Natchnienie

poniedziałek, 9 grudnia 2013

/IX-umrzeć/

W następnej części akcja bardziej się rozkręci i atak na Konohę będzie, mam nadzieję, lepiej opisany. Obiecuję, że słodkości pojawią się niebawem ;)
Co myślicie o małym hentai w następnej części? :D
Miłego czytania!

Ludzie byli dzisiejszego dnia nadzwyczaj pobudzeni.
Mężczyźni dokańczali konstrukcje kolorowych platform w przeróżnych kształtach, takich jak smoki, motyle czy gwiazdy. Płeć piękna dbała tego dnia przede wszystkim o swój wygląd, aby być główną ozdobą tegorocznego festiwalu. Ich celem była zachęta swoich wybranków do wykonania pierwszego kroku.
Słońce jasno świeciło zapowiadając nadzwyczaj piękną pogodę. Jedna ze starych japońskich legend głosiła, iż jeśli w dniu Tanabaty na ziemię spadnie deszcz, będzie to zwiastować nieszczęście a wręcz katastrofę.
Nikt jeszcze nie mógł się przekonać o prawdziwości tego przypuszczenia z tego względu, że już od wieków dzisiejsza data była sucha. Nawet w wiosce deszczu.

                                                                              ***

Hinata trzymała w dłoniach zwiewne, beżowe kimono. Jej jedyną sukienkę.
Była w niektórych miejscach wyblakła i ponaciągana ale to nie przeszkadzało Hyudze. Była to jedyna pamiątka po matce, którą udało jej się zdobyć. Pamiętała, że Hiashi nie wiedział, że ją ma, dlatego zawsze kiedy ją zakładała musiała być czujna aby jej nie zauważył.
Wypuściła ze świstem powietrze z płuc.
-Chyba żartujesz....- usłyszała głos dochodzący z progu jej pokoju. Odwróciła się w tamtą stronę i spojrzała na lekko poirytowaną Temari.
-Nie pozwolę ci założyć czegoś tak zwyczajnego w tak niezwyczajnym dniu- powiedziała, zanim białooka zdążyła pomyśleć o co chodzi jej koleżance.
Hinata wpadła w zadumę. Wiele razy Ten-ten mówiła jej, że to kimono nie dodaje jej uroku a wręcz przeciwnie. Wygląda blado a połysk jej granatowych włosów powoduje, że jej skóra wydaje się być sina.
Ale należała do jej mamy, czasami nawet wyobrażała sobie, że zakłada ją krótko po tym  jak ona ją miała na sobie i może poczuć jeszcze jej ciepło i zapach. Zapach bezpieczeństwa, nieba i słodkiego ciasta.
Kunoichi z Suny chyba wyczytała z wyrazu twarzy Hinaty, że beżowe kimono ma dla niej ogromne znaczenie sentymentalne, dlatego zaraz przemówiła przyjaznym tonem:
-Jest ładna, ale to tylko sukienka. Chodź znajdziemy sobie nowe.- powiedziała i chwyciła współlokatorkę za rękę i wyprowadziła z mieszkania.

