Natchnienie

piątek, 7 marca 2014

/XVI- Niepewność/

Witajcie! Najmocniej przepraszam za opóźnienie ale ostatnio jestem cały czas chora i po prostu nie mam siły pisać. Ten rozdział średnio mi się podoba ale myślę, że następne będą lepsze ;) Next pojawi się o czasie, obiecuję :*

-Co ty tam cały czas robisz?- Zapytał lekko zniecierpliwiony Uzumaki. Po odejściu z wioski wiru,
dwójka shinobi postanowiła przeczekać noc w karczmie aby nabrać sił i jak najszybciej potem znaleźć się w domu. Hinata nie odezwała się do blondyna słowem odkąd opuścili bibliotekę, dlatego ten, zaczął się denerwować, że jest na niego zła za śmiałość, której się dopuścił wobec niej.
Dziewczyna zamyślona, siedziała po turecku na swoim łóżku zupełnie ignorując słowa towarzysza. W dalszym ciągu miała głowę pochyloną nad rozwiniętym zwojem.
-Hinata?- Granatowowłosa gwałtownie odwróciła się w stronę Uzumaki'ego. Kiedy zauważyła zirytowane spojrzenie chłopaka, zarumieniła się.
-Co się stało Naruto- kun?
-To ja bym chciał wiedzieć! Nie odezywasz się do mnie, jesteś na mnie zła?
-Nie, ależ skąd!- Pisnęła, machając przy tym rękoma.  -Ja po prostu znalazłam coś ciekawego. Chciałbyś zobaczyć?- Zmieniła pozycję na łóżku tak, że Namikaze miał widok na rozłożony zwój, który wcześniej zasłaniały mu plecy dziewczyny. Naruto usiadł obok białookiej i uważnie przyjżał się tytułowi.
-Uwolnienie diamentu?- Był zdziwiony i nie rozumiał dlaczego ta lektura jest dla dziewczyny aż tak ciekawa.
-Pomyślałam, że skoro mam możliwość opanować ten styl, to czemu nie?- Błękitnooki uśmiechnął się szeroko do dziewczyny.
-Według mnie to jest genialny pomysł!- Hyuga obserwowała szczery, ciepły uśmiech i delikatne dołeczki w policzkach, które są widoczne tylko jak patrzy się z bliska na twarz chłopaka.
-Stęskniłam się za domem.- westchnęła dziewczyna, opadając na plecy, głową lądując na poduszce. Blondyn oparł się na łokciach i również zaczął rozmyślać na temat Konohy. Dzieliło ich od niej jakieś pięć dni drogi. No może cztery, jeśli by się pospieszyli.
-Ja też.
-Postanowiłam, że po powrocie porozmawiam z ojcem.- w głosie dziewczyny słychać było wyraźnie udrękę i niepewność. Namikaze przekręcił się na bok aby móc spojrzeć na białooką. Miała ręce splecione z tyłu głowy i z nieszczerym zainteresowaniem obserwowała sufit.
-Co zamierzasz?- Zachęcił dziewczynę aby kontynuowała na co ta westchnęła i również przekręciła się na bok aby spojrzeć mu w oczy.
-Chcę odzyskać to co moje.- W jasnych oczach zapłonął ogień. Wściekłość pomieszana z determinacją, mała kropla goryczy i urazy do ojca i reszty rodziny.  -Myślę, że jeśli mój tato i rada dalej będą w ten sposób kierować naszym klanem, niedługo nie pozostanie po nim nic z jego dawnej świetności. A ja chcę to naprawić.
-Pomogę ci. Zawsze możesz na mnie liczyć.- Dziewczyna momentalnie zastygła i wszystkie emocje, które do tej pory nią targały ulotniły się. Skóra zaróżowiła się a oczy z niedowierzeniem wpatrywały się w uśmiechniętego blondyna, który skradł jej serce. Przypomniało jej się jak ją ostatnio całował i poczuła jak mięśnie w jej podbrzuszu słodko się zaciskają a przyjemne ciepło rozchodzi się po całym jej ciele. Może on jednak coś do niej czuje?  -Wszystko w porządku Hina-chan?- Zapytał kiedy ujrzał zmianę w jej zachowaniu. Wyglądał na zatroskanego.
"Hina-chan"- Nikt nigdy nie zdrabniał jej imienia. Uzumaki zrobił to już po raz drugi a wypowiedziane to z jego ust było niczym litania czy modlitwa przezaczona tylko dla niej. Wzięła głęboki, uspokajający wdech aby odzyskać jasność umysłu. Przygryzła mocno dolną wargę aby piekący ból przywrócił ją z powrotem na ziemię.
-T-tak Naruto-kun, wszystko w porządku.- Udało jej się zająknąć tylko raz przez co poczuła ulgę. Błękitnooki ponownie się uśmiechnął.
-Słodko wyglądasz jak się tak rumienisz.- Oznajmił patrząc w jej oczy.
-Dziękuję.- Szepnęła automatycznie spuszczając głowę w dół przez co chłopak widział tylko jej gęste, ciemne włosy, które skutecznie zasłaniały jej coraz to bardziej czerwoną twarz.
-Powinniśmy odpocząć- Oznajmił Naruto i delikatnie musnął ustami czoło dziewczyny, która z zaskoczenia zamarła i w ciszy obserwowała jak jej towarzysz układa się w swoim łóżku do snu.



