Natchnienie

poniedziałek, 8 września 2014

/XX-lilia (ShikaTema)/

Witam serdecznie i nie przedłużając zapraszam do czytania :) Nie jestem za bardzo zadowolona z tej notki ale mam nadzieję, że nie jest aż tak źle. Dodam, iż jest to SHIKATEMA. :*


Człowiek jest istotą w cudowny sposób wyróżnioną, wywyższaną ponad wszystkie inne. Podobnież tylko ludzie oprócz ciała- miękkiej, ociekającej kłamstwem i słodyczą otoczki, posiadają duszę, dzięki której dane im jest rozpocząć coś nowego. Wszyscy ludzie są równi wobec śmierci, nie liczą się ich bogactwa, wykształcenie. Skąpana w czerni, blada kobieta z kosą w dłoni o lodowato zimnych oczach, którymi przeszywa naszą duszę na wylot. Przed nią nie ma ucieczki. I w tym krótkim momencie, najczęściej jakimś mało znaczącym ułamkiem sekundy, zaczynamy się zastanawiać czy było warto. Zacznamy żałować tego całego zła, którego się dopuściliśmy. Ze strachu. Ponieważ według nas kiedy stajemy twarzą w twarz ze śmiercią tak właśnie należy zrobić. Żałować. Ale to wszystko nie ma znaczenia.
Kyoto umarła we śnie, otoczona starymi fotografiami. Było cicho, błogo, zimno. Tak jakby kobieta doskonale wiedziała, że jej czas dobiega końca. Kiedy we śnie ujrzała czarną, postrzępioną pelerynę nie ugięła się. Ona jako jedyna nie żałowała.

Byli cali przemoczeni i zmarzięci ale nieustępliwie biegli przez las aby jak o najwięcej zmniejszyć odległość, która dzieliła ich od wioski piasku. Słońe już dawno schowało się za ciemnymi chmurami, przez co nawet nie zauważyli, że powoli nastawała noc. Temperatura znacznie spadła, a oni dalej w ciszy biegli i biegli. Dziewczyna odkąd pamięta przekonywała zawsze samą siebie, że jest nieustraszona, że niczego się nie boi, nie cofnie się przed niczym, nigdy nie pokaże słabości. Tylko chwilami, kiedy nagromadzone emocje po długim czasie dawały o sobie znać, pozwalała sobie stać się małą, przerażoną dziewczynką, ale tylko i wyłącznie przy swoich braciach. Byli do tego idealni, nigdy nie wypytywali o powód jej nastroju, nie pocieszali ckliwymi słowami, tylko z kamienną twarzą słuchali jej lamentów po czym po prostu w przyjaznym geście klepali ją po plecach i mówili: "Już dobrze Tem".
Blondynka uważnie stawiała kroki na mokrej powierzchni gałęzi aby przez przypadek nie upaść, gdyż znajdowali się dość wysoko i spotkanie z ziemią raczej nie należało do przyjemności, poza tym jak by to wyglądało, gdyby tak przekoziołkowała na oczach tego znudzonego wszystkim i wszystkimi chłopaka, który jak zwykle musiał jej wszędzie towarzyszyć? Mało się do siebie odzywali, byli skłóceni po ostatnich wydarzeniach. Dziewczyna w dalszym ciągu czuła się niepewnie przy chłopaku, w dalszym ciągu nie wiedziała czy choć trochę mu na niej zależy. To Tsunade poleciła aby to właśnie on udał się z nią na pogrzeb niańki. Kyoto, Temari zawsze widziała ją jako starą, pomarszczoną, ledwo poruszającą się kobietę, która miała ogromny talent do opowiadania bajek, legend i przeróżnych historii. Oprócz tego była genialnym medykiem, który zawsze znajdzie wyjście z nawet najtrudniejszych sytuacji. A raczej znajdował. Bo ona już nie żyje. Temari cicho westchnęła i zagryzła wargi powstrzymując nagły napływ fali żalu i goryczy. Była silnie związana ze swoją nianią, to ona uratowała jej życie, kiedy ojciec podniósł na nią rękę.
Nie byłoby mnie tu gdyby nie ona.

No Sabaku najbardziej żałowała, że nie mogła być przy niej kiedy ulatywało z niej życie. Że nie mogła wysłuchać jej ostatnich słów, obiecać modlitwę za jej duszę i delikatnie pocałować w czoło jak to ona miała zawsze w zwyczaju, kiedy jak była dzieckiem, kołysała ją do snu.
-Nad czym się tak zastanawiasz?- Usłyszała męski głos, przesączony rozbawieniem i ciekawością.
-A co cię to interesuje?- Odwarknęła, nawet nie próbując być miłą. Miała ochotę utrzeć mu nosa. Niech nie myśli, że jest pępkiem świata.
-Już nie bądź taka wredna, nie jesteś pępkiem świata.- Usłyszała w odpowiedzi na co zmarszczyła nos aby powstrzymać wybuch śmiechu.
Cholera, teraz nawet czyta mi w myślach!
Kiedy to do niej mówił, odwrócił lekko w jej stronę głowę aby spojrzeć w jej oczy. Od ścisłej kitki, która zazwyczaj była wręcz w pedantycznym porządku, odstawały teraz niesforne kosmyki, które przez deszcz przyklejały mu sie do czoła, co nadawało mu łobuzerskiego i seksownego wyglądu. Nie uśmiechał się, ale zielonooka zauważyła w jego oczach iskry i niemal poczuła jak przeskakują one z jego tęczówek do jej. To było niesamowite i dziwne, tak jakby przez chwilę mogła poczuć to co on czuje, pomyśleć to co on myśli.
Zorientowała się, że od pewnie dłuższego czasu miał odwrócony wzrok i nieco się zirytowała. Dlaczego on tak dziwnie na nią działa? Nigdy nie czuła niczego podobnego. Owszem miała w przeszłości wielu chłopaków i adoratorów ale nigdy nie brała ich na poważnie, zazwyczaj kończyło się to w bardzo szybki i brutalny sposób z inicjatywy No Sabaku, która z kpiącym uśmieszkiem przyglądała się lamentującym bądź wyklinającym ją mężczyznom. Tym razem, kiedy była w pobliżu Nary czuła przyjemne i jednocześnie nieprzyjemne mrowienie w podbrzuszu, w jej uszach szumiało a w ustach zasychało, serce łomotało w jej piersi tak, jakby chciało się wydostać. Najgorsze było to, że Shikamaru nie był taki jak inni, on był tajemniczy, nie zniechęcały go jej ostre słowa i humorki, wiedział kiedy kłamię. Zawsze. Czasem czuła się przy nim jak jakaś trudna zagadka, którą on usilnie próbuje rozwiązać i coraz bardziej mu to wychodzi. Tylko przy nim czuła się na prawdę swobodnie.
Nagle rozległ się głośny huk, hałas. Nie wiedziała jak to określić, ale poczuła olbrzymią gulę w gardle, która uniemożliwia jej oddychanie, zamknęła gwałtownie oczy, dłonie przyciągnęła do klatki piersiowej w geście obronnym a z jej ust wydostał się cichy pisk. I znowu to samo. Znowu ten dźwięk, który odbijał się z echem w jej głowie, sprawiając niemal ból fizyczny. Tym razem poczuła jak traci równowagę, jak niebezpiecznie chwieje się i ślizga po gałęzi a kora, która się oderwała przy desperackiej próbie utrzymania się na drzewie, rani ją w kostkę. Zaczęła spadać w dół z wymalowanym przerażeniem na twarzy z wciąż szczelnie zamkniętymi oczami. Zrobiło się jej strasznie gorąco i nawet lodowate krople, które teraz strugami spływały po jej twarzy nie były w stanie ugasić ognia, który palił ją od środka.
-Temari?- Usłyszała zdziwienie w jego głosie, potem dźwięk, który przypomina wybicie się i szelest. Jednak wysokość nie była aż taka jak się spodziewała. Uderzyła plecami o chłodną trawę krzywiąc się lekko z bólu, który gwałtownie przeszedł przez całe jej ciało. Dźwignęła się do pozycji siedzącej, potrząsnęła delikatnie głową, kilkakrotnie zamrugała oczami i po chwili była w stanie już wstać aby zrównać się z chłopakiem, który miał na twarzy wymalowane zdziwienie i troskę.
-Co to było?- zapytał ostrożnie przyglądając się jak blondynka nerwowo otrzepuje swoje ubranie z kurzu i drży z zimna. Zachowywała się zupełnie jak nie ona. Zawsze wyniosła, twarda i kpiąca dziewczyna teraz wyglądąła jak siedem nieszczęść. Nie dość, że były całkowicie przemoczona, tak jakby dopiero co wyszła z pod prysznica to jeszcze wyraźnie kuliła się przed czymś ze strachu, szczękając przy tym zębami. Nara poczuł dziwne ukłucie w okolicy serca na ten widok. Miał ochotę ją zagarnąć do siebie, ogrzać, odgonić strach, ale jednocześnie wiedział, że dziewczyna potem będzie się cholernie wstydzić swojej porażki a on nie chciał aby Temari otwierała się przed nim przypadkowo. Pragnął aby wszystko sama mu opowiedziała, pokazała. Aby to z własnej inicjatywy zdjęła maskę, przestała grać. Nagle nieopodal coś trzasnęło, niosąc za sobą groźne warczenie od którego prawie zatrzęsła się ziemia. Nara przyglądał się swojej towarzyszce z zainteresowaniem, kiedy cofnęła się krok do tyłu słysząc grzmot. Zamknęła zaraz oczy i zacisnęła mocno pięści.
-Czyżby najtwardsza kunoichi na świecie bała się piorunów?- Zapytał lekko rozbawionym głosem. Chciał wszystko zamienić w żart. Wolał widzieć wściekłość na jej twarzy niż trwogę i przerażenie. Wlepiła w niego swoje zielone tęczówki i z trudem pokręciła przecząco głową.
-No to szybko ruszamy dalej, powinniśmy zrobić postój już na terenie Suny, tak będzie bezpieczniej.- Powiedział po czym odwrócił się na pięcie i powoli ruszył przed siebie, chowając ręce do kieszeni. Równocześnie nasłuchiwał czy blondynka za nim podąża.
-Shikamaru...- Usłyszał szept, niemal bezgłośny. Nara w tej chwili odniósł dziwnie wrażenie, że gdyby ktoś inny skierował do niego te słowa na pewno by ich nie usłyszał.
Odwrócił się przez bark, spoglądając na jej bladą i mokrą twarz. Cała dygotała i kurczowo trzymała się drzewa obok.
-Co jest?- Zapytał ostrożnie, odwracając się do niej całkowicie.
-Rozbijmy tu namiot. To nie jest przelotna ulewa.. proszę.- Ostatnie słowo znowu powiedziała tym cichym głosem, który zdawał się być słyszalny tylko dla ucha stratega. Przynajmniej znowu tak pomyślał.
Kiwnął lekko głową w odpowiedzi po czym sięgnął do swojego plecaka i wyjął idealnie złożony namiot dwuosobowy, który w bardzo szybkim tempie zaczął rozkładać. Był przy tym bardzo ostrożny, nie chciał aby wnętrze namiotu się zamoczyło.
Dziewczyna bacznie obserwowała wszystkie jego ruchy. Na chwilę zapomniała, że dookoła nich szaleje tajfun, patrzyła na jego znudzony wyraz twarzy i zmęczone oczy. Obserwowała jego dłonie, które właśnie przywiązywały namiot do śledzia, którego zaraz umieścił w mokrej ziemi. Nie wiedziała dlaczego ten brunet tak ją fascynuję. Miała ochotę na niego patrzeć, śledzić jego poczynania, domyślać się o czym myśli, jaki ma plan. Nawet nie musiała z nim rozmawiać. Zerwał się silny wiatr, który prawie powalił dziewczynę na ziemię.
-Wchodź, już gotowe.- powiedział i delikatnie rozchylił poły aby zielonooka mogła wejść do środka.
Namiot był ciemny i pachniało w środku trawą. Był bardzo prostym modelem, który miał tylko jedną średniej wielkości kabinę. Zaraz za nią wszedł Nara, który od razu zaczął wyciągać potrzebne rzeczy z plecaka. Był to jego śpiwór, koszulka na zmianę i spodnie dresowe. Zdjął z siebie kamizelkę i oczom blondynki ukazała się jego klatka piersiowa do której ścisło przylegał czarny podkoszulek przez co było widać każdy, nawet najdrobniejszy mięsień. Temari zdziwiła się, że ten widok ją aż tak zachwycił. Przecież nie widziała jego klatki pierwszy raz.
Ale wtedy to było co innego, była zaryczana i potrzebowała pocieszenia. nie zwracała uwagi na takie powierzchowne sprawy.
-Gapisz się na mnie.- Stwierdził, uśmiechając się łobuzerko i w pewien sposób błogo. Na jego słowa No Sabaku prawie podskoczyła i zaczęła prychać, aby pokazać Shikamaru, że prędzej spodobałby się jej osioł, ale on nic sobie z tego nie robił, ponieważ po prostu jej nie wierzył.
Nara rozpiął swój śpiwór, robiąc sobie z niego kołdrę, po czym już suchy i przebrany leżał z rękoma za głową i obserwował uważnie Temari ze znudzeniem wymalowanym na twarzy.
-Zdejmij ubranie.- Rozległ się głos przez który poczuła, że się rumieni.
-Ty głupi zboczeńcu! Wszyscy faceni są tacy sami!- jęknęła patrząc na niego z wyrzutem i modląc się jednocześnie aby nie zauważył szkarłatu na jej policzkach.
-Dlaczego ty musisz być taka upierdliwa? Chodziło mi tylko o to, że możesz się przeziębić..- Odparł przewracając oczami, co jeszcze bardziej zirytowało Temari. Pewnie dlatego, że jak zwykle miał racje.
-Odwróć się.- Wysyczała wściekle a w odpowiedzi dostała jego łobuzerski uśmieszek. Zaraz jednak podniósł ręce nad głowę w geście kapitulacyjnym i potulnie odwrócił się do niej tyłem.
Mimo iż jej nie widział, dokładnie wiedział co robi. Słyszał odgłos rozwiązywanego gorsetu bojowego, następnie mokry odgłos, który wydała jej koszulka przez gwałtowne odklejenie od ciała kunoichi.Potem suwanie po ziemi, kiedy dziewczyna ściągała spodnie, następnie zakolanówki. Usłyszał szelest jej śpiworu, którym właśnie się nakryła.
-Kuso, nawet majtki mam całe mokre.- warknęła pod nosem co spowodowało niekontrolowany wybuch śmiechu ze strony ciemnookiego.
-To fajnie.- mruknął chłopak.
-Zboczniec!- Wrzasnęła w odpowiedzi na co on ponownie przewrócił oczami w dalszym ciągu cicho się śmiejąc.
Po chwili leżeli już w milczeniu odwróceni do siebie plecami. Słyszał jej nieregularny oddech, który od czasu do czasu kompletnie ustawał, głównie wtedy kiedy rozbrzmiewały odgłosy burzy lub cały namiot błyskał od światła błyskawic. Był pewien, że dziewczyna strasznie się męczy.
-Może zagramy w szczerość?- Zapytał, odwracając się w jej stronę na drugi bark, co ta również zrobiła słysząc jego pytanie. Uniosła do góry jedną brew sprawiając wrażnie, jakby zastanawiała się czy chłopak nie postradał zmysłów.
-Co?- Zapytała, podnosząc sie na łokcie co nie było zbyt dobrym pomysłem. Spiwór nieznacznie zsunął się, ukazując kawałek gołego ramienia i fragment czarnego ramiączka od stanika, przez co strateg poczuł nagły przypływ gorąca.
-No nie udawaj, że nie interesuje cię moje życie osobiste.- Prychnęła w odpowiedzi i uśmiechnęła się tym swoim uśmiechem, którego zadaniem było mówić, że ona to jest ponad wszystkich.
-Wcale mnie to nie ciekawi.- Odparła hardo.
-No to nie.- Shikamaru gwałtownie się odwrócił, czekając na jej reakcję. Ona również wróciła do wcześniejszej pozycji. Nie musieli długo czekać aż znowu burza dała o sobie znać, co Temari zasygnalizowała głośnym jękiem.
-Grajmy.- szepnęła, podnosząc się do pozycji siedzącej, wcześniej naciągając na siebie szczelnie swoją prowizoryczną kołdrę. Nara uśmiechnął się zwycięsko.
-Powiedziałbym, że damy mają pierwszeństwo, ale nie wiem czy znajdziemy tu jakieś.- powiedział kąśliwie w jej stronę.
-W sumie to ty nadajesz się na damę, w końcu tak wszystko przeżywasz emocjonalnie, o na przykład ostatnio w szpitalu, pamiętasz?- Zapytała, przybierając minę niewiniątka na której widok chłopak już kolejny raz przewrócił oczami. Chyba weszło mu to w nawyk.
-Upierdliwa jesteś.- Odpowiedział jej ze znudzeniem, unosząc do góry brwi na co ta zareagowała tylko chichotem.
-Najgorszy dzień w całym twoim życiu?- Zapytała Temari, otwierając na chwilę szeroko oczy kiedy kolejny piorun rozbłysł gdzieś w oddali co Shikamaru skwitował tylko zadziornym uśmiechem.
-To proste pytanie. Misja na której zginął Asuma.- powiedział, patrząc chwilowo tak jakby w dal z zadumą. Zaraz się jednak otrząsnął i w jego oku ponownie pojawił się błysk, którego za żadne skarby blondynka nie potrafiła zinterpretować.
-Ja zadaje to samo pytanie.- odparł patrząc jej w oczy z wyczekiwaniem. Zielonooka zrobiła na chwilę zamyśloną minę, zdając się szukać jakiegoś wspomnienia, któremu pasowałoby określenie najgorszego ze wszystkich.
-Śmierć mamy.- odparła po chwili namysłu po czym opatuliła się jeszcze szczelniej kołdrą.   -czy t-tu n-na pewn-n-no jest b-bezpiecznie?- zapytała gdy rozległ się huk gdzieś nieopodal. Jej skóra na nowo zbladła a sińce pod oczami się uwydatniły.
-Oczywiście, że tak. Podłoga jest gumowa, poza tym znajdujemy się w lesie, gdzie wszystko dookoła jest wyższym punktem niż my. Nie dotykamy też żadnego drzewa. Bez obaw.-Odpowiedział jej pokrzepiająco, posyłając przyjazny uśmiech na którego widok dziewczyna się wyraźnie rozluźniła. Zawsze była podejrzliwa i nieufna. Nie wierzyła nawet czasem swoim własnym braciom a tu proszę, całkowicie się poddała pod pieczę Nary, ufała mu.
-Twoja kolej- wyszeptała Temari, zrywając elektryzujący kontakt wzrokowy w który od dłuższego czasu się zagłębiali.
Shikamaru podrapał się po głowie, ziewnął po czym skierował znudzone słowa do dziewczyny:
-Dlaczego się boisz?- Kunoichi zesztywniała, słysząc pytanie i wwiercała się morderczym wzrokiem w bruneta, który starał się udawać obojętność. Po chwili Temari wzięła kilka głębszych wdechów, przeczesała swoje mokre włosy, które zaraz rozpuściła aby szybciej wyschły. Zaniemówił, wyglądała niczym jakaś starożytna bogini, która wabiła mężczyzn swoim pięknem a potem wykorzystywała ich miłość przeciwko nim,. Tak, No Sabaku idealnie pasowała do tego opisu. Blondynka nawet nie podjęła walki o to, że wcale się niczego nie boi bo wiedziała, że w tej kwestii Shikamaru przejrzał ją całkowicie. Poza tym nie musiał. Sama mu pokazała swój strach.
-Kiedy byłam mała zgubiłam się w lesie i zanim  mnie znaleźli rozpętała się burza. To po prostu taka trauma z dzieciństwa. Nic tak na mnie nie działa jak te paskudne grzmoty.- Ostatnie zdanie powiedziała z obrzydzeniem, jednak w bardzo komiczny sposób, wywołując szczery uśmiech na twarzy swojego towarzysza.
-No nie wierzę, Temari i fobia.. no kto by pomyślał.- Powiedział zaczepmnie na co w odpowiedzi zaraz w oczach No Sabaku ponownie pojawiły się wojownicze iskry.
-Co cię łączyło z Ino?-Wyparowała bezmyślnie przez co zaraz zalała się rumieńcem, co nieudolnie próbowała ukryć. Zauważyła, że Nara szczerzy się do niej tak jakby triumfalnie, co jeszcze bardziej spotęgowąło jej zażenowanie.
-Na prawdę chcesz wiedzieć?- zapytał półszeptem mrużąc delikatnie oczy i dalej uśmiechając się tajemniczo. Dziewczyna nic nie odpowiedziała, więc Nara po prostu w imię gry zaczął kontynuować:
-Jesteśmy przyjaciółmi od małego, może się w niej kiedyś zauroczyłem ale szybko mi przeszło bo strasznie nie odpowiada mi jej charakter. Rozdziewiczyłem ją.- Na ostatnie słowo Temari się zakrztusiła patrząc z mieszaniną obrzydzenia i niechęci na chłopaka, który w tej chwily z kamienną twarzą analizował jej reakcje.
-A ty z kim miałaś swój pierwszy raz?- Zapytał, ignorując jej szeroko otwarte oczy i usta. Musiał wyznać przed nią swoje brudy z przeszłości, to niech i ona wyzna przed nim swoje. Tak przynajmniej sobie wmawiał, a w głębi wiedział, że kiedy się przekonał, że blondynka już nie jest dziewicą zżerała go zazdrość, ciekawość i wściekłość. Temari się skrzywiła, chciała na niego nawrzeszczeć, że wypytuje ją o tak intymne sprawy ale wiedziała, że zachowałaby się jak mała rozwydrzona dziewczynka. Przecież przed chwilą zapytała go praktycznie o to samo. Może nie wprost ale głównie o to jej chodziło.
-Nie pamiętam.- odparła rozbawiona, wzruszając ramionami. Bawiła ją skołowana mina Nary, który teraz wpatrywał się w nią szeroko otwartymi oczami.
-Jak to?- zapytał po chwili podejrzliwie.
-Byłam kompletnie pijana. Po prostu nie pamiętam.- powiedziała, udając niewiniątko. Na twarzy ciemnookiego na nowo pojawiło się delikatne rozbawienie i coś co chyba było ulgą. Chłopak cieszył się, że dziewczyna nie była związana emocjonalnie z tamtym kolesiem. Z drugiej jednak strony, ten pierwszy raz kobiety powinien być magiczny, niezapomniany, trochę niebezpieczny i jednocześnie delikatny.A ona na wspomnienie tamtego razu miała pustkę przed oczami.
-Pamiętam tylko, że przez cały miesiąc po tym zdarzeniu każde osłabienie, złe samopoczucie i tak dalej doprowadzało mnie na skraj przerażenia i rozpaczy. Nie wiedziałam kim był ten facet i dlatego miałam prawo podejrzewać, że był na tyle głupi i się nie zabezpieczył. Nie chciałam aby pozostawił po sobie pamiątkę. Nawet nie wiesz jak się cieszyłam kiedy dostałam okres.- Wyszczerzyła się, ukazując równy rząd białych jak śnieg zębów, zamykając przy tym oczy. Ta historia teraz ją bawiła ale wtedy czuła się brudna i upokorzona. Nara zareagował cichym prychnięciem na jej śmiech ale już po chwili również się z nią śmiał.
Dziewczyna chichotała coraz bardziej, zasłaniając przy tym usta aby choć trochę się opanować.. Zapomniała, że przez cały czas trzymała śpiwór, który teraz kompletnie się z niej zsunął, ukazując ją w pełnej okazałości od pasa w górę. Miała czarny, koronkowy stanik, który ledwo zasłaniał jej duże jędrne piersi pomiędzy którymi widniała kusząca linia. W jednej chwili obydwoje opanowali się i zastygli z bezruchu. Ona spoglądała na jego oczy w których teraz dojrzała delikatny, brązowy przebłysk. Były one ciemniejsze niż zwykle.Nara latał roztargnionym wzrokiem po całym jej ciele przez co dostał pokaźnych rumieńców. Przełknął ślinę, starał się odwrócić wzrok.
-Upierdlwie.- wyszeptał, patrząc na szyję dziewczyny. Jej skóra była gładka, opalona a włosy, które opadały jej na ramiona były naturalnie rozjaśnione przez słońce, które nigdy nie opuszcza Suny.
-Powtarzasz się.- odpowiedziała dziewczyna, będąc w dziwnym transie. Oczy stratega pochłonęły ją bez reszty a jej się to podobało. Kiedy zauważyła jak na jego twarz wkrada się pożądanie delikatnie się zarumieniła i zasłoniła swoje prawie obnażone piersi rękoma. Cały czas utrzymywała z nim kontakt wzrokowy. Nagle spostrzegła łobuzerski uśmiech, który jej posłał, zanim powolnie wygramolił się ze śpiwora i ruszył na kolanach w jej stronę. Poczuła przyjemne mrowienie w brzuchu, zrobiło jej się niewyobrażalnie gorąco. Nie wiedziała dlaczego tak dziwnie reaguje. Przecież już to z nim robiła, nie powinna tak sie zachowywać. Jednak nie ważne ile razy widziała go bez koszulki, zawsze robiło to na niej tak samo ogromne wrażenie. No Sabaku popchnięta dziwnym impulsem również wydostała resztę swojego ciała z objęć śpiwora. Na widok długich nóg, bioder i ud dziewczyny Shikamaru cicho jęknął, tak jakby samo patrzenie na nią sprawiało mu niewyobrażalną przyjemność. Znajdowali się blisko siebie po środku małego namiotu wpatrzeni w siebie nawzajem. Nagle nieopodal rozległ się grom, przez co Temari mimowolnie zadrżała i zamknęła gwałtownie oczy powstrzymując łzy, które w niesamowicie krótkim czasie nagromadziły się w jej oczach.
-Jestem przy tobie, jesteś bezpieczna.- wyszeptał chłopak, gładząc ją delikatnie po policzku, jakby był to kruchy kwiat, który pod wpływem jego dotyku mógł zamienić się w proch. Zauważył jak cicho wzdycha przez tą niepozorną pieszczotę i poczuł, że jej pragnie. Ją całą. Tu i teraz i na zawsze. Oczy pociemniały mu a  spodenki zrobiły się ciasne. Ręce zaczęły drżeć.
-Temari No Sabaku tchórzy?- zapytał zadziornie, posyłając jej wyzywający uśmiech w którym było coś intymnego i erotycznego. Osiągnął swój cel, dziewczyna ściągnęła brwi i przez chwilę wpatrywała się w towarzysza bijąc się z myślami. Przekrzywiła delikatnie głowę i nieznacznie rozszerzyła wargi, nie spuszczając oczu z chłopaka, który wwiercał w nią w swój niemal brutalny wzrok. Przygryzła delikatnie wargę, miała co do chłopaka większy plan. Chciała aby pamiętał tę noc do końca życia. Powolnym ruchem zdjęła jedno ramiączo, potem drugie, przez co stanik lekko się zsunął z jej piersi ukazując trochę większą ich częśc, ale jeszcze nie na tyle, aby w pełni zadowolić Narę. Patrzył na nią jak zaczarowany, każdy jej ruch i gest był dla niego seksowny i podniecający a jej wojownicza mina, zachęcała go do ataku. W jednej chwili rzucił się w jej stronę, aby zamknąć jej drobne ciało w swoich ramionach, ale ta mu na to nie pozwoliła. Z cienkim, dziewczęcym chichotem cofnęła się do tyłu i podniosła stopę na wysokość jego twarzy. Czuła jego ciepły oddech, który strasznię ją łaskotał, przez co przyłożyła dłoń do ust powstrzymując śmiech.
-Dlaczego tak na mnie patrzysz Shikamaru-kun?- Zapytała przeciągle i aby nadać swojej wypowiedzi kąśliwego brzmienia dodała grzecznościowy przyrostek do jego imienia. -zawstydzasz mnie.- aby nadać sobie niewinny wygląd. Zauważyła jak mięśnie chłopaka pod wpływem jej głosu się napinają i oczy ciemnieją jeszcze bardziej, o ile to w ogóle było możliwe. Temari zupełnie zaskakując chłopaka, rzuciła się na niego przez co stracił równowagę i walnął plecami o ziemię. Blondynka zwinnym ruchem usiadła na nim okrakiem, starając się aby nie dotknąć najbardziej strategicznego w tym momencie miejsca na jego ciele. Złapała jego ręce w nadgarstkach i przyciskąjąc je swoimi do podłogi pochyliła się nad jego twarzą, tak, że wymieniali się powietrzem. Poczuła jego męski zapach, składający się z aromatycznego dymu tytoniowego i wody kolońskiej oraz ten charakterystyczny zapach drewna i kory. Przybliżyła swój tułów do jego aby delikatnie musnąć jego ciało swoimi piersiami. Nara jęknął i zaczął wiercić się niespokojnie w próbie uwolnienia rąk z jej uścisku.
-Nie, nie, nie- wyszeptała i jeszcze mocniej złapała jego nadgarstki. Musiał przyznać, że jak na kobietę była cholernie silna. Był na tyle blisko niej, że zauważył małą bliznę nad jej lewą piersią, która była pamiątką po jej bójce z Sasuke. Na ten widok stanął mu przed oczami widok zakrwawionej Temari, która pogrążona w ciemności wołała jego imię. Jego imię. Nikogo innego, tylko właśnie jego. Poczuł dumę a na jego twarzy rozkwitł błogi uśmiech.
-Wołałaś mnie wtedy.- Powiedział szczerząc się do niej i obserwując jej zdziwienie.
-Hę?- Zapytała, nieco rozluźniając uścisk na jego dłoniach. I to był błąd. Nara błyskawicznie wyrwał się i gwałtownym ruchem przewrócił ją na plecy, siadając na niej okrakiem tak samo, jak ona przed chwilą siedziała na nim. Zauważył wściekłość w jej oczach i mimowolnie zaśmiał się. Spojrzał na jej twarz, która teraz ciskała takimi samymi gromami jak burza na zewnątrz i mocno się rozczulił. Podobały mu się jej ostre, smukłe rysy, malutki nos, którego tak uroczo marszczyła, kiedy nad czymś myślała albo się wściekała. Jej ogromne, ciemno-zielone oczy, które niczego się nie bały i nigdy nie patrzyły w dół. Różowe usta, które zawsze, mimowolnie rozwierała co było niewuobrażalnie seksowne i podniecające.
-Po walce z Uchihą, cały czas wołałaś moje imię.- Powiedział, odgarniając grzywkę z jej oczu i czekając na jej reakcję.
-Zdawało ci sie.- syknęła i ponownie spróbowała wyrwać się spod jego uścisku.
Shikamaru zmrużył oczy i powoli zaczął masować prawą nogę dziewczyny, co jakiś czas lekko ją podszczypując. Spostrzegł, że przez jego dotyk dziewczyna zaczęła drżeć. Powędrował dłonią w górę i zaczął bawić się bokiem majtek dziewczyny.
Z ust zielonookiej wyrwało się ciche westchenie ale zaraz na nowo wybuchła, nie chcąc aby brunet pomyślał, że sprawia to jej przyjemność.
-Puszczaj!
-Nigdy- wyszeptał do jej ust po czym zaczął delikatnie je rozwierać swoimi. Na początku No Sabaku się opierała, starała się przekręcić głowę w drugą stronę ale kiedy poczuła na swoich wargach jego ciepły język całkowicie poddała się jego woli. Otworzyła szerzej usta i z pasją zaczęła oddawać mu pocałunek. Ich języki wiły się wokół siebie walcząc o dominację coraz brutalniej. W pewnym momencie kunoichi poczuła jak palce chłopaka drażnią jej kobiecość przez cienki materiał majtek. Cicho jęknęła do jego ust i lekko wypchnęła biodra w jego stronę aby choć trochę pogłębić pieszczotę, która teraz doprowadzała ją do szaleństwa. Nara zjechał pocałunkami do jej szyi, pozostawiając za sobą mokre ślady, które parzyły dziewczynę nie tylko na zewnątrz ale i w środku. Zaczął całować lekkie wybrzuszenie, które pozostawiło po sobie chidori. Nagle dziewczyna oprzytomniała.
O nie, nie, nie. Nie pójdzie ci tak łatwo.
Nara dalej całował jej szyję, a blondynka jak mogła najdelikatniej zgięła nogę w kolanie, napierając nim na krocze chłopaka, który spojrzał na nią ze zdziwieniem a z jego ust wydobył się jęk niezadowolenia przez lekki ból, który w tym momencie czuł. Kunoichi zerwała się na równe nogi i ponownie wylądowała na nim wtulając się w jego tors. Zdjęła z niego koszulkę i zaczęła błądzić po całym jego ciele według lini twardych mięśni. Znowu usiadła na niego okrakiem i zaczęła kreślić mokre szlaki językiem tam gdzie wcześniej robiła to dłońmi. Poczuła jak drży z podniecenia co wywołało u niej niewyobrażalną rozkosz. Złapał ją dłońmi w tali i zaczął jeździć nimi w górę i w dół, sprawdzając gładkość jej skóry.
-Kim dla ciebie jestem?- Zapytała, przerywając na chwilę pieszczotę i wbijając w niego swoje spojrzenie, które w tej chwili było nadwyraz łagodne. Przyłożył swoją ciepłą dłoń do jej policzka, gładząc go przy tym kciukiem.
-Pierwszy raz jak cię zobaczyłem od razu wiedziałem, że jesteś taka sama jak moja matka a nawet gorsza. Pamiętam, że obiecałem sobie, że dziewczyna z którą się zwiążę nigdy nie będzie przypominała mojej matki, bo nie wytrzymałbym długo z takim babskiem.- Blondynka chciała już coś powiedzieć, ale Nara przyłożył palec wskazujący do jej  na wpół otwartych ust. -Jeszcze nic nie mów.- poprosił, nie mogąc oderwać wzroku od jej oczu w których miał wrażenie, że widzi cały świat. -Oglądając chmury, tworzyłem ideał kobiety w której chciałbym się zakochać.
-I jaki jest ten twój ideał?- Zapytała niepewnie co było zupełnie do niej nie podobne. Czyżby dziewczyna bała się co zaraz powie jej Nara?
-Jest twoim zupełnym przeciwieństwem- Brunet cicho zaśmiał się a kiedy poczuł, że dziewczyna zamierza zejść z niego przytrzymał ją siłą na co ta gniewnie syknęła.
-Za każdym razem kiedy cię spotykałem mój tajny plan szlag trafiał. Niedawno przekonałem się, że nigdy nie pokochałbym tej kobiety, którą sobie wymyśliłem.- Temari na chwilę przestała oddychać i w osłupieniu wpatrywała się w Shikamaru.  -Nie jesteś moim ideałem. Jesteś kłopotliwa, cały czas byś tylko wszystkich ustawiała i rozkazywała. Masz ogromny tupet i niewyparzony język. Udajesz twardą i nieczułą. Jesteś cholernie tajemnicza, nie potrafię cię za Chiny rozgryźć. Nienawidzę każdego mężczyzny, który podąża za tobą wzrokiem. Nawet wtedy kiedy wmawiałem sobie, że nic dla mnie nie znaczysz coś się we mnie gotowało, kiedy jacyś obcy faceci wodzili za tobą swoimi chciwymi spojrzeniami. Każdy twój ruch, każdy gest, wszystko co mówisz jest przesączone seksapilem. Nigdy nikogo tak bardzo nie pragnąłem. I nie mówię tylko o fizycznym pożądaniu, to coś o wiele silniejszego. Chcę widzieć codziennie twoją uśmiechniętą twarz i twoje oczy w które mógłbym wpatrywać się godzinami. Toczyć z tobą słowne batalie, bo nigdy nie spotkałem kogoś równie inteligentnego jak ty. Chcę każdego dnia odkrywać twoje sekrety i przyglądać się twojemu niezadowolonemu spojrzeniu, które jest skutkiem faktu, że wiem o tobie więcej niż inni. Myślisz, że po tym co powiedziałem pozwolę ci odejść?-  Temari chwilę wydawała się nieobecna a z jej oka poleciała samotna łza, co bardzo zaskoczyło Narę. Dziewczyna zatopiła w nim swoje wargi. Przylgnęła do niego całym ciałem i całowała czule. Mężczyzna objął ją w pasie jedną ręką a drugą głaskał  pieszczotliwie po głowie.
-To są najmilsze słowa jakie kiedykolwiek usłyszałam.- Wyszeptała kiedy się w końcu oderwała od Nary, uśmiechając się do niego.
-Tylko mi się tu nie rozpłacz.- Powiedział z dzikim błyskiem w oku po czym zwinnym ruchem pozbawił ją stanika na co ta pisnęła zdziwiona i starała się zasłonić swoje spore, jędrne piersi. Shikamaru obserwował ją pociemniałym i zamroczonym spojrzeniem z lekko otwartymi ustami. Poczuł ucisk w spodniach i olbrzymie pożądanie na widok zarumienionej Temari, która nieudolnie próbowała ukryć przed nim swoje wdzięki. Przybliżył się i odsunął od niej jej ręce, po czym zaczął pieścić językiem jej nabrzmiałe sutki. Dziewczyna cicho westchnęła, oparła się o ramiona Nary i oddała się całkowicie temu dziwnemu ale cholernie przyjemnemu uczuciu, które opanowało całe jej ciało. Nara okrążał językiem jej sutki co jakiś czas delikatnie ssał jej skórę pozostawiając po sobie fioletowe ślady, jego osobisty podpis. Popchnął zielonooką na podłogę, całując jej brzuch i łaskocząc ją swoim gorącym oddechem.   -Jesteś moja.- Powiedział twardo i obserwował jak jej ciało drży. Kochał to uczucie, to cholernie przyjemne, piękne uczucie, kiedy ta niewiarygodnie silna, brutalna i niezależna kobieta łamała się, uginała się w jego ramionach zdana na niego, bezgranicznie mu ufająca.   -Nikt nigdy nie powiedział ci żadnego komplementu?- Zapytał nie przerywając składania mokrych pocałunków na jej brzuchu.
-Mówili bardzo dużo ale na koniec zawsze nazywali mnie dziwkś, szmatą, wywłoką, do wyboru do koloru, więc jak miałam wierzyć w szczerość ich wcześniejszych słów?
-Auć, pewnie zasłużyłaś.- Wymruczał zanurzając w jej pępku swój wygłodniały język.
-Pewnie tak.- szepnęła. Całe jej ciało było sztywne i napięte. Przepełnione słodkim i jednocześnie bolesnym wyczekiwaniem. - Strasznie się bałam, że znienawidziłeś mnie po tej walce z Sasuke, byłeś taki... taki zimny...- w końcu blondynce udało się wyrzucić to co od dawna nie dawało jej spokoju. Nara przestał pieścić jej podbrzusze językiem, uniósł się aby móc spojrzeć na dziewczynę z góry i zaczął gładzić dłonią jej słodko czerwony policzek.
-Byłem na ciebie wściekły. Byłem wściekły, że zachowałaś się tak nieodpowiedzialnie, że tak się naraziłaś. Mogłaś zginąć.- Temari zauważyła, że chłopak drugą rękę zaciska w pięść.   -Jak już zaczęłaś wracać do formy po prostu te wszystkie emocje zaczęły mnie odrobinę przerastać. Musiałem pomyśleć, wszystko sobie ułożyć.
-Obmyślić strategię?- Zapytała, uśmiechając się na co on zareagował tym samym.
-Można tak powiedzieć. A tak właściwie to kim ja jestem dla ciebie, Temari No Sabaku?- zapytał ciekawy jej odpowiedzi. Oderwał dłoń od jej twarzy i położył ją na podłodze w taki sposób, że teraz zwisał nad nią, opierając się na rękach po obu stronach jej głowy. Blondynka przełknęła ślinę i widać było po jej nieobecnej minie, że zbiera myśli i w głowie układa je w jakiś w miare zrozumiały monolog.
-Jesteś najbardziej irytującym, wkurwiającym, leniwym, zboczonym, nieprzyzwoicie seksownym dupkiem jakiego znam.
-Jeszcze jakieś epitety?- Zapytał unosząc brwi do góry.
-Nigdy na nikim mi tak nie zależało jak na tobie.- szepnęła nieśmiało. Shikamaru poczuł w sobie radość i śmiech, poczuł się lekko, poczuł się wolny. To uczucie było dla niego nowe, nieznane ale cudowne i uzależniające.
-Czy właśnie wyznałaś mi miłość?- zapytał, uśmiechając się błogo i leniwie, co zirytowało zielonooką.
-Zamierzasz mnie dzisiaj przelecieć czy nie?- warknęła.
-Patrzcie jaka nienasycona i przepełniona pożądaniem. Jasne że zamierzam, nawet sobie nie wyobrażasz co planuje zaraz z tobą zrobić.- Temari poczuła wilgoć między nogami i ścisk mięśni w podbrzuszu. Z jej ust wydobył się słodki, stłumiony jęk.
W roztargnieniu zaczęła zsuwać z Nary dresy, pozostawiając go zupełnie nagiego. Pochyliła się i rozkoszując się jego okrzykiem zaskoczenia wzięła jego członka do ust. I wtedy to ona przejęła nad nim kontrolę, miała niewyobrażalną władzę ale jedyne o czym mogła myśleć to sprawienie mu jak największej przyjemności. Patrzył na nią pożądliwie a ona chcąc go jeszcze bardziej rozpalić zaczęła pocierać swoją kobiecość.  Po niedługim czasie Shikamaru nie wytrzymał i chwycił dziewczynę  aby móc następnie wbić się w nią z impetem tak, że pisnęła z lekkiego ale dziwnie przyjemnego bólu. Poruszał się w niej gwałtownie, wygłodniałe. Ale  w tym wszystkim była też niewyobrażalna czułość, która pozwoliła im zaznać przyjemność niemal równocześnie.
A burza na zewnątrz szalała, próbując ponownie zwrócić na siebie uwagę i strach Temari. Ale ona była zajęta.



-Żegnaj.- szepnęła dziewczyna, kładąc białą lilię na skromnym nagrobku na cywilnym cmentarzu. Na pogrzebie zjawiło się tylko kilka najbliższych osób, nie było tłoku. Żadnych lamentów, zero łez. Jego ciepła ręka dodawała jej otuchy. A jego uśmiech jeszcze bardziej rozjaśniał dzień.
-Czemu nie założyliśmy czarnych ubrań? Wyróżniamy się.- Stwierdził bardziej zaciekawiony niż zły, wskazując na swój codzienny uniform shinobi.
-Nie dziwi cię to, że ludzie aby kogoś pożegnać chcą upodobnić się do śmierci? Gdybym to ja była na miejscu Kyoto chciałabym widzieć swoich bliskich tak jak zazwyczaj wyglądali, abym mogła ich jak najlepiej zapamiętać.  Myślę, że Kyoto czuła to samo. -Nara uśmiechnął się i jeszcze mocniej ścisnął jej dłoń. Czuł, że niedługo przyjdzie mu jak i Temari walczyć i nie wiadomo jak to się skończy. Ale teraz nie chciał o tym myśleć. Jej oczy były jedynym co teraz pragnął mieć w głowie.

9 komentarzy:

  1. Hej znalazłam twojego bloga z pół roku temu ale na przeczytanie go pokusiłam się dopiero trzy dni temu hehe w prawdzie kiedy wczoraj przeczytałam ostatnią notkę straciłam nadzieję, że pojawi sie wkrótce nowa a tu takie miłe zaskoczenie. Po prostu uwielbiam twojego bloga i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału pozdrawiam i życzę weny. A i jeśli by Ci się chciało zapraszam do mnie może i nie jest tak dobre jak twoje ale mimo wszystko zapraszam :) http://naruto-i-hinata-rin.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejo!
    Może mnie już nie pamiętasz, ale dla przypomnienia-jestem wielką fanką ShikaTema.
    Powiem ci, że ten rozdział był naprawdę piękny. Początek z filozoficznymi wręcz przemyśleniami był wspaniały. Zachowania bohaterów w późniejszych częściach bardzo dobrze odwzorowane od oryginału (A&M)
    Naprawdę miło mi się czytało, arigatou!! m(_ _)m
    Końcówka mogłaby równie dobrze być zakończeniem fanficka o tejże parze, naprawdę pięknie napisane. Gratuluję i dużo weny ;*
    Aki

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    uff... w końcu udało mi się tutaj zajrzeć....
    fantastyczny rozdział, już chyba teraz nie będzie miedzy Shikamaru i Temari żadnych niedomówień.... nie mogę się już doczekać następnego rozdziału...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy znowu coś dodasz? To udreka czekać tyle czasu....... Pisz szybko! Fighting!

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    droga autorko, co się dzieje? Tak dano nie ma nowego rozdziału, zdaję sobie sprawę, że są ważniejsze rzeczy, ale może jakaś informacja...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałam Cię do LBA więcej szczegółów tutaj - http://milosny-odwyk.blogspot.com/2015/03/liebster-blog-award.html
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    autorko co się dzieje? Ja tęsknię za opowiadaniem... juz od roku nie ma nic tutaj....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    autorko, wrócisz tutaj jeszcze, ja tęsknię... już tak długo nic nie ma...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam,
    autorko czy pamiętasz wciąż o tym opowiadaniu, ja wciąż zaglądam tutaj w nadziei...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń