Natchnienie

niedziela, 15 czerwca 2014

/XVIII-Obnażona/


Ohayo!
Najmocniej przepraszam za tak długą nieobecność, ale tym razem myślę, że mam całkiem niezłe usprawiedliwienie.
A więc, miałam złamaną rękę. Co baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo utrudniało mi wszystkie czynności a wręcz je uniemożliwiało. Przepraszam najmocniej wszystkich, którym kazałam czekać na nowy rozdział i tym, którym nie komentowałam nowych notek. Mogę tylko powiedzieć, że czytałam wasze wszystkie notki i jestem serio pod wrażeniem! Mówię tutaj w szczególności o opowiadaniu "Uniwersytet Konoha" którego autorem jest Przemysław Dembowski i gratulując pięćdziesiątego rozdziału i ogólnie całokształtowi jego twórzczości, która mnie inspiruje, dedykuję mu dzisiejszy rozdział :)
Może notka nie jest zbyt długa ani szczególnie dobra (mało NaruHina) ale po prostu nie chciałam kazać wam dłużej czekać. Obecuję, że następny rozdział pojawi się niedługo i cały będzie o NaruHina ;)
(fani ShikaTema niech się nie martwią ma również w planach rozdział tylko dla nich ;) )




Czuła się niczym szmaciana lalka zupełnie pozbawiona władzy nad własnym ciałem. Jej nogi na zmianę się uginały i podnosiły, ciało zmieniało pozycję, jednak to nie ona sterowała tymi odruchami, jakaś wyższa siła miała nad nią władzę a ona mimo, że straciła świadomość czuła, że coś nie pozwala jej w pełni zasnąć. Gdzieś w oddali słyszała jakieś przytłumione głosy, które z biegiem czasu zaczęły zamieniać się w bardziej nerwowe i niecierpliwe. Była ciekawa gdzie jest, co się stało, ale jej mózg zupełnie odciął się od reszty jej ciała, uniemożliwiając wykonanie jakiegokolwiek ruchu. Mimo, że śniła, czuła wewnętrzny niepokój i gniew, że utraciła kontrolę nad sytuacją, co nigdy nie powinno się wydarzyć, było zbyt ryzykowne i niebezpieczne.
Po jej ciele rozeszło się przyjemne ciepło i słodkie odrętwienie, że aż miała ochotę jęknąć z rozkoszy. Tym razem utraciła całkowity kontakt z rzeczywistością, kiedy ogarnęła ją kuszący mrok.

To była najgorsza pobudka wszech czasów. Z krainy morfeusza wyrwał ją uciążliwy, pulsujący ból głowy i głód, jednak na samą myśl o jakimkolwiek jedzeniu czuła, że żołądek podchodzi jej do gardła. Co się stało? Nie miała zielonego pojęcia. Pamiętała tylko, że jak idiotka postanowiła odnaleźć Shikamaru a co się działo potem, było jedną wielką tajemnicą. Z przerażeniem stwierdziła, że znajduje się w jakimś obcym miejscu, leżąc na miękkim posłaniu w samej bieliźnie i luźnej koszulce, która z całą pewnością nie należała do niej. W pokoju było jasno przez co dziewczyna czuła się jeszcze gorzej. Cała była przesiąknięta smrodem zmieszanych trunków i w tej chwili jedyne o czym marzyła to prysznic.