Granatowowłosa kierowała się do jednego z ulubionych butików wszystkich kunoichi. Prowadziła go projektantka, która specjalizowała się w szyciu uniformów bojowych dla kobiet a w wolnych chwilach zarywała noce nad zwykłą odzieżą. Salon znajdował się na małej uliczce odchodzącej od głównego placu.
Przekroczyły próg co spowodowała irytujące dzwonienie nad ich głowami. Powinien być to sygnał dla sprzedawczyni, że zbliżają się klienci. Hinata nienawidziła kiedy natarczywe ekspedientki krok w krok za nią chodzą, cały czas dopytując się czy mogą jej w czymś pomóc. Temari natomiast, wręcz odwrotnie. Uwielbiała kiedy sprzedawczynie się za nią uganiały i starały się wcisnąć swój towar nawet jeśli muszą naopowiadać przy tym niestworzone historie.
Blondynka rozejrzała się po pomieszczeniu z osłupieniem.
-Hinata...- powiedziała po czym uniosła jedną brew w geście pomieszanej irytacji i gniewu. Dookoła było pusto, nikogo nie było w sklepie a na półkach znajdował się tylko ekwipunek ninja.
Chciała rzucić już jakąś nieprzyjemną uwagę w stronę swojej współlokatorki ale nie mogła z tego względu, że nigdzie jej nie widziała.
-Idziesz czy nie?- Zapytała Hyuga wyraźnie rozbawiona sytuacją w której znalazła się Temari.
Białooka stała na trzecim stopniu schodów z tyłu sklepu, które ukryte była za filarem, dlatego na pierwszy rzut oka były niewidoczne. Bez słowa ruszyła w stronę koleżanki z posępną miną, tak jakby była zła, że przegrała jakąś słowną potyczkę. Jej twarz od razu się rozpromieniła, kiedy jej oczom ukazało się drugie pomieszczenie tętniące życiem. Pełno starszych pań, kobiet w kwiecie wieku, nastolatek i małych dziewczynek latało jak szalone przebierając wszystkie półki, niczym wygłodniałe sępy, którym w końcu udało się dorwać padlinę na środku pustyni. Najbardziej zabiegana była właścicielka, która starała się doradzić jak najlepiej każdemu a było to nie łatwe zadanie, szczególnie jeśli natrafi się na Temari.
-Zazwyczaj dział dla kunoichi jest bardziej oblegany- wyjaśniła Hinata.- Ale w ten jeden dzień w roku wszystko jest na opak- skwitowała i razem ze swoją koleżanką ruszyły w wir zakupów.

                                                                            ***

Słońce powoli obniżało swoje loty, niebo przybrało różowo-pomarańczowego koloru barwiąc chmury, które teraz wydawały się być lampionami rozświetlonymi od środka ogniem. W powietrzu czuć było zapach cukru, lata i wiśni. Festiwal rozpocząć się miał po zachodzie słońca, kiedy to księżyc będzie oświetlał planetę, pewnie ze względu, że to w nocy zakochane gwiazdy mogą się ze sobą połączyć. Coraz więcej ludzi pojawiało się na ulicach rządni wrażeń oraz ludzie, którzy tylko wyglądali ze swoich mieszkań aby podziwiać wszystko z dystansu, może po prostu ze strachu przed odrzuceniem. Kobiety wspaniale i fantazyjnie umalowane szły w wymyślnych kreacjach, będąc kolejną ozdobą dzisiejszego wieczoru.