-Kiedy będzie mogła wyjść?
-Rana na piersi bardzo szybko się goi więc myślę, że jutro ją wypiszę.- Tsunade siedziała w swoim gabinecie pochylona nad stosem papierów, dalej będąc ubraną w biały, lekarski fartuch. Gaara stał oparty o drzwi i bacznie się jej przyglądał.
-To raport od Yamato.- Powiedziała nie podnosząc wzroku.  -Z grupką ninja jest na misji zwiadowczej w górach Chiba.- Czerwonowłosy wyprostował się po czym podszedł do drewnianego krzesełka po drugiej stronie biurka i nie czekając aż hokage kontynuuje, usiadł na nim.  -Są tam już całkiem długo ale nie znaleźli nic interesującego.- Kazekage wypuścił powietrze z rezygnacją, czując ukłucie rozczarowania. -Ale pozostał im jeszcze spory obszar do poszukiwań więc myślę, że jeszcze nie wszystko stracone.
Po pomieszczeniu rozległo się stanowcze pukanie, które zmusiło Tsunade do oderwania się od obszernego raportu.
-Wejść!- zawołała złowrogo w stronę drzwi.
Do gabinetu wszedł Neji Hyuga, którego nie zniechęciło szorstkie powitanie blondynki. Usta miał zaciśnięte w cienką linię, oczy skupione. Na twarzy widniało sporo drobnych zmarszek, które pojawiały się wraz z grymasem bólu czy niezadowolenia. Tsunade na jego widok złagodniała.
-Witaj hokage-sama, kazekage-sama.- Oznajmił obojętnie kiwając po kolei Tsunade i Gaarze.
-Czy coś się stało? Kiepsko wyglądasz.- Stwierdziła kobieta, przyglądając się cieniom pod jego zmęczonymi oczami.
-Nie łatwo jest być filarem pobocznym w klanie Hyuga.- Brązowooka zmrużyła niebezpiecznie oczy. -Chciałem ci tylko donieść, Tsunade-sama, że mój wuj w porozumieniu z radą wydał dekret, który mówi o pełnej swobodzie w używaniu tej pieczęci.- Wskazał palcem na swoje czoło, które zasłaniała opaska z symbolem wioski liścia.- Głos Hyugi był zimny i obojętny ale jeśliby się w niego bardziej wsłuchać możnaby usłyszeć nutę goryczy i niechęci.   -Zaczęli uczyć geninów jak się tym posługiwać.- Te zdanie wyrzucił z siebie z odrazą.  -Boje się o Hinatę.
-Rozumiem. Myślisz, że chcą użyć tego przeciwko niej?
-Podsłuchałem przed chwilą rozmowę starszyzny. Przybył posłaniec i rada była strasznie poruszona wiadomością, którą im doniósł. Mówili coś, że dziewczyna w dalszym ciągu żyje i po ich zachowaniu wywnioskowałem, że nie są zadowoleni. - Tsunade zaisnęła pięści i gorzko zaklęła.
-Wyruszysz naprzeciw Hinacie i Naruto. Dawno nie dostałam od nich żadnego raportu więc liczę, że jak tylko ich spotkasz powiadomisz mnie czy wszystko w porządku.
-Zrozumiałem hokage-sama.
Neji skinąwszy Gaarze i swojej przełożonej powoli wyszedł z gabinetu, zamykając za sobą drzwi. Kobieta opadła na swój fotel, wznosząc oczy ku niebu.
-O co chodziło?- Czerwonowłosy pytał przez zwyczajną grzeczność, miał dług wobez Konohy więc każda okazja do pomocy jest dobra.
-Klan Hyuga, jeden z najstarszych w naszej wiosce w dalszym ciągu wyznaje idee feudalizmu. Tym co nie urodzili się w głównej części rodziny jako dzieci nałożono pieczęć, dzięki której mogą nimi sterować. Co do Hinaty to była ona spadkobierczynią głowy klanu ale jakiś czas temu starszyzna, łamiąc zasady, umieściła ów pieczęć również na niej co równa się wydziedziczeniem.
-Dlaczego to zrobili?
-Ponieważ dziewczyny matka pochodziła z klanu Minamoto, słyszałeś o nim?- Gaara powoli pokiwał głową. Widocznie zainteresowały go słowa blondynki.
-Klan wszystkich elementów?- zapytał aby utwierdzić się w swojej wiedzy.
-Właśnie.- Tsunade westchnęła.- Uważają, że ta niespotykana chakra wyniszcza byakugan'a więc dziewczyna musi zginąć.- Hokage ostatnie zdanie wypowiedziała mając twarz zakrytą dłoni, widać było, że cała ta sytuacja ją doprowadza do szału.
-Naruto ją ochrania?- Czekoladowooka wyraźnie się rozchmurzyła.
-Tak, spisuje się idealnie.



Sasuke odziany w czarną koszulkę na krótki rękaw z symbolem swojego rodu i czarne dresy przemierzał główną ulicę Konohy. Niedawno został wypisany ze szpitala, więc marzył w tamtej chwili tylko o oczyszczającym prysznicu. Od kłótni, albo raczej niezbyt miłej wymiany zdań z Sakurą, nie widział jej. Zamiast różowowłosej badały go inne lekarki co go strasznie irytowało. Większość była od niego niewiela starsza ale zauważał jak mu się przyglądały, jak rumieniły się na każde jego słowo. A kiedy go dotykały, było to tak delikatne, niemal niewyczuwalne. I to najbardziej nie podobało się chłopakowi. Zielonooka we wszystkim co robiła była stanowcza a w stosunku do niego nawet brutalna i niedelikatna. I w jakiś dziwny, chory sposób mu to imponowało, podobało mu się. Podczas wojny i niedługo przed nią czarnooki miał mało okazji aby spotkać się ze swoją dawną towarzyszką z drużyny siódmej, kilkakrotnie napotkał ją i Uzumaki'ego kiedy ci próbowali zaciągnąć go z powrotem do wioski. Teraz kiedy Sakura spędziła z nim trochę czasu zauważył zmianę. Niegdyś była bardzo rozchwiana emocjonalnie, każde złe słowo skierowane w jej stronę wywoływało u niej ogromne uczucie beznadzieji, które starała się przyćmić gniewem i agresją aby potem przez całą noc płakać w poduszkę i przeklinać, że musiała urodzić się sobą. Tak, Uchiha zawsze miał talent do czytania z ludzi jak z otwartych książek. Poza tym zazwyczaj na treningi z Kakashim przychodziła markotna i w dodtaku miała mocno podkrążone oczy. Ale nikt tego nigdy nie zauważał. Poza nim.
Od kiedy wrócił do wioski Haruno była dla niego ogromną tajemnicą. W jej oczach kiedy się spotykali widział pustkę i chłód, ale kiedy niechcący jej dotykał albo jak podczas badań ona jego, lód z jej tęczówek topniał i zamieniał się w gorącą lawę. Momentalnie nabierała rumieńców i zaczynała się uroczo jąkać co nigdy nie było w jej stylu. Sińce spod oczu zniknęły ale Sasuke nie był pewien czy dlatego, że zaakceptowała w końcu to kim jest, czy po prostu z biegiem czasu nauczyła się skutecznie tuszować oznaki wyczerpania makijażem. Ostatnimi czasy chłopak stał się strasznie arogancki wobec ludzi ale kiedy przebywał w towarzystwie zielonookiej kunoichi nie miał ochoty tego robić i przychodziło mu to z trudem. Dlaczego odnosił wrażenie, że tylko ona widzi jego prawdziwego?
Kątem oka zauważył ogromny, zielony napis na małym, drewnianym budynku: "Kwiaciarnia" i bez namysłu ruszył w tamtą stronę. Było mu głupio za swoje zachowanie wobec dziewczyny, która uratowała mu życie. Postanowił jakoś ją za to przeprosić. Chociaż może było to tylko pretekstem aby zobaczyć ją choć na krótką chwilę?
Kiedy otworzył drzwi rozległ się głośny dzwonek. Na pierwszy rzut oka w kwiaciarni nie było nikogo ale zaraz z otwartych drzwi zaplecza wyłoniła się wysoka postać jasnowłosej kunoichi, którą Sasuke dobrze znał. Miał ochotę przewrócić oczami na swoje szczęście, że to właśnie Ino miała teraz zmianę w rodzinnej kwiaciarni. Jego wyraz twarzy pozostał jednak kamienny. Yamanaka miała włosy związane w koński ogon a zwykły pomarańczowy T-shirt i jasne jeansy były schowane za żółtym fartuchem. Kiedy dostrzegła chłopaka otworzyła szerzej oczy i z osłupieniem się na niego gapiła. Jeśli Sasuke by nie odchrząknął dziewczyna dalej by tak stała.
-Cześć, jak ci mogę pomóc?- Zapytała niepewnie podchodząc do lady. Uchiha zauważył, że jej zawsze idealnie związane włosy były tym razem w lekkim nieładzie, paznokcie miała obgryzione a z ust czuć było palący zapach dymu tytoniowego. Ucieszył się w duchu, że jego talent do przeszywania ludzi na wylot się nie ulotnił. Zielonooka widocznie była czymś załamana.
-Jakie kwiaty lubi Sakura?- Zapytał bez zbędnych ceregieli. Kunoichi prawie zachłysnęła się powietrzem ale widząc jego obojętny wyraz twarzy postarała się zachować opanowanie co przychodziło jej z nielada trudem.
Ciemnowłosy przejechał wzrokiem po ciemnym blacie i zauważył z boku półpełną szklankę z wodą a obok niej paczuszkę z aspiryną. Uniósł brwi.   -Kac?
Yamanaka prychnęła posyłając mu gniewne spojrzenie, które mówiło, że to nie jego sprawa. Wyszła zza biurka i gestem dłoni nakazała aby podążał za nią.
-Z jakiej okazji ma być ten bukiet?
-Jak zwykle wścibska.- Skwitował z wrednym uśmieszkiem i po chwili przyglądał się jak w oczach kunoichi wybucha ogień. Odwróciła się do niego gwałtownie z miną mordercy przez co mimowolnie się wzdrygnął.
-Tak się składa, że sztuka kwiaciarska jest trudniejsza niż mogłoby się wydawać.- Syknęła urażona jego słowami.  -Każdy kwiat coś oznacza więc nie wypada żebyś dawał jej róże jeśli nic do niej nie czujesz.- Dodała już spokojniej. Nie chciała aby ten zimny, arogancki drań zranił jej przyjaciółkę. Sasuke był zdziwiony i lekko zażenowany. Uśmiechnął się przepraszająco do dziewczyny, która w dalszym ciągu go nieufnie obserwowała.
-Chciałem jej podziękować.- powiedział, drapiąc się w tył głowy.
-Gerbery będą idealne.



Temari leżała sama w swoim szpitalnym pokoju i obserwowała poczynania ludzi za oknem. Nie czuła się dobrze w zamknięciu, energia wręcz ją rozpierała od środka i musiała użyć całego samozaparcia aby nie uciec. Co jakiś czas przychodził jakiś lekarz aby sprawdzić jej stan. Czasem odwiedzał ją Nara ale od ich ostatniej kłótni i całej tej bójki z Uchihą zachowywał się jakoś dziwnie i obojętnie w stosunku do niej. Pytał tylko jak się czuje, czy niczego nie potrzebuje, po czym na kilka minut stawał przy oknie, tyłem do niej, aby za chwilę się pożegnać. No Sabaku czuła się winna i wiedziała, że będzie musiała przeprosić nie tylko stratega ale także swoje rodzeństwo i Tsunade. Jeśli chodzi o jej stan fizyczny czuła się coraz lepiej, szczelnie zabandażowana rana po ciosie jaki zadał jej Sasuke w ogóle jej nie bolała, tak samo kolano. Czuła tylko zmęczenie i ociężałość mięśni spowodowane nadmiernym leżeniem w łóżku. Zielonooka westchnęła głośno na wspomnienie miny Shikamaru kiedy ostatnio z nim rozmawiała. Wydawał się być jak zwykle znudzony i obojętny co nie wiedzieć czemu doprowadzało ją do szału. Nie mogła znieść myśli, że dla tego na pozór zwyczajnego chłopaka nie jest i nigdy nie będzie nikim ważnym. Ale wcześniej przecież tak nie było, czuła się przy nim tak lekko i swobodnie, czuła, że żyje. Ich wspólna noc z całą pewnością dla blondynki nie była tylko jednorazową przgodą. Nara powiedział jej wtedy, że dla niego to co zaszło między nimi także nie było obojętne. Dziewczyna przeraziła się na myśl, że cała ta dziwna zmiana zaszła w brunecie po tej całej aferze na polu treningowym. Ta informacja spadła na nią niczym grom z jasnego nieba prawie doprowadzając do żałosnego szlochu. Wszystko zepsuła. Dlaczego zawsze kiedy zaczyna jej na czymś szczerze zależeć coś idzie źle? I to w dodatku przez nią.
Schowała twarz w dłonie jeszcze raz przypominając sobie ciemnobrązowe oczy w których widać tylko pustkę.



Niebo już od dłuższego czasu było czarne, oświetlone tylko niezbyt licznymi migocącymi punkcikami.  Hinata nie mogła spać, cały czas rozmyślała o chłopaku, który w tej chwili cicho pochrapywał na łóżku po drugiej stronie małego pokoju. Dzisiejszej nocy księżyc był w pełni, więc światło, które odbijał wyjatkowo przeszkadzało dziewczynie w odpoczynku. Naruto Uzumaki mnie pocałował... To zdawało się być częścia jakiegoś nierealnego snu, tak cudowne i nieprawdopodobne. Mimowolnie poczuła jak się rumieni na to słodkie wspomnienie a w jej brzuchu stado motyli właśnie wzbiło się wysoko do lotu. Hyuga wstała z łóżka, będąc pewną, że dzisiaj sen nie będzie jej dany I po cichu aby nie obudzić blondyna, wyszła na obskurny balkon, zabierając wcześniej swój nowy zwój. Noc była chłodna ale kunoichi zignorowała gęsią skórkę na swoich odkrytych ramionach i usiadła po turecku na starych, wyszczerbionych i niemiłych w dotyku kafelkach. Rozwinęła rulon i powoli zaczęła kontynuować lekturę do miejsca w którym wcześniej skończyła.                                                                                 
"Osoba, której celem jest opanowanie szlachetnego wyzwolenia diamentu, musi kontrolować swóją chakrę na poziomie zaawansowanym, nie popełniać żadnych pomyłek albowiem nie zapanuje nad żywiołem."- głosił napis na poczatku drugiego rozdziału. Następnie została opisana podstawowa technika bez której nie da się nauczyć reszty.
"Trwałe jutsu, polegające na stworzeniu diamentu, następnie pozwoleniu aby ów naładowany chakrą kamień szlachetny, wchłonął się do organizmu shinobi, głównie do jego kości. Procesu tego w żaden sposób nie da się odwrócić." -Hinata wzdrygnęła się. Nieodwracalny? Poczuła narastajacy niepokój. A jeśli coś pójdzie nie tak? Szybkim ruchem zwinęła zwój i schowała go do oprawy. Zamknęła drzwi balkonowe, czemu towarzyszyło nieprzyjemne skrzypnięcie i trzęsac się niczym osika z zimna, polożyła zwój na łóżku. Już miała wskoczyć pod szorstką i zbyt mocno nakrochmaloną kołdrę gdy usłyszała ciche ale przepełnione udręką jęki. Zaniepokojona podeszła do blondyna, który zaczał wić się na swojej pościeli niczym wąż, który nieudolnie próbuje uchronić się przed zagrożeniem.                                                      
-Nie!- zawył rozpaczliwie chłopak a jego głos przepełniony był bólem przez co serce granatowowłosej gwałtownie się ścisnęło. Podeszła szybko do błękitnookiego, padła na kolana przed jego łóżkiem aby być z nim na równej wysokości i złapała go za ramiona żeby zaraz nimi mocno potrzasnąć.
-Naruto-kun? Obudź się!- Szeptała do jego ucha. On po chwili ocknął się obserwując ją z niedowierzeniem, ulgą i jednocześnie strachem. -To tylko zły sen- szepnęła odgarniając z jego czoła przyklejone od potu jasne kosmyki.
-To tylko sen- powtórzył z szeroko otwartymi oczami, tak jakby testował te trzy słowa. Kunoichi chcąc dodać mu otuchy uśmiechnęła się pokrzepiająco, ścisnęła jego dłoń po czym wstała z klęczek.
-Jest jeszcz późno, śpij Naruto-kun.- powiedziała ale wyraz twarzy chłopaka w dalszym ciągu się nie zmienił. Od Uzumaki'ego wręcz emanowała panika, ale dlaczego?
-Nie zostawiaj mnie.- szepnął, patrząc w białe oczy swojej towarzyszki.
-Nigdzie się nie wybieram.- powiedziała ale nie do końca była pewna czy właśnie to miał na myśli Namikaze.
-Proszę- jęknął posuwając się na swoim łóżku, dając dziewczynie wyraźnie do zrozumienia czego chce. Granatowowłosa przełknęła ślinę, ciesząc się w duchu, że brak światła znacznie utrudnia Naruto dostrzeżenie jej szkarłatnego rumieńca. Kunoichi nieśmiało położyła się obok chłopaka, który od razu zamknął jej dłoń w swoich. Nie dotykali się, jedynie ich ręce miały ze sobą nikły kontakt. Hyuga czuła jak dziwne aczkolwiek przyjemne iskry biegną do całego jej ciała od miejsca gdzie skóra niebieskookiego drażni jej skórę. Leżeli w milczeniu już dłuższy czas, który dziewczynie wydawał się być wiecznością.
-Dziękuję Hinata.- usłyszała niewyraźny głos, który rozległ się w ciemności.
-Za co?
-Że jesteś.- Białooka chciała już coś powiedzieć, porozmawiać z blondynem, może wyciągnąć z niego informacje, czym tak się martwi, co mu nie pozwala spać ale usłyszała jego głośny, ale równomierny oddech co jakiś czas przrywany przez urocze chrapanie. Po chwili i ona znalazła się w objęciach błogiego snu.



-Jesteś wolna.- gruba ale zadbana pielęgniarka wpatrywała się w blondwłosą dziewczynę, która patrzyła na nią ze zdziwieniem i irytacją. Miała czarne, proste włosy, które były związane na czubku głowy świecącą i ozdobną spinką. Kiedy mówiła widać było jej zęby, który na wskutek nieudolnych prób zrobienia makijażu, były poplamione krwistoczerwoną szmikną.
-Słucham?
-Tsunade-sama przed chwilą dała ci wypis. Pozbieraj swoje rzeczy i idź do domu.- Powtórzyła ze zniecierpliwieniem po czym wyjęła z kieszonki na piersi swojego białego uniformu długopis. Podeszła do łóżka, chwyciła kartę pacjenta na której coś nabazgrała. -Pospiesz się, inni pacjenci czekają.- warknęła i odwróciła się na pięcie aby wyjść z pokoju. Po chwili Temari słyszała już tylko stukot drewnianych chodaków, stopniowo się oddalający.
Blondynka zrobiła tak jak poleciła jej pielęgniarka, zebrała swoje rzeczy po czym skierowała się do wyjścia z kliniki. Zanim udało jej się opuścić budynek zatrzymała ją schludnie ubrana recepcjonistka w dużych, kocich okularach. Musiała złożyć podpis na swoim wypisie i dopiero mogła udać się do domu.
Na ulicach było sporo ludzi, każdy z nich bacznie ją obserwował. Wieści bardzo szybko się rozeszły co było na niekorzyść piaskowej kunoichi, która niemal czuła na swoich plecach oddechy ciekawskich ludzi. Zasmucił ją fakt, że ani Shikamaru ani żaden z jej braci tego ostatniego dnia jej nie odwiedził. Byli na nią bardzo źli i blondynka nie czuła się z tym dobrze. Dziewczyna w dalszym ciągu nie rozgryzła dziwnego zachowania Nary, który od pewnego czasu zachowywał się jakby zeszło z niego całe powietrze. A podobno to kobiety są trudne do zrozumienia.
Kiedy weszła na swoją ulicę jej oczom ukazał się mały sklepik z ogromnym napisem "alkohole z różnych stron świata". Zatrzymała się na chwilę, bijąc się z myślami. Lekarze nie mówili jej nic na temat upijania się a w tym momencie na to miała największą ochotę. No może najbardziej chciałaby zrozumieć shikamaru ale to nie jest możliwe. Ruszyła w stronę obskurnego budynku i przekroczyła próg. Przy ladzie stała wysoka brunetka z mocno przesadzonym makijażem w kolorach różu i zieleni. Przeglądała jakieś cienkie czasopismo a w oczy rzucały się krwistoczerwone paznokcie, które gryzły się z resztą. Miała na sobie zieloną koszulę i krótką, czarną spódniczkę. Spojrzała na swoją klientkę ze znudzeniem, wyprostowała się po czym z udawaną grzecznoscią zapytała się w czym może pomóc.

2 komentarze:

  1. Witam,
    rozdział wspaniały, te czułostki między Naruto a Hinatą cudowne... biedny Naruto ma koszmary jakieś... Temari czy alkohol rozwiąże problemy? Porozmawiaj z Shikamaru... ciekawe czy Tsunade coś zadziała, po tym jak się dowiedziała, co się dzieje w klanie Hyuuga...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ty niesamowicie piszesz, bardzo mi się podoba rozwój akcji, a shikamaru z temari są niesamowici :)

    Zapraszam również do mnie :) Dopiero zaczynam, ale nie jeste tak dobry jak twój :)

    http://narutokun-bykasumi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń