Natchnienie

niedziela, 16 lutego 2014

/XV- "Diamentowa Dama"/

Ohayo!
Na początku chciałabym wszystkim podziękować za bardzo miłe komentarze, jesteście super! :)
Niedawno Aki zapytała się mnie czy nie przeszkadza mi, że nie czyta całych rozdziałów a odpowiedź brzmi, oczywiście, że nie ;) Ja sama czasem tak robię :P Zapraszam na następny rozdział! :*


Myślę, że ktoś powinien przy niej być jak odzyska przytomność.
-Tsunade powiedziała, że dostała silne leki, więc obudzi się najwcześniej jutro w południe.- Gaara był jak zwykle poważny. Miał delikatne cienie pod oczami i lekko rozczochrane włosy, co było jedyną oznaką zmęczenia.
-Twoja siostra ma to do siebie, że zazwyczaj nie stosuje się do reguł.- Skwitował Shikamaru a potem skamieniał, przyglądając się kazekage z szeroko otwartymi oczami. Piaskowy wojownik śmiał się jak opętany, trzymając się kurczowo za brzuch. Pierwszy raz widział, żeby najmłodszy brat Temari się śmiał.
-Masz rację Shikamaru, to właśnie cała Tem.- Starał się powstrzymać chichot. Nara był skołowany ale i pozytywnie zaskoczony.  -Chciałbym z tobą porozmawiać, skusisz się na sake? Powinniśmy trochę odreagować.- Stwierdził chłopak i pociągnął shinobi liścia za ramię, prowadząc go w stronę wyjścia. Shikamaru miał mieszane uczucia co do zostawiania blondynki samej w szpitalu. Pragnął być przy niej, czuwać nad jej bezpieczeństwem. Z drugiej strony ufał zdolnościom Tsunade bardziej niż komukolwiek w kwestii medycznej. Skoro hokage powiedziała, że dziewczyna obudzi się dopiero jutro, tak właśnie musiało być, poza tym nie chciał, żeby zielonooka widziała go w takim stanie.
-No to chodźmy.- Powiedział Nara wzruszając nieznacznie przy tym ramionami, nadając głosu charakterystyczne dla niego znudzone brzmienie.



-Jak się czujesz?- Starała się by jej głos brzmiał neutralnie.
-W porządku, trochę mnie mdli.- Odpowiedział, uśmiechając się do niej krzywo, marszcząc przy tym uroczo nos. Sakura cicho westchnęła,  przeglądając wyniki badań ciemnowłosego chłopaka, którego wzrok strasznie ją w tym momencie krępował. Zielonooka miała wciąż w pamięci ich ostatnie spotkanie, kiedy przygwoździł ją do ściany i oznajmił, że nie zrezygnował z planu zagłady Konohy. Dziewczyna nie wiedziała co ma z tym zrobić, czy komukolwiek może o tym powiedzieć. Z myślą, że Sasuke jest bezpieczny w wiosce odczuwała ogromną ulgę i radość, ale to dziwne przeczucie, że coś wisi w powietrzu napełniało ją strachem.
-Rumienisz się.
-Wcale nie!- Trochę za wysoko podniosła głos, co rozśmieszyło tylko chłopaka, upewniając go w jego przypuszczeniach.  -Dlaczego jesteś takim dupkiem? Przez ciebie Temari...
-Tylko ją unieszkodliwiłem. Mogłoby się to skończyć nieciekawie gdybym jej trochę nie zranił.- Czarnooki spoglądał dziewczynie w oczy. obserwując uważnie jej mieszane uczucia.
-Niedługo hokage-sama będzie chciała z tobą porozmawiać. Jest późno więc pewnie dopiero jutro.- Różowowłosa chciała zmienić temat, jej głos nieznacznie drżał, co niestety nie uszło uwadze Uchihy.
-Mogę wrócić do domu?
-Nie. Niektóre urazy mogą się dopiero ukazać, poleżysz tutaj dwa dni i dopiero cię wypiszę.
-No tak, jesteś teraz kimś ważnym. Uczennica samej Tsunade, nieźle.- Sasuke uśmiechnął się kpiąco co strasznie zirytowało dziewczynę, której żyłka na czole niebezpiecznie drgnęła. Nienawidziła kiedy ludzie jej nie doceniali.
-Gdyby nie ja, udusiłbyś się. Więc zamknij się i okaż mi chociaż odrobinę szacunku.- wysyczała mierząc się z nim przez chwilę spojrzeniem. W pewnym momencie dostrzegła w jego oczach zmianę, coś ciepłego i miłego się w nich pojawiło. Niestety równie szybko zniknęło, znowu zamieniając się w groźbę i kpinę.
-Ależ oczywiście pani doktor.- Już po chwili oglądał jej plecy, kiedy bez słowa wyszła z pomieszczenia, zostawiając go samemu sobie.



-No nie wierzę.
Przed nimi rozciągała się ogromna biblioteka, która znajdowała się dokładnie pod dawnym miastem. Była zachowana wręcz idealnie i gdyby nie kurz, pajęczyny i wilgoć a co za tym idzie odór zapleśniałych książek, mogliby stwierdzić, że jeszcze wczoraj korzystali z niej ludzie.
-Już wiem dlaczego uważano wioskę wiru za najmądrzejszą z państw.- szepnęła Hinata podchodząc do pochodni wetkniętej w stalową podstawę w ścianie, aby ją wyjąć i ruszyć przed siebie odganiając przy jej pomocy mrok.
Uzumaki nigdy w życiu nie widział tylu ksiąg i zwoi w jednym miejscu. Stąpał ostrożnie po brudnej podłodze, pozostawiając po sobie odciski butów na piachu, który przykrywał posadzkę. Na ścianach i suficie wymalowane zostały ciepłymi kolorami przeróżne sceny z mitologii i historii. Zauważył ogromne malowidło przedstawiające starca w długim, jasnym płaszczu wyciągającego ręce w stronę otaczających go ogoniastych bestii. Czy wir wiedział o tym wszystkim?
Książki leżały głównie na starych, drewniany półkach, sięgających daleko w górę. Pozostałe walały się po podłodze. Hinata co jakiś czas podnosiła jakąś, aby się jej przyjrzeć, ale widocznie żadna jak na razie jej bardziej nie zainteresowała.
-Chyba tutaj powinniśmy szukać.- błękitnooki wskazał na trzy regały ustawione do siebie pod kątem. Nie wyróżniały się niczym od pozostałych. Hyuga uniosła lekko brwi.
-Skąd wiesz?
Chłopak wskazał palcem na tabliczkę nad ich głowami.
Literatura Shinobi
-Och.- odpowiedziała cicho, modląc się aby pochodnia nie zdołała oświetlić jej zarumienionej twarzy.
Dziewczyna pomknęła do półki oznaczonej etykietą "pieczęcie", dokładnie analizując wszystkie tytuły po kolei. Co jakiś czas dmuchała na stare, zatęchłe książki aby kurz wzbił się w górę co powodowało napady kichania.
-Jak to możliwe, że te wszystkie zwoje nadal tu są?- Naruto drapał się w tył głowy, nie spuszczając wzroku z kunoichi, która właśnie kartkowała jakąś grubszą księgę.
-O ile pamiętam uznano wioskę wiru za ogromny cmentarz. Nikt nie chce niepokoić dusz, które się tu błąkają.
-Co?!- Wrzasnął Naruto a jego głos odbił się równie głośnym echem. Hyuga gwałtownie odwróciła się w jego stronę z pytającym spojrzeniem.
-Co się stało Naruto-kun?
-To z tymi duchami to tylko taka metafora, prawda?- Zapytał pospiesznie, nie patrząc dziewczynie w oczy tylko w punkt daleko za nią. W odpowiedzi usłyszał cichy, stłumiony chichot.
-Zależy w co kto wierzy.- odparła przyglądając się jego zaniepokojonej twarzy.  -Chyba się nie boisz Naruto-kun?- Uśmiechnęła się do niego czule. Namikaze był wyraźnie zawstydzony.
-Emm, to nie tak, że się boję. Ja po prostu ich nie lubię.- odpowiedział trochę za szybko.
-Ja nie lubię zmywać naczyń, czy ty tak samo nie lubisz duchów?- Odłożyła książkę, którą do tej pory uważnie studiowała i zmierzyła się z jego błękitnymi tęczówkami, w tym momencie bardzo niespokojnymi. Zauważyła zamyślenie na jego twarzy, które było widać poprzez delikatne ściągnięcie brwi.
-No ja nienawidzę duchów.- Odparł uśmiechając się triumfalnie, tak jakby włożył cały swój wysiłek w znalezienie tej jakże wspaniałomyślnej odpowiedzi. Dziewczyna nie ustępowała.
-Nienawidzę długo przebywać poza Konohą, to taka sama nienawiść jaką ty darzysz duchy?- Naruto westchnął a jego wyraz twarzy złagodniał. Podszedł bliżej do dziewczyny i delikatnie złapał ją za ręce.
-Do czego zmierzasz?
-Zastanawiam się tylko czy powinniśmy bać się czegoś, co jest nierealne.
-Ostatnia wojna pokazała nam, że to nie jest takie nierealne.
-Coś mi mówi, że przed chwilą miałeś nieco inne wyobrażenie duchów.- Białooka uniosła do góry jedną brew, kiedy Uzumaki zaśmiał się lekko histerycznie.
-A czego ty się boisz?- zapytał, spoglądając w jej jasne oczy, które pod wpływem nikłego światła wydawały się być bardziej fioletowe niż zazwyczaj. Namikaze czuł, że dziewczyna powoli nabiera śmiałości, pewności siebie i strasznie mu się to podobało. Uwielbiał w niej tą wrodzoną delikatność ale nie chciał aby ta cecha, w jej przypadku, wiązała się z brakiem wiary we własne siły.
-Boję się utraty bliskich.- wyszeptała, spuszczając wzrok i z nieszczerym zapałem zaczęła oglądać swoje palce u stóp.
-Wydaje mi się, że to czego się boimy w dużej mierze zależy od sytuacji.- Powiedział unosząc jej podbródek. W jej oczach malowało się zdziwienie i ciekawość. - Na przykład teraz najbardziej na świecie boje się, że nie będziesz chciała mnie pocałować.- wyszeptał muskając jej usta, które na wskutek wypowiedzianych przed chwilą słów zaczęły drżeć.
Uzumaki nie wiedział jaka siła dała mu w tym momencie taką odwagę. Przeniósł dłonie na jej ramiona i zatopił swoje usta w jej, smakując jej całym sobą. Na początku dziewczyna stała, nie wykonując żadnych ruchów, co chyba było spowodowane szokiem ale kiedy ją również zalała fala pewności siebie, objęła blondyna za szyję i z równą pasją zaczęła oddawać pocałunek.
Naruto miał smak, jakby to określić, słodko-ostry. Z jedne strony czuła przyjemne mrowienie, które kojarzyło się jej z krystalicznymi drobinkami cukru a z drugiej strony był męski i pewny siebie, co nieprzyzwoicie ją pociągało. Chwyciła nieśmiało jego kurtkę, przyciągając go jeszcze bliżej na co on zaregował wesołym pomrukiem. Hinata czuła jak serce obija się wewnątrz jej klatki piersiowej, co było niemal bolesne. Bolesne i jednocześnie przyjemne. Pocałunek nie był nachalny czy brutalny. Było w nim coś słodkiego i subtelnego, wyglądał dokładnie tak jak powinien wyglądać pierwszy, wymarzony pocałunek. Lekko zamroczeni oderwali się od siebie po chwili, nie spuszczając z siebie wzroku. Hinata jakby dopiero co oprzytomniała i poczuła przypływ gorąca, który również zabarwił jej policzki na szkarłatny odcień. Uzumaki patrzył na spuhnięte usta dziewczyny, które wyraźnie nosiły ślady jego pocałunku. Poczuł dumę i radość a kiedy spojrzał na niepewne oczy granatowowłosej i jej dziewczęce wypieki, przyjemne dreszcze przeszły przez jego ciało.
Stali tak dłuższą chwilę, żadne nie wiedziało co powinno powiedzieć. Uzumaki oparł się o regał obok, przenosząc na niego jednocześnie cały ciężar ciała, co było definitywnie złym pomysłem. Spróchniałe drewno z którego wykonane były półki nie wytrzymały ciężaru i runęły a wraz z nimi zwoje, które jeden po drugim zasypały zdezorientowaną Hyugę. Ostatni spadł prosto na jej głowę, zanim którekolwiek zdążyło zareagować.
Hinata cicho syknęła, chwytając się za obolałe miejsce i krzywiąc się pod wpływem bólu. Naruto skamieniał, miał ochotę mocno sobie przywalić za swoją nieuwagę i głupotę. Dlaczego w tych najważniejszych momentach jego roztargnienie akurat musiało dawać o sobie znać?
-Ja to wiem jak zepsuć romantyczny nastrój.- powiedział kiedy znalazł się obok dziewczyny. Nakazał jej sie nie ruszać po czym dokładnie przyjrzał się zaczerwienieniu na czole w miejscu gdzie skóra stykała się z włosami.
-Będzie siniak. przepraszam Hina-chan.- powiedział patrząc na nią przepraszająco, dalej trzymając w dłoniach jej twarz co wyraźnie utrudniało jej oddychanie. Granatowowłosa pokręciła lekko głową i uśmiechnęła się do chłopaka,co było znakiem żeby się nie przejmował, po czym schyliła się do krótkiego zwoju, który był powodem jej obecnego bólu głowy. Rozwinęła go i zaczęła przeglądać w ciszy coraz bardziej otwierając oczy.
-Naruto-kun, jesteś genialny!



Nara trzymał palec wskazyjący tuż nad ustami i z zaciekawieniem obserwował Gaarę, który sączył w ciszy najmocniejszy trunek jaki mógł mu zaoferować lokal. Od czasu kiedy tu przybyli nie odezwali się do siebie słowem przez co wytworzyło się między nimi niezdrowe napięcie. Obydwoje siedzieli na wysokich, barowych krzesłach tuż obok barmana, który spoglądał na nich nieufnie a w szczególności na shinobi z obcej wioski.
-Kiedy zamierzacie wrócić do Suny?- Zapytał Nara aby w końcu przełamać ciężką atmosferę.
-Od razu jak tylko porozmawiam z Naruto.- Odpowiedział czerwonowłosy, upijając łyk ciemnego alkoholu. -Kim dla ciebie jest Temari?- Nara zachłysnął się sake i mało brakowało a znowu znalazłoby się w szklance.
-Co masz na myśli?
-Nigdy nie widziałem cię w takim stanie w jakim się przed chwilą znajdowałeś.- Gaara w skupieniu obserwował towarzysza, starając się cokolwiek wyczytać z jego reakcji. Zazwyczaj obojętny i znudzony chłopak był teraz wyraźnie zdenerwowany.
-To moja przyjaciółka, poza tym dostałem misję ochraniania jej i nawaliłem.- ostatnie słowo wypowiedział z goryczą i odrazą. Odrazą do samego siebie.
-Nie da się jej poskromić. Ona robi co chce i kiedy chce. Taka właśnie jest. Ale ty chyba już o tym wiesz.-
Shikamaru zaśmiał się rozumiejąc grotęskę w tym co właśnie powiedział kazekage.
-Często w nocy nie śpię, prawie nigdy.- Gaara zamyślił się, tak jakby się zastanawiał czy może zwierzyć się strategowi. - Pewne wspomnienie wraca do mnie cały czas kiedy widzę Temari, przez co czasem nie jestem w stanie na nią patrzeć.- Nara widocznie się zainteresował.- Wyrzuty sumienia zjadają mnie od środka na to wspomnienie. Uświadamiam sobie, że to przeze mnie Tem tak cierpiała.- Jego głos był zimny i pozbawiony emocji. Jedynie oczy go zdradzały, w tym momencie pokazywały olbrzymi smutek. - Pewnej nocy kiedy kładłem się spać, ktoś wszedł do mojej sypialni. Ojciec złapał mnie za ręke i zaprowadził do pokoju Kankuro, skąd kazał nam pod żadnym pozorem się nie ruszać. Położyliśmy się na jednym łóżku, zupełnie niczego nieświadomi. Po chwili usłyszeliśmy okropne wrzaski i dźwięki wywracanych mebli. Temari płakała i krzyczała. Pamiętam do dziś jak przez moje ciało przeszedł odrażający dreszcz i mało co a bym zwymiotował. Kankuro nie wiedział co się dzieje i chyba płakał z bezsilności. Po chwili usłyszeliśmy poruszenie na korytarzu, podniesione i histeryczne głosy kobiet, chyba gospodyń. Po cichu wyjrzeliśmy z pokoju i na palcach udaliśmy się do sypialni naszej siostry. Niania Kyoto nachylona nad bezwładnym ciałem Temari, za pomocą medic jutsu starała się zatrzymać krwawienie. Krew była wszędzie. Nigdy nie zapomnę tego widoku.- Wyszeptał Gaara, ściskając gwałtownie pięści, przez co szklanka, którą dzierżył w dłoni rozbiła się na miliony drobnych kawałków a alkohol prysnął na jego ubranie. Dopiero drobne, ale liczne, ranki które pozostawiły po sobie ostre odłamki szkła, sprowadziły go na ziemię i nieco uspokoiły. Shikamaru obserwował gwiazdy na niebie, dzisiaj tak liczne. W głowie odbijały mu się słowa jasnookiego przez co czuł jeszcze większe przygnębienie.
W świecie shinobi jest wiele bólu i nieszczęścia ale nie mógł zrozumieć jednego. Dlaczego ci co najmniej na to zasługują, mają rozpacz zapisaną na każdym dniu w cholernie długim kalendarzu? Temari nie zawsze była oschła i wyniosła, niemiła i sarkastyczna. Życie wielokrotnie dało jej powody aby nie ufać ludziom. Poczuł pustkę w sercu i niewyobrażalną chęć aby pójść teraz do blondynki, nie ważne czy jest przytomna czy nie i w jakiś magiczny sposób wziąć na siebie wszystkie złe wspomnienia, który ciążyły na jej barkach.
-Nie odpowiedziałeś do końca na moje pytanie.- Zauważył kazekage, po którym już nie było w ogóle widać żadnych oznak złości czy smutku, które jeszcze minutę temu wręcz z niego emanowały. Do ich stolika podeszła kelnerka i w ciszy zaczęła zbierać potrzaskane szkło z podłogi co jakiś czas zerkając na Narę z rumieńcem. Dziewczyna była niska a jej włosy miały kolor czekolady. Shikamaru nie rozpoznał w niej swojej dawnej przyjaciółki z najmłodszych lat w której dawno temu podkochiwał się Chouji. Brunetka uważnie słuchała ich rozmowy. Już od dawna chciała odwiedzić dawnego przyjaciela ale za każdym razem kiedy się do niego wybierała był zajęty. Dzisiaj jest podobnie. Kiedy w plastikowym koszyku znalazły się już wszystkie fragmenty szklanki, odwróciła się i bez słowa udała się na zaplecze. Jutro z nim porozmawia.
-Nie potrafię dokończyć odpowiedzi.
-Oj daj spokój!- Jasnooki podniósł delikatnie głos. Alkohol widocznie rozplątał mu język.
-Trochę niezręcznie jest rozmawiać o tym z jej bratem.- Gaara prychnął i ruchem dłoni nakazał aby brunet kontynuował.  -Nigdy czegoś takiego nie czułem. Kiedy jest blisko mnie mam wrażenie, że nic więcej od życia nie potrzebuję. Przyszło mi to na myśl w momencie, kiedy byłem pewny, że atak Sasuke ją zabił.- Ostatnie zdanie ledwo przeszło mu przez gardło, co nie uszło uwadze kazekage.
-Nie schrzań tego.- wyszeptał czerwonowłosy po czym złapał kufel z Sake Nary i jednym chaustem go opróżnił.



Gwiazdy kojarzyły mu się dzisiejszej nocy z ciekawskimi spojrzeniami ludzi, którzy chcą przejrzeć go na wylot, naruszyć jego prywatność i przyczepić ją do kamiennych wizerunków hokage, aby każdy mógł ją oglądać. Około pięć minut temu zauważył jak pod jego stopami ułożył się piaskowy napis:
ok
Ogromny kamień spadł z jego obolałego serca. Westchnął głośno i jednym ruchem stopy zniszczył wiadomość od swojego młodszego brata. Usłyszał kroki po drugiej stronie chodnika i nieco się rozchmurzył.
-Cześć złośnico! -Ino odwróciła się w jego stronę z mordem w oczach. Widać było wciąż mokre ścieżki wzdłuż jej policzków.
-Jesteś na samej górze listy osób z którymi nie mam ochoty rozmawiać.- Wycedziła zirytowana za sprawą jego zadziornego uśmieszku.  -Z czego się tak cieszysz?- Podeszła do niego bliżej i podparła sie na biodrach patrząc na brata kazekage z góry.
-Wnioskuję, że zerwałaś z chłopakiem.- Powiedział i przez chwilę rozkoszował się jej zdziwionym spojrzeniem, które zaraz przerodziło się w dziką furię.
-Widzę, że sprawia ci przyjemność cudze nieszczęście! Pff, jasnowidz się znalazł.
-Dla mnie lepiej.- odpowiedział siłując się z nią na spojrzenia.
-słucham? wiesz chociaż dlaczego zerwałam z Sai'em?- Jej głos był przesiąknięty jadem. Mina Kankuro nieco stężała.  -Bo mam na oku kogoś innego i bynajmniej nie chodzi o ciebie- wskazała na niego palcem i po chwili obserwowała jak śmieje się, praktycznie tarzajac się po ławce na której siedział.
-Jedna furiatka w domu w zupełności mi wystarcza, nie potrzebuję kolejnej złośnicy.- Odparł i pokazał jej język, co jeszcze bardziej ją zirytowało.
Ino poczuła coś dziwnego, ukłucie zazdrości. Myślała, że tylko ją chłopak z wioski piasku nazywa złośnicą. W odpowiedzi fuknęła, odwróciła się na pięcie i nie patrząc za siebie, pobiegła w kierunku domu Sakury.

-O wszystkim słyszałam, musisz być wściekła.- Różowowłosa z zatroskaniem patrzyła na spiętą twarz koleżanki, która właśnie pojawiła się w progu jej domu. W słowniku Ino nie było czegoś takiego jak smutek. Była tylko wściekłość, tylko tak Yamanaka reagowała na wszystkie niedogodności losu. Nawet jeśli to ona zakończyła związek z Sai'em.
-Oj przestań, ten kretyn niedługo wraca do swojej wioski i nie będę musiała go już oglądać.- Wycedziała blondynka. W zielonych oczach Haruno pojawiło się zdziwienie.
-Ino, mi chodziło o Sai'a.- Jasnowłosa zrobiła skołowaną minę i zaczęła śmiać się histerycznie. -Co do tego ma...
-Pieprzony Kankuro!- Przerwała jej i zacisnęła mocno pięści i powieki, modląc się aby to wszystko okazało się tylko złym snem.



-Czyli nasza misja zakończona sukcesem?- Naruto miał szeroki, pogodny uśmiech na twarzy, który emanował ciepłem i szczerą, bezinteresowną dobrocią. Tak zawsze Hinata interpretowała uczucia, których zawsze było pełno na twarzy blondyna. Zarumieniła się na wspomnienie pocałunku, którym ją niedawno obdarzył, złączyła ze sobą dwa palce wskazujące.
-H-hai N-naruto-kun- wyszeptała.
-Ale się stęskniłem za ramen!- zawołał, pogłębiając uśmiech o ile było to jeszcze możliwe i powoli zaczął iść w kierunku dziury w suficie, którą sami zrobili. Hyuga ruszyła za swoim towarzyszem, jednak wystarczyła chwila nieuwagi a dziewczyna zderzyła się z podłogą.
-W porządku, Hinata?- Uzumaki był zaraz obok niej, aby pomóc wstać. Miał na twarzy wymalowane zatroskanie na co dziewczyna zalała się jeszcze większym rumieńcem.
-Niezdara ze mnie. Tak, wszystko w porządku.- posłała mu lekki uśmiech po czym spojrzała w dół na powód swojego upadku. Na podłodze leżał zwój w drogocennej, ręcznie malowanej oprawie. Schyliła się i uniosła przedmiot  do góry i z ciekawości rozwinęła. Przeczytała tytuł, ale kiedy zauważyła zniecierpliwioną twarz błękitnookiego schowała go do plecaka i poszła przed siebie pozostawiając bibliotekę i całą wiedzę wioski wiru daleko za sobą.
Nie mogła się doczekać powrotu do domu. Pragnęła załatwić swoje sprawy rodzinne, tęskniła za przyjaciółmi i widokiem miasta. Jednak w tej chwili najbardziej intrygował ją jej nowy nabytek o dumnym tytule: "Diamentowa Dama"



Uchiha siedział na drewnianym krześle naprzeciw Tsunade i Gaary. Po jego prawej stronie na parapecie, siedział Shikamaru, który nawet na chwilę nie spuszczał z niego wzroku. Atmosfera była ciężka, Tsunade była podirytowana a Gaara miał jak zwykle nieodgadniony wyraz twarzy.
-No wiec, słuchamy. Opowiedz co się wydarzyło.- Zaczęła hokage, uderzając przy tym nerwowo swoimi czerwonymi paznokciami o drewniane biurko. Sasuke skrzywił się na ten irytujący dźwięk ale postanowił go zignorować. Nie chce wylądować w jeszcze większym bagnie.
-Spotkaliśmy się przypadkiem na polu treningowym. Wymieniliśmy trochę złośliwości.- Czerwonowłosy prychnął.- Niektóre z nich wzięła za bardzo do siebie i stwierdziła, że powinna mnie aresztować i przywlec pod nogi szanowanemu kazekage.- Powiedział, komicznie salutując w stronę jasnookiego, który teraz wyglądał na zamyślonego.
-Ta technika, którą...
-Nie mam pojęcia hokage-sama co to było, ale wiedz, że gdybym nie zareagował, używając chidori, zmiotłoby mnie.- Blondynka westchnęła przeglądając wyniki badań czarnookiego.
-Jesteś wolny. Jutro będziesz mógł wrócić do domu- Uchiha wstał i lekko się kłaniając w stronę kobiety, opuścił jej gabinet.  -Chyba musimy uznać to jako zwykłą bójkę, nikt poważnie nie ucierpiał. Wina leży po środku.
-Ale Tsunade-sama..
-Nie Shikamaru!- Brązowooka uderzyła pięścią o blat na wzmocnienie swoich słów.  -Nie tylko Sasuke użył niebezpiecznej techniki. Temari użyła wyzwolenia krwi, co jest dużo niebezpieczniejszym jutsu niż chidori. Gdyby dziewczyna była w pełni sprawna mogłaby wyrządzić ogromne szkody.
-Uwolnienie krwi?- Shikamaru pierwszy raz słyszał o czymś takim.   -Czy to jakiś rodzaj kekkei genkai?
-Nie. Każdy jest w stanie się tego nauczyć, ale nie każdy przeżywa edukację.- Powiedziała, obserwując Gaare i zupełnie ignorując Narę, który był wyraźnie zdezorientowany.
-Te rodzaje technik wymagają krwi użytkownika. Jest ona w pewnym sensie katalizatorem.- Do rozmowy dołączył się czerwonowłosy.
-Pozwalasz jej tego używać?-Zapytała jasnowłosa.
-Im więcej krwi, tym technika jest silniejsza, prawda?
-Niestety.- Gaara cicho westchnął patrząc prosto w oczy strategowi, który był wyraźnie przejęty.  -Co do twojego pytania Tsunade-hime, Temari nie da się do niczego zmusić ani niczego zabronić. Poza tym chyba użyła tego pierwszy raz.- Po pomieszczeniu rozległo się pukanie do drzwi.
-Wejść!
Do gabinetu weszła niska kobieta średniego wzrostu w białym, lekarskim kitlu. Miała na sobie staromodne, okrągłe okulary ze złotymi oprawkami a włosy miała związane w koka na czubku głowy. Skinieniem przywitała wszystkich zebranych i podeszła do hokage aby coś powiedzieć jej na ucho. Blondynka co jakiś czas kiwała głową i uważnie słuchała wywodu lekarki.
-Przytoczcie zero.- Brązowooka poinformowała kobietę, która zaraz opuściła pokój.
-Ten styl jest ryzykowny ponieważ podczas walki można się wykrwawić. Poza tym każde spuszczanie krwi z organizmu jest niebezpieczne. Może dojść do zakażenia, anemii albo do wielu innych paskudnych powikłań. Poza tym to boli.
-Temari ma większą tolerancję na ból niż normalny człowiek.- Gaara miał zachrypnięty głos, czuć było, że jest spięty.
-Jak do tego doszło?- dociekała saninka.
-Tak było od zawsze. Ojciec nam opowiadał, że kiedyś miała drobny wypadek na polu treningowym i miała wiele rozcięć na nodze. Zakłądali jej szwy bez znieczulenia a ona ani słowa nie powiedziała, mimo, że była bardzo mała. Dlatego jest tak cennym shinobi. Najdłużej wystoi na nogach.- Gaara zaśmiał się bez krzty wesołości, natomiast Shikamaru drgnął.
-Powinniśmy już iść.- Nara niecierpliwił się. Chciał jak najszybciej sprawdzić stan swojej przyjaciółki.
-Idź już, ja później dołącze.

Dochodziła jedenasta trzydzieści, niedługo blondwłosa kunoichi z Suny powinna wybudzić się z śpiączki i znowu będzie mógł podziwiać jej uśmiech i ogniste iskry w jej oczach. Shikamaru westchnął, schował ręce do kieszeni i powolnym tempem udał się do pokoju w którym leżała jego przyjaciółka. Podszedł do okien i odsunął zasłony aby pomieszczenie zalała chociaż odrobina światła, którego dzisiejszego dnia było na prawdę mało ze względu na ciemne, burzowe chmury- częste zjawisko w trakcie lata. Podszedł do łóżka zielonookiej i stwierdził, że wygląda o niebo lepiej niż wczoraj. Miała znowu lekko zarumienione policzki, cienie pod oczami zniknęły, oddychała miarowo i spokojnie co jakiś czas bełkocząc coś niezrozumiale. Miała potargane włosy, co nadawało jej drapieżnego wyglądu co w tym momencie gryzło się z jej anielskim wizerunkiem, którego nabrała ze względu na sen. Narze przypomniało się jak dziewczyna szeptała jego imię. W jej ustach brzmiało to tak inaczej, jakoś nietypowo i dzięki temu tak cudownie. Dlaczego nawoływała akurat jego?
No Sabaku będzie mogła wrócić w pełni do treningów już niebawem. Stan dziewczyny tylko na początku wyglądał na krytyczny. W rzeczywistości miała płytką ranę nad lewą piersią na którą wystarczyło tylko kilka szwów. Jej kolano też w miarę się trzymało ale przydałoby się przedłużenie rehabilitacji. Reszta to tylko osłabienie, siniaki i zadrapania. Shikamaru spuścił wzrok na podłogę, przygryzając wargę ze złości. Dlaczego reagował w tak dziwny sposób na myśl, że te upierdliwe babsko niedługo wróci do wioski piasku? Gaara niby poprosił Konohę o pomoc co do tej całej popieprzonej afery z pierścieniem mędrca sześciu ścieżek ale czy Tsunade wybierze stratega do tej misji?
-Wygląda lepiej.- powiedział czerwonowłosy, kiedy stanął obok shinobi liścia.
Dziewczyna zaczęła cicho kaszleć i wiercić w łóżku. Po chwili otworzyła swoje ociężałe powieki i sennsie rozejrzała się po sali. Spróbowała podnieść się do pozycji siedzącej, pisnęła z bólu i nieco się skuliła. Zauważyła, że prawie cały tułów ma zabandażowany. Zaklęła pod nosem. Spojrzała na dwójkę swoich gości i uśmiechnęła się kpiąco.
-Wygrałam?
-Jesteś cholernie nieodpowiedzialna.- Warknął Gaara na co ta tylko wywróciła oczami. -Czemu tak się cieszysz?
Rzeczywiście z twarzy kunoichi nie schodził szeroki uśmiech, którym obdarzała na przemian swojego młodszego brata i Shikamaru.
-Dobrze było w końcu komuś skopać tyłek.- Powiedziała śmiejąc się pod nosem i wywołując ponowny napad wściekłości u Gaary.
-I ona jest jouninem.- powiedział mrużąc oczy. Nie zdawał sobie sprawy, że dziewczyna po prostu cieszy się, że ktoś się o nią martwił, chociaż nigdy by tego nie przyznała.

3 komentarze:

  1. Rozdział bardzo fajny :) Dużo się działo ;P
    Pocałunek Naruto i Hinaty najbardziej mnie cieszy :D A jedyne co smuci to, że jest mało naruhiny :)
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i całuski :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    fantastyczny rozdział, Shikamaru bardzo martwił się o Temari, i jak widać Gaara także, ale na swój sposób.... Naruto i Hinata znaleźli interesujący zwój, nop cóż przez przypadek, ale znaleźli i to się liczy... a ten pocałunek był cudowny.... ciekawe co to za zwój „diamentowa dama”...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, że tak późno :) Wiedz, że każdy Twój rozdział czytam zaraz po wydaniu - góra jeden dzień po jego ukazaniu się. Cóż mogę rzec poza tym, że mnie kupiłaś tą sceną pocałunku :) Przyznam szczerze, że musiałem drugi raz przeczytać notkę, ponieważ za pierwszym razem, jak czytałem o zbliżeniu NaruHina, zapomniałem o czym była cała reszta (POWAŻNIE!!). Bardzo mnie cieszy Twój nieustający progres.
    Co mnie również zainteresowało, to ich znalezisko. Mam nadzieję, że szybko się wyjaśni co to jest, choć wiem, że lubisz trzymać w napięciu i nie zdradzać wszystkiego od razu :P Niemniej, dla mnie rozdziały mogą być jeszcze dłuższe, bo naprawdę miło się je czyta :)
    Pozdrawiam i życzę weny, której Ci jednak nie brakuje :*

    OdpowiedzUsuń