Naruto ubrany w zwykłe czarne spodnie i granatową, niedopiętą koszulę przemierzał wioskę Liścia aby w końcu dotrzeć na plac przed siedzibę hokage, gdzie całe przedsięwzięcie miało się rozpocząć aby potem móc rozejść się na wszystkie strony niosąc zabawę we wszystkie kąty i zaułki. Uzumaki był zdenerwowany i to wcale nie ze względu na jego sercowe rozterki. On czuł, że coś wisi w powietrzu. Obawiał się czegoś, czego nie potrafił zrozumieć. To tak jakby bać się syren, które po pierwsze wcale nie były straszne, a po drugie wcale nie istniały.
-Naruto!- usłyszał i skierował wzrok na grupę swoich przyjaciół którzy stali dookoła ławki i rozmawiali z siedzącymi na niej dziewczynami. To Shikamaru go wołał i machał w jego stronę. Blondyn od razu się tam udał mając nadzieję, że supeł w żołądku się rozwiąże, gula w gardle się rozpuści a niedające mu spokoju uczucie niepokoju zniknie kiedy znajdzie się w towarzystwie wesołych osób.
Shikamaru był taki jak zwykle. Tak samo ubrany i takie samo było jego nastawienie. Uzumaki skinął głową ogólnie do całego towarzystwa i spojrzał na chichoczące dziewczyny, które były chyba w centrum zainteresowania. Osobiście ich nie znał ale kilka razy minął się z nimi. Jedna była chuninem, druga szkoliła się na speca od szyfrów. Obie były młodsze od wszystkich zebranych płci męskiej o rok, dwa lata. Były ubrane charakterystycznie na tą okazję. Ozdobne i miejscami skąpe sukienki przyciągały liczne spojrzenia, ale im wcale to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie.
-Poznaj Naruto, to jest Fujiko- Shikamaru wskazał na czarnowłosą drobną dziewczynę z bardzo pewnym siebie spojrzeniem.- A to Harumi- Powiedział beznamiętnie i przeniósł wzrok na dużo wyższą od koleżanki rudowłosą, w której oczach czaiło się coś dzikiego, dostojnego i przesadnie władczego.
-Cześć- zdołał ledwo wydusić z siebie, gdyż gula, która zdawała się powiększać skutecznie utrudniała mu komunikowanie się.
Harumi badawczo wpatrywała się w Uzumaki'ego, nie przejmując się, że takie gapienie się na kogoś jest bardzo niegrzeczne.
-To zaszczyt.- Powiedziała mocno akcentując ostatnie słowo, niebieskooki nie mógł pozbyć się wrażenia, że te słowa przesączone były trucizną.
Jakby spojrzeć na dwie dziewczyny, bez wcześniejszego ich poznania można by stwierdzić, która z nich trudzi się fachem shinobi a która trzyma się od niego jak najdalej. Fujiko jest wątłej budowy i tylko jej oczy odcinają się od reszty swoim aroganckim blaskiem. Wielu ninja jest niepozornego wyglądu, dlatego trzeba się bardziej przyjrzeć, żeby stwierdzić, że spojrzenie ciemnowłosej jest zbyt wyzywające. Chociaż Sakura nie stosuje się do tej zasady...
Harumi natomiast w każdym wypowiedzianym słowie, wykonanym geście wydaje się być pełna wdzięku, dostojna i zabójcza. Jej oczy są przenikliwe i bystre, aż przesadnie.
Naruto zwrócił uwagę, że jego przyjaciel z klanu Nara bardzo dobre ma z obiema kontakty. Mimo, że z zewnątrz wygląda na znudzonego to cały czas zagaduje, rozśmiesza i... czaruje? ciężko to nazwać.
Po prawej stronie blondyna stał Chouji, który z ogromnymi rumieńcami wpatrywał się w rudowłosą, za nim Sai, który całą sytuację starał się na swój dziwny sposób zinterpretować a kawałek dalej opierał się jak zwykle nadąsany Kiba, który najwyraźniej zazdrościł władcy cienia.
Nagle cała wioska usłyszała odgłos donośnego gongu, który zwiastował rozpoczęcie święta. Shikamaru wyciągnął ręce do dziewczyn i zwinnym ruchem pomógł im wstać po czym wraz z przyjaciółmi powoli ruszyli w stronę podestu z którego hokage mieli zwyczaj wygłaszać przemówienia.
Tsunade stała jeszcze chwilę i czekała aż szmery ucichną i zaczęła, jak co roku, życzyć wszystkim wszystkiego najlepszego i takie tam bzdety. Naruto nie słuchał jej za bardzo, gdyż starał się upatrzyć w tłumie swoją przyjaciółkę. Miał dziwne przeczucie, że to przez nią nie może się pozbyć uczucia lęku. Bał się o nią jak diabli.

                                                                            ***

Ludzie zaczęli się rozchodzić na wszystkie strony, zapełniając bary, kluby a niektórzy zdecydowali się świętować na zewnątrz. O północy znowu się wszyscy zbierali i na najstarszym drzewie wieszali karteczki z życzeniami, powrzucali do rzeki i palili. Trochę to barbarzyńskie ale jednak tradycja to tradycja. Do tego czasu mieli chwilę na nacieszenie się miłym towarzystwem. Naruto wciąż w tej samej grupie udał się do knajpy z grillowanym mięsem. Chłopak zazwyczaj najgłośniej wrzeszczał, żeby iść do ichiraku, jednak teraz bez słowa podążał za kompanami, dziwnie patrząc na flirtującego Shikamaru.
Zajęli ostatni wolny stolik i zaczęli jak co roku, grać w coś na pozór butelki. Polegała ona na tym, że osobą na którą wypadnie musi odpowiedzieć na pytanie, po czym napić się sake.
-Kiba, nie wiem czy wiesz, ale będziesz musiał odpowiedzieć na moje pytanie.- Złowieszczo uśmiechnął się Lee, nie zważając na irytację kolegi.
-To nie fair, jesteśmy trzeźwi, odpowiedzi teraz będą trudniejsze..
-Nie chrzań tylko odpowiadaj... Która z dziewczyn jest według ciebie najładniejsza.- zapytał chłopak i widocznie zadowolony z siebie klasnął w dłonie.
- nie wierzę... ile ty masz lat Lee..- zażenowany Inuzuka spojrzał na siedzące naprzeciwko Harumi i Fujiko.
-Bez urazy- te na te słowa tylko lekko pokiwały głową w geście zrozumienia.- chyba Hinata.- Naruto drgnął. Nikt tego nie zauważył, ponieważ postarał się przybrać maskę obojętności na całą tą grę, ale kiedy usłyszał jej imię, coś w jego wnętrzu zaczęło krzyczeć. Czyżby serce?
-a dlaczego?- zaciekawił się Sai, który wciąż wydawał się zbierać informacje.
Kiba zamyślił się i zaczął jąkać
-E..e-e-eeee no nie wiem w sumie- odpowiedział wzruszając ramionami, po czym złapał za butelkę trunku.
Uzumaki musiał zacisnąć mocno pięści aby nie wybuchnąć.
Jak on mógł nie wiedzieć dlaczego Hinata jest ładna. Pffff, ładna to dużo za małe słowo. Jej delikatne malinowe usta, drobne dłonie, gładka nieskazitelna cera w kolorze księżyca, lśniące włosy upodabniające się do nocy i te oczy... o nich mógłby napisać cały referat na dwieście stron. Pełne głębi i uczuć. Oczy, które nie potrafią nienawidzić.

Minęła godzina  w ciągu której całe towarzystwo zdołało opowiedzieć reszcie swoje największe sekrety i zdołało wprowadzić się w stan najwyższej wesołości. Wszyscy z wyjątkiem Naruto, który usprawiedliwiał swoją słabą ochotę na picie misją. Jego myśli cały czas krążyły wokół Hinaty. Nie widział jej dłuższy czas a złe przeczucia w dalszym ciągu go nie opuszczały. Męczyło go już ciągłe wykręcanie się od picia sake, ewentualnie brania minimalnych łyków.
-Umówiłem się, niedługo wrócę.- Rzucił znajomym na odchodne i zatopił się w tłumie świętujących ludzi.
-Jakoś dziwnie się zachowuje- Stwierdził Sai, ale zaraz odrzucił tą myśl i powrócił do pałaszowania grillowanej wołowiny.

                                                                              ***

Zapuściła się ostatnimi czasy okropnie. W każdym zakamarku jej domu walały się zużyte chusteczki, ubrania stosami zasłaniały wszystkie meble. Potłuczone szkło odbijało blask księżyca a smród z wypalonych papierosów każdego kto ją odwiedzał, przyprawiał o ból głowy.
Tenten nie wyglądała lepiej od swojego lokum. Przez kilka dni chodziła w tym samych ubraniach, cuchnęła potem, kurzem, alkoholem i dymem. Zazwyczaj wraz z przyjaciółkami spędzała ten dzień cudownie się bawiąc, wariując i marząc o przyszłej Tanabacie. Aby mogła ją spędzić z Nejim. Niestety te marzenia zostały zdeptane, zmiażdżone właśnie przez Hyugę. Sakura ją kilka razy odwiedzała i za każdym razem wygłaszała jej swoją lekarską opinię, że brązowowłosa wpadła w poważną depresję.
Dlaczego miała przez niego płakać? Dlaczego dalej go kocha?
Mimo, że zranił ją bardziej niż jakikolwiek przeciwnik na polu bitwy?
To chyba nazywa się miłość.
Delikatne pukanie obudziło ją z zamyślenia i z wiązką przekleństw ruszyła w stronę drzwi aby odstraszyć przybysza.