Nagle wyprostowała się przerażona i wściekła jednocześnie. Przed oczami zamajaczył jej niewyraźny obraz grupki ninja na których się natknęła. Przełknęła z trudem ślinę, tak jakby miało to jej pomóc rozwiązać supeł w gardle. Co jeśli z którymś się przespała? Temari nie należała do tej grupy dziewczyn, które po pijaku stawały się boginiami seksu i miały ochotę zerżnąć wszystko co się rusza. Stawała się raczej szczera do bólu i o ile to w ogóle możliwe, jeszcze bardziej wredna. Jednocześnie miała ochotę wrzeszczeć i tańczyć, wielbić świat, nienawidząc go. A co jeśli przez jej kłopot z Narą poczuła silną potrzebę bliskości?Ogarnęły ją nieprzyjemne zawroty głowy na myśl, że już kiedyś w przeszłości wydarzyła się podobna sytuacja. W pokoju nie było lustra ani żadnej innej rzeczy, która mówiłaby, że znalazła się w sypialni jakiejś kobiety, więc nadzieja, że znalazła ją Sakura gwałtownie zgasła. W zasadzie w tym pomieszczeniu nie było prawie nic. Po drugiej stronie stała spora skrzynia a po jej lewej stronie były drzwi do szafy. Rozejrzała się po pokoju i jej uwagę przykuły jej ładnie złożone spodnie i bluza. Przynajmniej to. Usłyszała jakieś rozmowy i krzątaninę za drzwiami. Musiała się stąd jak najszybciej ulotnić.
Przeczesała swoje rozczochrane włosy i pospiesznie związała je w jednego koka z tyłu głowy. Ostatni raz tak się czesała jak miała pięć lat. Narzuciła na siebie bluzę i spodnie i ignorując irytujący ból, po drodze łapiąc kilka głębokich wdechów, ruszyła w stronę drzwi. Delikatnie je otworzyła i z przymkniętymi oczami weszła do przestronnego salonu z niewielką ilością, zadbanych, drewnianych mebli i wesołą rodzinką zajadającą się śniadaniem. Kiedy No Sabaku poczuła zapach jedzenia, gwałtownie złapały ją mdłości i instynktownie położyła dłoń na brzuchu, tak jakby chciała przytrzymać w miejscu jego niewielką zawartość. Nagle z przerażeniem stwierdziła, że zakłóciła spokój wspólnego posiłku rodzinie Nara. Obok Shikamaru, który bacznie ją obserwował, siedziała nieznajoma dziewczyna, zapewne w wieku brązowookiego, która spoglądała na nią z niesmakiem. Tak samo pani Nara posyłała jej wyzywające spojrzenia pełne dezaprobaty, natomiast tata Shikamaru wydawał się być rozbawiony. Nieznajoma miała długie, lśniące włosy w kolorze mlecznej czekolady i ogromne niebieskie oczy. Miała mleczną cerę a na nosie liczne piegi, które wyglądały niczym złoty brokat rozsypany na jej skórze. Cholera była piękna, jej dłonie nie były skalane trudami shinobi przez co dziewczyna wręcz emanowała niewinnością i naiwną dobrocią. Siedziała bardzo blisko  stratega, ich ramiona się stykały. W tym momencie No Sabaku uświadomiła sobie, że nie jest to zwykłe śniadanie. Utwierdziło ją w tym spostrzeżeniu groźnie przymknięte powieki długowłosej i jej dzika zaborczość, która z niej kipiała, mimo, że prawie nie dotykała Shikamaru. Temari przybrała obojętny wyraz twarzy, a opadnięte kąciki ust tłumaczyła sobie bólem głowy, który jak na złość w tej sytuacji wydał się doskwierać jej najmniej. Zaklęła w myślach na kompromitująca sytuację w której się właśnie znalazła i chyba nawet wyobraziła sobie, że dużo lepiej by było gdyby to któryś z nieznajomych, których spotkała wczorajszej nocy się nią zaopiekował. Poczuła jak ogromny wstyd zalewa całe jej ciało, barwiąc jej skórę na czerwony kolor. Stała właśnie przed chłopakiem, którego najwyraźniej kochała i do którego kleiła się idealna piękność, przed jego rodzicami i nieubłaganym, przepełnionym pogardą spojrzeniu jego matki, skacowana jak nigdy dotąd, wyglądając jak chodzący trup w dodatku na kilometr czuć było od niej duszący zapach alkoholu.
-Przepraszam za kłopot.- powiedziała Temari, zachowując resztki godności po czym szybkim krokiem, ignorując przy tym uporczywy ból w każdym organie, wyszła z domu. Była wściekła na siebie, na Shikamaru, na jego matkę, na słabość jaką okazała topiąc smutki w kieliszku. Jak Nara śmiał spędzać czas z dziewczyną, chociaż wiedział, że ona śpi obok? Podniecało go to?  Teraz była już stu procentowo pewna, że wtedy kiedy ona kochała się z tym leniwym shinobi on najzwyczajniej ją pieprzył, wykorzystał ją. Poczuła piekące łzy, które zaczęły zbierać się w jej oczach z trudem powstrzymała wybuch, który by ja tylko dodatkowo poniżył.
-Temari! Musimy poważnie porozmawiać.- usłyszała zmysłowy aczkolwiek stanowczy baryton, który był w stanie wprowadzić ją w trans. Uświadomiła sobie jednak jakie zajście miało miejsce kilka chwil temu i przypomniała swojemu sercu i mózgowi, że na jego widok powinna ciskać piorunami a nie zbierać kwiatki na łące. Przybrała zaraz zacięty wyraz twarzy i gwałtownie stanęła z nim twarzą w twarz. Był wyraźnie zły i zirytowany, jeszcze czego!
-Nie mamy o czym- syknęła jak umiała najostrzej ale on zdawał się tego nie zauważać.
-Owszem mamy. Nigdy więcej nie zachowuj się w ten sposób.- warknął, co zupełnie zbiło ją z tropu. O co mu kurwa chodzi? - zalałaś się w trupa i sama wyszłaś w środku nocy na ulicę. - Całe jego umięśnione ciało było wyraźnie spięte, w jego głosie czaiła się groźba ale i troska.
-Myślę, że mogę robić co mi się żywnie podoba a tobie nic do tego- powiedziała, ale jej słowa straciły przekonanie.
-wiesz co mogło ci się stać gdybym się nie pojawił?- jego słowa nasycone były udręka, czego blondynka w żaden sposób nie potrafiła zrozumieć. Martwił się? Ale dlaczego?
-Daruj sobie te gadki rycerza na białym koniu, to ty byłeś wszystkiemu winny!- Shikamaru wyglądał na wyraźnie zdziwionego, natomiast z każdym słowem głos Temari coraz bardziej się podnosił.- w dodatku ośmieszyłeś mnie przed swoimi rodzicami i swoją śliczniusią dziewczyną!- Ostatnie słowo wypluła z siebie niczym obelgę, ciskając nią prosto w niego.
-Sama siebie ośmieszyłaś. Myślałem, że shinobi z Suny przynajmniej potrafiła okazać odrobinę wdzięczności.- powiedział z przekąsem, ale zielonooką najbardziej dotknął brak zaprzeczenia, że kobieta z którą się rano zetknęła jest jego dziewczyną. Nara jakby widząc wszystkie uczucia na jej zmęczonej twarzy pospiesznie zapewnił:
-Lilian jest tylko koleżanką z dzieciństwa. Moja matka spotkała ją rano i zaprosiła na śniadanie. Nie jestem pewien ale możliwe, że chciała mi zrobić na złość. Albo tobie.- No Sabaku zachłysnęła się powietrzem.
-Że co proszę?- Shikamaru zaśmiał się, widząc jej zgłupiałą minę i nieznacznie wzruszył ramionami.
- Taka jest właśnie moja matka.- Blondynka prychnęła z irytacją i przybrała obojętną maskę, która miała ją ochraniać przed jej własnymi uczuciami i pragnieniami.
-Nic mnie nie obchodzi twoja relacja z tamtą dziewuchą.- Skrzyżowała ręce na piersi, nie patrząc Narze w oczy. Ta rozmowa zaczęła już jej ciążyć, miała ochotę wrócić do domu, położyć się na łóżku i spać. Bolała ją głowa, a jej kończyny były ociężałe. Shinobi z Konohy gwałtownym ruchem złapał ją za ramię i przyciągnął ku sobie. Temari nie zdążyła zareagować, albo wcale nie chciała. Przybliżył swoją twarz do jej, tak blisko, że wdychał wydychane przez nią powietrze, które miało jej słodki smak.
-Spójrz mi w oczy i powiedz, że cię to nie obchodzi.- Jego zmysłowy głos nasycony był napięciem i pachniał obietnicą, przez co poczuła jak miękną jej kolana a serce przyspiesza.
-Wcale mnie nie obchodzi.- szepnęła, jednak jej spojrzenie uciekało w bok, szukając ratunku. Nara zrobił głęboką rysę na jej kamiennej masce, która w każdej chwili mogła doprowadzić do jej zupełnego roztrzaskania, zupełnie ją obnażając.
-Spójrz mi w oczy.- jego rozkaz był stanowczy i nieznoszący sprzeciwu. - I powtórz to.- ustami dotknął jej szyi, wypowiadając te słowa co doprowadziło do ogromnej fali gorąca, która przeszła przez jej całe ciało, zatrzymując się w strategicznym punkcie pomiędzy jej nogami. Musiała użyć swojej całej siły woli aby powstrzymać jęk, który cisnął się jej na usta. Nara odsunął się nieznacznie, łapiąc ją za podbródek i podnosząc ku sobie, jednocześnie zmuszając ją aby objęła go spojrzeniem. Byli bardzo blisko siebie, piersi dziewczyny delikatnie ocierały się o klatkę piersiową Shikamaru, co wywoływało zawroty głowy u obojga.
-Powiedz to.- Wyszeptał przybliżając się do niej jeszcze bliżej, nie spuszczając wzroku z zieleni jej tęczówek, następnie zatopił w niej swoje usta. Z początku delikatny pocałunek przerodził się w bardziej brutalny, zachłanny, ociekający potrzebą i pożądaniem. Nara objął Temri i gorączkowo błądził dłońmi po całym jej ciele, aby w jakiś sposób być jeszcze bliżej niej. Ich języki walczyły ze sobą o dominację, smakując siebie nawzajem. Temari jęknęła w usta chłopaka a on uświadomił sobie, że nigdy wcześniej nie słyszał nic bardziej erotycznego, co potwierdziła coraz większa erekcja, krępująca jego ruchy.
Co on sobie myślał? Bydlak! Nienawidzę go! Boże proszę, niech on nie przestaje!
Tysiące myśli krążyły po głowie blondynki. W jednej chwili miała ochotę pożreć go, pochłonąć. Tu i teraz. plotła palce w jego włosy i przyciągnęła go jeszcze bliżej siebie tak, że ich biodra otarły się o siebie.
Nara podgryzał jej nabrzmiałe usta, badał każdy fragment wnętrza jej ust, chciał ją całą.
Nagle Temari oderwała się od niego i odepchnęła. Oboje ciężko oddychali w ich pociemniałych oczach było coś dzikiego, nieokiełznanego. No Sabaku wystraszyła się czegoś co poczuła, czegoś niebezpiecznego i gorącego, tej ogromnej tęsknoty i niemego błagania aby ten mężczyzna ją poznał i pokochał równie mocno jak ona kocha jego. Chciała być kimś wyjątkowym, kimś jedynym. Chciała i jednocześnie nie chciała. Ten chłopak zbyt wiele o niej wiedział. O niej, o jej bolesnej przeszłości i niepewnej przyszłości. W jednej chwili przypomniała sobie wszystkie swoje paskudne cechy, które zabraniały ludziom poczuć do niej coś głębszego, trwalszego i czystszego niż bezwstydne pożądanie. "Zimna suka! Jesteś taka sama jak twój ojciec!"
Skrzywiła się na to wspomnienie, posłała Shikamaru przepraszające spojrzenie, po czym odwróciła się na pięcie i zniknęła mu z oczu.
A on stał na środku ulicy, mijali go przechodnie ale on ich nie zauważał. Czuł miękkość jej ciepłych ust na sobie a przed oczami miał jej smutne spojrzenie, którym go przed chwilą obdarzyła.



Od dłuższego czasu nie odzywali się do siebie, byli pogrążeni we własnych myślach. Do domu został im już niewielki kawałek drogi na co byli wyraźnie zadowoleni. Naruto zastanawiał się gdzie zmierzał tajemniczy wysłannik z wioski piasku. Postanowił skontaktować się jak najszybciej z Gaarą czy wszystko w porządku i czy nie potrzebują pomocy. Naruto był osobą, która pomaga swoim przyjaciołom bez względu na wszystko, był w stanie poświęcić na prawdę wiele w obronie bliskich mu osób.
-Naruto-kun! Ktoś się zbliża!- pisnęła Hinata, łapiąc go za ramię. Chłopak poczuł gwałtowny przypływ ciepła w miejscu gdzie jej dłoń dotykała jego ciała i zapomniawszy o czym dziewczyna mówiła, błogo się uśmiechnął. - Naruto-kun!- powtórzyła, potrząsając nim aby sprowadzić go na Ziemię.
Hinata ułożyła szybko kilka pieczęci aby uaktywnić swoją rodzimą technikę wzrokową. Wpatrywała się przez chwilę w dal w ogromnym skupieniu. Naruto zachwycał się nią przez cały czas, była taka urocza i jednocześnie silna. Coś niesamowitego. Granatowowłosa dezaktywowała byakugan'a i od razu odetchnęła z lekkim uśmiechem od którego zrobiły jej się słodkie dołeczki na policzkach.
-Co się dzieje?- zapytał Uzumaki, nie odrywając od białookiej wzroku.
-To Neji-neesan.
Ruszyli naprzeciw kuzynowi Hyugi z milionem pytań na temat wioski, czuli dziką ekscytację na myśl, że niedługo zobaczą przyjaciół i będą mogli porządnie odespać.
-Ohayo!- zawołał brunet i po kolei uścisnął Hinatę i Naruto.
-Jesteś na misji?
-Owszem. Miałem złapać was przed wioską aby ostrzec cię, Hinata.- Jego mina spochmurniała, natomiast Uzumaki i jego towarzyszka starali się ukryć niepokój, który coraz mocniej dawał o sobie znać.  -Hiashi zezwolił całemu klanowi na używanie pieczęci ptaka, bez rozkazu.- Granatowowłosa zamarła, usta zaczęły drżeć.
-Co?!- Ryknął błękitnooki, który poczuł wściekłą falę, która go zalała.
-Proszę powiedzcie, że znaleźliście to czego szukaliście.
-Myślę, że tak ale Tsunade-sama powiedziała, że istnieje duża szansa, że nie zadziała.- Mleczna cera Hyugi zmieniła się na bardziej chorowitą a oczy były zmęczone, zbyt duże brzemię spadło na jej drobne ramiona. Chciała uratować swój klan, swoich towarzyszy, przyjaciół. rodzinę, siebie... Nie wiedziała co czeka ją po powrocie do wioski, czy będzie musiała walczyć o życie.
-Jest jeszcze coś.- Naruto skupił wzrok na Nejim, który widocznie się zmieszał i unikał błękitnych tęczówek przyjaciela.
-Co się dzieje?- Hinata nie wytrzymywała napięcia, które jeszcze bardziej wzrosło.
-Sasuke wrócił do wioski.
W tej jednej krótkiej chwili cały świat się zatrzymał, nie było nic słychać. Ani szumu drzew, śpiewu ptaków czy ich oddechów. Został tylko Naruto i słowa Neji'ego, które obijały się boleśnie w jego głowie.
"Sasuke wrócił do wioski"




Leżała wściekła na swoim łóżku ciągle wspominając ostatnie, bardzo żenujące wydarzenia. Miała ochotę powalczyć, ale na pewno nie chciała pić. Nigdy więcej. Była strasznie głodna ale w dalszym ciągu sam widok jedzenia powodował podchodzenie wnętrzności do gardła. W dodatku to dziwne spotkanie z Narą. Martwił się o nią, to na pewno. Ale czy nie zaliczało się to po prostu do jego obowiązków? Przecież miał ją chronić a ona sama ostatnio naraziła się na niebezpieczeństwo. Może nie tak groźne jak ostatnio ale na pewno bardziej upokarzające. I w dodatku będzie musiała jakoś wyjaśnić Hinacie co się stało z oknem.
Westchnęła i przeturlała się na brzuch w dalszym ciąg rozmyślając. Shikamaru ma bardzo dziwną rodzinę. W szczególności matkę. Jak jego ojciec z nią wytrzymuje? W dodatku ta anielska panienka u boku długowłosego, która ciskała w Temari piorunami. Irytacja zalała twarz blondynki na to wspomnienie, wywołując małą bruzdę pomiędzy brwiami. I wtedy usłyszała pukanie do drzwi. Stoczyła się z łóżka i ślamazarnie wychyliła głowę przez zdewastowane okno, zasłaniając jednocześnie oczy przed upierdliwym światłem, które mogłoby wywołać jeszcze większy ból głowy.
-O co chodzi?- Zapytała zachrypniętym głosem, zwracając na siebie uwagę nastolatka z jeszcze słabo rozwiniętymi męskimi cechami, który widocznie nie spodziewał się zobaczyć ją w oknie.
-Temari-sama z piasku?- Zapytał nieco piskliwym głosem i dumnie poprawił odznakę ninja na czole.
-To ja.
-Dlaczego okno jest rozbite?- Temari westchnęła.
-Ne zdarzyło ci się nigdy zgubić klucza, chłoptasiu? A poza tym to raczej nie jest cel twojej wizyty u mnie. O co więc chodzi?
-Tsunade- sama pilnie prosi do siebie.



-Naruto! Uspokój się!- Wrzasnęła wściekła Sakura odgradzając Uzumaki'ego od Sasuke, którego chyba rozbawiła wściekłość błękitnookiego.
-Jak mogłeś uciec bez słowa?!
-Nie muszę odpowiadać na żadne z twoich pytań.
-Naruto-kun!- Hinata złapała Namikaze w pasie aby ten nie rzucił się na Uchihę.
-Widzę, że teraz prowadzasz się z wyrzutkiem Hyuga.- prychnął Czarnooki. -Kurwa!- syknął, kiedy poczuł palący ból na policzku. Spojrzał zdezorientowany na Sakurę, która obserwowała go wściekłym i jednocześnie zdeterminowanym wzrokiem.
Hyuga spuściła nisko głowę, przetwarzając słowa chłopaka. Były prawdziwe. Jest wyrzutkiem.
Poczuła silne ręce, które oplatają ją w talii i przyciągają do siebie i niemal zachłysnęła się powietrzem gdy ujrzała przed sobą skupiony wzrok o kolorze letniego, bezchmurnego nieba. Odgarnął włosy z jej czoła i zdjął opaskę po czym delikatnie pocałował pieczęć.
-Ty jedyna, w całej tej rodzinie nie jesteś wyrzutkiem.- Szepnął i zaczął całować łzy, które toczyły się po jej policzkach. Kiedy skończył, odsunął od siebie dziewczynę po czym gwałtownie się odwrócił i zasunął Sasuke, niespodziewanego prostego, który powalił go na ziemię.
-Oszalałeś?!- pisnęła różowowłosa po czym padła obok chłopaka i powoli pomagała mu się podnieść.
-To nie tylko za to, że dopiero teraz pokazujesz się w wiosce. Nikt nie będzie obrażał Hinaty.
A ona nagle poczuła się jakby leciała daleko w przestworzach wolna od całego zła tego świata.



Zapukała trzy razy do drzwi i nie czekając na pozwolenie wtargnęła do środka, krzywiąc się przy tym ponieważ zawiasy głośno zaskrzypiały, potęgując ból.
-Cholera by to.- szepnęła i zaraz się wyprostowała widząc Gaare i Kankuro, którzy wglądali na przygnębionych. Hokage nie było w gabinecie a wokół nich unosił się dławiący zapach śmierci. Od razu wiedziała.
-Kto umarł?- szepnęła ledwo słyszalnie.
-Kyoto.

6 komentarzy:

  1. Rozdział jest świetny, mam nadzieję że nie powtórzy się taka przerwa...
    Oczekuję na dużo NaruHina w następnym rozdziale.

    Pozdrawiam i życzę weny i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział! Oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno nie komentowałam twoich notek. Takie czyste lenistwo. Ale czytam każdą część. I z niecierpliwością oczekuję kolejnych :)
    A historia staje się coraz ciekawsza.
    Rozdział świetny. Może i mało NaruHina, ale za to ich scena była genialna :) Sasuke jest strasznie wkurzający. Jak on może takie rzeczy wygadywać ?!
    Ta koleżanka Shikamaru też jakaś dziwna. Nie wzbudziła mojej sympatii.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, wreszcie nowy rozdział, czekałam na niego długo upierdliwie zaglądając, czy się aby nie pojawił. No i jest, dzięki czemu buźka mi się do monitora szczerzy. ShikaTema - genialne, a jakby mogłoby być inaczej. Ich rozmowa, ta intymność, mrrr, no i sam Shika w Twoim wydaniu jest boski:). Jest dobrze, tak jak jest, tzn. połowa o Shikatema, a połowa o NaruHina, bo obie parki kocham tak samo i z przyjemnością mi się o nich czyta. NaruHina - słodko, tak powinno być, z nich to takie słodziaki. Sasuke mnie wkurza, mógłby dostać nauczkę, np od Sakury. Rozdział, zresztą tak jak poprzednie, czytało mi się przyjemnie i, niestety szybko:(. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy, który mam nadzieję pojawi się szybciej.
    Wyłapałam niewielkie literówki, ale jak rozdział jest świetny, to kto zwraca na nie uwagę?
    Pozdrawiam i życzę weny.
    Zapraszam: http://shikamaru-temari.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Cóż mogę napisać. Bardzo dziękuję za dedykację, która bardzo wiele dla mnie znaczy ja i również ciepłe słowa :) Bardzo się cieszę na nowy rozdział i mam nadzieję, że po złamaniu zostało tylko niemiłe wspomnienie. Mam dwa ulubione blogi o NaruHina (oba prowadzone przez moje czytelniczki), na które zaglądam regularnie i w zasadzie dzięki nim, jako że stanowią odskocznie od codziennej pracy, jestem w stanie dalej tworzyć swoje opowiadanie :)
    Co do samej notki ShikaTema bardzo ciekawy wątek. Temari ewidentnie zazdrosna o lalunię. Niech przywali jej wachlarzem i ta buzia będzie ładnie pokiereszowana, ale myślę, że nie będzie takiej potrzeby. W końcu Nara to mądry chłopak.
    Wątek NaruHina krótki, ale intensywny! Naru właściwie nie wiadomo za cy był bardziej zdenerwowany, ale podejrzewam, że za słowa Uchihy o Hinacie :)
    Pozostaje czekać na ciąg dalszy. Cieszę się, że wróciłaś i będę z niecierpliwością oczekiwał kolejnych rozdziałów.
    Życzę weny i oczywiście żadnych więcej wypadków!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    czyżby matka Shikamaru nie akceptowała Temarii... Naruto piękny cios....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń