Witam wszystkich! :) Nie jestem za bardzo zadowolona z tej notki. Nie mam już siły nic w niej zmieniać. Chyba ze 100x czytałam wszystko :D Mam nadzieję, że następny rozdział wyjdzie mi lepiej. Przepraszam za błędy! :)
-Musisz umrzeć- Oznajmiła piąta Hokage, najważniejsza ninja w wiosce Liścia.
Obok Hinaty stali jej przyjaciele. Kiba, Shino, Kurenai ze swoim synkiem, Sakura, Ino, Shikamaru, Tenten, Neji, Lee, Sai, Chouji i Naruto.
-Tsunade-sama ja, ja..
-Milcz!- krzyknęła blondynka.
Nagle wszyscy zebrani otoczyli granatowowłosą, po czym unieruchomili.
Naruto podszedł bliżej do obezwładnionej dziewczyny.
Uratuje ją, wiedziała to. Złapie ją za rękę jak zrobił to podczas walki z Tobim i rozwieje wszystkie okrutne przypuszczenia na jej temat.
-Nie wiedziałem Hinata, że jesteś potworem- Powiedział zimnym głosem i zbliżył rękę do jej mostka mając zadać ostateczny cios.
Poderwała się do siadu, głośno wypuszczając przy tym powietrze z płuc. Otworzyła szeroko swoje przerażone oczy w których wciąż zachowały się obrazy koszmaru sprzed kilku chwil. Jej serce biło jak oszalałe, niemalże było je słychać w całym namiocie. Rozejrzała się.
Znajdowała się w towarzystwie swoich wybawców. Naruto spał twardym snem rozwalony na wszystkie strony. Mimo niechlujnego wyglądu był bardzo słodki, co zauważyła dziedziczka Hyuga.
Sposób spania Uzumaki'ego znacznie różnił się od tego co Neji preferuje. Ten leżał nieruchomo w śpiworze, jedynym ruchem, który wykonywał było miarowe unoszenie się klatki piersiowej.
Dziewczyna położyła się na karimacie, na siłę zamykając oczy. Próbowała się uspokoić ale nie przynosiło to żadnych skutków.
Cały czas widziała chłopaka swoich marzeń patrzącego na nią oczami bez żadnego wyrazu, wręcz z pogardą. Nie słyszała jak oznajmia, że jest potworem ale widziała ruchy jego ust.
Zaczęła łkać w panice, że ten koszmar może stać się prawdą. Nie myślała o tym wcześniej.
Namikaze miał w sobie dziewięcio-ogoniastego demona, przez co był odrzucony.
Hinata czuła, że jest w jeszcze gorszej sytuacji niż blondyn, gdyż tak jak jej oznajmiła rada, to ona stanie się demonem.
Przestraszyła się, że płacz obudzi jej towarzyszy dlatego w miarę swoich możliwości, wyszła jak najciszej mogła z namiotu.
Wiedziała w którym iść kierunku, przecież była tutaj wcześniej. Kierowała się do głębi lasu używając swoich przepełnionych chakrą oczu aby nie zabłądzić.
Po krótkim czasie stanęła przed małym jeziorkiem zewsząd otoczonym drzewami. Sprawdziła czy teren jest czysty i bez większego namysły zrzuciła z siebie ubrania.
Powiał zimny wiatr doprowadzając ją do gęsiej skórki i drżenia. Objęła swoje ciało rękoma starając się trochę ogrzać.
Podeszła bliżej do wody i zanurzyła kawałek stopy sprawdzając temperaturę.
Kunoichi stwierdziła, że nie może w niej przebywać więcej niż kilka minut bo zamarznie.
Ostrożnie weszła cała do wody. Takiego zimna nie czuła nigdy, nawet w oczach swojego ojca. Tysiące szpilek wbijało się w jej delikatne ciało. Zaczęła się cała trząść ale mimo to, została w wodzie.
Podciągnęła nogi ku górze aby nie dotykać dna, gdyż przyprawiało ją to o obrzydzenie. Miała tak od dziecka.
Chociaż ta temperatura zadawała jej cierpienie, stała w miejscu. Hinata myślała tylko o tym chłodzie a nie o swoim śnie i odrzuceniu.
Nie zauważyła, że woda sięga coraz wyżej jej ciała. Coraz więcej pochłania. Ona natomiast traci, coraz więcej ciepła ze swojego organizmu i serca.
Nie było po niej śladu.
-gdzie ona jest?!- krzyczał przerażony białooki rozglądając się po terenie naokoło namiotu.
-sama musiała gdzieś wyjść, gdyby zabrali ją jacyś ninja wyczulibyśmy to- powiedział wciąż zaspany błękitnooki- pewnie poszła na siku- dodał ziewając.
-Naruto ocknij się! ona jest w niebezpieczeństwie, czuję to!- powiedział i pociągnął chłopaka za bluzę nakazując mu podążać za sobą.
-byakugan!- krzyknął Neji.
Nic nie widział. Już miał dezaktywować technikę gdy ujrzał błysk. Nie była to chakra, ale za to ich jedyna poszlaka.
-chodź!- powiedział.
Nie biegli długo.
Pod ich nogami leżała opaska sojuszu shinobi, która odbijała blask księżyca. Iskrę, którą zobaczył brunet.
-Neji, powinieneś to zobaczyć.- Powiedział Naruto podnosząc do góry koszulkę dziewczyny.
Użytkownik byakugana podszedł bliżej z głupią miną.- jest coś jeszcze- dodał i oblał się szkarłatnym rumieńcem, którego całe szczęście jego przyjaciel nie mógł dostrzec z powodu ciemności.
W miejscu gdzie pokazywał Namikaze leżała złożona w kosteczkę bielizna, należąca do granatowowłosej.
Neji ponownie aktywował swoją technikę i spojrzał w kierunku stawu.
-kuso! ona tam jest!- wrzasnął spanikowany.
Naruto od razu zdjął z siebie bluzę, buty i z impetem wskoczył do lodowatej wody. Jednak o tym dowiedział się później.
-Ale z-zimna.- Czuł jak tępy bój ogarnia całe jego ciało. Jednak zignorował to i zanurkował.
Pod powierzchnią panował mrok. Gwałtownie kręcił głową, próbując zobaczyć cokolwiek. Dostrzegł punkt na dnie, wyróżniający się jeszcze ciemniejszą tonacją czarnego koloru.
Zaczął płynąć w tamtą stronę. Na szczęście obojga, jeziorko nie było duże ani głębokie, więc Uzumaki z łatwością złapał dziewczynę.
Nie ruszała się, była sztywna. Jej długie włosy rozchodziły się na wszystkie strony łaskocząc twarz chłopaka. Modlił się aby nie było za późno.
Wynurzył się z wody i gwałtownie nabrał powietrza do płuc. Wyszedł na brzeg i spojrzał na granatowowłosą.
Otworzył szeroko usta ze zdumienia gdyż Hyuga była kompletnie naga. Krągłe piersi, których każda kobieta jej zazdrościła przykuły jego wzrok. Te ciemne punkciki po środku..
Neji podbiegł do Naruto i zarzucił na kuzynkę bluzę blondyna po czym nakazał położyć dziewczynę na ziemię. Przybliżył głowę do jej piersi.
-Znasz się na medic-jutsu?- zapytał
-nie
-kuso!- zaklął- to musi wystarczyć- Oznajmił syn Hizashi'ego i zaczął uciskać klatkę piersiową dziewczyny.
Ten sposób był najbardziej prymitywny ze wszystkich możliwych. Muszą pamiętać aby następnym razem na misję ratunkową zabrać medyka.
Oczy długowłosego się powiększyły ze strachu a usta lekko uchyliły.
-N-naruto, ja zapomniałem ile mam uciśnięć wykonać- powiedział zażenowany.
-trzydzieści.
Minęła może minuta, przywrócenie kobiety do życia nie było takie trudne jak myślał. Widocznie Hinata nie była długo nieprzytomna a ich interwencja była w samą porę.
Białooka odkaszlnęła, dalej będąc nieświadomą. Naruto delikatnie ją złapał i podniósł z ziemi. Neji natomiast pozbierał ubrania.
Błękitnooki przez całą drogę starał się nie patrzeć na nagą dziewczynę. W końcu ona by tego nie chciała. Próbował mimo zaistniałej sytuacji pozostać dżentelmenem. Ciągle jednak, niby niechcący, jego wzrok chodził gdzie chciał po całym jej ciele.
Mimo, że wszystkie intymne miejsca były zakryte to widok jej dekoltu czy ud, doprowadzał go do szaleństwa.
Wcześniej nie czuł takiego pożądania i takiej potrzeby kobiecego ciała. Pewnie dlatego, że nigdy nie niósł kompletnie nagiej kobiety, w dodatku takiej pięknej i tak wspaniale obdarzonej przez naturę.
Zganiał się za takie myśli, podnosząc wzrok na drogę.
Kiedy dotarli do swojego obozowiska, Neji wyminął Naruto i wszedł do namiotu w którym rozpiął czarny śpiwór swojej kuzynki. Wystawił rękę za połę, nakazując Uzumaki'emu wejść do środka.
-Połóż ją tutaj.
Zimno falami nękało ciało i umysł białookiej. Ból, promieniował z podbrzusza na kręgosłup. Była przykryta swoim śpiworem i czymś jeszcze, jednak bała się odkryć aby chłód nie przybrał na sile.
Była naga, pamiętała swoją nierozważną kąpiel.
Musieli ją uratować. Znowu.
Hinata dotknęła dłonią swojej twarzy i przejechała po niej, głośno wzdychając.
Znowu ktoś przez nią ryzykuje. Poczuła rozgoryczenie. Była beznadziejna, nikomu nie potrzebna.
*W dodatku chora*- pomyślała kiedy zaczęła długo kaszleć.
-Co ona tam robiła?-Zapytał Uzumaki drapiąc się po głowie.
Dwójka shinobi siedziała na zawalonym drzewie ze smętnymi minami.
-Myślisz, że moja kuzyneczka chciała się zabić?- Pytaniem na pytanie odpowiedział Neji blondynowi. Mimo zdrobnienia, które normalnie w jego ustach powinno zalatywać kpiną, długowłosy był zmartwiony.
-Podobała ci się?- jeszcze raz zapytał zmieniając wyraz twarzy oraz temat rozmowy na nieco bardziej pogodny.
-Co miało mi się podobać?
-Raczej kto. Hinata oczywiście- Naruto usłyszawszy odpowiedź Hyugi zakrztusił się własną śliną i niedowierzająco spojrzał na chłopaka.
-Nawet nie zaprzeczaj, widziałem jak na nią patrzysz.
-Wiesz.. wydaje mi się, że każdy by się gapił. Była naga.- odparł Uzumaki, nieświadomie doprowadzając Neji'ego do gniewu.
-Naruto proszę cię, nie traktuj dziewczyn jak przedmioty. Szczególnie takie jak Hinata.- Dał swojemu kompanowi poważną radę modląc się w duchu aby ten zrozumiał uczucia jego kuzynki albo pozwolił o sobie zapomnieć.
-Jest moją przyjaciółką, nigdy bym jej nie wykorzystał.
-Wiem Naruto. Mam do ciebie pytanie..
-Wal śmiało.
-Pamiętasz co Hinata powiedziała ci podczas walki z Pein'em?
Namikaze zamurowało, plecy zalały się zimnym potem a serce dziwnie drgnęło. Mimo zadanego pytania, nie odpowiadał.
-Wiesz, Neji.. jestem zagubiony, jeszcze niedawno moim największym marzeniem, oczywiście po zostaniu hokage, było aby Sakura zaszczyciła mnie spojrzeniem. Dzisiaj wszystko jest tak jakby zamazane, czuje się.. nie wiem jak to nazwać. Może nijako? Tak, to chyba dobre określenie, czuje się nijako. Hinata bardzo mi pomogła podczas wojny, gdyby nie ona, wszystko mogłoby się potoczyć zupełnie inaczej.. Ale to chyba nie jest miłość..
-Co kochasz w Sakurze?- Zapytał białooki podchwytliwie.
-Jest bardzo piękna.
-Naruto, ty na serio nic nie wiesz o miłości. Zastanów się bo skrzywdzisz obie.- Tak chłopak zakończył rozmowę, kierując się w stronę namiotu aby dać znać swojej kuzynce aby się pospieszyła.
Na oczach błękitnookiego słońce ślamazarnie unosiło się coraz wyżej, sygnalizując początek nowego dnia, pełnego tajemnic i niespodzianek.
-To kto mi w końcu pokaże czym jest miłość?- Zapytał szeptem, lekko wzdychając.
Podczas podróży dziewczyna nie odezwała się ani słowem, mimo, że trwała kilka dni. W trakcie postojów spała w rogu namiotu skulona, z dala od wszystkich. Miała wciąż spuszczoną głowę czego skutkiem były ciągłe potknięcia. Spuchnięte od płaczu oczy oraz ciemne smugi pod nimi, nadawały jej chorobliwy wygląd.
Jej towarzysze długo zastanawiali się czy przeprowadzić z nią jakąś rozmowę. Ostatnie dni były dla niej bardzo męczące i przygnębiające.
Hinata myślała, że incydent z wodą poszedł już w zapomnienie. Nie spodziewała się, że jej kuzyn i Naruto pomyślą, że chciała skończyć ze swoim życiem.
Kiedy obudziła się, była naga. Sama przecież nie przyszła do namiotu. Oznacza to, że ktoś ją musiał zanieść. W takim stanie. NAGĄ.
Kiedy snuła przypuszczenia na ten temat, jej twarz nabierał koloru dojrzałego pomidora a usta bladły. Miała ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu. Nie dość, że była już drugi raz z rzędu ratowana, to w dodatku nie miała na sobie ubrań.
-Jak dużo widzieli?- to pytanie cały czas rozbrzmiewało w jej głowie.
Pewnego wieczora, kiedy do domu dzieliło ich tylko kilka godzin drogi, chłopcy postanowili wyciągnąć z granatowowłosej przyczynę jej nastroju. Nie byli zmęczeni, mogli bez przeszkód dalej biec. Wiedzieli też, że dziewczyna przystanie na tą propozycję.
Kiedy robili standardowe czynności związane ze spoczynkiem, Neji postanowił przerwać ciszę, trwającą już zbyt długo.
-Hinata co się dzieje?- zaczął spokojnie acz stanowczo.
-Nie wiem o co ci chodzi, Neji-nissan- odparła zgodnie z prawdą, gdyż coraz bardziej zatracała się w myśli, że zostanie znienawidzona i nikogo nie będzie obchodzić.
-Dlaczego chciałaś się zabić?- kontynuował temat.
Dziewczyna się zakrztusiła, spuściła oczy w dół i złączyła ze sobą dwa palce wskazujące w ten charakterystyczny dla siebie sposób.
-j-ja, Neji-nissan, wcale n-nie chciałam..- zdołała wyszeptać.- To moja lekkomyślność doprowadziła do sytuacji, że już drugi raz musieliście marnować na mnie swój czas- powiedziała na jednym wydechu, zaciskając pięści i oczy.
-Co ty mówisz Hinata? Jeśli będzie trzeba, zawsze będę marnował na ciebie mój czas. Wiesz dlaczego?- Wtrącił się Uzumaki.
-N-nie Naruto-kun- odparła szeptem.
-Ponieważ jesteś tego warta- Odpowiedział, przybliżając swoją twarz do rozmówczyni spoglądając jeszcze głębiej w jej oczy.
Neji uważnie obserwował Uzumaki'ego. Słowa, które przed chwilą skierował do jego kuzynki były bardzo piękne ale wypowiedziane z ust Naruto do niej, w przyszłości mogły sprawić ból.
-Boje się- Zdobyła się na odwagę aby zwierzyć się tej dwójce. Powiedziała to bardzo cicho, w głębi duszy pragnąc aby jej nie usłyszeli.
-Nam możesz powiedzieć- Zachęcił ją Neji.
-Miałam ostatnio sen.. Śniło mi się, że wszyscy się ode mnie odwracają, mając mnie za kogoś kim nie jestem. Tyle, że oni mieli rację.. b-bo ja się zmieniłam...a nikt nie chciał mi pomóc- Powiedziała tak samo cicho. Starała się nie patrzeć na ich twarze. Była bardzo zawstydzona i podenerwowana. Wywnioskowała z krótkich, pojedynczych spojrzeń, że bardzo spoważnieli.
Nagle poczuła szarpnięcie za ramiona. To Naruto chwycił ją i zaczął gorączkowo potrząsać, utrzymując kontakt wzrokowy.
-Nigdy nie pozwoliłbym aby coś co przydarzyło się mnie, bo to właśnie moją sytuację sprzed kilku lat opisałaś, przydarzyło się tobie. Ani ja, ani Neji nigdy na to nie pozwolimy, prawda?- Spojrzał na użytkownika byakugana płci męskiej, który w odpowiedzi pokiwał głową. Znowu przeniósł wzrok, tym razem z uśmiechem na dziewczynę.
Była bardzo zarumieniona i nieco wystraszona. Znajdował się na tyle blisko aby móc dokładnie się jej przyjrzeć. Cera była idealnie gładka i blada. Usta kontrastowały ze skórą swoim malinowym, soczystym kolorem. Nie wiedzieć czemu zapragnął ją pocałować. Poczuć jej smak i oddech.
-Arigatou- Odpowiedziała, nieśmiało się uśmiechając.
-Wyruszysz do Suna-gakure i przekażesz list do kaze-kage. To bardzo ważna misja, a informacje na tej kartce są ściśle tajne. Teraz po wojnie mało ninja pałęta się po okolicy ale i tacy się zdarzają, więc bądź ostrożny. Pójdziesz sam aby nie wzbudzać żadnych podejrzeń. Czy wszystko jasne?
-Hai
-Zanim zapadnie zmrok masz wyruszyć- powiedziała blondynka po czym ruchem ręki nakazała chłopakowi wyjść.
Dzień był nadzwyczaj słoneczny. Niebo było idealnie czyste nie zmącone żadną chmurą.
Zazwyczaj Shikamaru by protestował i błagał Tsunade aby kogoś innego obarczyła tą misją. Tyle, że to nie była taka zwykła misja, będzie mógł w końcu się z nią zobaczyć.
Taak, spojrzenie... Chłopak nigdy nie odważył się na nic więcej. Podobała mu się cholernie. Jej gorący temperament, żywiołowość i ta uroda. Była osobą, która go idealnie uzupełniała. Mimo, że charaktery mieli zupełnie inne, pasowali do siebie bardziej niż ktokolwiek.
Nara zastanowił się i zrobił głupią minę. Czemu uważa, że idealnie do siebie pasują skoro prawie w ogóle z nią nie rozmawiał? To było jego przeczucie i instynkt. Jedyne co mu pozostało to mieć nadzieję.
-Dostałam raport od Neji'ego.
-I jak się mają sprawy?- Zapytała Shizune swojej przełożonej i podała jej dokument aby sama mogła się z nim zapoznać.
-Znaleźli Hinatę, jednak strasznie się niepokoję Shizune. Klan Hyuga jest bardzo wyniosły i dumny. Będę musiała przejść się do rady tej rodziny i poważnie z nimi porozmawiać i dowiedzieć się czegoś więcej. To niedopuszczalne a wręcz karygodne aby próbować zabić dziedziczkę własnego rodu. I wiesz co Shizune?- Ta w odpowiedzi nieznacznie pokręciła głową.- Hinata jest przede wszystkim kunoichi Konoha-gakure, jedną z potomków kraju ognia. Jest pod moją opieką.
-Hiashi Hyuga wyruszył dzisiaj na posiedzenie dotyczące sojuszu z krajem herbaty.
-No tak, klan Hyuga został wytypowany do tego zadania. Wiesz może czy sam się tam wybrał?
-Z tego co mi wiadomo to zabrał swoją młodszą córkę. Dom w którym mieszka Hinata będzie pusty na jej przybycie. Jednakże w innych posiadłościach należących do tego klanu znajdują się poszczególni członkowie rady. A po przeczytaniu tego raportu, uważam, że nie jest to bezpieczne dla dziewczyny.
-Idź do nich natychmiast i powiedz, że zjawię się w najbliższym czasie. Mają na mnie czekać w komplecie.
-Hai!- powiedziała pospiesznie gdyż jej nogi zmierzały już do wyjścia aby wykonać rozkaz.
-Naruto-kun, d-dlaczego nie ś-śpisz?- Zapytała Hinata kiedy wychodząc z namiotu za potrzebą zauważyła blondyna siedzącego na trawie i obserwującego niebo.
-A jakoś tak, nie mogę..- odparł nie odwracając wzroku od gwiazd, tego wieczoru bardzo licznych.
Hyuga usiadła obok blondyna, również zaczęła oglądać te magiczne, błyszczące punkciki w górze.
-Hinata, jakie jest twoje marzenie?- zapytał niespodziewanie, co zupełnie ją zaskoczyło.
-Chyba chciałabym zostać zaakceptowana.. przez rodzinę, znajomych. No i oczywiście mogłabym zrobić coś ze swoją nieśmiałością- dodała i serdecznie się uśmiechnęła w stronę chłopaka. To co mu przed chwilą powiedziała było tylko drugorzędnymi pragnieniami. Największym marzeniem granatowowłosej, było aby jej miłość odwzajemniła jej uczucie.
-Czujesz się odrzucona w rodzinie?
-Nie wiem Naruto czy odrzucenie to dobre słowo.. bo we mnie nie ma nic nadzwyczajnego. C-chciałabym poczuć się kiedyś b-bezpiecznie- mówiła Hinata..- Czuje się nikim, a w niektórych momentach byłam nawet tego pewna. Błagałam o śmierć mimo, że bardzo chciałam żyć.
-Podniósł ktoś z rodziny kiedyś na ciebie rękę?-z trudem zadał to pytanie, musiał wiedzieć. Poczuł, że w jakiś dziwny sposób jest odpowiedzialny za tą kruchą istotę, która siedzi obok niego i opowiada swoje najintymniejsze wspomnienia i odczucia.
-Nawet jak odpowiem ci, N-naruto-kun, na t-to pytanie myślę, że mi nie uwierzysz. Neji-nissan próbował kiedyś stanąć w mojej obronie i opowiedzieć co się dzieje u mnie w domu, jednak reakcje wszędzie były te same: "Gdyby dziewczyna była ofiarą przemocy nosiłaby ślady na ciele, a jej skóra jest nieskazitelna"- Hinata teatralnie naśladowała słowa swojej ciotki i wujka.- Niestety ludzie zapominają, że klan Hyuga, a raczej nasze kekkei genkai słynie z tego, że rany jakie zadaje są wewnętrzne. Ich po prostu nie widać.- Granatowowłosa zakończyła swoją wypowiedź, z każdym słowem więcej, jąkała się coraz mniej. Mimo, że te wspomnienia przytłaczały ją, nauczyła się nosić maskę zasłaniającą jej prawdziwe uczucia.
-Hinata, ja przepraszam.. Nigdy nawet nie pomyślałem, że możesz tak cierpieć.
-Nie to cierpienie boli najbardziej- odparła smutno, spuszczając głowę nisko.
-Co masz na myśli?
-Znasz to uczucie, Naruto-kun, kiedy pragniesz czegoś z całego serca, myślisz o tym cały czas i czujesz, że bez tego nie istniejesz? Najbardziej boli, kiedy wiesz, że to coś nigdy nie będzie twoje. Ten ból jest silniejszy niż cokolwiek innego. Wybacz Naruto-kun ale muszę iść w krzaki, powinieneś odpocząć, spróbuj zasnąć.- Powiedziała Hyuga zostawiając kompletnie skołowanego blondyna samego.
-Witamy wielmożna hokage w naszych skromnych progach- Zawołał najstarszy mężczyzna wpuszczając kobietę do środka. Zaprowadził ją przez drewniany korytarz wprost do małego, przytulnego pokoju, gdzie zazwyczaj przyjmowano gości lub pito herbatę. W pomieszczeniu znajdowało się już czterech pozostałych członków rady Hyuga, którzy widząc gościa, wstali od stołu aby okazać swojej szefowej szacunek. Po tych oficjalnych przywitaniach cała szóstka usiadła.
-Chciałaś się z nami widzieć szanowna- zaczął jeden z zebranych, bodajże kuzyn Hiashi'ego.
-Czy moglibyście mi wytłumaczyć, o co chodziło z tą zasadzką na Hinate?- Zapytała piąta. Zacisnęła pięści i groźnie spojrzała w stronę swoich rozmówców. Na ich twarzach ukazało się zdziwienie pomieszane z niechęcią.
-Przykro nam, Tsunade-sama, ale te informacje są ściśle tajne i nie możemy powiedzieć ani słowa.-
Tsunade zrobiła na krótką chwilę zdumioną minę, kiedy interpretowała słowa zuchwałego młodzieńca, najmłodszego z zebranych. Następnie w oczach blondynki pojawiły się niebezpieczne iskry. Gdyby wzrok zabijał...
-Czy wy do cholery, wiecie z kim rozmawiacie?- ryknęła na nich, wprawiając tym samym w zakłopotanie.-Jeśli zaraz nie powiecie mi, o co tutaj chodzi, wydam rozkaz rozwiązania klanu Hyuga!- Powiedziała widocznie usatysfakcjonowana swoją wypowiedzią. Trafiła w czuły punkt, widziała to po ich minach i histerycznych szeptach między sobą.
Hinata zawiązała swoją opaskę zjednoczonych sił shinobi na czole, aby przypadkowy podmuch wiatru nie ukazał światu jej małej tajemnicy. Świtało a więc pora już ruszać. W stronę domu zostało im około dwóch godzin drogi, więc nie przejmując się zmęczeniem gnali ile sił w nogach.
Naruto nie odezwał się do Hinaty po ostatniej rozmowie, dalej nie mógł dojść o co dziewczynie chodziło. Zastanawiał się też jaki on ma w tym udział. Bardzo bolała go świadomość, że granatowowłosa jest ofiarą we własnym domu. Teraz kiedy Hyuga mu o tym opowiedziała musiał coś na to poradzić. Musiał albo nie nazywa się Naruto Uzumaki-Namikaze!
-Jak się dzisiaj czujesz, Temari-sama?- Zapytała pielęgniarka już w podeszłym wieku. Miała bardzo mądre i zmęczone oczy, którymi bacznie ilustrowała swoją pacjentkę.
-Czuje się już lepiej, chciałabym wrócić do domu.- Odpowiedziała sennie.
-Jeśli tego pragniesz to w porządku, musisz pamiętać, że twoja noga potrzebuje rehabilitacji.
-Jak często?
-Codziennie, jeśli dalej chcesz wojować jako ninja.- powiedziała kobieta o siwych już włosach.
-Zrozumiałam- odpowiedziała krótko Temari i zaczęła zbierać z szafki nocnej swoje rzeczy.
Shikamaru zmierzał właśnie do rezydencji kazekage. Przyglądał się ludziom na ulicach, którzy znacznie różnili się od mieszkańców wioski liścia. Wzrok tych drugich był bardzo nieufny i podejrzliwy. Miał wrażenie, że nie jest tu mile widziany.
*Jakie to upierdliwe*- pomyślał i lekko wypuścił powietrze z płuc mrużąc swoje oczy.
W końcu przed chłopakiem z kitką ukazał się duży budynek będący centrum całej wioski. Ruszył przed siebie ściskając w ręku zwój, który ofiarowała mu Tsunade.
Budowla była bardzo podobna do tej w Konoha-gakure. Różnicą były tylko surowe, piaskowe ściany i słaby dostęp światła.
Shikamaru przystanął kiedy zobaczył małe drzwi z napisem "Kazekage-Gaara". Zapukał.
Spodziewał się groźnego a wręcz odstraszającego "wejść", tak jak to miała w zwyczaju gondaime. Zamiast tego usłyszał łagodne "proszę", tak jakby przepraszające go za niegościnność całej wioski.
-Witam, szanowny kazekage- zaczął brunet nisko się kłaniając przed siedzącym za biurkiem czerwonowłosym chłopakiem.
Cały pokój był w odcieniach czerwieni i beżu. Nieco mniejszy niż ten należący do Tsunade ale na pewno bardziej przytulny i nie zmącony licznymi papierami.
-Shikamaru, daruj sobie te oficjalne zwroty!- zawołał wesoło, wstając i przytulając swojego gościa. - co tam dla mnie masz?
-Tsunade-sama wysłała mnie jako posłańca, abym ci to przekazał- Powiedział, nieco się rozluźniając dzięki przyjacielskiej postawie Gaary. Podał mu zwój, który wyjął z plecaka kiedy przekroczył bramę wioski.
-Już wszystko rozumiem, zajmę się tym jak najszybciej- odparł i posłał mu ciepły uśmiech.
Shikamaru nie mógł uwierzyć jak ludzie mogą się zmienić. Kiedyś, podczas egzaminu na chunina, Gaara był zimny, teraz natomiast jest jedną z najmilszych osób jakie Nara spotkał w życiu.
Nagle drzwi uchyliły się i nieco niezdarnie do pomieszczenia weszła dość wysoka blondynka, ubrana w strój ninja piasku, podtrzymująca się na kulach.
Shinobi liścia nie zmienił wyrazu swojej twarzy, mimo, że poczuł ukucie w okolicach serca.
-Witaj Gaara-nissan- powiedziała stanowczo, patrząc w oczy czerwonowłosemu.
-Temari, widzę, że już czujesz się lepiej. Pamiętasz Shikamaru?- Zapytał dopiero przybyłej.
Dziewczyna z czterema kucykami przeniosła wzrok na mistrza strategii, tak jakby dopiero teraz go zobaczyła.
-Pamiętam. Cześć.- Powiedziała. Nara miał wrażenie, że tylko z grzeczności.
-Muszę zająć się tym- Kazekage pomachał zwojem w stronę siostry.- oprowadź w tym czasie naszego gościa po wiosce i bądź grzeczna- Polecił z lekko chytrym uśmiechem.
Temari natomiast zrobiła nieco zażenowany wyraz twarzy i wyszła ślamazarnie z gabinetu.
-Idziesz czy nie?- Zapytała niezbyt uprzejmie, kiedy zorientowała się, że chłopak został w miejscu gdzie stał wcześniej.
-Hai
Okropne myśli znowu uderzyły białooką, wprowadzając ją w stan paniki. Dotarli już do celu.
Czy mnie znienawidzą, zabiją, wygnają? Myśli Hinaty biegały cały czas po tym samym torze. Słowa dziadka, że stanie się demonem dźwięczały w jej uszach i przytłaczały ją.
Przecież ona jest taka słaba i bezbronna. Tylko raz w życiu była wściekła, podczas ostatniej walki. Musiała przyznać, że wtedy była żądna krwi i to ją przerażało.
Z natłoku myśli wyrwał ją spokojny głos kuzyna.
-Nie martw się Hinata-chan, wszystko będzie dobrze.- "wszystko będzie dobrze".. tych słów jej było trzeba a w dodatku wypowiedziane przej Neji'ego, który w przeszłości miał ją za nic, brzmiały nieco magicznie.
Skierowała wzrok na blondyna, który z radosnym uśmiechem się jej przyglądał.
-Zawsze możesz na mnie liczyć Hinata!- zawołał pokrzepiająco.
Hyuga poczuła się wtedy silniejsza niż kiedykolwiek, poczuła, że może przenosić góry.
Pierwszy raz w życiu poczuła się bezpiecznie.
Natchnienie
czwartek, 29 sierpnia 2013
poniedziałek, 19 sierpnia 2013
/II-Bezkarność/
A o to drugi rozdział tego opowiadania :) mam nadzieję, że ktoś doceni tą historię i skomentuje. Zapraszam do czytania :)
Ciało granatowowłosej dziewczyny przeszedł przyjemny dreszcz. Poczuła jak każdy jej mięsień się napina i wypełnia tą dziwną energią. Piekły ją oczy, jednak starała się to ignorować. Zmysły się wyostrzyły, słyszała spokojne oddechy członków rady jej klanu.
Nigdy nie znała ich imion, tylko kilka razy zetknęła się z nimi. Byli tacy pochłonięci swoją pracą, nikt nie miał prawa im przeszkadzać. Poza tym nikt nigdy nie zawracał sobie głowy czarną owcą wielkiego klanu Hyuga.
Serce biło jak oszalałe czego skutkiem były palące rumieńce na policzkach.
Wzięła głęboki wdech po czym zaczęła analizować sytuację. Doszukiwać się planu ze strony tych morderców, gdyż inaczej ich nazwać nie można.
Nic jednak się nie działo. Nawet byakugan nie prężył się w ich oczach. Żadna pozycja walki, byli bardzo pewni siebie.
*To was zgubi*-pomyślała Hinata, która przestała być sobą, wszystko stało się obce.
To tutaj- powiedział Neji.
Podczas podróży, ninja mało ze sobą rozmawiali. Mimo, że byli przyjaciółmi wytworzyło się pomiędzy nimi dziwne napięcie.
Szukali jakichkolwiek śladów. Jeśli dziewczyna została porwana, w osiemdziesięciu procentach mogli wykluczyć, że przez ninja niższej klasy. Hinata nie dałaby się tak łatwo. Niestety profesjonalni shinobi nie pozostawiają po sobie śladów. Było jeszcze jedno wyjście, może to białooka oddaliła się od swojego oddziału, jeśli tak, to po co?
W głowach obu z ekipy ratunkowej kłębiło się wiele myśli. Od czego mieli zacząć?
-Hinata zawsze czuła ogromny sentyment do nieśmiertelników, może to nam coś powie?- Zapytał Neji wskazując na wiśniowe drzewo po drugiej stronie polany. Bez dłuższego namysłu ruszyli w tamtą stronę dalej przypatrując się wszystkiemu dookoła.
-Trawa jest wydeptana przez setki ludzi, trudno będzie znaleźć cokolwiek- Z kwaśną miną stwierdził blondyn.
Jinchuuriki przyłożył swoje dłonie do drzewa, które już na zawsze miało być zwiastunem goryczy. Przejechał po szorstkiej, nieprzyjemnej w dotyku powierzchni.
-Naruto!
Chłopak gwałtownie się obrócił w stronę wołającego go Neji'ego, miał aktywnego byakugan'a i spoglądał z uwagą na średniej wielkości skałę przed nim.
-znalazłeś coś?
-Hai, na tym kamieniu umieszczona jest jakaś pieczęć- Neji skupił swoją chakrę i przyłożył dłoń do głazu. Nic jednak się nie wydarzyło.
-Te znaki nie są mi znane, tak jakby nie miały żadnych właściwości i są tylko zwykłymi kanji.-Zamyślił się.
-Skoro nie mają mocy, to dlaczego nie mogę ich zobaczyć?- Zaciekawił się Uzumaki.
Neji'ego ogarnęła zaduma, próbował odnaleźć w swojej pamięci coś bardzo istotnego.
-Wydaje mi się, że te znaki wyznaczają tak jakby... szlak.- Odezwał się w końcu Hyuga.
-Nie, to zupełnie bez sensu skoro może to zobaczyć tylko ktoś z byakugan'em!- Powiedział Naruto robiąc głupią minę.
Założył ręcę na piersi przybierając bardziej poważny wygląd. Czuł, że mają coraz mniej czasu.
-Może nie dane jest ci tego zobaczyć?- Zapytał Neji, widocznie zadowolony z siebie.
Myśleli, że to już koniec. Tsuchikage udało się powstrzymać katasrofe.
Ulga opanowała całe ciało dziewczyny. Nie pomyślała, że same odparcie ataku nie gwarantuje wygranej, przecież po tej technice mogły pojawić się następne i następne.
Usłyszała przeraźliwy krzyk. Nie wiedziała do kogo należy, jednak wiedziała, że tym razem mogą nie mieć tyle szczęścia.
-Temari! Uciekaj!- Wołała Matsuri.
Gdzie miała uciekać? Nie zdąży.
Ogromna skała spadła na tą, już zatrzymaną przez kage.
Czekała na śmierć.
Nagle nastąpił koniec. Koszmar się skończył. Bardzo często ta kunoichi widziała te bolesne i przytłaczające wspomnienia w swojej głowie w szczególności podczas snu.
Rozejrzała się dookoła aby przypomnieć sobie gdzie się znajduje.
W ciasnym i całym białym pomieszczeniu panował mrok, widocznie był środek nocy. Zapaliła lampkę stojącą obok.
Pokój był bardzo skromnie umeblowany, jedyne co się w nim znajdowało to łóżko, szafka i umywalka.
Chciała wstać ale poczuła ból w nodze i odruchowo podążyła wzrokiem w jej stronę.
Wszystkie wspomnienia w mgnieniu oka wróciły na swoje miejsca. Znajduje się w szpitalu z powodu złamania. Nic oprócz tego jej nie dolega, ale jej dolna kończyna jest naprawdę w złym stanie.
W końcu powinno się iść od razu do medyka a nie walczyć dalej z takim obrażeniem.
Zauważyła krzesło obok łóżka, którego wcześniej nie dostrzegła z powodu jego małych rozmiarów.
Było puste. Zabolało bardziej niż złamanie. Łzy mimowolnie pociekły po jej zarumienionych policzkach.
Głośny krzyk przeszedł po sali.
Dziewczyna wołała o pomoc, błagała o zakończenie jej męczarni.
W jednej chwili cała złość ulotniła się jak tanie perfumy a na jej miejsce przyszła agonia. Chciała umrzeć aby tylko te męki się zakończyły.
Zapomniała kim jest, jak się nazywa, gdzie mieszka, ile ma lat. Był tylko ból. Miała wrażenie, że każda komórka i poszczególna organella w jej ciele wyje z rozpaczy.
Cisza.
Nagle wszystko ustało.
-Mam władzę cię zabić Hinata-chan.- Odezwał się mężczyzna, który mimo zaistniałej sytuacji zwracał się do niej z szacunkiem.
-Co wy mi zrobiliście?- Zapytała słabo. Tak naprawdę nie obchodziło jej to. Pragnęła tylko przedłużyć chwilę tej wspaniałej ulgi.
-Kiedy byłaś nieprzytomna, umieściliśmy na twoim czole pieczęć uwięzionego ptaka, mówi ci to coś?
Mówiło, oczami wyobraźni zobaczyła Neji'ego, stojącego w lustrze. Widziała jego odbicie przyozdobione zielonymi znakami na czole.
Znajdowali się przed dziwną budowlą, czegoś na kształt mini-świątyni.
Naruto zbliżył się do potężnych jak na taką konstrukcję drzwi i powoli pchnął je. O dziwo były otwarte.
Szli korytarzem, gdzie panował półmrok. Posadzki i ściany zdobione były licznymi ornamentami. Co jakiś czas powtarzał się symbol klanu Hyuga.
-Gdzie my jesteśmy?- Zapytał Uzumaki swojego towarzysza.
-Nie mam pojęcia-odparł rozglądając się z zaciekawieniem po nieco wilgotnym pomieszczeniu.
-Cicho!- nakazał Namikaze, nasłuchując.
Do uszu obojga dotarły dźwięki rozmowy. Ściany były grube, dlatego tylko bełkoty były dla nich słyszalne. Zaczęli skradać się w stronę głosów, mając nadzieję, że doprowadzą ich do celu podróży.
Po minucie marszu ukazały im się szerokie schody, prowadzące w dół. Rozmowa ucichła, jednak nie mieli najmniejszych wątpliwości, że to właśnie tam mogą odnaleźć kobietę. Przy pomocy chakry wspięli się po filarach na sufit i bezszelestnie zeszli na dół.
Naruto zauważył pięciu mężczyzn stojących w półkolu do granatowowłosej dziewczyny, która trzymała głowę pomiędzy nogami. Płakała.
-Przecież to starszyzna naszego klanu! czego oni chcą od Hinaty?-Zapytał szeptem Neji, bardziej siebie niż swojego towarzysza, bo skąd ten miał znać odpowiedź na to pytanie.
Białooka spojrzała się na starców z ogromnymi, przepełnionymi bólem oczami.
-Nie, błagam! Nie róbcie mi tego! Zrobię co zechcecie, zabijcie mnie ale nie róbcie mi tego!- krzyczała wystraszona i zaszczuta dziewczyna.
Podniosła się na na łokcie i zaczęła czołgać się do tyłu w poszukiwaniu ucieczki.
Prośby nie robiły na jej oprawcach żadnego wrażenia. Jedna pieczęć wystarczyła by zadać dziewczynie, już drugi raz niewyobrażalny ból.
-To niemożliwe- wyszeptał długowłosy wpatrując się w kuzynkę, która próbowała załagodzić swoje cierpienie krzycząc w niebogłosy.
Dookoła młodego Namikaze zaczęła wirować energia. Uspokoił swoje myśli, musiał wymierzyć sprawiedliwość.
-Tajuu, kage bunshin no jutsu!- rozległo się po pomieszczeniu. Obok blondyna pojawiło się pięć klonów, które od razu ruszyły do ataku, tak samo jak prawdziwy Naruto.
Neji w tym czasie podszedł do Hinaty, złapał jej głowę i położył sobie na kolanach.
*Jak mogli jej to zrobić?*-przeszło chłopakowi przez myśl.
Odgarnął granatową grzywkę z jej czoła i z pustymi oczami wpatrywał się w symbol na jej czole.
Jeden z klonów jinchuuriki rzucił się z obrotowym kopnięciem na jednego z ninja, który wykonywał pieczęć cierpienia na jego przyjaciółce. Gdy tylko technika chłopaka dotknęła jednego z przeciwników zamienił się on w dym, który rozniósł się po świątyni. Tak samo było z pozostałymi.
-Dziwne- Wyszeptał Uzumaki po czym ruszył do leżące, już w ciszy, Hinaty.
-Co z nią?-zapytał z troską.
-Nie ma poważniejszych obrażeń, kilka ran ciętych, zużyta większość chakry. Wyliże się.- odparł i wziął dziewczynę na ręce.
Postanowili przenocować na polanie, aby Hinata choć trochę mogła dojść do siebie.
Hyuga delikatnie ułożył swoją siostrę na trawie i wraz z Naruto wzięli się za rozbijanie obozu.
Poczuła zapach pieczonej ryby. Trzask ogniska wesoło pobrzmiewał w jej uszach.
Nie pamiętała co się wydarzyło, dlaczego przegrała ten pojedynek. Miała przecież tyle siły.
Rozejrzała się dookoła. Tak, znajdowała się na tej samej polance, gdzie ostatni raz widziała swoich przyjaciół.
-Hinata-chan! obudziłaś się.?- Usłyszała ten znajomy głos, zastygła w bezruchu. Cały rozsądek wyparował z jej głowy. Nie wiedziała jak się zachować. Poczuła jak piecze ją twarz.
-Naruto-kun!- Zmusiła się na nienaturalny pisk, który spowodował, że chłopak zaraz zjawił się obok niej.
Hyuga oblała się szkarłatnym rumieńcem, którego nieudolnie próbowała ukryć.
-Nie bój się, jestem przy tobie- usłyszała szept tuż przy swoim uchu. Po całym ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Nie patrzyła się na chłopaka mimo, że z całych sił pragnęła go ujrzeć. Cholera z tą nieśmiałością!
Uzumaki zrobił wtedy rzecz, która przyprawiła białooką o jeszcze szybsze bicie serca, złapał ją za brodę i delikatnie uniósł w górę, zmuszając tym samym aby zaszczyciła go spojrzeniem.
Jej oczom ukazał się ten przepiękny uśmiech. Ten sam w którym zakochała się bez pamięci i te oczy, lazurowe...
-Hinata, jesteś cała czerwona! Boje się, że masz gorączkę.- Stwierdził.
Wpatrywał się badawczo w jej oczy. Zawsze uważał, że są co najmniej dziwne, takie białe. Teraz dostrzegł więcej. W głębi widniała mała, lawendowa smuga, która nadawała tęczówce fioletowego połysku.
-Naruto-kun, nic mi n-nie j-jest- wyszeptała oszołomiona dziewczyna. Chłopak odpowiedział jej szerokim uśmiechem i zaprosił do konsumpcji świeżo upieczonej ryby.
Neji siedział na drzewie i wpatrywał się w przestrzeń. Przecież Hinata jest w głównej części klanu, to wręcz niedopuszczalne aby umieścić na niej 'ptaka w klatce'.
Postanowił zdać raport Hokage, opowiadając jej szczegóły z odnalezienia dziedziczki rodu.
Przywołał orła-posłańca, który już po chwili szybował w stronę rodzinnej wioski.
Tyle pytań się zrodziło. Co to było za miejsce? musiało być jakoś powiązane z klanem Hyuga.
Naruto wspominał coś, że to klony pastwiły się nad jego kuzynką.
Może po prostu przeciwnicy wyczuli ich obecność i zdążyli się zabezpieczyć.
Dlaczego chcieli ją skrzywdzić?..
Postwanowił dowiedzieć się chociaż tego.
Granatowowłosa z trudem opowiadała całą swoją historię. Od samego początku, czyli od pochodzenia Yumi Minamoto. Kilka razy głos jej zadrżał i musiała się powstrzymywać od płaczu.
Dziwne, kiedy dowiedziała się o tym wszystkim pierwszy raz pragnęła zemsty, natomiast teraz, miała ochotę zasnąć i nigdy nie obudzić się z tego koszmaru.
Dziewczyna nagle uniosła swoją grzywkę ukazując towarzyszom pieczęć.
-Neji-nissan.. czy ja naprawdę m-m-mam to na s-sobie?- zapytała
On tylko w odpowiedzi przysunął się ku dziewczynie i zaczął gładzić ją uspokajająco po plecach.
-Wiecie, że w tym dziwnym budynku to były tylko klony?- do rozmowy dołączył Uzumaki
-To wszystko jest taki dziwne i niezrozumiałe!- Zaszlochała Hyuga, zakrywając twarz rękoma.
-Zajmiemy się tym w wiosce, teraz pora spać- Zadecydował Neji, wskazując skinieniem głowy na namiot za nimi.
Sen jednak nie przychodził. Nie jej przynajmniej. Myślała o swojej matce, którą tak słabo pamiętała. Nie wiedziała co ma myśleć o sobie, swoim ojcu. Nie dawała sobie spokoju, jak mogła tak łatwo dać się złapać.
Smutek wtargnął do jej serca i z każdą chwilą się powiększał.
-Hokage- wyszeptał jeden z jej wybawców, ten którego Hyuga kochała od dziecka.
Białooka cicho się zaśmiała aby nikogo nie obudzić i zapominając o wszystkim, obróciła się w stronę Namikaze.
Miał bardzo spokojny wyraz twarzy, oddychał równo co jakiś czas cicho pochrapując. Na twarzy wkradł jej się rumieniec, była w siódmym niebie, że mogła bezkarnie na niego patrzeć.
Teraz chłopak należał tylko do niej.
Był taki męski a zarazem, teraz we śnie, taki bezbronny.
Pragnęła go z całego serca, chciała mieć tylko dla siebie.
Jednak ta racjonalnie myśląca część niej, wiedziała. Wiedziała, że ten blond włosy chłopak, dla niej jest tylko marzeniem, marzeniem którego nie da się spełnić.
Ciało granatowowłosej dziewczyny przeszedł przyjemny dreszcz. Poczuła jak każdy jej mięsień się napina i wypełnia tą dziwną energią. Piekły ją oczy, jednak starała się to ignorować. Zmysły się wyostrzyły, słyszała spokojne oddechy członków rady jej klanu.
Nigdy nie znała ich imion, tylko kilka razy zetknęła się z nimi. Byli tacy pochłonięci swoją pracą, nikt nie miał prawa im przeszkadzać. Poza tym nikt nigdy nie zawracał sobie głowy czarną owcą wielkiego klanu Hyuga.
Serce biło jak oszalałe czego skutkiem były palące rumieńce na policzkach.
Wzięła głęboki wdech po czym zaczęła analizować sytuację. Doszukiwać się planu ze strony tych morderców, gdyż inaczej ich nazwać nie można.
Nic jednak się nie działo. Nawet byakugan nie prężył się w ich oczach. Żadna pozycja walki, byli bardzo pewni siebie.
*To was zgubi*-pomyślała Hinata, która przestała być sobą, wszystko stało się obce.
To tutaj- powiedział Neji.
Podczas podróży, ninja mało ze sobą rozmawiali. Mimo, że byli przyjaciółmi wytworzyło się pomiędzy nimi dziwne napięcie.
Szukali jakichkolwiek śladów. Jeśli dziewczyna została porwana, w osiemdziesięciu procentach mogli wykluczyć, że przez ninja niższej klasy. Hinata nie dałaby się tak łatwo. Niestety profesjonalni shinobi nie pozostawiają po sobie śladów. Było jeszcze jedno wyjście, może to białooka oddaliła się od swojego oddziału, jeśli tak, to po co?
W głowach obu z ekipy ratunkowej kłębiło się wiele myśli. Od czego mieli zacząć?
-Hinata zawsze czuła ogromny sentyment do nieśmiertelników, może to nam coś powie?- Zapytał Neji wskazując na wiśniowe drzewo po drugiej stronie polany. Bez dłuższego namysłu ruszyli w tamtą stronę dalej przypatrując się wszystkiemu dookoła.
-Trawa jest wydeptana przez setki ludzi, trudno będzie znaleźć cokolwiek- Z kwaśną miną stwierdził blondyn.
Jinchuuriki przyłożył swoje dłonie do drzewa, które już na zawsze miało być zwiastunem goryczy. Przejechał po szorstkiej, nieprzyjemnej w dotyku powierzchni.
-Naruto!
Chłopak gwałtownie się obrócił w stronę wołającego go Neji'ego, miał aktywnego byakugan'a i spoglądał z uwagą na średniej wielkości skałę przed nim.
-znalazłeś coś?
-Hai, na tym kamieniu umieszczona jest jakaś pieczęć- Neji skupił swoją chakrę i przyłożył dłoń do głazu. Nic jednak się nie wydarzyło.
-Te znaki nie są mi znane, tak jakby nie miały żadnych właściwości i są tylko zwykłymi kanji.-Zamyślił się.
-Skoro nie mają mocy, to dlaczego nie mogę ich zobaczyć?- Zaciekawił się Uzumaki.
Neji'ego ogarnęła zaduma, próbował odnaleźć w swojej pamięci coś bardzo istotnego.
-Wydaje mi się, że te znaki wyznaczają tak jakby... szlak.- Odezwał się w końcu Hyuga.
-Nie, to zupełnie bez sensu skoro może to zobaczyć tylko ktoś z byakugan'em!- Powiedział Naruto robiąc głupią minę.
Założył ręcę na piersi przybierając bardziej poważny wygląd. Czuł, że mają coraz mniej czasu.
-Może nie dane jest ci tego zobaczyć?- Zapytał Neji, widocznie zadowolony z siebie.
Myśleli, że to już koniec. Tsuchikage udało się powstrzymać katasrofe.
Ulga opanowała całe ciało dziewczyny. Nie pomyślała, że same odparcie ataku nie gwarantuje wygranej, przecież po tej technice mogły pojawić się następne i następne.
Usłyszała przeraźliwy krzyk. Nie wiedziała do kogo należy, jednak wiedziała, że tym razem mogą nie mieć tyle szczęścia.
-Temari! Uciekaj!- Wołała Matsuri.
Gdzie miała uciekać? Nie zdąży.
Ogromna skała spadła na tą, już zatrzymaną przez kage.
Czekała na śmierć.
Nagle nastąpił koniec. Koszmar się skończył. Bardzo często ta kunoichi widziała te bolesne i przytłaczające wspomnienia w swojej głowie w szczególności podczas snu.
Rozejrzała się dookoła aby przypomnieć sobie gdzie się znajduje.
W ciasnym i całym białym pomieszczeniu panował mrok, widocznie był środek nocy. Zapaliła lampkę stojącą obok.
Pokój był bardzo skromnie umeblowany, jedyne co się w nim znajdowało to łóżko, szafka i umywalka.
Chciała wstać ale poczuła ból w nodze i odruchowo podążyła wzrokiem w jej stronę.
Wszystkie wspomnienia w mgnieniu oka wróciły na swoje miejsca. Znajduje się w szpitalu z powodu złamania. Nic oprócz tego jej nie dolega, ale jej dolna kończyna jest naprawdę w złym stanie.
W końcu powinno się iść od razu do medyka a nie walczyć dalej z takim obrażeniem.
Zauważyła krzesło obok łóżka, którego wcześniej nie dostrzegła z powodu jego małych rozmiarów.
Było puste. Zabolało bardziej niż złamanie. Łzy mimowolnie pociekły po jej zarumienionych policzkach.
Głośny krzyk przeszedł po sali.
Dziewczyna wołała o pomoc, błagała o zakończenie jej męczarni.
W jednej chwili cała złość ulotniła się jak tanie perfumy a na jej miejsce przyszła agonia. Chciała umrzeć aby tylko te męki się zakończyły.
Zapomniała kim jest, jak się nazywa, gdzie mieszka, ile ma lat. Był tylko ból. Miała wrażenie, że każda komórka i poszczególna organella w jej ciele wyje z rozpaczy.
Cisza.
Nagle wszystko ustało.
-Mam władzę cię zabić Hinata-chan.- Odezwał się mężczyzna, który mimo zaistniałej sytuacji zwracał się do niej z szacunkiem.
-Co wy mi zrobiliście?- Zapytała słabo. Tak naprawdę nie obchodziło jej to. Pragnęła tylko przedłużyć chwilę tej wspaniałej ulgi.
-Kiedy byłaś nieprzytomna, umieściliśmy na twoim czole pieczęć uwięzionego ptaka, mówi ci to coś?
Mówiło, oczami wyobraźni zobaczyła Neji'ego, stojącego w lustrze. Widziała jego odbicie przyozdobione zielonymi znakami na czole.
Znajdowali się przed dziwną budowlą, czegoś na kształt mini-świątyni.
Naruto zbliżył się do potężnych jak na taką konstrukcję drzwi i powoli pchnął je. O dziwo były otwarte.
Szli korytarzem, gdzie panował półmrok. Posadzki i ściany zdobione były licznymi ornamentami. Co jakiś czas powtarzał się symbol klanu Hyuga.
-Gdzie my jesteśmy?- Zapytał Uzumaki swojego towarzysza.
-Nie mam pojęcia-odparł rozglądając się z zaciekawieniem po nieco wilgotnym pomieszczeniu.
-Cicho!- nakazał Namikaze, nasłuchując.
Do uszu obojga dotarły dźwięki rozmowy. Ściany były grube, dlatego tylko bełkoty były dla nich słyszalne. Zaczęli skradać się w stronę głosów, mając nadzieję, że doprowadzą ich do celu podróży.
Po minucie marszu ukazały im się szerokie schody, prowadzące w dół. Rozmowa ucichła, jednak nie mieli najmniejszych wątpliwości, że to właśnie tam mogą odnaleźć kobietę. Przy pomocy chakry wspięli się po filarach na sufit i bezszelestnie zeszli na dół.
Naruto zauważył pięciu mężczyzn stojących w półkolu do granatowowłosej dziewczyny, która trzymała głowę pomiędzy nogami. Płakała.
-Przecież to starszyzna naszego klanu! czego oni chcą od Hinaty?-Zapytał szeptem Neji, bardziej siebie niż swojego towarzysza, bo skąd ten miał znać odpowiedź na to pytanie.
Białooka spojrzała się na starców z ogromnymi, przepełnionymi bólem oczami.
-Nie, błagam! Nie róbcie mi tego! Zrobię co zechcecie, zabijcie mnie ale nie róbcie mi tego!- krzyczała wystraszona i zaszczuta dziewczyna.
Podniosła się na na łokcie i zaczęła czołgać się do tyłu w poszukiwaniu ucieczki.
Prośby nie robiły na jej oprawcach żadnego wrażenia. Jedna pieczęć wystarczyła by zadać dziewczynie, już drugi raz niewyobrażalny ból.
-To niemożliwe- wyszeptał długowłosy wpatrując się w kuzynkę, która próbowała załagodzić swoje cierpienie krzycząc w niebogłosy.
Dookoła młodego Namikaze zaczęła wirować energia. Uspokoił swoje myśli, musiał wymierzyć sprawiedliwość.
-Tajuu, kage bunshin no jutsu!- rozległo się po pomieszczeniu. Obok blondyna pojawiło się pięć klonów, które od razu ruszyły do ataku, tak samo jak prawdziwy Naruto.
Neji w tym czasie podszedł do Hinaty, złapał jej głowę i położył sobie na kolanach.
*Jak mogli jej to zrobić?*-przeszło chłopakowi przez myśl.
Odgarnął granatową grzywkę z jej czoła i z pustymi oczami wpatrywał się w symbol na jej czole.
Jeden z klonów jinchuuriki rzucił się z obrotowym kopnięciem na jednego z ninja, który wykonywał pieczęć cierpienia na jego przyjaciółce. Gdy tylko technika chłopaka dotknęła jednego z przeciwników zamienił się on w dym, który rozniósł się po świątyni. Tak samo było z pozostałymi.
-Dziwne- Wyszeptał Uzumaki po czym ruszył do leżące, już w ciszy, Hinaty.
-Co z nią?-zapytał z troską.
-Nie ma poważniejszych obrażeń, kilka ran ciętych, zużyta większość chakry. Wyliże się.- odparł i wziął dziewczynę na ręce.
Postanowili przenocować na polanie, aby Hinata choć trochę mogła dojść do siebie.
Hyuga delikatnie ułożył swoją siostrę na trawie i wraz z Naruto wzięli się za rozbijanie obozu.
Poczuła zapach pieczonej ryby. Trzask ogniska wesoło pobrzmiewał w jej uszach.
Nie pamiętała co się wydarzyło, dlaczego przegrała ten pojedynek. Miała przecież tyle siły.
Rozejrzała się dookoła. Tak, znajdowała się na tej samej polance, gdzie ostatni raz widziała swoich przyjaciół.
-Hinata-chan! obudziłaś się.?- Usłyszała ten znajomy głos, zastygła w bezruchu. Cały rozsądek wyparował z jej głowy. Nie wiedziała jak się zachować. Poczuła jak piecze ją twarz.
-Naruto-kun!- Zmusiła się na nienaturalny pisk, który spowodował, że chłopak zaraz zjawił się obok niej.
Hyuga oblała się szkarłatnym rumieńcem, którego nieudolnie próbowała ukryć.
-Nie bój się, jestem przy tobie- usłyszała szept tuż przy swoim uchu. Po całym ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Nie patrzyła się na chłopaka mimo, że z całych sił pragnęła go ujrzeć. Cholera z tą nieśmiałością!
Uzumaki zrobił wtedy rzecz, która przyprawiła białooką o jeszcze szybsze bicie serca, złapał ją za brodę i delikatnie uniósł w górę, zmuszając tym samym aby zaszczyciła go spojrzeniem.
Jej oczom ukazał się ten przepiękny uśmiech. Ten sam w którym zakochała się bez pamięci i te oczy, lazurowe...
-Hinata, jesteś cała czerwona! Boje się, że masz gorączkę.- Stwierdził.
Wpatrywał się badawczo w jej oczy. Zawsze uważał, że są co najmniej dziwne, takie białe. Teraz dostrzegł więcej. W głębi widniała mała, lawendowa smuga, która nadawała tęczówce fioletowego połysku.
-Naruto-kun, nic mi n-nie j-jest- wyszeptała oszołomiona dziewczyna. Chłopak odpowiedział jej szerokim uśmiechem i zaprosił do konsumpcji świeżo upieczonej ryby.
Neji siedział na drzewie i wpatrywał się w przestrzeń. Przecież Hinata jest w głównej części klanu, to wręcz niedopuszczalne aby umieścić na niej 'ptaka w klatce'.
Postanowił zdać raport Hokage, opowiadając jej szczegóły z odnalezienia dziedziczki rodu.
Przywołał orła-posłańca, który już po chwili szybował w stronę rodzinnej wioski.
Tyle pytań się zrodziło. Co to było za miejsce? musiało być jakoś powiązane z klanem Hyuga.
Naruto wspominał coś, że to klony pastwiły się nad jego kuzynką.
Może po prostu przeciwnicy wyczuli ich obecność i zdążyli się zabezpieczyć.
Dlaczego chcieli ją skrzywdzić?..
Postwanowił dowiedzieć się chociaż tego.
Granatowowłosa z trudem opowiadała całą swoją historię. Od samego początku, czyli od pochodzenia Yumi Minamoto. Kilka razy głos jej zadrżał i musiała się powstrzymywać od płaczu.
Dziwne, kiedy dowiedziała się o tym wszystkim pierwszy raz pragnęła zemsty, natomiast teraz, miała ochotę zasnąć i nigdy nie obudzić się z tego koszmaru.
Dziewczyna nagle uniosła swoją grzywkę ukazując towarzyszom pieczęć.
-Neji-nissan.. czy ja naprawdę m-m-mam to na s-sobie?- zapytała
On tylko w odpowiedzi przysunął się ku dziewczynie i zaczął gładzić ją uspokajająco po plecach.
-Wiecie, że w tym dziwnym budynku to były tylko klony?- do rozmowy dołączył Uzumaki
-To wszystko jest taki dziwne i niezrozumiałe!- Zaszlochała Hyuga, zakrywając twarz rękoma.
-Zajmiemy się tym w wiosce, teraz pora spać- Zadecydował Neji, wskazując skinieniem głowy na namiot za nimi.
Sen jednak nie przychodził. Nie jej przynajmniej. Myślała o swojej matce, którą tak słabo pamiętała. Nie wiedziała co ma myśleć o sobie, swoim ojcu. Nie dawała sobie spokoju, jak mogła tak łatwo dać się złapać.
Smutek wtargnął do jej serca i z każdą chwilą się powiększał.
-Hokage- wyszeptał jeden z jej wybawców, ten którego Hyuga kochała od dziecka.
Białooka cicho się zaśmiała aby nikogo nie obudzić i zapominając o wszystkim, obróciła się w stronę Namikaze.
Miał bardzo spokojny wyraz twarzy, oddychał równo co jakiś czas cicho pochrapując. Na twarzy wkradł jej się rumieniec, była w siódmym niebie, że mogła bezkarnie na niego patrzeć.
Teraz chłopak należał tylko do niej.
Był taki męski a zarazem, teraz we śnie, taki bezbronny.
Pragnęła go z całego serca, chciała mieć tylko dla siebie.
Jednak ta racjonalnie myśląca część niej, wiedziała. Wiedziała, że ten blond włosy chłopak, dla niej jest tylko marzeniem, marzeniem którego nie da się spełnić.
sobota, 3 sierpnia 2013
/I-mrok na dnie serca/
A oto pierwszy rozdział, mam nadzieję, że komuś się spodoba :) Dziękuję Soli-chan za rady i jej dedykuję tę notkę :)
-Witaj wuju.
-Dzień dobry Neji-kun. Cieszę się, że widzę cię z powrotem. Mój oddział wrócił do wioski wcześniej, dlatego nie spotkaliśmy się na powitaniu szanownej hokage.- Powiedział Hiashi Hyuga jak zwykle lodowatym tonem, zdolnym do zamrożenia nawet najgorętsze serca.
-Jestem zmęczony, pójdę się położyć. Jutro przed świtem wyruszam na misję.-Neji zaczął spoglądać w stronę schodów.
-Misję? Czy hokage postradała zmysły?-w głosie głowy klanu dało się wyczuć zdziwienie, jednak jego twarz dalej nie wykazywała żadnych emocji.
-To misja na moją prośbę, wraz z Naruto wyruszamy na poszukiwania panienki Hinaty.- Hiashi widocznie zainteresował się słowami bratanka.
-Hinata zginęła?
-Nie zginęła a zaginęła.
-Szkoda twojego zdrowia Neji-kun. Ta dziewczyna jak zwykle sprawia wszystkim kłopot.-rzekł nieznoszącym sprzeciwu głosem.
-Mimo wszystko zrobię to.-Neji spokojnie zakończył rozmowę chociaż czuł, że w środku wszystko w nim się gotowało. Nienawidził tego jak ten skurwiel się do niej zwracał. Gnoił ją na każdym kroku. Hinata od małego odgrywała kluczową rolę w posiadłości rodziny Hyuga. Może nie taką jak w innych rodzinach, gdzie dzieci są dopingowane przez rodziców nie ważne jak zdolne są lub jak zdolne nie są. Hinata kierowała całym domem, pomagała we wszystkim Hanabi, jej młodszej siostrze, była po prostu gospodynią. Jednak według swojego ojca nie była godna nazwiska. Ciemnowłosa była bardzo zdolnym dzieckiem, niestety wolno się uczyła. Ojciec dziewczyny był bardzo surowy i wiecznie niezadowolony. Wyniszczył w niej cały potencjał, a pozostałości po nim wdeptał w ziemię.
Kiedy na świat przyszła Hanabi, przez co matka obu dziewczyn opuściła ten świat, cała miłość została przelana na nowo narodzoną. W końcu to za najmłodszą kobieta oddała życie.
Neji bardzo późno zrozumiał kim Hinata jest tak naprawdę, wcześniej nie był lepszy od jej ojca, ale z całych sił stara się jej wszystko wynagrodzić.
-Jak uważasz chłopcze, ja już wyraziłem swoją opinię na temat tej misji.
-dobranoc wuju- powiedział ostatnie słowo na dzisiaj i ruszył w kierunku swojego pokoju.
*Kim ona właściwie jest?*- rozmyślał blondwłosy ninja. Ze wszystkich sił starał się sobie przypomnieć jakiekolwiek informacje o pierworodnej jednego z najstarszych klanów w Konoha-gakure.
* Była wysoką ale drobną dziewczyną o krótkich włosach..zaraz, zaraz.. krótkich?-Przed oczami stanęła mu Hinata, kiedy w ostatniej chwili udało mu się uchronić tą kruchą istotę przed śmiercią na polu bitwy. Pomimo, że to był tylko jego klon, Uzumaki bardzo dobrze pamięta wszystkie wydarzenia mające tam miejsce. Hyuga patrzyła na niego ogromnymi oczami przepełnionymi różnorodnymi emocjami i odczuciami. Naruto widział pod jej powiekami strach, zażenowanie, radość, nadzieję i coś, czego nie potrafił zidentyfikować. Ten dziwny blask..
Bała się ponieważ ledwo co uszła z życiem. Była zażenowana gdyż według niej to, że jest ratowana było hańbą, co jest kompletną bzdurą.
Kiedy miał przejść do opisywania tych radosnych odczuć zrozumiał, że nie ma bladego pojęcia skąd to szczęście i nadzieją w jej tęczówkach, a co dopiero dziwne i intrygujące iskierki.
-Cholera chciałem sobie tylko przypomnieć czy Hinata ma krótkie czy długie włosy, a nie robić wykład o jej oczach, coraz gorzej ze mną..-powiedział na głos.
W dość surowo umeblowanym pokoju nastała cisza. Chłopak starał się uspokoić i odetchnąć w krainie snów. Drewniane łóżko głośno zaskrzypiało kiedy właściciel mieszkania przekręcił się na drugi bok, szukając wygodnej pozycji. Po dłuższej chwili po pokoju rozniósł się szept.
-Zdecydowanie długie włosy..- uśmiech do rana nie schodził blondynowi z twarzy.
Cała wioska liścia była pogrążona w głębokim śnie. Nawet najbardziej ranne ptaszki jeszcze smacznie spały o tej porze. Konoha leży zdecydowanie w tej cieplejszej strefie klimatycznej dlatego poranki powinny być w miarę ciepłe. Jednak nie dzisiaj.
Naruto miał jeszcze dużo czasu do spotkania z Neji'm. Zwykle nie da się go wyciągnąć z łóżka, jednak tym razem miał misję, której nie mógł się doczekać. Postanowił do bramy głównej ruszyć spacerkiem, będzie miał dużo czasu na przemyślenia.
*Hinata.. była bardzo skryta i zamknięta w sobie. Strasznie dziwne.. zazwyczaj ludzie z bogatych i szczęśliwych rodzin są zarozumiałe, pełne życia i wiecznie uśmiechnięte.*- Taka była jego teoria..
********************************************************************************************************************
-Ohayo Neji- Hyuga odpowiedział lekkim skinieniem głowy.- gotowy?
-hai- na twarzach obu shinobi widniała determinacja i skupienie. W jednej chwili ruszyli biegiem do lasu zostawiając swój dom daleko z tyłu.
Mijały minuty, godziny, dni.
-Neji, dlaczego Hinata jest taka cicha?- Pewnego dnia podczas drogi Uzumaki postanowił dowiedzieć się więcej.
-Hmm.. Wydaje mi się, że to przez nas.- odparł wyraźnie zasmucony.
-Przeze mnie?!- Naruto spojrzał się na towarzysza ogromnymi oczami i zaczął nerwowo wymachiwać rękami.
-Nie, baka! chodziło mi o klan Hyuga. Więcej nie mogę ci powiedzieć, sama Hinata musi ci się zwierzyć, tylko nie naciskaj.- powiedział chłopak, kończąc ich rozmowę.
Przez resztę wyprawy mało rozmawiali a jeśli już do tego dochodziło, mówili o misji, strategii.
Byli coraz bliżej dawnego obozowiska, gdzie Neji ostatni raz widział swoją kuzynkę.
*Wytrzymaj jeszcze chwilę, Hinata*- pomyślał jinchuuriki.
Zewsząd otaczała ją ciemność. W chłodnym pomieszczeniu czuła zapach ziemi i stęchlizny. Nie była związana sznurem ale czuła, że mrok w którym się znajdowała lepiej ją krępuje.
*Co się właściwie stało?*- pomyślała kunoichi.
Starała się sobie przypomnieć wydarzenia z ostatnich.. dni? godzin? tygodni? Straciła poczucie czasu.
Hinata postanowiła zbadać teren, poszukać wyjścia albo wymyśleć jakiś plan. Nieostrożnie wstała z kolan i z impetem uderzyła głową o niski sufit. Syknęła i przyłożyła rękę do obolałego miejsca starając się trochę załagodzić skutek jej lekkomyślności. Na ręce poczuła ciepłą substancję.
-kuso!- zaklęła. Nie wiedziała dlaczego. Ona przecież nigdy nie przeklina. Może to ze względu na jej beznadziejną sytuację.
Na nowo podjęła próbę wyjścia z dziwnego i niewidocznego więzienia. Ostrożnie przysunęła się do jednej ze ścian jeżdżąc po niej z góry do dołu ręką. Nagle ciemność została rozdarta przez małą wiązkę światła, stopniowo się powiększającą.
-Podejdź Hinata-chan.- Hyuga usłyszała męski głos, był donośny i lekko zachrypnięty.
Powinna zachować ostrożność, w końcu nie wiedziała do kogo ów głos należy. Pomimo to posłusznie przybliżyła się do światła całkowicie się w nim zatapiając. Oślepił ją blask pochodni, dlatego musiała przez chwilę energicznie mrugać aby obraz przed jej oczami się wyostrzył.
Stało przed nią pięciu mężczyzn w różnym wieku. Byli ubrani w nieskazitelnie czyste, białe kimona do samej ziemi. Twarze mieli przysłonięte maskami o równie białym kolorze. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Było niezwykle zimno, musieli znajdować się pod ziemią.
Ściany, sufit i podłoga zrobiona była z drogocennego kamienia. Hinata zadrżała. Nie wiedziała skąd nieznajomi znają jej tożsamość a przede wszystkim czego od niej chcą.
W pewnym momencie wszyscy zgromadzeni ściągnęli maski ukazując światu swoje oblicza. Dziewczyna zamarła. Tuż przed nią stała starszyzna jej klanu. Poczuła jak po czole spływa jej strużka krwi z świeżej jeszcze rany.
-O co tutaj chodzi? Gdzie my jesteśmy?- zapytała zaniepokojona. Poczuła jednak ogromną ulgę, że to nie są żadni wrodzy schinobi.
-Chciałbym opowiedzieć ci pewną historię.-zaczął stojący w środku ninja.
*#*
-Zabraniam ci Hiashi, wiesz przecież, że klan Hyuga łączy się tylko z klanem Hyuga!- powiedział mężczyzna za drewnianym biurkiem. W pomieszczeniu panował półmrok. Ciemne meble idealnie pasowały do klimatu jaki tu panował. Żywym kolorem w bardzo małym gabinecie wyróżniał się tylko krwisto czerwony dywan.
-Ale ja ją kocham- Powiedział pewny siebie mężczyzna.
-Powiedziałem, że...- nie zdążył dokończyć bo shinobi odwrócił się na pięcie z uśmiechem zostawiając osłupiałego twórcę rodu samemu sobie.
Hiashi nic nie robił sobie z zakazów i nakazów swoich szefów. To on wybierze kobietę swojego życia, nie oni. Zresztą już ją wybrał. Piękna Yumi Minamoto.
Mieszkała w wiosce liścia od urodzenia jednak jej rodzice przenieśli się tu z innej wioski. Zanim Yumi mogła dowiedzieć się o swoim pochodzeniu, ciężka choroba zabrała jej rodzicieli.
Miała lśniące granatowe włosy do łopatek, zazwyczaj związane w luźnego warkocza. Jej cera była idealnie gładka, w kolorze księżyca. Oczy miała czekoladowe doskonale komponujące z nią całą. Była po prostu poezją.
Niewiarygodnie nieśmiała, rumieniec nie schodził z jej twarzy. Miała bardzo dobre serce i zero talentu do walki, na szczęście Hiashi'ego, który by się o nią strasznie zamartwiał.
Tak jak powiedział, tak zrobił. Niedługo Yumi przybrała wspaniałe nazwisko Hyuga i zamieszkała w ich, a teraz również jej, ogromnej posiadłości. Była wspaniałą gospodynią. Świetnie gotowała, zachwycała każdego. Niestety nie potrafiła oczarować starszyzny rodu. Wiecznie szperali i szukali informacji na temat miłości ich nadziei na przetrwanie klanu.
-Będę ojcem!- rozległ się wrzask uradowanego Hiashi'ego. Biegał po całym domu jak wariat, powtarzając cały czas to krótkie zdanie. Echem odbijał się ciepły śmiech Yumi.
Przyszła głowa klanu nie odstępowała swojej małżonki na krok. Spełniała każdą, nawet tą najgłupszą, zachciankę. Okazywaniu miłości nie było końca.
W wspaniałej ale jakże napiętej atmosferze minęło dziewięć miesięcy. Na świat przyszła zdrowa i piękna dziewczynka, której nadano imię Hinata. Była najdrobniejszym szkrabem w historii. Kolor włosów i usposobienie odziedziczyła po swojej urokliwej mamie.
Po kilku latach, kiedy dziecko nauczyło się chodzić w ich domu zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Szklane przedmioty znajdujące się blisko miniaturki Yumi pękały, woda wyskakiwała ze szklanek, a płomień w małej świeczce przeradzał się w istny pożar. Cały dom był postawiony w gotowości.
Pewnego słonecznego dnia, do przestronnego salonu, gdzie młoda para odpoczywała od opieki nad ich córką, weszła starszyzna klanu, składająca się z ojca Hiashi'ego i dwójką jego braci oraz dziadka długowłosego, któremu również towarzyszyła trójka rodzeństwa.
-O co chodzi?- zapytał lekko podenerwowany mężczyzna, widząc jak zebrani wlepiają wzrok w jego ukochaną.
-Yumi Minamoto- zaczął jeden z przybyszy- pochodzisz z klanu, który zamieszkiwał krainę śniegu.- Para zrobiła głupią minę.- Masz bardzo specyficzną naturę chakry, której nie potrafisz wyzwolić, za to, jesteś nosicielką genu, którego przekazujesz przyszłym pokoleniom.-oznajmił najstarszy, ojciec długowłosego.
-o co w tym wszystkim chodzi?- zagrzmiał wściekły Hiashi
-Niewytłumaczalne wręcz paranormalne wydarzenia, które miały miejsce, to sprawka waszej córeczki Hinaty- dodał jego wuj, z którym świeżo upieczony tata, niegdyś wykłócał się na temat Yumi.
-Nie rozumiem- powiedziała skołowana brązowooka.
-Hinata odziedziczyła po tobie gen, który w połączeniu z naszą zdolnością klanową daje bardzo ciekawy rezultat. W przyszłości będzie mogła panować nad wszystkimi elementami, jakie tylko istnieją. To byłoby bardzo imponujące gdyby nie fakt, iż wyniszcza to naszego bardzo cennego byakugan'a. W jej drobnym ciele znajduję się bardzo mroczna energia, która uwolni się z jej ciała w przypływie złości, adrenaliny. Hinata wpadnie w szał, zniszczy wszystko na swojej drodze. Demon nie jest w niej zamknięty, tylko coś, co tego demona może stworzyć z niej. Panowanie nad tą chakrą jest bardzo trudne a wręcz niewykonalne.
Para nie wiedziała co powiedzieć.
-Jesteś tego pewien?- Zapytała podejrzliwie Yumi
- w stu procentach.- odpowiedział krótko.
-Co zamierzacie zrobić?- zapytał Hiashi.
-Pierworodnej pozwalamy żyć ze względu, iż nie jesteśmy aż takimi barbarzyńcami- zaśmiał się lekko- twoim zadaniem moje dziecko- tu starzec zwrócił się do ojca Hinaty- będzie wyniszczenie w dziewczynce jakiejkolwiek woli ninja, żeby te moce były w niej uśpione tak jak w twej żonie. Zostaniesz głową klanu, będziesz sprawował nad dzieckiem pieczę.
-To zrozumiałe, jestem jej ojcem.
-a ty- tu zwrócił się do brązowookiej- umrzesz.
Lamenty i błagania Hiashi'ego nic nie zmieniły. Starszyzna podjęła decyzję.
Wszystko odbyłoby się szybko gdyby nie to, że..
-jestem w ciąży
Na świat przyszła Hanabi, za pomocą kilku technik nie odziedziczyła mocy po swojej matce.
Tego samego dnia Yumi została zabita, mając na ustach modlitwę o dobrą przyszłość dla swych obu córek.
#*#
W Hinacie panował istny huragan. Zacisnęła pięści tak mocno, że paznokcie przebiły się przez skórę. Nie potrafiła wydobyć z siebie jakiegokolwiek słowa. Jej mama zginęła z takiej głupiej przyczyny. Skoro ojciec tak bardzo ją kochał to dlaczego do tego dopuścił?!
-co teraz?-zapytała przez zaciśnięte zęby. Nigdy w jej krótkim życiu nie była tak wściekła. Miała ochotę zabijać. Zdziwił ją nagły przypływ mocy, przecież niedawno nie miała prawie w ogóle chakry w organizmie. Nie dociekała, liczyło się tylko to, że może pomścić swoją rodzicielkę. Zabić tych, którzy byli przyczyną całego zła i nieszczęścia w jej życiu. Pochodnie w podziemiach wystrzeliły ogniem a nietoperze ruszyły pędem w stronę wyjścia, tylko sobie znanego.
-Widzisz Hinata-chan, to właśnie ta negatywna energia, cała ta złość, która w tobie jest to właśnie to, o czym przed chwilą mówiłem. Nie potrafisz a nawet nie chcesz powstrzymać tej żądzy mordu, prawda? Stałaś się zagrożeniem, uaktywniłaś swoje moce. Hiashi nie był w stanie całkowicie zdusić tego w tobie. Musisz zginąć. Masz mrok na dnie serca, który chcę się wydostać.
Szał przesłonił wszystko, a mi się to podobało.
.
-Witaj wuju.
-Dzień dobry Neji-kun. Cieszę się, że widzę cię z powrotem. Mój oddział wrócił do wioski wcześniej, dlatego nie spotkaliśmy się na powitaniu szanownej hokage.- Powiedział Hiashi Hyuga jak zwykle lodowatym tonem, zdolnym do zamrożenia nawet najgorętsze serca.
-Jestem zmęczony, pójdę się położyć. Jutro przed świtem wyruszam na misję.-Neji zaczął spoglądać w stronę schodów.
-Misję? Czy hokage postradała zmysły?-w głosie głowy klanu dało się wyczuć zdziwienie, jednak jego twarz dalej nie wykazywała żadnych emocji.
-To misja na moją prośbę, wraz z Naruto wyruszamy na poszukiwania panienki Hinaty.- Hiashi widocznie zainteresował się słowami bratanka.
-Hinata zginęła?
-Nie zginęła a zaginęła.
-Szkoda twojego zdrowia Neji-kun. Ta dziewczyna jak zwykle sprawia wszystkim kłopot.-rzekł nieznoszącym sprzeciwu głosem.
-Mimo wszystko zrobię to.-Neji spokojnie zakończył rozmowę chociaż czuł, że w środku wszystko w nim się gotowało. Nienawidził tego jak ten skurwiel się do niej zwracał. Gnoił ją na każdym kroku. Hinata od małego odgrywała kluczową rolę w posiadłości rodziny Hyuga. Może nie taką jak w innych rodzinach, gdzie dzieci są dopingowane przez rodziców nie ważne jak zdolne są lub jak zdolne nie są. Hinata kierowała całym domem, pomagała we wszystkim Hanabi, jej młodszej siostrze, była po prostu gospodynią. Jednak według swojego ojca nie była godna nazwiska. Ciemnowłosa była bardzo zdolnym dzieckiem, niestety wolno się uczyła. Ojciec dziewczyny był bardzo surowy i wiecznie niezadowolony. Wyniszczył w niej cały potencjał, a pozostałości po nim wdeptał w ziemię.
Kiedy na świat przyszła Hanabi, przez co matka obu dziewczyn opuściła ten świat, cała miłość została przelana na nowo narodzoną. W końcu to za najmłodszą kobieta oddała życie.
Neji bardzo późno zrozumiał kim Hinata jest tak naprawdę, wcześniej nie był lepszy od jej ojca, ale z całych sił stara się jej wszystko wynagrodzić.
-Jak uważasz chłopcze, ja już wyraziłem swoją opinię na temat tej misji.
-dobranoc wuju- powiedział ostatnie słowo na dzisiaj i ruszył w kierunku swojego pokoju.
*Kim ona właściwie jest?*- rozmyślał blondwłosy ninja. Ze wszystkich sił starał się sobie przypomnieć jakiekolwiek informacje o pierworodnej jednego z najstarszych klanów w Konoha-gakure.
* Była wysoką ale drobną dziewczyną o krótkich włosach..zaraz, zaraz.. krótkich?-Przed oczami stanęła mu Hinata, kiedy w ostatniej chwili udało mu się uchronić tą kruchą istotę przed śmiercią na polu bitwy. Pomimo, że to był tylko jego klon, Uzumaki bardzo dobrze pamięta wszystkie wydarzenia mające tam miejsce. Hyuga patrzyła na niego ogromnymi oczami przepełnionymi różnorodnymi emocjami i odczuciami. Naruto widział pod jej powiekami strach, zażenowanie, radość, nadzieję i coś, czego nie potrafił zidentyfikować. Ten dziwny blask..
Bała się ponieważ ledwo co uszła z życiem. Była zażenowana gdyż według niej to, że jest ratowana było hańbą, co jest kompletną bzdurą.
Kiedy miał przejść do opisywania tych radosnych odczuć zrozumiał, że nie ma bladego pojęcia skąd to szczęście i nadzieją w jej tęczówkach, a co dopiero dziwne i intrygujące iskierki.
-Cholera chciałem sobie tylko przypomnieć czy Hinata ma krótkie czy długie włosy, a nie robić wykład o jej oczach, coraz gorzej ze mną..-powiedział na głos.
W dość surowo umeblowanym pokoju nastała cisza. Chłopak starał się uspokoić i odetchnąć w krainie snów. Drewniane łóżko głośno zaskrzypiało kiedy właściciel mieszkania przekręcił się na drugi bok, szukając wygodnej pozycji. Po dłuższej chwili po pokoju rozniósł się szept.
-Zdecydowanie długie włosy..- uśmiech do rana nie schodził blondynowi z twarzy.
Cała wioska liścia była pogrążona w głębokim śnie. Nawet najbardziej ranne ptaszki jeszcze smacznie spały o tej porze. Konoha leży zdecydowanie w tej cieplejszej strefie klimatycznej dlatego poranki powinny być w miarę ciepłe. Jednak nie dzisiaj.
Naruto miał jeszcze dużo czasu do spotkania z Neji'm. Zwykle nie da się go wyciągnąć z łóżka, jednak tym razem miał misję, której nie mógł się doczekać. Postanowił do bramy głównej ruszyć spacerkiem, będzie miał dużo czasu na przemyślenia.
*Hinata.. była bardzo skryta i zamknięta w sobie. Strasznie dziwne.. zazwyczaj ludzie z bogatych i szczęśliwych rodzin są zarozumiałe, pełne życia i wiecznie uśmiechnięte.*- Taka była jego teoria..
********************************************************************************************************************
-Ohayo Neji- Hyuga odpowiedział lekkim skinieniem głowy.- gotowy?
-hai- na twarzach obu shinobi widniała determinacja i skupienie. W jednej chwili ruszyli biegiem do lasu zostawiając swój dom daleko z tyłu.
Mijały minuty, godziny, dni.
-Neji, dlaczego Hinata jest taka cicha?- Pewnego dnia podczas drogi Uzumaki postanowił dowiedzieć się więcej.
-Hmm.. Wydaje mi się, że to przez nas.- odparł wyraźnie zasmucony.
-Przeze mnie?!- Naruto spojrzał się na towarzysza ogromnymi oczami i zaczął nerwowo wymachiwać rękami.
-Nie, baka! chodziło mi o klan Hyuga. Więcej nie mogę ci powiedzieć, sama Hinata musi ci się zwierzyć, tylko nie naciskaj.- powiedział chłopak, kończąc ich rozmowę.
Przez resztę wyprawy mało rozmawiali a jeśli już do tego dochodziło, mówili o misji, strategii.
Byli coraz bliżej dawnego obozowiska, gdzie Neji ostatni raz widział swoją kuzynkę.
*Wytrzymaj jeszcze chwilę, Hinata*- pomyślał jinchuuriki.
Zewsząd otaczała ją ciemność. W chłodnym pomieszczeniu czuła zapach ziemi i stęchlizny. Nie była związana sznurem ale czuła, że mrok w którym się znajdowała lepiej ją krępuje.
*Co się właściwie stało?*- pomyślała kunoichi.
Starała się sobie przypomnieć wydarzenia z ostatnich.. dni? godzin? tygodni? Straciła poczucie czasu.
Hinata postanowiła zbadać teren, poszukać wyjścia albo wymyśleć jakiś plan. Nieostrożnie wstała z kolan i z impetem uderzyła głową o niski sufit. Syknęła i przyłożyła rękę do obolałego miejsca starając się trochę załagodzić skutek jej lekkomyślności. Na ręce poczuła ciepłą substancję.
-kuso!- zaklęła. Nie wiedziała dlaczego. Ona przecież nigdy nie przeklina. Może to ze względu na jej beznadziejną sytuację.
Na nowo podjęła próbę wyjścia z dziwnego i niewidocznego więzienia. Ostrożnie przysunęła się do jednej ze ścian jeżdżąc po niej z góry do dołu ręką. Nagle ciemność została rozdarta przez małą wiązkę światła, stopniowo się powiększającą.
-Podejdź Hinata-chan.- Hyuga usłyszała męski głos, był donośny i lekko zachrypnięty.
Powinna zachować ostrożność, w końcu nie wiedziała do kogo ów głos należy. Pomimo to posłusznie przybliżyła się do światła całkowicie się w nim zatapiając. Oślepił ją blask pochodni, dlatego musiała przez chwilę energicznie mrugać aby obraz przed jej oczami się wyostrzył.
Stało przed nią pięciu mężczyzn w różnym wieku. Byli ubrani w nieskazitelnie czyste, białe kimona do samej ziemi. Twarze mieli przysłonięte maskami o równie białym kolorze. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Było niezwykle zimno, musieli znajdować się pod ziemią.
Ściany, sufit i podłoga zrobiona była z drogocennego kamienia. Hinata zadrżała. Nie wiedziała skąd nieznajomi znają jej tożsamość a przede wszystkim czego od niej chcą.
W pewnym momencie wszyscy zgromadzeni ściągnęli maski ukazując światu swoje oblicza. Dziewczyna zamarła. Tuż przed nią stała starszyzna jej klanu. Poczuła jak po czole spływa jej strużka krwi z świeżej jeszcze rany.
-O co tutaj chodzi? Gdzie my jesteśmy?- zapytała zaniepokojona. Poczuła jednak ogromną ulgę, że to nie są żadni wrodzy schinobi.
-Chciałbym opowiedzieć ci pewną historię.-zaczął stojący w środku ninja.
*#*
-Zabraniam ci Hiashi, wiesz przecież, że klan Hyuga łączy się tylko z klanem Hyuga!- powiedział mężczyzna za drewnianym biurkiem. W pomieszczeniu panował półmrok. Ciemne meble idealnie pasowały do klimatu jaki tu panował. Żywym kolorem w bardzo małym gabinecie wyróżniał się tylko krwisto czerwony dywan.
-Ale ja ją kocham- Powiedział pewny siebie mężczyzna.
-Powiedziałem, że...- nie zdążył dokończyć bo shinobi odwrócił się na pięcie z uśmiechem zostawiając osłupiałego twórcę rodu samemu sobie.
Hiashi nic nie robił sobie z zakazów i nakazów swoich szefów. To on wybierze kobietę swojego życia, nie oni. Zresztą już ją wybrał. Piękna Yumi Minamoto.
Mieszkała w wiosce liścia od urodzenia jednak jej rodzice przenieśli się tu z innej wioski. Zanim Yumi mogła dowiedzieć się o swoim pochodzeniu, ciężka choroba zabrała jej rodzicieli.
Miała lśniące granatowe włosy do łopatek, zazwyczaj związane w luźnego warkocza. Jej cera była idealnie gładka, w kolorze księżyca. Oczy miała czekoladowe doskonale komponujące z nią całą. Była po prostu poezją.
Niewiarygodnie nieśmiała, rumieniec nie schodził z jej twarzy. Miała bardzo dobre serce i zero talentu do walki, na szczęście Hiashi'ego, który by się o nią strasznie zamartwiał.
Tak jak powiedział, tak zrobił. Niedługo Yumi przybrała wspaniałe nazwisko Hyuga i zamieszkała w ich, a teraz również jej, ogromnej posiadłości. Była wspaniałą gospodynią. Świetnie gotowała, zachwycała każdego. Niestety nie potrafiła oczarować starszyzny rodu. Wiecznie szperali i szukali informacji na temat miłości ich nadziei na przetrwanie klanu.
-Będę ojcem!- rozległ się wrzask uradowanego Hiashi'ego. Biegał po całym domu jak wariat, powtarzając cały czas to krótkie zdanie. Echem odbijał się ciepły śmiech Yumi.
Przyszła głowa klanu nie odstępowała swojej małżonki na krok. Spełniała każdą, nawet tą najgłupszą, zachciankę. Okazywaniu miłości nie było końca.
W wspaniałej ale jakże napiętej atmosferze minęło dziewięć miesięcy. Na świat przyszła zdrowa i piękna dziewczynka, której nadano imię Hinata. Była najdrobniejszym szkrabem w historii. Kolor włosów i usposobienie odziedziczyła po swojej urokliwej mamie.
Po kilku latach, kiedy dziecko nauczyło się chodzić w ich domu zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Szklane przedmioty znajdujące się blisko miniaturki Yumi pękały, woda wyskakiwała ze szklanek, a płomień w małej świeczce przeradzał się w istny pożar. Cały dom był postawiony w gotowości.
Pewnego słonecznego dnia, do przestronnego salonu, gdzie młoda para odpoczywała od opieki nad ich córką, weszła starszyzna klanu, składająca się z ojca Hiashi'ego i dwójką jego braci oraz dziadka długowłosego, któremu również towarzyszyła trójka rodzeństwa.
-O co chodzi?- zapytał lekko podenerwowany mężczyzna, widząc jak zebrani wlepiają wzrok w jego ukochaną.
-Yumi Minamoto- zaczął jeden z przybyszy- pochodzisz z klanu, który zamieszkiwał krainę śniegu.- Para zrobiła głupią minę.- Masz bardzo specyficzną naturę chakry, której nie potrafisz wyzwolić, za to, jesteś nosicielką genu, którego przekazujesz przyszłym pokoleniom.-oznajmił najstarszy, ojciec długowłosego.
-o co w tym wszystkim chodzi?- zagrzmiał wściekły Hiashi
-Niewytłumaczalne wręcz paranormalne wydarzenia, które miały miejsce, to sprawka waszej córeczki Hinaty- dodał jego wuj, z którym świeżo upieczony tata, niegdyś wykłócał się na temat Yumi.
-Nie rozumiem- powiedziała skołowana brązowooka.
-Hinata odziedziczyła po tobie gen, który w połączeniu z naszą zdolnością klanową daje bardzo ciekawy rezultat. W przyszłości będzie mogła panować nad wszystkimi elementami, jakie tylko istnieją. To byłoby bardzo imponujące gdyby nie fakt, iż wyniszcza to naszego bardzo cennego byakugan'a. W jej drobnym ciele znajduję się bardzo mroczna energia, która uwolni się z jej ciała w przypływie złości, adrenaliny. Hinata wpadnie w szał, zniszczy wszystko na swojej drodze. Demon nie jest w niej zamknięty, tylko coś, co tego demona może stworzyć z niej. Panowanie nad tą chakrą jest bardzo trudne a wręcz niewykonalne.
Para nie wiedziała co powiedzieć.
-Jesteś tego pewien?- Zapytała podejrzliwie Yumi
- w stu procentach.- odpowiedział krótko.
-Co zamierzacie zrobić?- zapytał Hiashi.
-Pierworodnej pozwalamy żyć ze względu, iż nie jesteśmy aż takimi barbarzyńcami- zaśmiał się lekko- twoim zadaniem moje dziecko- tu starzec zwrócił się do ojca Hinaty- będzie wyniszczenie w dziewczynce jakiejkolwiek woli ninja, żeby te moce były w niej uśpione tak jak w twej żonie. Zostaniesz głową klanu, będziesz sprawował nad dzieckiem pieczę.
-To zrozumiałe, jestem jej ojcem.
-a ty- tu zwrócił się do brązowookiej- umrzesz.
Lamenty i błagania Hiashi'ego nic nie zmieniły. Starszyzna podjęła decyzję.
Wszystko odbyłoby się szybko gdyby nie to, że..
-jestem w ciąży
Na świat przyszła Hanabi, za pomocą kilku technik nie odziedziczyła mocy po swojej matce.
Tego samego dnia Yumi została zabita, mając na ustach modlitwę o dobrą przyszłość dla swych obu córek.
#*#
W Hinacie panował istny huragan. Zacisnęła pięści tak mocno, że paznokcie przebiły się przez skórę. Nie potrafiła wydobyć z siebie jakiegokolwiek słowa. Jej mama zginęła z takiej głupiej przyczyny. Skoro ojciec tak bardzo ją kochał to dlaczego do tego dopuścił?!
-co teraz?-zapytała przez zaciśnięte zęby. Nigdy w jej krótkim życiu nie była tak wściekła. Miała ochotę zabijać. Zdziwił ją nagły przypływ mocy, przecież niedawno nie miała prawie w ogóle chakry w organizmie. Nie dociekała, liczyło się tylko to, że może pomścić swoją rodzicielkę. Zabić tych, którzy byli przyczyną całego zła i nieszczęścia w jej życiu. Pochodnie w podziemiach wystrzeliły ogniem a nietoperze ruszyły pędem w stronę wyjścia, tylko sobie znanego.
-Widzisz Hinata-chan, to właśnie ta negatywna energia, cała ta złość, która w tobie jest to właśnie to, o czym przed chwilą mówiłem. Nie potrafisz a nawet nie chcesz powstrzymać tej żądzy mordu, prawda? Stałaś się zagrożeniem, uaktywniłaś swoje moce. Hiashi nie był w stanie całkowicie zdusić tego w tobie. Musisz zginąć. Masz mrok na dnie serca, który chcę się wydostać.
Szał przesłonił wszystko, a mi się to podobało.
.
Subskrybuj:
Posty (Atom)