                                                                               ***

-Łohoho
Ktoś w oddali zawołał kiedy u drzwi baru pojawiły się dwie dziewczyny, zazwyczaj pod każdym względem kontrastujące. Jednak dzisiaj łączył je ogromny seksapil, który wręcz z nich kipiał. Temari stała odważnie rozprostowana obserwując Shikamaru, który chyba jej nie zauważył, gdyż w ciąż pogrążony był w rozmowie z dwiema koleżankami. Hinata stała kawałek za nią z ogromnym rumieńcem, oczy miała opuszczone a palce złączone. Ale to wszystko dodawało jej tylko uroku.
Blondynka ubrana była w czarne, gładkie kimono, sięgające do kostek. Jednak miały kuszące rozcięcie z jednej strony i przy każdym kroku, dziewczyna odsłaniała znaczną część swojego uda. Dekolt też bardzo różnił się od tych z tradycyjnych kimon, był ogromny i połowa jej piersi była na wolności. Tak, kunoichi z Suny uwielbiała szokować. Czerwony paseczek przeplatał ją powyżej talii, nie pozwalając aby ktokolwiek zobaczył za dużą część jej biustu niż powinien.
Hinata również miała kimono sięgające do kostek, które również było zaopatrzone w seksowne nacięcie z boku. Tyle, że nie było ono tak odkrywające jak w przypadku jej koleżanki. Strój był koloru granatowego z przeplatającym się czerwonym, co idealnie komponowało się z jej urodą. Czerwień na ciemnym tle wyglądała niczym płomienie na tle nieba. Wyglądała tajemniczo i kusząco niczym najsłodszy zakazany owoc.
Temari dostrzegła kitkę przyjaciela, skinęła głową na Hyugę i zaraz ruszyła w tamtą stronę. Liczne spojrzenia cały czas dręczyły białooką, która  nie lubiła być w centrum zainteresowania.
-Ohayo- Wyszeptała czekając aż Nara w końcu zwróci na nią uwagę.
Chłopak obejrzał się gwałtownie do tyłu i zastygł. Otworzył szeroko oczy, ni to z przerażenia, ni to ze zdziwienia a raczej z oczarowania. Nagle z jego głowy wyparowały wszystkie inne dziewczyny, którymi się dzisiaj zachwycał. Blakły przy niej niczym farba potraktowana rozpuszczalnikiem. Lee gwałtownie przysunął się do Kiby, przyciskając go mocno do ściany aby zrobić dla dziewczyn miejsce.
-To nazywanie piciem?- Zapytała z nutą politowania i nabrała złapała pełną butelkę sake, która zaraz po starciu z jej ustami zmalała do płowy.
Hinata przez chwilę zastanawiała się gdzie jest Uzumaki, może w łazience?
-Nie ma go tutaj.- Powiedział Sai, jakby czytając w jej myślach. Chciała zaprzeczyć, ale postanowiła, że nic złego nie zrobiła, poza tym taka była prawda.
-Ale kogo?- zapytał Shikamaru odrywając wzrok od czarnookiej.
-Naruto. Mówił, że się z kimś umówił.- Dokończył nie przestając się wpatrywać w Hyugę. Wyglądało to tak, jakby chciał dokładnie zapamiętać jej reakcję na jego słowa. Dziewczyna spuściła wzrok na swoje splecione dłonie i zaczęła panikować.
Z kim blondyn się umówił? Z kim? z  kim? no z kim, pytam?!
-Pójdę go poszukać powiedziała zadziwiając samą siebie i szybko wyszła z pomieszczenia, nie dając Temari czasu na zatrzymanie jej.

Przepychała się przez tłum, mimo, że nie miała pojęcia gdzie jest chłopak. Co mu właściwie powie, kiedy go znajdzie? Czy kiedykolwiek znajdzie w sobie tyle odwagi aby mu wyznać co czuje? Można by rzec, że przecież już kiedyś mu to powiedziała, ale dla niej to się nie liczyło. Była wtedy pewna, że umrze i był to nagły impuls. Jak się zachowa kiedy stanie z nim twarzą w twarz?

                                                                               ***

-Kim właściwie jesteście?- Zapytała kunoichi z Suny dwóch dziewczyn siedzących na przeciwko.
Rudowłosa spojrzała na nią ostro i uniosła brwi.
-Harumi a to Fujiko- odezwała się oschle i w dziwnym geście zarzuciła swoimi ognistymi włosami.- Zdaje się, że nie jesteś stąd.- Nie spuszczała z Temari swoich zielonych tęczówek.
-Po czym poznałaś, po moim akcencie, czy gorącym orientalnym temperamencie?- Zapytała zatracając się całkowicie w pojedynku słownym.
-Wydaje mi się, że wcześniej bym cię widziała, nie da się cię nie zauważyć. Shikamaru nigdy wcześniej o tobie nie wspominał, a spędzaliśmy ze sobą dużo czasu i mówił mi o wszystkim o czym warto było mówić.- Trafiła w czuły punkt.
-Harumi- Nara nerwowo spoglądał to na siostrę kazekage, to na tutejszą kunoichi.
-Ludzie mówili prawdę, mówiąc, że rude to wredne... a ja nigdy nie chciałam oceniać ludzi po kolorze włosów..- odpowiedziała Temari. Wyglądała na znudzoną zaistniałą sytuacją, natomiast w środku  parzył ją ogień.
-Czyżby fajerwerki? Na razie!- Temari usłyszała huk dochodzący z zewnątrz, po czym kąśliwie posłała nowo poznanym koleżankom całusa i zupełnie pomijając Shikamaru, chwiejnym krokiem wyszła z knajpy.

                                                                       ***

Mimo, że Tanabata jest wspaniałym świętem, miewa też ciemną stronę. Połowa ludzi dzisiejszego dnia doznała miłosny zawód co próbuje odreagować wodospadem przeróżnych trunków. Mnóstwo mężczyzn po drodze zaczepiało Hinatę. Jedni starali się nieudolnie zaprosić na drinka inni bez skrupułów próbowali ją wymacać. Szkoda, że zapomnieli, iż kunoichi potrafi przyłożyć.
Dziewczyna zaczynała się niecierpliwić. Szła tą samą alejką już drugi raz ale nigdzie nie mogła dostrzec blond czupryny.
-Patrzcie, myśli, że skoro ma takie śliczne kimono to znaczy, że jest od nas lepsza.- usłyszała złowrogi szept dochodzące ze schodów do jednej z posiadłości. Znajdowała się na ulicy gdzie sama mieszkała. Nienawidziła sama tamtędy chodzić, zwłaszcza po ciemku. To miejsce, mimo iż w tej chwili było tu więcej ludzi niż zazwyczaj i tak było otoczoną złowieszczą aurą. Przyspieszyła kroku nie zważając na nikogo, po czym przedarła się do większej ulicy. Uśmiechnęła się promiennie i szybko ruszyła w stronę chłopaka, którego dostrzegła w tłumie. Ta ulica była jedną z tych najpiękniej urządzonych. Czerwone lampiony oświetlały wspaniale całe niebo a życzliwi ludzie wprowadzali bardzo przyjazny nastrój.
Hyuga zatrzymała się gwałtownie, po czym zaczęła nerwowo badać zaistniałą sytuację. Uzumaki nie był sam, obok niego stała różowowłosa dziewczyną, którą Hinata poznała od razu.
No tak, miał się z kimś spotkać- pomyślała smutno i dalej obserwowała.
Sakura coś nerwowo mu tłumaczyła, żywo przy tym gestykulując.
Nagle nogi ugięły się pod dziewczyną, świat zawirował kiedy zobaczyła jak jej koleżanka obejmuje blondyna, szybko przysuwa swoją twarz do jego i namiętnie całuje.
Bez słowa odwróciła się i pomaszerowała powolnym krokiem w drugą stronę. Nie czuła smutku, złości, nie miała ochoty krzyczeć ani płakać. Czuła, że powoli umiera w ciszy i osamotnieniu mimo, że otaczali ją ludzie. Cząstka jej duszy zniknęła pozostawiając po sobie puste miejsce. Nic nie istniało. Ona przestała istnieć.

                                                                          ***

-Co tutaj robisz?- Nie chciała pokazać jak bardzo ją zranił. Nie chciała dać mu tej satysfakcji, że płakała za nim jak szalona.
-Przyszedłem chyba błagać o drugą szansę.- Powiedział nieśmiało patrząc głęboko w jej smutne oczy.
Tenten odsunęła się delikatnie robiąc mu miejsce aby mógł przejść.
-Widzę, że robiłaś ostatnio porządki- próbował zażartować, ale żadnemu nie było do śmiechu.
Usiadł na kanapie a ona obok. Przez dłuższą chwilę żadne się nie odzywało, być może bali się, że znowu zepsują tą chwilę.
-Nie wiem co we mnie wtedy wstąpiło.- Zaczął nie patrząc dziewczynie w oczy, ta nie odpowiadała. Czekała aż kontynuuję swoje tłumaczenie się.- Przez wiele lat ja i cała reszta najbliższej rodziny Hinaty traktowaliśmy ją gorzej niż śmiecia. Raniłem ją na każdym kroku i sprawiało mi to przyjemność. Uwielbiałem widzieć w jej oczach przerażenie, smutek i to chore przekonanie, że wszystko co jej mówiliśmy jest prawdą. Po pewnym czasie zacząłem się zastanawiać za co ja ją właściwie nienawidzę. Przecież to nie ona kazała mojemu ojcu się poświęcić, tylko on sam tak chciał. Potem jeszcze ta walka z Naruto, która uświadomiła mi jakim jestem potworem. Zacząłem jej unikać, obserwowałem z daleka i widziałem, że wszystko co jej robiliśmy ją zniszczyło. Dlatego postanowiłem to naprawić. Proszę, zrozum mnie..- Ostatnie zdanie wyszeptał błagalnie.
Tenten zamierzała mu już odpowiedzieć gdy z usłyszeli potężny wybuch, dochodzący z zewnątrz. Oboje skoczyli na równe nogi, musieli to jak najszybciej sprawdzić.

                                                                             ***

-Zamknij się i zacznij od początku, baka!- Wrzeszczała blondynka w kierunku jednego z przerażonych chuninów, który próbował jej coś ważnego powiedzieć ale słowa plątały mu się i wszystko było jednym wielkim masłem maślanym.
-Atak!- Krzyknął z przerażeniem a jakby na potwierdzenie jego słów Tsunade usłyszała zbiorowy lament i dźwięk wybuchu. Zerwała się na równe nogi, nałożyła na siebie swój cienki płaszcz i wyszła na balkon, gdzie stała już Shizune.
-Przecież pakt zabrania ataków w czasie Tanabaty- wyszeptała zdezorientowana zbyt mocno ściskając świnkę w rękach.
-Najwidoczniej nie stoi za tym żadna z wielkich nacji. Shizune, ruszamy!- Zawołała i od razu wyskoczyła z balkonu wgłąb panikującego tłumu.
Wielu było rannych, dużo krwi przelanej. Widziała płaczące dzieci, które nigdzie nie mogły znaleźć swoich rodziców. Do jej uszu dochodziły odgłosy walki, zgrzyt broni.
-Jak wygląda sytuacja, Kakashi?- zapytała kiedy u jej boku zjawił się jak zwykle spokojny jounin.
-Kiepsko, Tsunade-sama.. większość naszych shinobi nie jest w stanie walczyć, no może z wyjątkiem Lee.
Napastnicy zachowują się jakby czegoś bądź kogoś szukali.- powiedział spoglądając na kobietę.
-Naruto?- zapytała.
-Walczy i zdaje się, że to nie o niego chodzi.

                                                                              ***

Naruto właśnie obezwładnił kolejnego z zamaskowanych ninja, którzy zmącili święty spokój najwspanialszego święta. Wielu shinobi z wioski liścia walczyło zaciekle co pomagało im odeprzeć wszystkie ataki.
-Co teraz?- Zapytał Sai spoglądając na towarzysza w milczeniu. Konoha nagle wydała się być opuszczona.
-Zniknęli?- dopytywał się.
-Ruszamy na główny plac.- zadecydował i rzucił się biegiem poprzez małe uliczki. Znajdowało się tam większość z jego przyjaciół, znajomych czy też innych obywateli. Ale jej brakowało.
Sakura opatrywała rany, Lee leżał nieprzytomny a Kiba łaził nerwowo w tą i z powrotem. Kątem oka zauważył Neji'ego, który cały czas był czujny i gotowy na kolejny atak.
-Gdzie jest Hinata?- zapytał kiedy do niego podszedł.
-Cały dzień jej dzisiaj nie widziałem.- odpowiedział przerażony po czym wraz z blondynem zaczęli nawoływać dziewczynę.
Naruto odłączył się  od niego i znów zanurzył się wgłąb wioski. Biegł opustoszałymi uliczkami nasłuchując choćby najdrobniejszych odgłosów walki, rozmowy, czegokolwiek.
To nie może się dziać.
 
                                                                             ***

-Taka ślicznotka nie powinna chodzić sama.
-A niby dlaczego?- zapytała wpatrując się gniewnie w dwójkę mężczyzn z zasłoniętymi twarzami. Byli barczyści a ich głosy ociekały zepsuciem.
-Bo może spotkać ją jakieś nieszczęście.- Odparł drugi podchodząc  do Hyugi o krok bliżej. Ta w geście ostrzegawczym wynurzyła swoją nogę zza kimona, żeby pokazać im kaburę na broń.
-No, no, no. Kunoichi.
-Zabawmy się- oznajmił i z dziwnym spojrzeniem zilustrował Hinatę.
-Tak, zabawmy się- wyszeptała bardziej do siebie niźli do nich.
Czuła, że nie miało dla niej znaczenia czy umrze.
Bo jak może umrzeć ktoś, kto już jest martwy?

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział. Jak mnie Sakura denerwuje , niech ona odczepi się od Naruto . Jestem ciekawa kto zaatakował Konohe. I czemu porwali Hinate. Nie mogę doczekać się nowego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze no dzieje się. Dlaczego mi to robisz? :( Ty nawet nie wiesz jak przeżywam to, że Naruto dalej nie jest z Hinatą i do tego ta sytuacja z Sakurą, jak ja nie trawię tej pindy... Ona zawsze mnie irytowała, ale w Twoim opowiadaniu to już w ogóle. Tak wiem bardzo emocjonalny komentarz, ale właśnie ogromna fala emocji przechodzi przeze mnie gdy czytam Twoje notki. Są świetne i czytając je mam wrażenie, że czytam oryginalną mangę. Nie muszę chyba wspominać, że oczywiście czekam na dalszy ciąg. Szczególnie interesują mnie kulisy ataku i porwania Hinaty, a także co zrobi Naruto.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    fantastyczny rozdział, ech co za głupia Sakura, a niechcący Inata widziała ten pocałunek... bardzo mnie cieszy, że Neji przyszedł do TenTen.... ciekawe kto zaatakował Konohę...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń