jej pomógł, bo by umarła z wyziębienia organizmu, niech Uzumaki się o nią jeszcze trochę potroszczy :)
Dobrze, że hokage coś robią w sprawie pieczęci i w ogóle w sprawie mieszkańców, no bo jednak takie rozmowy z innymi kage bardzo dużo znaczą ;D
No i ShikaTema, no proszę, para która zazwyczaj ukazana jest w perspektywie darcia ze sobą kotów lub po prostu w z jawenej nienawiści tutaj jest taka... zgodna :D w ogóle użyłaś przy nich cytatu z tytułu bloga, no myślałam, że to by się odnosiło do głównej pary, ale... jest ciekawość ;D
No to ja czekam na next;a ;D
Życzę weny i pozdrawiam :)
Nie masz mnie za co przepraszać ;) Jestem bardzo wdzięczna, że w ogóle tu zaglądasz :)
UsuńJeśli chodzi o stosunki Neji'ego i Hinaty to nie powiem ani słowa xD
W rozmowie Hinaty z ojcem celowo zmieniłam jej charakter, w końcu zdarza jej się tracić nad sobą panowanie ;)
ShikaTema... Powiem Ci szczerze, że jak myślałam nad opowiadaniem to ta para właśnie była taka jak napisałaś. Kłótnia za kłótnią, docinki itd. Ale w praniu wyszło jak wyszło i mam nadzieję, że uda mi się to zmienić :D
Ps. Nigdy nie przepadałam za Tenten :D
Witaj i dziękuję od razu za zaproszenie. Wszystkie rozdziały przeczytałem niemal natychmiast i mam żal, że jest ich tak mało :( Naprawdę bardzo ciekawe i powiem szczerze, że ja bym lepszego opowiadania w świecie shinobi nie wymyślił. Mówię tu o fabule jak i wątku miłosnym naszej pary. Bardzo fajnie ukazujesz jak nasz Naruto powoli zaczyna oddzielać zwykłe zauroczenie od miłości. Największą radość sprawia mi każdy fragment tekstu z nimi w roli głównej :) Co do Tenten to ładnie istny szok dla mnie całkowicie nowa osoba i jestem ciekaw jak to dalej rozwiniesz :) Mam podobne wrażenie do Nejiego co Soli, zakochuje się w kuzynce? Nie wiem czy to dobre rozwiązanie, zwłaszcza, że to rodzina no i on wie co dziewczyna czuje do Naruto, ale oczywiście ty jesteś twórcą :) Wątek ShikaTema to ten który Ci najbardziej zazdroszczę, ja za Chiny ludowe nie wiem jak ich wkomponować u siebie. W każdym razie, od dziś jestem Twoim stałym czytelnikiem i oczywiście zamieściłem Twój Blog u siebie pod tytułem "Śpiew Żurawia - NaruHina" - jeśli chcesz, aby występował pod innym tytułem to pisz śmiało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na dalsze rozdziały :) Więcej NaruHina (moje zboczenie małe :P)
Ojejej, dziękuję za bardzo miłe komentarze :)
UsuńOdpowiem Tobie tak samo jak Soli.. ani słowa nie powiem o Neji'm i Hinacie xD Ściśle tajne ;) :D
jeśli to dla Ciebie nie kłopot mógłbyś tytuł zmienić na "Bo źródło wciąż bije" ? :) byłabym bardzo wdzięczna :)